Mały ptaszek wpadł mi dzisiaj rano przez otwarte okno.
Oczywiście narobiłam wrzasku,jakby to conajmniej stado myszy ogarnęło mój pokój.
Biedaczek,miotał się między meblami i oknem,nie mógł znaleźć otwartej przestrzeni,walił więc łebkiem i skrzydełkami w szybę,czym bardziej mnie przerażał.
Poprosiłam o pomoc Monikę i Tomka.
Zaczęli sobie żartować oczywiście ze mnie,że powinnam iść teraz do sklepu zoologicznego i kupić ziarno,skoro mam takiego lokatora,
Ale na szczęście Tomkowi udało się jakoś nieproszonego gościa wyprosić za …okno.
No i wietrz tu człowieku pokój!!!!!!