Wewnętrzny budzik sam i skutecznie nastawił się już kiedyś na godz 5 rano.
I nie ma zmiłuj sie,godz piąta ,otwieram oczy i sen odpływa…
Mam przed sobą tyle wolnego czasu do wymarszu do pracy…..
Ten tydzień pracuję godzinę później,ale jak to wytłumaczyć temu wewnętrznemu budzikowi?
Więc popijam sobie kawusię,Radio Zet pięknie mi gra,mam i papieroski i komputer-żyć i nie u mierać.
Tylko dlaczego koniecznie o 5-tej rano????
Dzień taki się długi zrobił……
Więc będę cały dzień jak ta wiewióreczka (oczywiście że Florkowa) zajęta pracą przez calutki dzień,aż znów po ciemny wieczór.
PS.
Uwielbiam wiewiórki,są takie słodkie….
Szkoda,że tej najpiękniejszej nie mogę ciągle umieścić w swoim blogu,wciąż jest za duży rozmiar.
Florku pomóż !!!