Jak można nie odśnieżać i nie odladzać chodników.
Wczoraj rano śnieg wlewał mi się do botków,wieczorem ślizgałam się na lodzie.
Do kitu z taką porą roku.
Wiem,jestem monotematyczna,ale…..
NIE CIERPIĘ ZIMY !!!!!!!!!!
Zwykle chodzę pomału,a teraz tak, jak to moja siostra nazywa chodzę taś taś-noga za nogą.
A co się mam spieszyć???
Bylebym cała doszła tylko tam i z powrotem.
(szczególnie,że jednak zdecydowałam się na to szpitalniane spotkanie 16 grudnia,nawet wpłaciłam wpisowe-mam już jakiś cel)
No to za niedługo daję nura w tą zimową rzeczywistość,a co.
Dzisiaj (niestety) na wieś muszę dojechać sama.
Przed chwilą jakaś piaskarka przejechała moją ulicą,
Szok,totalny szok.
Jednak te służby miejskie (czasami) działają.
Ciekawa jestem,jak będzie wyglądała trasa do Skały.
Ech.
Szkoda gadać,a raczej pisać.
Wczoraj jakoś dotarłam,pewnie i dzisiaj musi mi się udać.
Grunt to poddać się Bożej Opatrzności.
PS: Dotarłam,ślisko,ale dotarłam .HEHE
ale jeszcze zostało "spowrotem"