11 ddswK
Obudziła mnie…burza.
UFFF!!! jest czym nareszcie oddychać.
Bo wczoraj padłam zaraz po przyjściu do domu….
Nie nadaję się na takie tropikalne klimaty…
Co prawda dziwna ta burza,bo prawie nie pada,a grzmi raz na 15 minut,ale jest ponuro,i nareszcie chłodno.
Gorzej,że nie wiem,jak sie na ten dzisiejszy dzień ubrać,bo jak pogoda zrobi psikusa i znów sie wypogodzi do tropikalnej temperatury???
Chyba pół szafy zapakuję dzisiaj ze sobą.
No i druga sprawa,jak tu pomiędzy tymi piorunami lawirować,a za godzinę muszę wyjść z domu,Jacek czeka na mnie niestety nie pod domem,a kawał drogi tam muszę autobusem miejskim dojechać,żeby zapakować się w jego autko i do Kalmara na czas dotrzeć….
Ale jakoś będę musiała…nie ma rady.
Póki co, się zbieram,a komputer wyłączam,żeby mi go piorun jakiś nie spalił.
Dopiero by się narobiło…..
Lepiej być przezornym…..