UPALNA KONKLUZJA

                      16dspwK

           

Takie sobie rośnie przed Kalmarem……

Czekałam sobie wczoraj na schodkach na Jacusia,coby mnie kawałek chociaż do autobusu podrzucił,a ponieważ czas mi się dłużył,wyjęłam komórkę i "cyk", to zdjęcie sobie  zrobiłam.

Okropnie męczący był wczoraj dzień,upał czasami wydawał się nie do zniesienia,może nie  tyle upał,co duchota…..

A w naszym biurze zaduch taki,mimo otwartych wszystkich okien,że  aż  pływałam we własnym sosie.

Bardzo tego nie lubię…..

A i roboty było sporo,dosyć dużo zamówień,wiec wpisywałam i wpisywałam,końca widać nie było….

A co dwa  wpisyłam, już telefon z nowymi…..

Nadgonić czasu nie mogłam….

Tak więc wyszłam z pracy okrutnie zmęczona,już nie wiem,czy więcej tym zaduchem,czy pracą ( ale oczka od komputera mnie bolały,oj bolały) i do domu dotarłam dopiero o 21.30.

I tak sobie pomyślałam,oj Ewcia,za jakie grzechy na stare lata tak się poniewierasz i zatyrowujesz….

Ale dla chleba Panie,dla chleba….

Jakiego chleba????

Ja przecież sie odchudzam!!!!!!

A dzisiaj już jest ok,już znowu wstałam jak skowronek do nowej pracy gotowa…

Mimo zapowiadanej fali  upału…

Bo takie jest poprostu życie i nie ma na to rady.

Chcę jako tako żyć,muszę harować,bo nikt mi nic za darmo nie da.

CE LA VIE……

Reklama

Mój portret…..

                         17ddswK



To sem ja…..



Ale ciągle dzielnie walczę,żeby tak nie było.


Ostatnio jestem  na etapie truskawek….


Wszak to truskawkowa pora.


A one nie są na szczęście kaloryczne.


Nie tylko.


Znalazłam świetną metodę na śniadania….


Wczoraj  rano zjadłam grecką sałatkę.


Można taką już gotową kupić.


Firma Vitamina przygotowuje takie w specjalnych miseczkach.


Zresztą  można kupić takie sałatki w przeróżnych smakach.


Ale ta grecka bardzo mi odpowiadała.


Właściwie nic w niej specjalnego nie ma,głównie sałata ( nawet kilka rodzaji sałaty),trochę startej marchewki,kilka małych kawałów sera feta i kilka oliwek,a do tego sos vinegret.


No i pochrupałam sobie tej sałaty na śniadanko,pochrupałam i muszę przyznać,że nawet sobie tym całkiem nieźle podjadłam.


Potem jadłam truskawki (oczywiście solo,bez cukru i bez śmietany),a jako główne danie dnia był kawałek indyka w galarecie.


Jak utrzymam się  przy takiej diecie,wizja mojego występu w spodnium staje się całkiem realna………


Tylko,niestety,tak mało czasu mi pozostało…..


Moje prognozy piłkarskie jakoś nie sprawdziły się,jednak udało nam się w końcu ten jeden mecz wygrać 2:1.


Szkoda tylko,że nasza drużyna musi opuścić już mundialowe boiska…..


Każdy dzień życia jest takim meczem.


Wczoraj wygrałam,dzisiaj zremisuję,pojutrze przegram,ale następne dni pozwolą, aby znów stać się zwycieską.


OBY !!!!!


Moja ostateczna meczowa rozgrywka odbędzie się 8 lipca.


A teraz idę na malutki mecz dzienny,czyli praca,praca,praca….


DZIŚ MAMY PIERWSZY DZIEŃ ASTRONOMICZNEGO LATA


Oby było  ono takie cieplutkie, jak dzisiaj…..




od rana mam dobry humor…

                       18ddswK

Czy naprawdę mam taki dobry humor???

Jestem troszkę niewyspana bo….

Musiałam wcześniej dzisiaj wstać,bo punkt 8 muszę otworzyć te drzwi….

Dzisiaj rano jestem sama ( jedna z koleżanek ma dzień urlopu),i muszę być bardzo ( wyjątkowo) punktualna.

Nie jest to łatwe,bo zawsze jakieś licho na drodze czuwa ( tfu,tfu odpukać w niemalowane drewno)

Grunt,że pogoda dopisuje :))

Podobno ma być następny upalny dzień….

Dzisiaj ważny dzień,ostatni mecz naszego teamu piłkarskiego na mundialowej arenie.

I chociaż jej wynik nic już nie zmieni,honorowo powinniśmy go wygrać.

Ale po co się tak podniecam? i tak nie będę go oglądała,chociażby  dlatego,że będę akurat w tym samym czasie w Kalmarze pilnie pracowała….

Ale odnotować warto i nawet trzeba.

Więc odnotowuję

 :

Z patriotycznego tylko powodu…

A moje prognozy:

I TAK PRZERŻNIEMY…Ciekawe tylko ile.

Na wsi

                   20ddswk

                                 

Dzisiaj bez fotografi,narazie są w moim aparacie.A narobiłam ich wczoraj całe mnóstwo.

Burza,a nawet dwie burze nieco wczoraj nam szyki pomieszało,tak więc co prawda zaczął się grill na tarasie,ale niestety szybko i już na stałę musielismy przenieść się do domu.

Ale nie popsuło to nikomu humoru,ten do końca dopisywał.

Tu przemilczę może fakt mojego czynnego udziału w ogólnej konsumpcji,wiadomo było ,że ulegnę pysznościom,od alkoholu też zrobiłam sobie dyspensę…

A tam,żyje się raz,za to dzisiaj podwójna dieta.

Noc tym razem spędziłam na rudej Wandzi,w gościnnym pokoju młodych.

Co prawda kot Perełka juz o 4.30 obudził mnie głośnym miauczeniem,ale i tak można powiedzieć,ze zdążyłam się wyspać.

Przecież zwykle o tej porze wstaję,tak przed 5,więc żadnego znaczenia to dzisiejsze wczesne nie miało.

No i dobrze.

Resztę wpisu dokonuje już w domu,bo niestety na wsi nagle straciłam kontakt z netowym światem.

Jestem więc w domu,i teraz mogę sobie spokojnie serfować po necie do woli ,ba nawet jakieś zdjęcie moge zamieścić….

Tak wygląda oczko wodne koło domu na wsi:

A tak sobie grilowaliśmy:

 

Pysznie wyglądało prawda? aż mi dalej ślinka cieknie…….

A stół przed burzą wyglądał chyba kolorowo:

Potem juz przenieśliśmy sie do domu.

Deszcz nie pozwolił nawet na tarasie siedzieć.

Ale to był bardzo przyjemny i relaksujący weekend.

Nabrałam chyba siły na nowy tydzień.

Szkoda,że tak wcześnie musiałam wracać,ale umówiona jestem z Muchomorkiem i mam nadzieję,że dzisiaj już coś pożytecznego z tego spotkania wyjdzie…..

Ps…


PS.do poprzedniego wpisu….


A jednak jadę na tą wieś….


Zadzwonili po mnie,zaprosili i nawet przyjadą.


I jak tu nie jechać??


Nareszcie i odpocznę i moje kochane dzieciaki zobaczę ,wszystkie chyba: Darię,Wikę ,Olę. Kamilę i …….Jaśka.


Życie (jednak) jest piękne.

za trzy tygodnie…..



                 


           21ddswK


                 



Tylko, czyli równe 3 tygodnie………….


Tyle czasu mi pozostało,aby marzenie o założeniu na siebie na  czatowskie spotkanie  spodium w kolorze ecri było realne……


A tu masz…zapraszają na grill.


Chyba bedę musiała odmówić,bo w łeb weźnie całe moje odchudzanie.


Bo nie ma silnych na mnie,jak pyszne jedzonko pachnie….


Taka jest prawda,duch ochoczy,ale ciało mdłe..


Chociaż czekaj,nikt specjalnie na ten gril Cię Ewuniu nie zapraszał,trochę sama sie wprosiłam,chcąc na wieś pojechać,do mojej siostry.


Tak parno i duszno w tym Krakowie.


Parno,nie porno….


A dzisiaj u Maćka jest pożegnanie Piotrusia z Kalmara,który w świat za chlebem wyrusza……


KRAKUSIE,CZY CI NIE ŻAL………


Ojejku

             22ddswk     

Ojejku,jak to dobrze,że dzisiaj nie poniedziałek, a piątek.

Jeden dzień przerwy w odpoczynku ,trochę popracuję i znowu laba.

Chyba ostatnio coś za bardzo leniwa sie stałam….  

Zmęczenie ….życiem…..daje się we znaki.

A urlop ciągle niezaplanowany,nawet nie mam żadnego pomysłu na dłuższy odpoczynek,a chyba by się już przydał.

Jestem jakaś przygaszona a i pernamenty głód też daje mi się we znaki.

Chyba zrezygnuję z tego spodnium i porządny obiad sobie wcząchnę.

A co to ja królik,żeby tylko na jarzynkach egzystować????

Ż A R T O W A Ł A M …….

Ale 8 lipca jak dorwę sie do mojego boczusia ukochanego….

Nie wiem,czy sie z kimś podzielę…..

I tu przypomina mi się scena z dzieciństwa,gdy dostałam od rodziców całą tabliczkę czekolady i nie chciałam się nią podzielić z moim kumplem ,Januszem.

Po wielu latach,kiedyś mi to wypomniał……

Jak  bardzo musiało go to wtedy  boleć,kiedy aż do naszego dorosłego życia mi to pamięta….

Stał biedak sam z boku i patrzył ,jak sama całą wcięłam,a jemu ani kosteczki nawet nie dałam.

A potem,juz po zjedzeniu całej tabliczki  naszła mnie taka myśl:jak będę dorosła i będę miała swoje dzieci,to będe musiała z nimi podzielić się tą czekoladą,o nie,nie dam nikomu,nawet własnym dzieciom, SAMA ZJEM!!!!.

Teraz już jestem dobrze dorosła,i co prawda własnych dzieci nie mam,ale te najbliższe ,z mojej rodziny, chętnie czekoladą obdarowuję…..

TYLKO PO JAKĄ CIASNĄ TAK SIĘ TERAZ MĘCZĘ??????

A taki piękny sen o dobrym jedzonku miałam…..

Pewnie dlatego,że poszłam wczoraj głodna spać…….

Ech,życie……życie……..

Co to miałam napisać……

Acha, DZISIAJ JEST PIĄTEK …….

Ś P I O C H

                  23ddswK

 

JUŻ DAWNO TAK DŁUGO SOBIE NIE POSPAŁAM….

Otworzyłam oczy dopiero o 8.30…..niesamowite.

I odrazu świetna wiadomość,za oknem jest piękne słonko,a w dodatku dzisiaj mamy świąteczny dzionek……

Żyć  nie umierać.

Nawet świadomość tego,że jutro idę do pracy nie pozwala mi popsuć mego humorku.

UWIELBIAM  LENIUCHOWAĆ …………

Nie chwal dnia przed wieczorem

 25ddswK



No i nie chwal dnia przed wieczorem…….


Trochę było cieplusio, trochę słonko wczoraj przypiekło, pochwaliłam i co…


W deszczu ulewnym, pod parasolem ,wracać musiałam wczoraj wieczorem do domu.


Ale co tam wczoraj…


Dzisiaj……


Nie pada,ale jest ponuro i raczej chłodno.


Ale dopiero 5-ta rano,może to się zmieni?


A koloryfery dalej u mnie lekko ciepłe….


No to teraz z innej beczki….




 KTOŚ,nie wiem kto, dodał   swoje komentarze do mojego blogu, coś około 30 razy ,w dodatku w starych moich wpisach, już dawno nieaktualnych ( a bywają takowe??,nieaktualne???), no i chyba mnie zatrudnił (a)….bo wszystkie wiadomości o tych wpisach dostałam pocztą,musiałam chcąc nie chcąc, conajmniej doń zaglądnąć,aby opróżnić skrzynkę……


Trochę poczytałam,trochę zostawiam na wolny czwartek,albo i nie,tym bardziej,że do niektórych moich wpisów były  po dwa  komentarze owej Tajemniczej Osoby , o niku Jol,jeżeli można wogóle  nazwać to komentarzami.


Czy KTOŚ  dobrze się bawi????


to może  sprawię  mu misia????  


NIE BĘDĘ SIĘ DENERWOWAŁA,bo i tak nic to nie da.


Każdy ma prawo wpisać swój komentarz ( nie zastrzegłam sobie braku takowych),ale…. z umiarem Tajemniczo Osobo.


A wogóle nie jest ani tak dobrze,ani tak źle-wieczorem podkusiło mnie i…zmierzyłam swoje spodnium.


Dla poprawy ,a może pogorszenia ? samopoczucia………


No cóż,jeszcze ciutek-ciut mi brakuje, ale 3 tygodnie ostrej diety i ……bez problemu będę mogła w nim wystąpić.


Dokładnie mi zostało 3 tygodnie i 4 dni………


To i sporo i mało czasu zarazem,zależy,z której strony na to popatrzeć, a także zależy, którym okiem będę spoglądała,tym łaskawszym dla siebie i pobłażliwym,czy ostrym i surowym….


Dzisiaj zdecydowanie wybieram oko to surowe,dlatego przeszłam na dietę…pomidorową.


Miała być jarzynowa,ale,że tylko pomidory akurat znalazły się na lini dom-sklep-dom,musiałam  na taki układ przystać…..


Pewnie zaraz te pomidory wyjdą mi uszami,wtedy upatrzę sobie jakąś inną jarzynkę,a może owoce?


Np. kiwi,grejpfruty ewentualnie truskawki,oczywiście bez śmietany i cukru.


Żeby nie było tak, jak w tym kawale : „Panie doktorze,te tabletki na odchudzanie,które mi pan przepisał są takie niedobre,że muszę je zażywać wraz z bita śmietaną”


TU PROSZĘ O SZEROKI UŚMIECH OD UCHA DO UCHA


A JA ZNIKAM……… 


jak zwykle do pracy……


A dzisiaj mamy szczęśliwą datę…trzynastego…dobrze,że to wtorek,a nie np.piątek…


I pogoda jakby nieco się poprawiła…….


Chyba jednak nam dzisiaj słoneczko zaświeci……..