Dzisiaj znów zaspałam z wpisywaniem tego blogu.
Ale fakt, po niezbyt udanej poprzedniej nocy, dzisiaj spało mi się
wręcz wyśmienicie.
Wczoraj miałam w domu przemiłą wizytację.
Co prawda nie była to Ważna Osoba, ale tym razem to był ,a raczej była
prawdziwy V.I.P. czyli moja Darusia.
Po swojej szkole przyszła do mnie do domu (Wiwat G.P.S., który ją
naprowadził na dobry trop).
Zamówiłyśmy sobie dużą pizzę i dużą Colę i było fajnie.
Darka znalazła mi w necie krokodylka – grę ,w którą kiedyś grałam, na
starym jeszcze moim komputerze, przypomniały mi się dobre, stare czasy.
Razem z Darką i Polą grałyśmy w Rubikupp (dwa razy wygrałam!),niestety,
po 17-stej Darka musiała już tramwajem jechać do mamy do przychodni,
a potem do domu.
I odrazu przypomniało mi się, jak kilka lat temu (chyba sześć?)
wyprowadzali się z moją siostrą i z Rodzicami ze Smoleńsk i Darusia
powiedziała: Ciociu nie martw się, wsiądziesz w tramwaj i do nas przyjedziesz.
Co prawda do Modlnicy tramwaj jeszcze nie jeździ,a od pętli do ich domu jest
spory kawał,ale kto wie, może kiedyś się doczekam?????
To był bardzo miły i udany dzień,mam nadzieję Darusiu na taką powtórkę 🙂
P.S. Dzisiaj ( z racji dalszego przymusowego bezrobocia) „męczę krokodylka”.
już doszłam do ósmego etapu.