nawet Bałtyk zamarza

Taki mróź, taki mróz,  Bałtyk zamarzł , Małopolska zmrożona  pod lodem i pozbawiona

elektryczności, aż dziw, że mamy XXI wiek…..

W Kosmos latamy, internet jest chlebem powszednim nawet dla maluchów, a mróz

ciut poniżej 5 stopni już robi wielkie problemy….

No przyznaję w Krakowie jest nawet dzisiaj minus 10,ale na szczęście nie musiałam

dzisiaj z domku wychodzić, w pracy miałam dzisiaj dzień urlopu, jedzonko i ukochane

papieroski przywieźli mi z Almy do samego pokoju….żyć i nie umierać.

Tylko ciekawe, na ile mamony mi starczy na takie luksusy………

Tak więc bardzo leniuchuję dzisiaj, że aż nawet Maciek smsem przypomnieć mi musiał o

moim obowiązku blogowania, co niniejszym czynię.

Sprawiedliwości chyba stało się już zadość????

A ja szukam nowego dostawy internetu, bo ta firma, od której aktualnie pobieram

zaczęła mnie już bardzo wkurzać, Są niekompetentni i bezczelni, nie reagują

na zażalenia- Pani w biurze dzisiaj dopiero po mojej interwencji

telefonicznej zauważyła mój mail sprzed tygodnia- rachunki za to na cenę

prawie 100 zł chętnie posyłają dając w zamian  niecałe 250 KB.

Może znajomy pan Jóżiu mi jakiegoś tańszego no i lepszego dostawcę znajdzie, bo

tu już dałam wymówienie.

Reklama

Jestem dumna….

 

 

Jestem dumna z tego, że przebywam wśród tak inteligentnych osób :-).

Prawie wszyscy, do których wysłałam maila z testem odpowiedzieli mi

dobrym hasłem, czyli rozwiązali poprawnie test.

No proszę, jednak duch inteligencji w narodzie całkowicie nie zanika.

A ja dzisiaj od rana jestem ciężko zapracowana ha ha

Właściwie minęłam się z powołaniem, powinnam pracować w jakiejś

centrali telefonicznej, czy co?

Uzgadniałam termin dla znajomej do TK, szukałam we wszystkich trzech

naszych placówkach dogodnego, czyli najbliższego terminu na NFZ.

Przy jednym uchu miałam telefon komórkowy, przez niego rozmawiałam

z zainteresowaną pacjentką, na drugim uchu miałam telefon stacjonarny, przez który

rozmawiałam z Kasią z TK ze Szpitala – naszej placówki a jeszcze w tak zwanym

międzyczasie na Skype rozmawiałam z Piotrkiem, który pracuje  w  jeszczejednej naszej

placówce. Pomieszanie z poplątaniem…..  do tego jeszcze wkręcał się głos z telewizora,

czasami mi się wydawało, że juz sama siebie nie słyszę.

Ale sprawę załatwiłam pomyślnie, a to najważniejsze.

No to jeszcze sobie popracuję na plemionkach, bo mam tam co robić, oj mam,

wysłałam niecne ataki na jednego takiego z wrogiego plemienia, niestety moje

wojska tych ataków nie przeżyły i mam teraz masę rekrutowania nowych jednostek.

Ale interes sie kręci.

Muszę się jednak śpieszyć z tą  moją zabaweczką, bo za niedługo już wymarsz

do pracy, a tam…

No właśnie, ciekawe, co tam mnie czeka, bo wczoraj aparat znowu swoje hopsztosy

wstawiał, czasami eksponował, czasami nie, a Pani  Marta ,która zajmuje się naprawą

tego aparatu powiedziała, że nic z tym zrobić nie może i już.

Widać aparat jest feralny jakiś i nadaje się już tylko do wymiany, albo…

trzeba chimery aparatu znosić cierpliwie.

Tylko jak znosić to mam ze spokojem, skoro pacjentka czy pacjent jest w trakcie

badania kontrastowego,a tu  resetuj aparat i zaczynaj badanie od nowa?

Boże ześlij jakieś duże pieniążki dla Szefów mojej placówki,aby mogli jakiś

porządnie działający aparat kupić !!!!!!!

Ha ha ha  – dobry kawał , co?

 

 

 

Śliweczka, czyli jak cudne są wspomnienia te

„jak cudne są wspomnienia dawnych dni, wspomnienia dawnych lat’

 

A wszystko zaczęło się, wczoraj od rozmowy z pewna młodą dziewczyną na gg.

Tak, tak, dużo właśnie z młodymi  ostatnio rozmawiam i co w tym złego?

Czuję się tylko na duchu o wiele młodsza…. no i wspomnienia powracają…..

Otóż ta Ania wybiera się na studniówkę,  ubrana w śliczną śliwkową kreację,

oczywiście do lokalu.

I wtedy przypomniałam sobie swoją studniówkę z 1967 roku.

Oczywiście obowiązywał strój szkolny, czyli mundurek, wzgl. czarna spódnica

i biała bluzka.

I nie było mowy o żadnych lokalach, studniówka odbywała się w sali gimnastycznej

naszego liceum i trwała do przyzwoitej, jak na panienki  wypadało godziny, czyli do 22.

I ani minuty dłużej.Oczywiście o żadnym alkoholu mowy być nie mogło,ale i wtedy

młodzież dosyć przebiegła była i zawsze gdzieś tam przemycony alkohol w zakątkach

ciemnego kotytarza się łyknęło.

Trochę się pewno szanowne grono pedagogiczne poten  dziwiło, czemu ta młodzież taka

rześka i czerwona na buzi była,ale i tak wszystko mieściło się w granicach

przyzwoitości.

Ponieważ chodziłam do liceum żeńskiego był pewien niedosyt w męskiej  części

młodzieży, więc każdy, kto tylko mógł , przyprowadzał jakiś fajnych kolegów,

aby nikt siedzący na studniówkowej sali nie pozostał.

Ja poszłam na studniówkę z dwoma chłopakami, z Januszem, który był moim

kolegą od zawsze, a który mieszkał u mnie w kamienicy, no i ze Zbyszkiem, który

występował w roli mojego chłopaka.

Po ukończonej szampańskiej studniówkowej zabawie obydwaj panowie odprowadzili

mnie pzykładnie do domu.

Muszę nadmienić, że kamienica wtedy zamykana była na cztery spusty już o godzinie

23-ciej,a klucze do bramy piastowała dozorczyni, pani Janowa, prosta kobiecina,

bardzo Bogobojna,często przebywająca w Kółku Plotkarek Magla…..

No to teraz sobie można wyobrazić jej minę, gdy po godzinie 23 -ciej ( oczywiście

ze studniówki wracaliśmy sobie wcale się nie spiesząc piechotką) Ewusię odprowadziło

aż dwóch panów?

W dodatku Zbyszek rozweselony pewnie może i lekko alkoholem ,a napewno

i wspaniałą zabawą ,klękał przedemną na schodach i głośno wyznawał mi swoją

miłość, żegnając mnie czule ach moja ukochana żegnaj……

Tego było za wiele jak na biedną Janową, pewnie zszokowana nie bardzo zasnąć tej

nocy mogła, ale już następnego dnia ten niecny  powrót panienki z dobrego

domu dobrze obgadywany był w pobliskim maglu…..

Zresztą wiele jeszcze podobnych powodów dawaliśmy do obgadywania w

klubie maglowym, chociażby te wspaniałe prywatki ( tak to się wtedy nazywało),

które odbywały się w wielkiej sali Gabinetu rtg mojego Ojca,

Gabinet ów znajdował się na parterze  naszej kamienicy, zawsze szczelnie zasłonięty

czerwonymi kotarami, odpowiednio podświetlany płomykami ze świec ( a któż  to

by sie bawił wy rzęsiście oświetlonej sali) przy głośnych bardzo dziękach

wydobywających sie z magnetofonu.

Panie z koła magla tudzież i panie ze sklepu na przeciwko Dzieci Marii ( prowadzonego

przez świeckie siostry zakonne} miały dużo powodów do oburzeń i plotek,

przy naszej zawsze świetnej z tego zabawie.

Nawet Janusz napisał kiedyś wiersz pt. „Zasłyszane w maglu”, który zaczynał się

słowami :” A czy pani już słyszała? a czy pani już słyszała co ta Ewa wyprawiała?

jeszcze przecież taka mała ,a już bale urzadzała, a słyszałam słyszałm i bardzo

ubolewałam, Mareczek był wstrząsniony i bardzo tym  zgorszony”

Ech, gdzie te  wspaniałe  i wesołe czasy minęły tak szybko.

Dzisiaj nie ma już magla, nie ma sklepu Dzieci Marii…..

Zupełnie inny krajobraz niż wtedy,ale z całą przyjemnością wskrzesiłam tamte

wesołe czasy i aż łezka w oku mi się zakręciła.

Zresztą ta balowa sala w Gabinecie rentgenowskim służyła i następnemu pokoleniu,

też tam prywatki się odbywały, może nie aż takie z fantazją jak nasze, ale też

bardzo wesołe. No cóż, już wtedy nie było ani  Pani Janowej ani sklepu  Dzieci Marii

ani nawet magla do plotek……

A teraz? Teraz młodzież bawi się na balu studniówkowym w lokalu do białego

rana, a stroje obowiązują też balowe, takie, jakie nam dozwolone były dopiero

na komersie pomaturalnym.

Cóż czasy się zmieniają,pokolenia przemijają,a póki co można tylko powspominać…

Wszystkim balującym na studniówce (Tobie Śliweczko przede wszystkim) życzę

miłej zabawy, a tym już nieco „wyrośniętym” miłych wspomnień z czasów

naszej młodości……

Niech chociaż we wspomnienia ona powraca.

 

 

 

 

Moje IQ

No nie jest tak źle ze mną, bo test rozwiązałam, a rozwiązują go  tylko ludzie

z I@  powyżej 90 !!

Ta liczba to…. o  nie, nie powiem, niech inni też się pomeczą trochę.

Ale poprosiła mnie moja Darusia o ten test i…też rozwiązała.

Widać, że inteligentna dziewczyna, moja krew, widać że to  po inteligentej Cioci Ewie

tak ma……

Chodzi oczywiście o test który zamieściłam 2 posty niżej, zapraszam do

rozwiązywania go , choćby  dla lepszego samopoczucia i samodowartościowania.

Wystarczy tylko poznać pewna regułę, która tymi działanami rządzi.

No kto spróbuje???

Kto pomoze?

Dostałam test do rozwiązania, a wynik tego hasła otwiera drzwi do….

dokumentu.

oto ten test :

> > >> Podobno, to zadanie rozwiązują tylko ludzie mający IQ ponad 90…

> > >> Więc aby Twoje komórki mózgowe pozostały aktywne:), to pomyśl:

>

> > >> jeżeli:

>

> > >> 2 + 3 = 10

> > >> 7 + 2 = 63

> > >> 6 + 5 = 66

> > >> 8 + 4 = 96

> > >> 9 + 7 = ?

>

> > >> Tylko ta liczba jest hasłem dokumentu, który jest w załączniku.

> > >> Jeśli uda ci się go otworzyć, wpisz swoje nazwisko na

> listę,zapisz

> > >> dokument i wyślij dalej.

pojęłam już zasadę tego, tylko efekt końcowy mi się nie zgadza.

każda ta suma jest mnożona ( począwszy od 2) przez liczbę większa od poprzedniego mnożnika o 2 tzn:

2+3 = 5 x 2 = 10

7+2= 9 x 4 =36

6+5 = 11x 6 = 66

8+4 = 12 x 8 = 96

no i co dalej?  piwinno być

9+7 = 16 x 10 = 160

tylko że 160 ani pisane cyframi ani pisane literami nie zgadzaja się, bo hasło „nie wchodzi”

A już myślałam, ze coś z tego będzie, a tu…rozczarowanie.

Widać mam nieco niższe to IQ !!!

Może jednak ktoś to rozgryzie????

ewentualnie można podać swój mailowy adres, test ten chętnie prześlę

Poniedziałkowy ból głowy

Zamiast rześka i radosna w poniedziałkowy piękny poranek się obudzić, głowa

moja ciężka jakby z ołowiu była, a w dodatku……..boli.

Miałam brzydko napisać, ale się w porę zreflektowałam.

Bo to tak, jak w tym kawale: żona skarży się na migrenę, wiec mąż jej uprzejmie

tłumaczy: ty nie masz żadnej migreny, migrenę to ma królowa angielska, a Tobie

poprostu  głowa na…….a.

A ponieważ  nie jestem królową angielską to mnie głowa….boli   i już.

A czemu?

Oczywiście wszystko z niehigienicznego trybu życia, a co ja poradzę, skoro to ,co

lubię w TV oglądać, akurat w późnych nocnych godzinach puszczają?

Wczoraj chciałam sobie  popołudniu spokojnie oglądać 07 zgłoś się, to akurat w najważniejszym momencie,czyli gdy zaczynali tłumaczyc kto kogo i dlaczego

zaciukał, najpierw miałam telefon od Maćka, a żeby to było jeszcze  za mało

akurat  w tym samym momencie weszła do mego pokoju moja  bratowa

i coś mi tam zawole tłumaczyła.

No to chciałam oglądnąć nocny maraton z 07, ale niestety w trakcie juz pierwszego

odcinka smacznie zasnęłam.

Kto to widział, żeby takie fajne filmy po godzinie 1-szej w nocy puszczać?

Nie dość, że człowiek w trakcie zasypia, to jeszcze potem musi rano z bółem

głowy się budzić.

Ciężkie to moje życie  oj ciężkie, zamiast wypoczęta wkraczać w nowy tydzień pracy,

odrazu kłody pod nogami w postaci złego samopoczucia mam.

Ale nic to, kawkę wypiję, apap zażyję i do pracy radosnym już krokiem

pójdę.

Nie mam innego wyjścia, do następnego weekendu jeszcze całe  5 dni pracy.

Trzymaj się  jakoś Ewka.

Miłego tygodnia wszystkim

 

 

MIAŁ BYĆ CODZIENNY WPIS?

To będzie.

Chociaż nie mam o czym naprawdę pisać.

Nic się nie dzieje, odpoczynek totalny : kompuewr i trochę  telewizja,ale niestety

co się położę, żeby coś oglądnąć, zaraz śpię.

Okropna ta starość….

Teraz w telewizji szaleje porucznik Borewicz.

Lubię go, wiec oglądam

Na siedząco na wszelki wypadek, żeby znów  nie usnąć.

07 zgłoś się!!!

 

 

czyżbym znowu przyspała?

No na to wygląda. Bo już godzina 17 sta się zbliża, a wpisu

do mojego blogu nie  jak bylo tak i nie było.

No to juz się poprawiam, zgodnie z moją noworoczną obietnicą.

Ale oczym pisać w sobotę?

Dzewczynki czyli Zoja i Pola pojechały dzisiaj już na zimowisko.

Rano ,o dziwo ,wstały wcześnie bez ociągania i już po 8 smej gotowe były do wymarszu.

Dokładnie nie wiem gdzie na ten obóz pojehały, wiem, że  gdzieś niedaleko Zakopanego.

No to chyba narciarską pogodę będą miały dobrą, bo obie na nartach całkiem nieźle

już jeżdzą.

Trzecia, czyli mała Mija niestety została w Krakowie, ale pewno za tydzień razem z Ojcem

i z siostrami do Zakopanego pojedzie.

Niestety nie wszystkie dzieci na zimowisko mają takie szczęście jechać.

Dal mnie lepiej, bo troche ciszej w domu będzie, bo co jedna mała dziewczynka, to

nie to samo, co szalone trzy dziewczyny, mniej ruchu,więcej spokoju….

A jak już wszystkie pojadą z Ojcem dopiero cisza w domku będzie taka jaką lubię,

A potem znów będe czekała do spokojnych wakacji, ech.

Malkotentką zostałam.

Ale ja naprawdę spokój i ciszę lubię, co robić……

 

przesądy

Dzisiaj trzynasty dzień miesiąca stycznia.

„TRZTNASTEGO NAWET W GRUDNIU JEST WIOSNA
TRZYNASTEGO KAŻDA DROGA JEST PROSTA
TRZYNASTEGO NIE LICZY SIĘ STRAT
TRZYNASTEGO OD MORZA DO TATR
TRZYNASTEGO KAPELUSZE Z GŁÓW POWAŻNYCH ZRYWA WIATR
TRZYNASTEGO WSZYSTKO ZDARZYĆ SIĘ MOŻE
TRZYNASTEGO ŚWIAT W RÓŻOWYM KOLORZE
TRZYNASTEGO NIE SMUCĄ MNIE ŁZY
TRZYNASTEGO PIĘKNIEJSZE SĄ SNY
TRZYNASTEGO
A TY WŁAŚNIE TRZENASTEGO JESTEŚ ZŁY”

Tak właśnie kiedyś śpiewała Kasia Sobczyk.

A więc dzisiaj świat będzie w kolorze różowym, a czy ON będzie zły, tego jeszcze

nie wiem, wiem, że wczoraj był nieco humorzasty,co się często mężczyznim zdarza,

co potwierdza właśnie piosenkarka w swojej piosence.

Ale nie mam zamiaru wcale czyimiś humorami się przejmować, ponieważ założyłam

sobie, że to będzie dobry dla mnie dzień i już.

A ponieważ po trzynastym następuje czternasty, mam nadzieję, że i Jego humor

jutro nieco się poprawi….

Ostatmio narzekałam, że nie śni mi się wcale moja siostra i proszę, następna noc

ze snem z Jej udziałem.

Trochę mnie martwi tylko, że tym razem ubrana w śnie była na czarno, ale mam

nadzieję, że nie oznacza to nic złego?

Kupowałyśmy jakieś ubrania ( niestety dalej w kolorze czarnym) i okazało się,

że jest taka szczupła, że wszystkie ubrania  były na nią  za duze,a tam gdzie kiedyś był

jej brzuch, teraz była pusta przestrzeń.

Nie wiem, co ten sen miałby oznaczać, ale otrząsam się ze złych myśli, albowiem

założyłam już powyżej sobie, że mimo feralnej daty, dzisiaj przesądna nie będę.

Na szczęście dzisiaj nie jest piątek…..

Chociaż może nie miałabym nic na przeciw, albowiem już byłby popołudniu na

przykład weekend.

Ale tylko dwa dni i  wyglądany weekend nadejdzie.

Na razie na niego jeszcze trzeba zapracować.

Proszę mnie nie zrozumieć źle, ja wcale aż tak bardzo leniwa nie jestem, ale przyznam,

że to poranne wychodzenie w zaśnieżony świat niezbyt optymistycznie mnie nastawia.

A może już jestem taka zmęczona życiem??

Wszak w słuszny wiek 60 -ciu lat już wkroczyłam,za trzy miesięce stanie się on dokonany.

Aż się wierzyc nie chce, ale jednak……

Ale tam, RIFIFI, życie zaczyna się po sześćdziesiątce.

Byleby kości tylko nie bolały i nie trzeszczały.

 

wyższość – niższość.

Niższosć  pisania blogu nad pisaniem opowiadań:

Piszę bloga starannie, właściwie od tego roku można powiedzieć, że całkiem systematycznie.

Łukasz- mój bratanek pisze  na swojej stronie opowiadania.

Co jest łatwiejsze?

Może i pisanie opowiadań, bo wtedy fantazja ma większy dostęp , blog jest bardziej realistyczny.

A  o czym w tym blogu stale pisać można, gdy niewiele się ostatnio dzieje?

Poszłam do pracy, miałam więcej lub mniej pracy, wróciłam z pracy, siadłam za

swoim wspaniałym komputerem przy okazji oglądam telewizję…. ot codzienność.

Pewnie, że po drodze zawsze coś jeszcze się tam wydarza,

Na ten przykład złośliwość martwych przedmiotów, a wszystko, co ma w jakiś sposób

z elektryką wspólnego ostatnio mnie nie lubi.

Tak, tak, nie lubi.

Mój ukochany aparat rentgenowski ciągle mi płata fogle, włącza się dopiero za

ktrórymś tam razem, pokazując ciągle jakiś error, rozłacza się nagle sam

w trakcie pracy, wyrczy,warczy. Dziwne, tylko mi, bo Jarkowi takie przygody się

nie zgadzają.Specjalnie kiedyś zostałam dłużej, żeby Jarkowi usterki pokazać i co?

Nic, ten potwór aparat działał bez zarzutu, nawet pod moją rączką, bo Jarek na

niego patrzył. Nie było warczeń, nawet szuflada aparatu działała bez zarzutu.

Oczywiście powiedziałam temu aparatowi, co o nim myślę, Jarek się śmiał, po prostu

aparat mnie nie lubi – stwierdził.

A w domu???, co jakis czas sam telewizor mi się nagle w trakcie oglądania wyłącza, albo

nie chce sie włączyć, muszę jakieś cuda- przełączania robić, żeby znów łaskawie się

uruchomił .

W ciagu 2 dni trzy żarówki nagle przestały świecić, tak, już.z o tym pisałam, ale czy

to jest normalne, żeby  tak wszystkie naraz ?

Nie, widać mam jakąś antyenergię w sobie, która pokonuje energię elektryczną,

pożera ją jak Umba i przy okazji robiąc mi na złość zmusza, abym brzydkie wyrazy

powtarzać musiała po kilka tazy…..

Heh, a już myślałam, ze nie będe miała żadnego fajnego tematu do dzisiejszego

wpisu…….

No to co lepiej pisać? blog, czy opowiadania???