Odszedł na wieczną pocztową służbę listonosz Józio.
Smutna to wiadomość, bo chociaż nie przepadam za tym serialem, ale bardzo
lubiłam aktora Jerzego Turka.
Zawsze grał takie charakterystyczne role, jak chociażby trenera Jarząbka w” Misiu „czy właśnie listonodsza Józia w „Złotopolskich”.
No cóż, wspaniali aktorzy pomału odchodzą, następny aktorski narybek ma teraz pole do
popisu, tylko czy na pewno będą godnymi następcami tych wielkich poprzedników?
Od poniedziałku nadal pruszy śnieżek. Na szczęście nie takimi dużymi płatami jak
w poprzedni weekend.
W sobotę i w niedzielę odpoczęłam, więc znów mogę sobie ponarzekać na pogodę
i na moją cięźką i zaśnieżoną drogę do pracy, ale przynajmniej nie będę ślęczała
przy tym komputerze i telewizorze na zmianę przez cały dzionek, coś się ciekawego
na pewno wydarzy.
Jednym miłym akcentem poprzedniego weekendu był gość na niedzielnym obiedzie,
nie, tym razem nie Ważna Osoba ( która nadal odśnieża podwórka swojej siostry),
ale moja Bratowa Zosia. Miło, że przynajmniej raz to ja miałam okazję ją do siebie
zaprosić – zazwyczaj było odwrotnie. I może to żadne specyjały nie były, bo tylko
tradycyjny rosołek z makaronem i sztuka mięsa w sosie chrzanowo – koperkowym,
ale Zosi moje potrawy bardzo smakowały, a ja cieszyłam się, że niedzielny obiadek
zjem w bardzo miłym towarzystwie.
A teraz juz nerwowo na zegarek spoglądam, rano przeżyłam koszmar, bo po wejściu
do kuchni spojrzałam na zegar i pokazała się mi godzina 10.30 – juz się przeraziłam, że
tak długo spałam i z niczym oczywiscie nie zdążę, ale na szczęście okazało się, że
zegar poprostu nie chodzi,a godzina mojej pobudki była całkiem przyzwoita, czyli
okolica 8-smej rano.
UFFF!!! Zdążę i z wpisem do mojego blogu i poustawiam wojska na moich plemionach ,
a potem przynajmniej na trochę przeniosę się w ten realny świat, który nie jest ani
filmem ani grą, ale jest również bardzo ciekawy.
Miłego tygodnia dla wszystkich, nawet gdyby, co jest całkiem realne, pozostał
do końca swoich dni białym.
Ten tydzień pracy dla mnie będzie nieco dłuższy, w przyszłą sobotę pracuję, więc już
dzisiaj nabieram głęboki oddech.
P.S. I znów mam następny hydrauliczny problem, po ostatniej awarii dostawy wody
zepsuła mi się spłuczka.
Ech, wiecznie coś się psuje.