A na co ponarzekam? Oczywiście na zimę a dokładnie na jej nieudogodnienia.
No bo teraz na ulicy wrogiem człowieka nie tylko są śnieżne zaspy i pod śniegiem
szlajki ( wrr jakie to nieprzyjemnie, jak nagle sobie jedziesz na butach, nie koniecznie
do przodu) ale jeszcze jest większe zagrożenie w postaci olbrzymich sopli lodu,
zwisających sobie łaskawie z dachów.
Gdzie niegdzie te sople są całkiem niezłych rozmiarów, gdyby taki spadł na głowę,
możnaby nawet życie stracić.
Wiem, że trudno te sople usuwać, więc co robią dozorcy???
Ano zamykają część chodnika taśmami i przjście jest zablokowane.
Niby pozornie w porządku, ale, właśnie to ale, gdzie ma się znaleść przechodzień
w takim razie? Oczywiście musi przejść na jezdnię, gdzie przecież jeżdżą samcchody,
więc potencjalne zagrożenie nadal istnieje.
Szczególnie na tych małych nieodśnieżanych ulicach,gdzie można brnąc w zaspie
przejechać się na butach wprost pod samochód.
No oczywiście po ominięciu taśm teoretycznie możnaby wejść było z powrotem na chodnik,
tylko na chodniku są zaspy ze zgarnietego śniegu. a w najlepszym razie jak ich
tam już nie ma to są olbrzymie kałuże z rozjechanych przez samochody resztek tego
śniegu, jednym słowem koszmar.
Takie balansowanie po tych śniezno – lodowych księżycowych pagórkach nie jest
łatwe dla osób zdrowych, a co mają powiedzieć ludzie nie całkiem sprawni, którzy też
przez miasto jakoś przemieszczać się muszą.
Wczoraj po powrocie do domu byłam zlana potem po tych moich perypetiach
śnieżno kałużowych, pół ulicy Smoleńsk musiałam przejść przez jezdnię, właśnie
na której był i śnieg i lód i rozjechane przez samochody koleiny – było wtedy na
szczęście jasno, a jaki będzie dzisiejszy wieczorny powrót do domu???
Idę dzisiaj do pracy na popoludniu i w drodze powrotnej będzie juz niestety ciemno nie
licząc słabo rzucających światło latarniach i znów to samo: sople, koleiny itp.
Chyba jednak będe musiała nadrobić trochę drogi i iść na około,bo może chodmiki
główniejszej ulicy będą bardziej zadbane, zresztą tam kamienicy są w głębi i nie grożą
sople, a potem ten kawałek ul. Retoryka jakoś przelecę ( tzn będe ostrożnie człapała)
Przecież nie stać mnie na taxi w obie strony, czyli do i z pracy,nie mogę wszystkich
zarobionych pieniędzy oddać taksówkowej korporacj tylko dlatego, że dozorcy
no i MPO nie dokładnie dbają o jezdnie i chodniki.
Miasto nie ma pieniędzy na wywożenie zaległego śniegu,więc rosną na chodnikach
śnieżne pgórki, a jak nie daj Boże jeszcze śniegu dosypie????????
Obywatelskim prawem jest płacic niemałe zresztą podatki, a Rada Miasta ma się
dobrze, zresztą oni przemieszczają się samochodami, więc jezdnie głównych ulic
którymi poruszają się ich samochody są posypywane solą. ten problem zimowych
perypetii przechodni ich nie dotyczą, więc problemu nie ma prawda?
No i jak tu nie narzekać?????