
Pamiętam te smutne godziny z 2 kwietnia sprzed 5 lat.
Minuty, które prowadziły nas do tej najstraszniejszej godziny
21.37, gdy Ojciec św.. Jan Paweł II odszedł do domu swojego Ojca.
I dziś, jak przed 5 lat o tej godzinie Dzwon Zygmunta swoim basem
przypomni nam o tej smutnej chwili.
Z tej okazji chciałabym przytoczyć śliczny okolicznościowy wiersz
Pana Kawusi:
DZWONY DLA NIEGO…
Jest kwiecień i jak co roku dzwony zabiły,
na przebudzenie , na przypomnienie,
ludziom po wieczne czasy bić nie przestaną,
by nie zapomnieć ten obraz , tamto wzruszenie !
Mieć przed oczami portret Jego cierpienia,
Jego słowa utrwalić ku serc pokrzepieniu,
i te głośne i te ciche do naszego sumienia,
zapalić świece, uklęknąć, modlić się w milczeniu.
Jak do Świętego w wielkim skupieniu,
przekazać Jego słowa tym co nie słyszeli,
i nie zapomnieć o wiecznym jego istnieniu,
byśmy Jego cierpliwości i miłości ciągle mało mieli !
Uderzając w dzwony swym sercem drżącym,
najgłośniej w ten krakowski ukochany nad życie,
niech ich dźwięk spiżowy z modlitwą się łączy,
i śpiewem świętym dla nas będzie, ich żałobne bicie !
W skupieniu słuchaliśmy jego mądrych nauk,
Duchem i Ciałem wszyscy z Nim byliśmy,
a może wśród nas przebywał …Chrystus,
a my go znowu jak zwykle… nie zauważyliśmy !