no to pracujemy

Koniec  leniuchowania.

Wczoraj zrobiłam sobie jeszcze jeden dzień urlopu.

Musiałam odpocząć przecież po świętach.

Szok świeżego, górskiego powietrza powalił mnie na łopatki, he, he.

Wróciłam zatem do swojego ukochanego, zakurzonego Krakowa.

Zbyt dużo tlenu byłby za dużym dla mnie obciążeniem !!!

Jednakowoż wspomnienia  z świątecznego odpoczynku  pozostają.

Nie, wszystko na prawdę w tej Bukowinie było wspaniałe, gdyby nie

te bardzo strome schody.

Za każdym razem bałam się, ze spikuję z nich na dół.

Ale byłby huk.

Może i bym się nie połamała( kto wie), ale na pewno okropnie potłukła.

No i kłopotu mojej Magdusi narobiła, bo kto by mnie wtaszczył z powrotem do góry?

Chciałam góry, to je miałam.

No i okazało się, że zupełnie śmiało mogłam mniej tych papierosków wypalić.

Szkoda tylko, że po powrocie wróciłam do swojej papierosowej normy.

A kto wie, czy nawet nie nadrobiłam zaległosci w tym temacie???

No dosyć delibrowania na temat schodów, zawsze jakieś w życiu schody pokonywać

musi, czy chce, czy nie.

Na razie tak mało słonka za oknem, więc taki słoneczny kwiatek z własnych zbiorów

sobie dzisiaj wstawiłam.

Ale niech popada, za to jak zielono się zrobi potem!!!!

Byleby temperaturka  wyżej podskoczyła .

Miłego dnia.

Dużo słonka na niebie i w sercu życzę.

 

Reklama