……….czyli niedzielne wspomnienia.
Wczorajszy poranek zapowiadał, że będzie to kolejny piękny dzień, tym bardziej, że zapowiadali zmianę pogody dopiero w poniedziałek.
Nic bardziej mylnego, nie należy jednak słuchać prognoz, alb raczej trzeba przyglądać się temu z przymrużeniem oka.
Jacek wymyślił wczoraj, że pójdziemy na targ Truck – Foodu, gdzie zawsze można znaleźć dla siebie coś pysznego do jedzenia.
Pogoda jeszcze była całkiem znośna, co prawda było pochmurno, ale jeszcze nie padało. Zapakowaliśmy się wszyscy tzn Magda, Jacek,
Oliwia, Jasiek i ja i pojechaliśmy pod Galerię Kazimierz, gdzie odbywała się ta impreza.
Oczywiście wykorzystałam moment do łapania i kulek i Pokemonów, bo po drodze no i na miejscu było sporo Poke-stopów, a i Pokemony
wesoło sobie tam baraszkowały.
Na dużym placu pod Galerią stanęły wozy i inne stanowiska z jedzonkiem, a po bokach rozpostarte były parasole. Niestety deszcz robił się
coraz bardziej uporczywy i nawet parasole nie wiele pomagały, deszczyk lał się na nasze naleśniki (ja jadłam ze szpinakiem- pycha),
na sushi, które tam były najlepsze chyba z całego Krakowa i inne dobra.
Oczywiście wszyscy polowali, aby pod parasolami znaleźć kawałek suchej ławeczki, więc nie było to wcale prosto dobre miejsce odnaleźć.
Ale zdenerwowała mnie pewna Baba, tak, Baba, a nie kobieta, która nie potrafiła uszanować biednej staruszki, która chciała akurat dopiero
co wolne miejsce zająć, położyła na całej długości ławki swoje torby i torebki, aby zająć miejsce dla swoich córek- jakby nie było młodych
dziewczyn, które nie koniecznie musiały zasiadać do stołu, podczas gdy starsi musieli stać, albo…siedzieć na deszczu.
Naraziła mi się baba okrutnie i po cichu zaklinałam j: UDŁAW SIĘ TĄ BUŁA, UDŁAW SIĘ I TY I CAŁA TWOJA SIEDZĄCA NA MOIM MIEJSCU
RODZINKA!!!
Dobra, wiem, że to nieładnie z mojej strony, ale okropnie na nią byłam wkurzona. Chyba w pewien sposób odczuwała ona moje „czary” bo co chwile niespokojnie oglądała się na mnie, jakby chciała mi powiedzieć „no czego ode mnie chcesz”, na szczęście dla mnie, moje czary nie zadziałały, ale niepokój w niej
zasiały.
Jeszcze jedna osoba na tym kiermaszu mi się naraziła, jakiś pan stojący po parasolem ze swoją żoną i pieskiem wyraził swoje
niezadowolenie, że śmiałam się przedostać obok nich pod wolne suche miejsce i zwrócił się z głośną uwagą : Mówiłem ci, żebyś uważała na
psa, bo go rozdepczą. Ta uwaga zdecydowanie dotyczyła mojej osoby, więc ze zjadliwym uśmiechem odpowiedziałam panu „na co dzień
mam do czynienia z pieskami i umiem się między nimi obracać, jakoś żadnego do tej pory nie rozdeptałam. Pan popatrzył na mnie, ale na
szczęście nic nie odpowiedział, bo na pewno nie byłabym mu dłużna.
Nie byliśmy długo na tym Food- Trucku, bo z każda chwilą padało coraz mocniej i trzeba było w końcu się stamtąd ewakuować.
Za to rozbolała mnie po tych wszystkich przeżyciach głowa i musiałam po drodze kupować Apap. Ale byłam szczęśliwa, tyle fajnych Pokemonów
i całe mnóstwo kulek do gry były pokłosiem wczorajszej eskapady.
Po powrocie do domu zasiadłam przed moim laptopem i korzystając, że jest cisza w domu Magdy, która znów wyszła na miasto i zaczęłam
oglądać na cda film, o którym wczoraj wspominałam, pt „Pamiętnik” Jest to historia miłości dwojga młodych ludzi, których życie po wielu
perypetiach, zaowocowało w końcu udanym małżeństwem, doczekali się wspólnych dzieci i wnuków, niestety kobieta zachorowała na Alzheimera
i została umieszczona w specjalnym domu opieki.
Mąż nie mógł pogodzić się z tą straszną chorobą żony, opuścił rodziny dom, w który mieszkał z żoną i dziećmi, sam, na własną rękę zamieszkał
w tym samym, co ona domu opieki. Miał przez to z nią codzienny kontakt, licząc na to, że opowiadając jej historię ich życia kobieta odzyska
pamięć i wróci do swojego starego życia.
Nie będę zaradzała zakończenia tego filmy, kto oglądał już wie, kto jeszcze nie oglądał, serdecznie polecam.
Po południu oglądałam tylko niewielki kawałek tego filmu, po prostu zmęczona bólem głowy zasnęłam siedząc na fotelu, a kot, ułożony wygodnie
na moich kolanach, wtórował mi w popołudniowej drzemce. Fajne jest to uczucie, gdy taki futrzak przytula się do ciebie….a kiedyś mówiłam,
że nie lubię kotów.
To nie tak, lubię koty, ale jednak na pewno nigdy takiego futrzaka sobie nie sprawię (NIGDY NIE MÓW NIGDY!!!)
Ale potem, już wieczorem, oglądnęłam spokojnie sobie ten film w całości i… znów się rozmarzyłam.
Przypomniałam sobie studenckie czasy, gdy byłam zakochana i……no dobrze, moje życie filmowo co prawda się nie ułożyło, ale wspomnienia
pozostały. Ale kto z nas nie ma takich wspomnień, tak, czy inaczej zakończonych?
Bardzo dużo czasu straciłam dzisiaj rano (w międzyczasie dwa razy byłam na pokemonowych łowach, chodząc tam i z powrotem ulic Ulubioną),
dlatego mój wpis jest tak późno dzisiaj zmieszczony, może jednak przez stałych moich Ulubieńców zdąży być przeczytany
Życzę w miarę miłego poniedziałku , a właściwie już poniedziałkowego popołudnia i wieczoru.
Podobno od środy znów lato powróci……