czas wędrówek

Wczorajszą wędrówkę przez Planty rozpoczęłam od naszej krakowskiej ALMA MATER, czyli od Uniwersytetu Jagiellońskiego, założona na polecenie króla Kazimierza Wielkiego  12.maja 1364 roku.


Jest to niewątpliwie najstarsza polska Uczelnia, złożona z kilku Collegiów, które są rozłożone w kilku częściach centrum miasta miasta.
Widoczne na zdjęciu Collegium Novum zbudowany w latach 1883- 1887 jest główną siedzibą Rektoratu Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Obok Rektoratu UJ znajdują się również dziekanaty wydziałów, kwestura, administracja, gabinety profesorskie i sale wykładowe.

Niedaleko budynku UJ, na ul św Anny znajduje się Kolegiata św Anny, wybudowana w stylu barkowym w końcu XVII i początku XVIII wieku.

Jest ona kościołem akademickim UJ, położonym w pobliżu Collegium Medicum i Collegium Maius.
Równocześnie jet ona także moim  kościołem parafialnym.
Podziwiać  tu można wspaniałe, strzeliste wieże zakończone z obu stron Kolegiaty dwoma dzwonnicami, jak również wspaniałe rzeźby i ornamenty zdobiące fronton Kościoła.
Planowałam nieco dłuższą trasę, aż po Barbakan i Bramę Floriańską, ale na dobre utknęłam obok fontanny na Plantach, gdzie specjalnym programem ktoś uruchomił stałe pokazywanie się tam Pokemonów. Usiadłam więc sobie na ławeczce i dopiero rozładowana bateria kazała mi sobie stamtąd już iść.
Było cieplutko, siedziało tam mnóstwo młodych(!!!) osób, którzy podobnie jak i ja łapały te  szalejące wprost Pokemony. Im bateria nie wyładowywała się tak szybko, bowiem podłączeni byli do zapasowej baterii tzw. Power Bank, z której czerpali dodatkową energię.
Jeden chłopak przyznał się nawet, że siedział tam od godziny 8 rano, a już pomału robiło się późne popołudnie.
Niestety nie posiadam (jeszcze) takiego urządzenia, nie mniej jednak, skoro zaczęłam tę zabawę, będę musiała sobie taką dodatkową baterię zakupić.
Zresztą przydatna jest ona także wtedy, gdy gdzieś człowiek wyjeżdża i nie ma możliwości w podróży podłączyć się do źródła energii.
Jak już pisałam, było tam sporo ciekawych osób, nie mniej moją osobą wyraźnie zawyżałam średnią wiekową 🙂
No. ale przyszła pora, gdy już musiałam opuścić to miejsce, nie mniej jednak, zauroczona niewielkim stawem z fontanną, zdążyłam jeszcze uwiecznić to na moich dwóch zdjęciach.
Po jednej stronie urokliwego mostku był stawek z fontanną, przy której kiedyś pływały nawet łabędzie, dzisiaj niestety nic z tamtych wspomnień prócz fontanny nie pozostało. Słyszałam nawet, że kiedyś jakiś bezmyślny bandzior zabił wszystkie pływające tam łabędzie i od tego czasu niestety już ich w tym miejscu nie umieszczono. Naprawdę takie bestialstwo wprost poraża , a coraz częściej czytamy lub słyszymy o różnych wandalach, których jedynym celem w życiu jest pozbawianie życia właśnie zwierząt. Szkoda tylko, że prawo dla nich wciąż jest za bardzo łaskawe.
Niedawno na Facebooku widziałam filmik z dziewczyną, które wrzucała do rzeki żywe jeszcze szczeniaki.
Szkoda, że sama do tej wody nie wpadła, ale pewnie i to nie byłoby dla niej ostrzeżeniem, tylko bardzo surowe kary mogłyby powstrzymać takie niepisane  „prawo” dzikusów .
Ale skoro przykład idzie z góry? Czytałam niedawno  wypowiedź Terlikowskiego, który twierdził, że życie psa, czy kota nic nie jest warte.
Dziwne, ten „katolik” pewnie nigdy nie słyszał o świętym Franciszku, który z wielką życzliwością i troską zawsze wyrażał się o naszych braciach mniejszych, bo takim imieniem określał naszych czworonożnych przyjaciół.
Zresztą jest takie powiedzenie, że nasz stosunek do psów i kotów i innej zwierzyny jest świadectwem o nas samych, kto ich  nie szanuje, nie potrafi także i uszanować drugiego człowieka.


A po drugiej stronie mostka, w niewielkim niestety dosyć zaniedbanym stawie pływały sobie kaczuszki. Pewnie nikomu nie przychodzi do głowy, żeby opróżniać tę sadzawkę z nieczystości, w których muszą pływać te biedne ptaszki. A pomyśleć, że dawno, dawno temu Planty traktowano jak ogrody, były regularnie czyszczone, trawa była przycinana, rosły wspaniałe, pięknie wypielęgnowane kwiatowe krzewy – dzisiaj podziwiać to możemy tylko na fotografiach ze starych lat.
Wtedy damy ubrane w powłóczyste suknie, w kapeluszach na głowach i z nieodłączną parasolką przeciwsłoneczną z przyjemnością przechadzały się alejkami wsparte na ramieniu swojego też elegancko ubranego mężczyzny. Takie spacery należały bowiem do dobrego tonu.

Tak więc to co się dało, uwieczniłam na moich zdjęciach, mam nadzieję, że zachęcając tym do odwiedzin naszego pięknego Krakowa, chociaż i tak wiele powinno się w nim zmienić, gdyż przez wiele zaniedbań tracą jednak na swoim uroku.

Życzę wszystkim  miłego poniedziałku i udanego całego tygodnia.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s