Pierwsza i chyba najważniejsza to taka, że wstał przepiękny i słoneczny piątek
Po wczorajszej wichurze, która czapki z głów zrywała, a potem po deszczu, który padał przez calutką noc, jest to całkiem miłe zaskoczenie.
Wczoraj rzeczywiscie wiatr był przejmujący i bardzo dokuczający, ale gdy późnym popołudniem wracałam do domu już zaczynało siąpić.
Jakoś udało mi się nie rozkładać parasola, przeleciałam pomiędzy kroplami, a potem…. a cóż mnie już mogło obchodzić to, że za oknem bębni deszcz.
Nawet gdy w nocy wstałam na moment, słyszałam ten odgłos opadających kropel o parapet, za to w takt tej melodii szybciej udało mi się zasnąć z powrotem. No a potem przyszedł świt, jakże inny od tego wczorajszego dnia i to właśnie sprawiło mi radość.
Ale moja radość jest podwójna, bo udało mi się pozałatwiać to moje nieporozumienie z „wygraną”
Otóż wczoraj zadzwonił z Biura tej naciągarskiej firmy sam SZEF, który usiłował mi przez moment wytłumaczyć, że nie mogę oddać im teraz już tego towaru.
Przerwałam jego tyradę zdecydowanym głosem : ależ owszem, mogę i pan doskonale o tym wie i nawet już wysłałam stosowne do Was pismo z poręczeniem odbioru, o mojej rezygnacji z tej transakcji. Pan zamilkł i już bardzo opryskliwym głosem mi powiedział : w takim razie proszę wszystko odesłać do nas na adres białostocki. Dobrze, tak zrobię, odpowiedziałam i odłożyłam słuchawkę. Ale pan był wściekły, pewno, uciekła mu okazja do zarobku, ale dobrze mu tak, skoro chce zarabiać nieuczciwie , wykorzystując naiwność „biednej, ale głupiej emerytki” – jak to było? „to taka głupia, to ja już nie jestem, no może głupia, ale taka to już nie”
A dzisiaj już zamówiłam sobie UPS, które odbierze ode mnie te nieszczęsne paczki w ilości 5 sztuk i wywiezie je z mego domu precz, a moje kłopoty na tym się zakończą. Miałam co prawda pewne trudności, bo za nic nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie przy tej przeprowadzce schowałam centymetr, na szczęście się odnalazł, paczki pomierzyłam i zgłosiłam do firmy UPS, dzisiaj pan odbierze ode mnie wszystkie wspaniałości tej mojej wielkiej „wygranej” A co najważniejsze, co prawda poniosę jakieś tam koszty tej niefortunnej transakcji, ale da się wytrzymać, bo list polecony kosztował około 5 zł, a przesyłka towaru około 65 zł , tak więc da się jakoś wytrzymać, muszę przyznać, że obawiałam się większego, związanego z wysyłką wydatku.
A najważniejsze jest to, że kurier sam wszystko ode mnie odbierze, nie muszę niczego taszczyć na pocztę, jak ongiś bywało.
NIGDY WIĘCEJ !!!!!! – powtórzyłam to dzisiaj chyba ze 100 razy i pewnie w mojej głowie ta przestroga utkwi już na zawsze.
Czyli po nocy przyszedł dzień, piękny dzień.
Do pełni szczęścia nie zabrakło mi nawet TVN-u, który „się naprawił”, czyli prawdopodobnie ktoś przesunął tę satelitarną antenę na dachu na swoje miejsce i znów jest sygnał tej stacji, czyli mogę obie oglądać i TVN 24 i Szkło Kontaktowe, a popołudniem serial „Szpital”, taki sfabularyzowany dokument medyczny, całkiem sympatyczne są te odcinki, najważniejsze, że każdy dotyczy innego przypadku, więc nie trzeba śledzić dokładnie akcji całego serialu.
I co by tu jeszcze napisać? Może nie wspomnę dzisiaj żadnej politycznej ostatnio zaistniałej sytuacji w Polsce, a dzieje się ostatnio wiele, bo po co psuć sobie no i Wam tak wspaniały dzisiejszy dzień. Teraz PIS już całkiem oszalał w tej swojej arogancji i coraz bardziej wymyślne bzdury na siłę chce wprowadzać, ale mam nadzieję, że do czasu…..
Pozostało mi tylko życzyć wszystkim pięknego dnia i wspaniałego weekendu.