HURRA !!!! Jeszcze nie zlikwidowano mego blogu.
Ale zapewne gdy PAD podpisze ustawę, a jakoś jestem przekonana, że jednak podpisze, wbrew wielu Polakom, wbrew logice, wbrew temu, co sądzi o tym cały świat, wejdzie c e n z u r a i mój blog wtedy zrobi kaput.
Więc na razie się cieszę tym, ze jednak coś w nim napisać mogę, że mogę się w nim z Wami spotykać, że na razie wciąż jestem w wolnej Polsce, ale niedługo będzie ona zniewolona.
I znów krążyć będą smutni panowie w czarnych kapeluszach i jedną, słuszną rację od ludzi egzekwować. Ech, to już było i niestety, wbrew temu, co śpiewała Rodowicz, powróciło…………..
Nie mogę jednak całkowicie się załamać, muszę popatrzeć też na moją rzeczywistość. Wstał piękny słoneczny dzień, który po wczorajszej burzy rozjaśnia nasze twarze i napawa radością, a może się uda?
Noc przeszła całkiem możliwie, lekki ból w żebrach, który jednak wciąż się utrzymuje, dało się jakoś uśpić i można powiedzieć, że pierwszy raz od dłuższego czasu przespałam nieomalże całą noc. Czyli idzie ku lepszemu, przynajmniej z moim zdrowiem.
Teraz jeszcze wciąż oglądam bocianki w Przygodzickim gnieździe, co raz częściej pustym, gdyż wszystkie bocianki nabrały już pewnej dojrzałości i samotnie wylatują na żer, ale jednak powracają, a często odwiedzają ich rodzice, jeszcze małe co nieco w dziobie im przynosząc, a na pewno z nimi noc spędzając, chociaż bardzo ciasno już teraz robi się w ich mieszkanku, coraz mniej miejsca na wygodne rozłożenie piór. Wczoraj w nocy i w Przygodzicach też padał deszcz – ze smutkiem patrzyłam na te biedne zmoknięte bocianki, które nawet nie położyły się jak zwykle na legowisko, ale stały i co chwilkę roztrzepywały swoje zmokłe piórka. Dzisiaj na szczęście i w Przygodzicach deszcz nie pada, więc po krótkim odpoczynku niebawem znów bocianki na żer polecą, bo jednak to co same w swoich stołówkach znajda, jest dla nich cenniejsze i bogatsze i ilościowo i jakościowo . No i niedługo już nadejdzie czas, gdy będą zbierać się do długiej podróży , muszą więc być już całkiem samodzielne, bez możliwości pomocy bocianich rodziców.
Takie jest życie, każdy kiedyś musi się usamodzielnić – prawda?
Myślę, że dzisiaj przed nami całkiem przyjemna niedziela, więc wiele radości życzę, a może odpoczynku, chociaż na chwilkę od tej złej pisiej polityki i od zawieruch, które w kraju trwają. Ale one musza trwać, jeżeli chcemy własnym dzieciom i własnym wnukom godziwą przyszłość zapewnić.
Dlatego wieczorem znów zasiądę przed TVN-24 i będę oglądać wszelkie transmisje z protestów. Szkoda, że nie mam na tyle siły, bym mogła z nimi protestować, ale jestem z nimi całym moim sercem.
NO TO MIŁEJ NIEDZIELI