OSTRZEGAM !!!!!! BĘDZIE TŁUSTO !!!

I niech nikt dzisiaj nie oprze się pokusie, bo co tradycja to tradycja, pączek i chrust musi być!!!!!
Na dzisiaj zawieszamy wszelakie diety, wagę chowamy głęboko do szafy i….wsuwamy same pyszności.
I tak trzeba powiedzieć, że w obecnych czasach idzie się na łatwiznę, po prostu idzie się do jakiejś cukierni, bliższej lub dalszej, kupuje się już gotowe produkty, a potem tylko przekłada się je na paterę, zaparza się do pączków kawkę i już, możemy TŁUSTY CZWARTEK czcić do woli.
Jedyną trudnością, którą ewentualnie trzeba w tym dniu pokonać, to ewentualne stanie w kolejce, szczególnie w tych bardziej znanych cukierniach. W każdym mieście już dzień przed tłustym czwartkiem lokalne gazety podają rankingi najbardziej smacznych pączków, ale czy ja wiem……….. byleby tylko nie był on za bardzo słodki i nie za bardzo tłusty.
Ciekawe, ile pączków dzisiaj wsuniecie? Ja planuję tylko dwa, nie chcę się za bardzo zasłodzić, no i chcę sobie tych wyrzutów sumienia potem zaoszczędzić, bo jakieś na pewno będą……
Właściwie to nie powinnam zjeść ani jednego pączka, ale…. jakby taki tłusty czwartek bez skonsumowanego pączka wyglądał? Byłby co najmniej dziwny.
Dawniej to były czasy. Grube (na ogół) kucharki, które opiekowały się na codzień domowym ogniskiem państwa brały wielkie, koniecznie gliniane michy, do których dosypywały przesianą mąkę, wcześniej zrobiony zaczyn drożdżowy, wbijały cale jajka, surowe żółtka, im więcej, tym pączki były lepsze, dodawały mleka i mięsiły w tych makutrach ciasto tak długo, aż przybierały odpowiednią konsystencję (ważne było, żeby ciasto było dobrze napowietrzone) i podwoiło swoja wielkość, dokraszając powstałe ciasto płynnym ciepłym rozpuszczonym masłem. Cały proces wyrabiania ciasta na pączki na ogół trwała około godzinę. Najważniejsze było utrzymanie odpowiedniej temperatury w kuchni, żeby nie daj Panie Boże ciasto się nie przeziębiło. Następnie misę zakrywało się lnianą ściereczką i oddawało się do leżakowania, znów pilnując, aby była odpowiednia temperatura powietrza. Leżakowanie na ogół trwało kilka godzin, znów ciasto musiało podwoić swoją objętość. Gdy ciasto było już odpowiednio wyrośnięte, robiło się z niego malutkie placuszki, na środku którego kładło się pyszną, oczywiście domowej roboty konfiturę, najczęściej była to konfitura z róży, ewentualnie ze smażonych wiśni i w rękach z placuszków robiło się bardzo delikatnie, by nie wyciekła ze środka konfitura, kulki . Takie kulki kładło się na wysypaną mąką deseczkę, znów się je nakrywało ściereczkę i poddawało dalszemu leżakowaniu i dalszemu rośnięciu.
Tak więc proces przygotowania ciasta na pączki trwał bardzo długo.
A gdy surowe pączki były już odpowiedniej wielkości, rozpuszczało się w olbrzymim rondlu smalec wieprzowy, musiało go być sporo, tak, by pączki swobodnie w nim pływały, wrzucało się kulki do bulgoczącego smalcu, który musiał być bardzo gorący, aby pączki w nim się, smażyły, a nie nasiąkały smalcem, bo inaczej byłyby wtedy niedobre, kluchowate i okropnie tłuste. Oczywiście rondel przykrywało się na chwilę pokrywką, a gdy już były one podsmażone z jednej strony, delikatnie przewracano je na druga stronę, znów nakrywając pokrywką, wtedy na pączku po bokach robiły się takie charakterystyczne złote obrączki. Usmażone pączki wykładało się na papierowe serwety, aby pozbyć się z nich nadmiaru tłuszczu, a gdy już, nieco przestygły, najczęściej posypywało się je cukrem pudrem, pomieszanym z wanilią, można też było pączki lukrować.
A potem……….. wiadomo, przystępowało się do rytualnego tłustoczwartkowego obżarstwa.
Ja piekłam pączki chyba tylko jeden raz, ale zajęły mi one praktycznie cały dzień, tak więc już potem nigdy więcej za produkcję pączków się nie brałam, wolałam jednak iść do cukierni po „gotowce”, może nie takie pyszne, jak te domowe, ale ile pracy sobie mogłam zaoszczędzić.
Za to z moich lat dziecinnych pamiętam, jak moja Babcia Helenka i jej córki Hela i Janka zawsze smażyły na tłusty czwartek chrust, bardzo często w tym procesie smażenia ( a potem pałaszowania) chrustu, czyli faworków brałam czynny udział.
Teraz raczej mało jest osób, którzy za taki proces smażenia pączków się biorą, w mojej rodzinie, z tego co wiem, chyba tylko jeszcze Basia para się tymi tłustoczwartkowymi wypiekami, ale Ona po prostu to lubi.
No to po tak długim dzisiejszym opisie tej tłustoczwartkowej tradycji pora na to, bym Was na te przynajmniej wirtualne pączki zaprosiła, co właśnie czynię, życząc Wszystkim: SMACZNYCH PĄCZKÓW, SMACZNEGO CHRUSTU, SMACZNEGO ŁASUCHOWANIA!!!!!

TŁUSTY CZWARTEK, TŁUSTY CZWARTEK, SŁONKO ZAŚWIECIŁO,
BĘDZIE SMACZNIE I WESOŁO, BĘDZIE BARDZO MIŁO !!!!!!

Reklama

2 myśli w temacie “OSTRZEGAM !!!!!! BĘDZIE TŁUSTO !!!

  1. Bożena 20 lutego 2020 / 08:38

    A ja właśnie smażę i teraz mam przerwę na kawę. Moja sąsiadka przytargała z Biedronki karton 12 pączków za 4 złote z groszami i oświadczyła, że ona nie jest TAKA GŁUPIA, żeby stać przy kuchni i smażyć, jak za grosze ma to samo. A ja jednak wolę być TAKA GŁUPIA, przynajmniej wiem, co jem 🙂 Smaczności życzę 🙂

    Polubienie

  2. annapisze19 20 lutego 2020 / 10:10

    Ewciu, smacznych pączków Ci życzę! Na razie zjadłam jednego, ale na nim nie poprzestanę. Moje tez z Biedronki, tylko ją mam pod ręką. Smażyć nie będę. Ale za chrust się z pewnością wezmę, mam ochotę zrobić. Buziaki 🙂

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s