
Głownie odpoczywam po wczorajszym dniu, a raczej popołudniu i wieczorze pełnym wrażeń.Około 15 przyjechała po mnie specjalna ekipa logistyczna: Oliwia, Jasiek, Shiran i sunia Abra i przetransportowali mnie do Modlnicy, gdzie już właśnie przygotowywanie Wigilii dobiegało końca.
Salon pięknie świątecznie przygotowany, aż lśnił blaskiem choinki i światełek.
Wigilijny stół też pięknie nakryty, co raz więcej pysznych potraw na nim się znajdowało
Zaraz po 16-stej, mimo, że jeszcze pierwsza gwiazdka nie zabłysła siedliśmy wszyscy domownicy do uczty
Tak więc przy stole prócz gospodarzy czyli Magdy i Jacka siedziała seniorka rodu, czyli ja (ale mi przyszło-seniorka rodu ha ha- takich czasów się doczekałam), oraz Kamila i jej narzeczony Shiran, Oliwia i Jasiek, a w pobliżu stołu zwierzyniec: Abra, Lejla i kotka.
Najmłodszy z Rodziny, czyli Jasiek odczytał Ewangelię wg św Łukasza, potem połamaliśmy ię opłatkiem, ayle tym razem ze względów epidemiologicznych nam a odległość, nie było żadnych całusów, uścisków ręki i przytulań – trudno takie czasy na stały), a potem spożywaliśmy pyszny barszczyk z uszkami, bardzo chrupiącego karpia, do wybory jeszcze były porcje smażonego łososia, jedliśmy kapustę z grzybami i zapijaliśmy pipą, czyli wspaniały kompotem ze suszu.
Po kolędowaniu ( a tak właściwie to głownie ja kolędowałam przy akompaniamencie płynących z telewizora kolęd, nawet nieco zachrypłam, reszta Rodzinki jakoś się tylko markowała ich zarazić, udawała tylko, że śpiewają) nastąpiła najprzyjemniejsza część wieczoru, czyli rozdawanie prezentów.
Dostałam dwa prezenty, ale jakże obfite i wspaniałe Jeden to był wór specjałów, czego tam w nim nie było i herbaty i kawy,ciasteczka i inne łakocie a drugi prezent to już było prawdziwe zaskoczenie no i oczywiście wielka radość, dostała ekspres do kawy Dolce Gustio.
Teraz mogę już zapraszać gości na porządną kawkę z ekspresu,
No a potem były rodzinne wesołe rozmowy, było dużo śmiechu, szczególnie, że największym wesołkiem okazał się Shiran, który potrafi swoim śmiechem i swoim dobrym humorem wszystkich zarażać, oczywiście w pozytywnym tego wyrazu znaczeniu Siedzieliśmy wszyscy dosyć długo, tak więc rano obudziliśmy się dopiero po ósmej godzinie. Tym rem za przygotowywania śniadania zabrała się Kamila, ale potem zeszła i Magda i znów wszyscy mogliśmy do świątecznego śniadania wszyscy zasiąść.
Po wspólnie wypitej kawce Magda, Jasiek Jacek Kamila i Shiran ( no i oczywiście oba psy) pojechali na narty do Zawoi (podobno tam pada śnieg no i toki, jeszcze na razie nie zamknięte są pięknie zaśnieżone), a ja Z Oliwią zostałyśmy w Modlnicy.
A ponieważ Oliwia wykorzystuje swój czas na napisanie rozprawek na studia, głównie sobie siedziałam sama w pokoju, trochę oglądałam TV, trochę drzemałam, ale jakoś wcale nie ciągało mnie do mojego laptopa, dopiero po 16 zaglądnęłam, co się nowego na necie dzieje i postanowiłam jednak kilka słów w moim blogu umieścić
Ale przyznam, że bardzo źle mi się na tym laptopie pisze, uciekają litery, czasem całe zdania, albo po prostu strona nagle sama się zamyka.
Ale ponieważ wiem, że coś nie tak jest z tymi moimi wpisami, na wszelki wypadek po każdym napisanym zdaniu zatwierdzam wpis i nic mi już nie ginie. Nie muszę przynajmniej wszystkiego od początku znów pisać, jak dawniej mi die zdarzało.
Ale na wszelki wypadek, gdyby jakiś błąd mi się tu zakradł to wybaczcie i puście go mimo oka, bo chochlik drukarski zawsze działa i czasami trudno się go do końca pozbyć
Co prawda pierwszy dzień Świat już idzie ku końcowi, ale jeszcze przed nami jest drugi dzień no i niedziela, więc na te dni humorku i wesołego świętowania życzę