Moja walka

Moja walka z przeciwnościami losu narazie trwa i obiera pomyślny kierunek.

Narazie się nie poddałam,chociaz pokus  po drodze kilka było.

No dobrze,wiem,że asekurancko obieram wtedy inny kierunek,zbaczam na inne tory,ale każda metoda jest dobra.Każda która prowadzi do celu,a moim celem jest…………..

Dzisiaj niedziela,dla mnie pracowita.Zaraz idę na 24 godz do pracy.

Za oknem swieci słoneczko,ostatnie chyba promyczki tego lata.

Wczoraj w TV pokazywali opustoszałe plaże,jakoś tak dziwnie smutno mi sie zrobiło.

Nic to,moje szaleńcze plany obejmują i juz następny urlop,tym razem moze ciepłe kraje?

Narazie muszę po drodze wygrywać małe batalie,bym mogła powiedziec potem

WYGRAŁAM  CAŁĄ  WOJNĘ

sobotni poranek

cisza…wszyscy jeszcze śpią,a ja zaraz idę do pracy a potem na fun czyli w odwiedziny do Majki ( no i kota oczywiście)

Napewno nauczyłam się na moim urlopie jednego-wcześnie chodzic spać.

Myślę,ze jest to pozytywne zjawisko w moim życiu, zawsze byłam jakaś niedospana.

Teraz jak dziecko o 21-22 idę spać, ( na urlopie tak wszyscy chodzili więc i ja musiałam) rano wstaje o 6.00 lub 6.30 rześka i wypoczęta.

Gdyby tak jeszcze to kolano mi tak nie dokuczało…..oh  życie……

świat byłby jeszcze piękniejszy.

pierwszy dzień pracy

pierwszy dzień pracy po urlopie zazwyczaj bywa koszmarny.

Brakuje wtedy wszystkiego,tych wolnych chwil dla siebie,tego spokoju,braku pośpiechu.Zaczyna się obowiązek. No i cóz z tego,że odpoczełam?

Dzisiaj wstałam z bólem głowy,zmęczona jak diabli,może jeszcze nie odespałam tej szalonej podróży????

No i juz od wczoraj nerwy,czy uda mi się zorganizować cały następny tydzien w obu pracach bez szwanku?Okazuje się,że  znowu muszę przemieszczać sie taksówkami( brak czasu między jedną i drugą pracą),robić podmiany w którejś z prac-slowem wróciłam boleśnie do rzeczywistości.

No bo pierwszy dzień pracy po urlopie bywa koszmarny,jednak koszmarny

POWRÓT

No i wróciłam :-((

Już po wakacjach.szkoda.

Teraz pora odpracować te leniuchowe dni.

A lenistwo totalne,plaża spacerki no  i oczywiscie obowiązkowo pyszna rybka.

A i codziennie piwo duze jasne,teraz pewnie mi będzie tego brak.

Podróż powrotna była niesamowita……jechałam prawdziwym..TIREM.<a onmousemove="function anonymous()
{
przesun();
}" onmouseover="function anonymous()
{
pokaz('‚,-1);
}” onmouseout=”function anonymous()
{
ukryj(-1);
}” href=”http://www.gify.net.pl/?grp=pojazdy&subgrp=samochody&page=1#”&gt;

Tak , tak olbrzymim Dafem,na który trzeba sie wyspindrać.A owy Daf wiózł znad morzą świeże rybki,więc troche sie czułam jak ta rybka w wodzie.<a onmousemove="function anonymous()
{
przesun();
}" onmouseover="function anonymous()
{
pokaz('‚,-1);
}” onmouseout=”function anonymous()
{
ukryj(-1);
}” href=”http://www.gify.net.pl/?grp=zwierzeta&subgrp=plywajace&page=1#”&gt;

Ale za to oglądałam świat " z góry"

Co prawda raz o mało co nie wpadliśmy do rowu ( lekko przyspał kierowca),

skończyło się jednak szczęśliwie,chociaż po drodze widzieliśmy jeden taki Tir w rowie lezący na boku.

A teraz już koniec marzeń,zaczyna się normalna szara rzeczywistość

Jutro idę do pracy brrrrr,

Ostatni wieczór

tak tak te 2 tygodnie mija jak z bicza strzelił

dzisiaj jest mój ostatni wieczór w mojej slicznej Jastarni.

Dopiero tak sie cieszyłam,a tu juz przeleciało.

Znowu trzeba w pociąg wsiadać,drzwi zamykać i odjazd

Ale to dopiero jutro

Jutro rano pójdę się pozegnać z morzem( pieniążek trzeba przez lewe ramie wrzucic,ze słowami   musze tu powrócić)

A więc Adijos moje wakacje,żegnaj Jastarnio,mam nadzieję,że za rok tu jednak powrócę

z kawiarenki

wpis (nomen omen) trzynastego i to w piątek z kawiarenki internetowej w Jastarni

Jest w sumie całkiem.całkiem.Jastarnia przywitała mnie piękną pogodą słonkiem ,upałem.

Ba,nawet tego słonka za wiele było,bo wszędzie mnie piecze.plecy spalone,nogi spalone,ręce spalone,buzia nieco tez.

Dzisiaj za to pada.Od rana chmury i deszcz.Ale nie narzekam.

Siedzę w kawiarence(Marzeniee ma teraz decydujące rozmowy) i dobrze jest.Miałam co prawda fokarium oglądać,ale nie pojechałam z nimi na Hel.

Acha.Całkiem niedobrze jest sie do kogoś z góry uprzedzać.

Państwo K.okazali sie całkiem fajni.

I to by było na tyle….

Ostatnia noc

tak ostatnia pracowita noc przed moim urlopem

nie sądziłam,że nareszcie sie doczekam…stop jeszcze (aż)15 godzin

te pare minut sobie podaruje…

a więc kilka jeszcze zrobie zdjęć rtg,może zaoszczędzi mi los pijaczków oglądać,potem cisza nocna( pewnie przerywana,ale cóż za coś przecież płacą).

Zawsze uwielbiałam tą chwilę poranną gdy juz wychodze po ze szpitala,szczególnie,gdy nie muszę w tym dniu iść już do pracy

A jutro rano właśnie będzie taki szczęsliwy dzień,trochę dłużej nie pojdę do pracy,będę się relaksowała