I jest normalnie

 

Już nie ma „nalotu” na mojego bloga.

Z jednej strony smutno, bo…

z drugiej strony dobrze, bo…..

Nie ważne, wiedziłam przrecież, że t o był jakis niezwykły przypadek

Mój blog miał swoje 5 minut  :-).

No i nie zmieszczę się teraz w tysiącu   najbardziej poczytnych blogów, chociaż kiedyś bywało,

że byłam na osiemset  którymś  tam miejscu.

Trudno, ja i tak swój blog lubię, obojętnie na którym miejscu by nie był.

A propos niezwykły przypadek, kto mi odpowie na pytanie, czemu już od dłuższego czasu

przy odczytywaniu liczb wytypowanych w lotka  z a w s z e  trafia mi się tylko jedna cyfra?

Jedna, jedyna……

Fakt, że kupuję tylko jeden zakład za trzy złote i to na chybił trafił

No i..trafił jeden, a chybił pięć pozostałych. 🙂

Dziwna sprawa, prawda?

Gdyby tak było raz, dwa, zrozumiałabym, ale  nie, ale oddłuższego czasu zawsze tylko jedną

cyferkę upoluję.

Widać zemsta wróżki Tary wisi nademną za to, że nie wpłaciłam jej stosownej kwoty

za wróżbę.

A podpisuje się Twoja przyjaciołka……

Gdyby była moja przyjaciółką, to pozwoliła by mi wygrać bez tej chciwości na moje

skromne pieniądze.

Mogła by zawrzeć ze mna inna umowę np. wygram w totolotka główna wygraną i wtedy

przekaże jej tam jakąś małą część.

Ale nie, ona chce z góry, pewno się boi, że wtedy nikt nic by jej już  nie wpłacił

A swoja drogą ilu ludziom takie wygrane obiecuje i ile osób na to się daje nabrać?

Wczoraj wracając z pracy siadłam  grzecznie na ławeczce, czekając na autobus. Po chwili

usiadła obok jakaś Pani, chwilę siedziałyśmy w milczeniu, po czym pani odwróciła się do

mnie i nieśmiało spytała: przepraszam, pani ma na imię Ewa?

Tak, odpowiedziałam zainteresowana, a ona dalej pyta : Ewa W?

Popatrzyłam na nią zaciekawiona, ale nijak sobie nie mogłam przypomniec tej buzi.

Okazało się, że była to Halinka, z którą kiedyś chodziłam do jednej klasy w Szkole

Podstawowej numer 13,

Proszę i po tylu latach mnie rozpoznała….

Jakie to bylo miłe.

Oczywiście okazało sie, że jedziemy jednym autobusem, więc miałyśmy troche czasu

na plotki.

To już drugie takie miłe autobusowe spotkanie, kiedyś dr Jan P. wczoraj Halinka……

Policzyłam, że z Halinką nie widziałyśmy się  od dnia ukończenia podstawówki, czyli od 1963

roku

Jak ona po tych 47 latach mnie rozpoznała?

Przecież to było prawie pół wieku temu!!!!!

Bardzo szybko ten czas leci, kiedyś byłyśmy grzecznymi dziewczynkami, dzisiaj obie

już jesteśmy  starszymi paniami…

Aż wierzyć się nie chce!!!

Dzisiaj ostatni dzień miesiąca marca, już 1/4 roku za nami – szybko, prawda?

A od jutra zaczynamy Kwiecień – plecień, podobno jednak nie dopuści zimy do swojego

królestwa, mamy mieć pogodę z temperaturami nawet powyżej 20 stopni.

Uwaga na jutrzejszy dzień – będą oszukiwać ludzi, bo to Prima Aprilis.

Ale to dopiero jutro, a dzisiaj życzę fajnego dnia.

Matko ….co się dzieje…

Weszłam wczoraj na blog, popatrzyłam na statystykę i…za głowę się chwyciłam, jak

wysoko moja statystyka skoczyła ( o 20.00 było 144 odwiedzających).

Pewnie dlatego, że dodałam wczoraj mój blog do face booka?

Nie ważna przyczyna, ważny skutek, a ten bardzo mnie ucieszył, przyznaję.

Pewnie to jest tylko na chwilę, może mi się to tylko śni?

Ale licznik jest licznikiem i nic tego nie zmieni. Rano przeczytałam, że wczorajszy mój wpis

osiągnął totalny dla mnie rekord – 160 odwiedzin.

Więc śnię sobie nadal przyjemnie, pisząc ten blog z jeszcze wiekszą radością.

Może rzeczywiście (wbrew ocenie mojej Magdusi) piszę ciekawie??

Blogowanie jest teraz bardzo popularne, ja już mój blog prowadzę kilka lat, 22 czerwca

minie 7 lat, sama nawet sie dziwię, że tak długo. No fakt, miałam lekką przerwę, ale

to i tak długo, prawda?

Więc widać z tego, że  nie prowadzę go dlatego, że wypada ( a wypada???), tylko z

przyzwyczajenia, które wynika z mojego zainteresowania pisaniem.

Bo czy ktokolwiek wie, ze kiedys pisałam…powieści???

No dobrze, to pewnie za dużo powiedziane, raczej były to opowiadania ( zawsze z bardzo

bujnej wyobraźni byłam znana), niestety wszystkie te moje młodociane wypociny

bezpowrotnie zaginęły. A pamiętam, jak moi przyjaciele wyrywali sobie z ręki te moje ” dzieła”,

aby na bieżąco śledzić bujne losy moich bohaterów.

A, że przy tym trzymali się ze śmiechu to inna sprawa,, Co prawda nie było to wcale moim

zamiarem, aby ksiażki rozśmieszały, nawet udawałam oburzenie , że tak moją literaturę

traktują, ale potem sama ją  czytałam z wielką uciechą, nie oszczędzając szczerego

śmiechu.

A dlaczego? Odpowiedzią może być tylko stwierdzenie mojego kolegi Janusza, że

Mniszkówna przy mnie „wysiada”.

Pewnie pobiłabym na głowę także i innych komediowych  pisarzy, a moja ulubiona

pisarka  Joanna Chmielewska  na pewno mogłaby stanąć ze mna w szranki.

Chyba podobny styl stosowałyśmy, chociaż moje opowiastki nie były z rodziny kryminalnych.

To już za wysokie progi, przy mojej bujnej wyobraźni pogubiłabym się w moich kryminalnych

wątkach szybciutko i pewnie  już sama nie wiedziałabym, kto i czemu i kogo zabił.

Ale to już było, nie przetrwało i pewnie już tak do śmierci pozostanie..

Ale ciągotki do  pisania pozostały….

No docyć samochwalstwa, wracamy do rzeczywistości

A ta jest oczywiście piękna, słoneczna i radosna. Wiadomo – Wiosna.

Kiedyś, w dalekim dzieciństwie nawet napisałam tak  o wiośnie ” ŚMIEJE SIĘ SŁONECZKO NA

BŁĘKITNYM  NIEBIE, DOBRZE, ŻE JUŻ PRZYSZŁAŚ, BO SMUTNO BEZ CIEBIE”

Nadal czekam na przesyłkę nasion, które zamówiłam, by na działce Magdy wysiać, tylko

przy takiej opieszałości tej firmy wysyłkowej obawiam się, czy w tym roku uda mi się

jakiegokolwiek kwiatka sfotografować.

W polityce coraz ciekawiej, posłowie co rusz obrzucają się inwektywami, potem nawzajem

każą się przepraszać, oczywiście wszystko to wplecione jest w kampanię wyborczą, która już

bardzo ostro wkroczyła w nasza codzienność, jednym słowem cyrk na kółkach.

Już przyszli posłowie odwiedzili sklep spożywczy , aby udowodnić panującą  drożyznę, w

następnej kolejności odwiedzili stację benzynową, aby udowodnić, jak bardzo zdrozała

benzyna, fakt,osiągnęła już jak na nasze warunki horrendalną cenę, a jeszcze ma być podobno

wyższa.

Ciekawa jestem, w jakiej branży będzie następny polityczny pijar, bo śmiem wątpić,

że te wszystkie problemy nadal będą już po wyborach interesowały naszych polityków.

Wtedy wygodnie zasiądąw wygodnych fotelach ( nie, niestety  nie w ławach  sejmowych, bo

jakoś wyraźnie ich unikają, chociaż przecież to jest ich miejsce pracy, za które dostają pensję z

naszych podatków utworzone, w dodatku całkiem niemałe pensje i o wszystkich kłopotach nas,

szarych ludzi pozapominają,  a wszystko wróci do politycznej niemocy.

Jeden nie pójdzie na obrady, bo musi grać w piłkę, drugi musi skoczyć do baru na jednego,

jeszcze komuś tam nie podoba się kolega siedzący trzy ławy dalej……….

Niestety w ciemnych barwach widzę naszą przysłość, a śmieszne w tym wszystkim jest to,

że tak bardzo śmiało wszyscy polityce martwią się niby o przyszłość naszych dzieci i wnuków,

zapominając, że może przyjdzie w końcu taki czas, że te dzieci i wnuki wezmą swoje i swoich

dzieci losy w swoje własne ręce i będą całkiem nową rzeczywistość formować.

Niemożliwe?? Wszystko jest możliwe, gdy świeżą,nieskażoną  tym marazmem krew do sejmu

wpuścimy, wszystko zmienić się może.W końcu to zależy od nas wyborców, od naszej

świadomośći i od tego w jaki sposób będziemy spoglądać na listy wyborcze w lokalu.

Niech więc politycy raczej zajmują się tym, co jest teraz i co w najbliższej przyszłości dziać

się będzie, oczywiście nie zapominająć o swoich szlachetnych zamiarach zaraz pod koniec

pażdziernika.

Życzę miłego i kolorowego dnia

 

 

I znów……

I znów trzeba ten blog uzupełnić, tylko…

tematów coraz mniej.

Politycznie nie mogę, bo rodzina mnie obgaduje, że jestem  monotematyczna ( czytaj nudna).

Cóż na to poradzę, że nie cierpię tej  PISOWSKIEJ  GŁUPOTY.

A pan Hofman to szczyt pisowskiej buty, nawet ta jego śliczna gładka buzia w jego

hardych pomówieniach nie pomoże.

STOP!! Miało być nic nie pisane o polityce…a jednak…wyrwało mi się.

Ale to była tylko taka mała dygresja……

Wczoraj miałam fatalny dzień, okropnie cały dzień kręciło mi się w głowie.

Zupełnie, jakbym siedziała na  karuzeli, albo była pod wpływem.

Nie, alkoholu od dłuższego czasu już nie piję, jakoś mój żołądek niezbyt go toleruje.

Ale wszystko się wydało dzisiaj dopiero, po prostu było okropnie niskie ciśnienie, coś

niecałe 1000 HP w Małopolsce.

Przyznaję, jestem metereopatką, na wszystkie takie nieprawidłości reaguję.

Dlatego wczoraj droga od przystanku do domu była drogą przez mękę, musiałam stawać,

czoło miałam lodowate i spocone, serce waliło jak młot pneumatyczny…..

Ale to było wczoraj. Poszłam spać o całkiem jak na mnie przyzwoitej porze, po prostu

obiecałam sobie, że gdyby nie wiem co się działo, o 23-ciej komputer będzie wygaszony.

Dzisiaj ciśnienie już podobno nieco wzrasta, więc powinno być lepiej.

Oczywiście, że jeszcze do tego wszystkiego dołożyła się zmiana czasu, jednak tak szybko

organizm nie potrafi się przestawić, o wiele łatwiej przestawić zegarek niż własny, dzienny

biorytm.

I może właśnie dlatego powstała dyskusja na temat sensowności zmiany czasu z zimowego na

letni i odwrotnie.

Podobno żadnych sensownych oszczędności energetycznych nie zauważono, za to

zawirowania zdrowotne na pewno.

W Rosji prezydent (  czy premier, nie pamiętam dokładnie) zadecydowali, że od tego roku

takich zmian czasowych u nich  nie będzie.

U nas raczej to nie przejdzie, bo…ppodlegamy prawom Uni, która podlega takim zmianom,

niestety.

No cóż, jeszcze kilka dni i się przestawimy, trzeba jakoś ten czas spokojnie  przeczekać.

Za oknem słonko pięknie świeci, więc słonezną drogę do pracy będę dzisiaj rano miała

Wspaniałego dla wszystkich wtorku

 

 

wiosna powróciła

Wszystko na to wskazuje, bo słonko od rana już sobie mocno operuje

I nawet mnie przeszkodziło przestawienie godziny na letni czas, po prostu gdy obudiliśmy się

o tą godzinę późnie,j słonko już było, nie spało i miło nas zaskoczyło.

A wczoraj jeszcze była taka wielka zima, chyba w Zakopanem śnieg specjalnie padał dla

naszego Adasia, szkoda, bo nie udała się przez to specjalnie wymyślony na tą okazję skok do

celu, ale Adaś ambitny chłopak, mimo złych warunków oddał swój ostatni krok, ku uciesze

bardzo licznie zgromadzonych i wiernych mu kibiców.

Ale trzeba odnotować ze smutkiem jeden fakt : SKOŃCZYŁA SIĘ ERA  ADAMA MAŁYSZA.

NIEODWOŁALNIE !!!!   WIELKA SZKODA!!!

Niestety sportowa kariera sportowa z racji wieku jest ograniczona, ale  kondycja

sportowa naszego skoczka jest jeszcze  bardzo dobra, ale chciał odejść w chwale,

co jest chyba zrozumiałe.

Piękne pożegnanie  zgotowali mu wszyscy w Zakopanem licznym przybyciem na spotkanie

z nim przy skoczni, gdzie jeszcze niedawno odnosił sukcesy.

Byli jego koledzy, ongiś rywale, było sporo kibiców, był nawet Prezydent Polski wraz z

małżonką, który ofiarował Adasiowi piękny prezent – komplet sztućców na jego nową drogę

życia.

A dzisiaj już normalny dzień, kolorowy i wesoł,y jak widać.

Wczoraj był jeszcze jeden ważny moment, ( a miałam nie o polityce), spotkanie naszego

premiera z celebrytami, uważam, że to spotkanie wypadło bardzo sympatycznie.

Oczywiście opozycja, jak zwykle krytykuje ten fakt, ale co oni mogą innego powiedzieć.?????

Cieszmy się słonkiem dzisiaj i odpoczynkiem, bo jutro nowy dzień , rozpoczynamy nowy

tydzień.

Ale to dopiero jutro….

 

 

niedziela godz 15:16 ….

 

a ja jeszcze nic nie wpisałam?

WSTYD!!!

Acha, racja, dzisiaj jest Leniwa Sobota.

Wcale nie taka znów leniwa, bo obiadek sobie ugotowałam : gulasz z kaszą.

Nijak to się ma do diety, którą chcę stosować, myślę o diecie Dukana, ale przed świętami

nie opłaca się zaczynać odchudzania, przeczekam jeszcze cierpliwie ten miesiąc.

A ta dieta wcale nie jest znów taka zła – przeczytałam przepisy, które obowiązują podczas jej

stosowania, nawet proponowany jadłospis i….. da się wytrzymać.

Jasne, że nieco wyrzeczeń trzeba zastosować ( mi będzie brakowało bardzo owoców, które

bardzo lubię), ale coś za coś, takie są zasady.

No to może jednak będę ją stosowała, pod warunkiem, że i Magdę do dietetycznego spisku

włączę.

Bo razem zawsze raźniej.

A propos gulaszu : mała moja dygresja, żeby mieso było jeszcze bardziej miękkie ( a moje

wprost rozpływało się w ustach) należy dodać kilka kopel…alkoholu, ja osobiscie nalałam

w trakcie jego  duszenia się wódki. Bardzo na tym moje mięsko zyskało, naprawdę.

Dzisiejszy dzień jest całkiem ponury, jak widziałam na zdjęciach zamieszczonych przez moje

koleżank w Garnku i, na północy zrobiła się totalna zima, u mnie pada deszcz ze śniegiem – na

szczęście nie muszę dzisiaj nigdzie wychodzić. Mogę się polenić.

Ale zapowiadają niestety mróz ( w Krakowie w nocy ma być minus 2 stopnie, na północy minus

11),własciwie co z tą wiosną się dzieje, że zimie miejsca odstępuje,

Mam nadzieję, że nie nad ługo i znów ukochana nasza wiosna powróci.

Popatrzcie na zdjecie, jaka jest piękna.

Dobrze, że bocianki jeszcze nie zdecydowały się na powrót, bo łapki by im pomarzły.

Widać zapoznały się wcześniej niż my z prognozą pogody, ale jak już powrócą, będzie to znak,

że wiosna na dobre u nas już zagościła.

Czekałam dzisiaj na rozmowę pana Premiera z celebrytami w Śniadaniu Mistrza ( TVN=24), ale

pod koniec rozmowy niestety nieco mnie uśpiło, wiadomo, nie mogę TV w pozycji

horyzontalnej oglądać.

Z reporterskiego obowiązku przypominam, że dzisia w nocy  przechodzimy na czas letni, czyli

przesuwamy zegarek o godzine do przodu – jutro o tej porze będzie…no właśnie która= nigdy

nie wiem, chyba dopiero 14.27.

Witam na blogu serdecznie moja nową czytelniczkę, Anię z44, mam nadzieję, że będzie z

ciekawosci mnie tu często odwiedzała.

Innych też do mego blogu zapraszam, przyrzekam, że już przynudzać politycznie nie będę,

no, może od czasu do czasu……

Fajnego weekendu życzę.

Pogodą się nie przejmujcie, WIOSNA SZYBKO POWRÓCI!!!!

 

Krokusiki

Takie piękne, kolorowe symbole wiosny

Te rosną w Ogródku Sióstr Felicjanek

Weszłam tam wczoraj z moim aparatem fotograficznym i…..oniemiałam.

Znalazłam się nagle w zaczarowanym ogrodzie pełnego  krokusów

Słonko pięknie akurat zaświeciło i zrobiło mi się tak nagle wesoło na duszy.

Żresztą sami zobaczcie ile słonka mieści się w płatkach tych pięknych kwiatów.

Teraz tylko czekamy na bociany, ale pdobno juz w niektórych miejscach w Polsce

się pokazały.

Do mojego punktu obserwacyjnego w Przygodzicach wczoraj nie przyleciały, może juz dzisiaj

zagoszczą? Gniazdo już wymoszczobe na nie czeka.Ale i tak jeszcze po swojemu będą

go mościc, żeby potem jajeczka tam złożyć.

Może w tym roku bardziej szczęśliwie pora lęgu przebiegnie niz w zeszłym roku i nowe

młode bocianki odlecą w sierpniu do ciepłych krajów?

Dzisiaj piątek, na razie piękny i słoneczny, może te niezbyt pomyślne pogodowe

prognozy w Krakowie się nie spełnią?

Chociaż cos ostatnio z cięnieniem jest chyba nie tak, dzisiaj obudziłam sie z potwornym

bólem głowy,trochę poprzyciskałam sobie punkty akupunkturowe, napiłam się dobrej kawy

i ból odpłynął na szczęście.

Nic, trzeba do pracy pomału się zbierać.

Życzę miłego dnia.

 

o czym tu pisać??

Niestety złe wieści z TVN -24 płyną

W ten weekend…powróci zima.

No cóż, zima wcale widać nie ma zamiaru odpuścić, chce jeszcze trochę porozrabiać.

A może nieźle nabroić, bo już i kwiatuszki i zalązki listków się pojawiają

Tylko bociany jeszcze Polskę podobno omijają, a już obok, u niemieckich sąsiadów

gniazda zajmują i przygotowują się do tworzenia nowego bocianiego pokolenia.

No to skoro ta zima ma przyjść, może i lepiej, że bocianków jeszcze nie ma, pamiętam

te tragedie z zeszłego roku, gdy padały małe bocianiątka. I to w licznych polskich gniazdach.

W gnieździe, które podglądam w Przygodzicacj ani jedno małe bocianiątko nie utrzymało

się przy życiu.

A z drugiej strony, to niech te bociany powracają szybko do Polski, bo teraz stworzył się

wielki niż demograficzny, skutki tego odczują niektórzy w przyszłości, gdy przejdą na

emeryturę i nie będzie miał kto im ją opłacać. Wszak OFE pada, a ZUS? kto wie, co będzie,

narazie  działa i nawet rewaloryzują nieco te biedne pieniążki.

Słabo, bo słabo, ale zawsze miło, gdy nawet te 50 zł więcej do kieszeni wpada!!!

No to : bociany do Polski, panowie pi panie do miłej roboty, zwiększać demograficzny  deficyt ,

a ja zbieram się do pracy

Cześć

P.S. Panie Kawusia: Trzymaj się sieplutko, nie choruj więcej!!!!!

Czekamy na Twoje komentarze!!

 

Poszła Kaczka na zakupy i…

…..przepłaciła.

55 zł za kurczaka, cukier mąkę chleb i jedno jabłko zapłacił ??

A gdzież ten Jaruś te zakupy robił??

Nawet w Almie mniej płacę.

Ale to tak a’propos.

Już mnie skrytykowali, że ciągle tylko politykuję – podobno robię się nudna.

Trudno, piszę, co uważam, w końcu to mój blog, nieprawdaż?

No to napiszę na zmianę teraz   o Biedronce i innych sklepach.

Kiedyś byłam w takim sklepie, albowiem akurat po drodze mi się zaplątał.

Nic specjalnego w niej nie widzę, sklep jak sklep, może nawet powiedziałabym, że niezbyt

elegancki, taka hala z różnymi stoiskami, ale  pewnie ceny są dopuszczalnie niższe.

Nie mam w okolicy takich Biedronek, więc ich nie odwiedzam.

Osobiście wolę Kefirek, nie wiem dlaczego, ale ta sieć akurat wiecej mi się podoba.

A najczęściej robię zakupy w Almie, bo przynajmniej nie muszę dzwigać i towar do domu mi

dowożą. Wystarczy wejść na stronę Almy , złożyc tam zamóweienie i….

Burżuj?? może troszkę, ale jak tu przynieść 6 butelek wody mineralnej, tyle mi starcza

na tydzień, a przy okazji kupuję proszek do prania ( też cieżko dzwigać), środki

czystości i „normalne” jedzenie. Ile tam  sie wyda zależy oczywiście od tego, co kupuję, ale

podobne dylematy ma człowiek w normalnym, niewirtualnym sklepie, jak za dużo włoży się

do koszyka, wiecej zapłacić trzeba.

A tu, jeżeli zrobię zakupy w okolicy 100 zł dostawę mam za darmo .

A co to jest 100 zł na weekendowe zakupy, wliczywszy w nie…tak, tak, nieszczęsne papierosy,

które na ogół zajmują połowę ceny zakupów ( ale głupota!!!)

Zresztą te małe sieci sklepowe po malutku padają, są wchłaniane  przez potężne korporacje,

więc nie ma co się do żadnego sklepu zbytnio przyzwyczajać.

Poczułam się zresztą ostatnio burżujem, bo nie dość że dostałam w pracy podwyżkę, to

jeszcze podnieśli mi emeryturę o całe 45 zł, spora rewaloryzacja, prawda?

Ale dobre i to, mam 4 paczki papierosów miesięcznie darmowo. (!!!!)

No fakt, ceny ostatnio bardzo się wywindowały, związane jest to przede wszystkim z

z ogólnoświatowym krachem gospodarczym , a przede wszystkim związane z podwyższeniem

ceny ropy.

Wiadmo, drożeje ropa, drożeje benzyna i w związku z tym drożeje wszystko.

Ale Polacy zawsze narzekali i narzekać będa

Głupi tylko ten, kto uwierzy, że następny rząd w wykonaniu np. Pisu uzdrowi dzisiejszą

gospodarkę.

Otóż nie, nie uzdrowi, bo my, Polacy,  jesteśmy jednym maleńkim klockiem w światowej

układance i podlegamy ogólnoświatowemu trendowi gospodarczemu, czy nam się to

podoba, czy nie.

A z innej parafii:

Zakupiłam wzoraj masę nasion kwiatów do Magdzinego ogrodu.

Będę miała teraz wspaniałe „wakacje” w ogrodzie pełnym kwiatów i pięknych krzewów,

byle tylko wszystko pięknie się przyjęło.

Zamówiłam tą paczęe nasion przesyłką kurierską, powinnam do kilku dni ją otrzymać,

może np w piątek czy sobotę?

Wtedy pojechałabym do Modlnicy i osobiście dopilnowała wiosennych siewów.

Już moje oczy się cieszą, że kiedyśiu Magdy będzie piękny ogród.

No bo niby, gdzie miałabym siać, jak nie u niej?

Na plantkach przed domem się nie da, a tak  przynajmniej w lecie będę miała

miłe weekendy  ( taką przynajmniej mam nadzieję) z moim aparatem fotograficznym – wszystko

udokumentuję fotografiami i wszystko Wam pokażę.

A na razie, póki co, trzeba myśleć o realżmie dnia tzn pomału do pracy się zbierać.

Pogoda jest tala,  jaka jest, gorzej, że akurat na ten weekend opady śniegu zapowiadają,

zgroza, jak ja moje roślinki posieję???/ 😦

Ale może ta zła pogoda jednak się nie sprawdzi.

Miłej środy życzę

 

 

 

 

Co trudne, to łatwe

Mój komputer oszalał, Przynajmniej tak mi się wydawało.

Za nic nie chciały się google wczytywać ( no najwyżej były te iGogle), a co za tym idzie nie

miałam dostępu ani do mojego albumu Piicasso, ani do mojej poczty Gmail.

Pewnie, że dawałam sobie radę, zawsze na około jakoś do pewnej strony wejść można, ale

czemu mialabym  to robić na około, skoro można prostą, normalną metodą cel osiągnąć??

Jakoś sobotę i niedzielę się przemęczyłam, a w poniedziałek zatelefonowałam do „lekarza”

mojego komputerk, Pana Józia  i umówiłam się na wieczorną sesję na odległość.

Jakie to fajne, można dać komuś pozwolenie na grzebanie w Twoim komputerze, mimo, że ten

ktoś jest u siebie.

Wrodzone lenistwo ( no cóż w końcu był weekend) nie pozwoliło mi na sprawdzenie, jak

zachowuje się na tym samym serwerze mój mały laptopik. No i to był błąd.

Sprawdziłam to dopiero wczoraj wieczorem, tuż przed telefonem pana Józia i…… okazało

się, że i na małym laptopie jest podobnie, czyli  google też  nie funkcjonują.

No i wtedy wpadłam na pomysł, że może to po prostu wina rutera?

Zatelefonowałam do Pana Józia, podzieliłam się z moimi spostrzeżeniami, poprosił bym ruter

zresetowała i……wszystko wróciło do normy.

Proszę, jakie to proste, już nie mówiąc, że jednak jestem genialna, że na podobny

pomysł wpadłam, szkoda, że nie 2 dni wcześniej……

W sumie ruter też ma prawo od czasu do czasu się zawiesić, wszak to  elektroniczne

urządzenie i podlega czasami złym wpływom ( Chochlika?)

Bowiem Chochlik ma różne miejsca przemieszkiwania i stamtąd nam czasami na złość robi!.

No a propo’s mojego Chochlika w pracy : ostatnio zachowuje się całkiem poprawnie,

wczoraj pozwolił na wszystkie badanie bez żadnego, nawet najmniejszego zgrzytu.

To fakt, że codziennie grzeczne witam się i zegnam z moim aparatem, od czasu do czasu

go głaszczę po klawtaturze i przemawiam spokojnym głosem – grzeczny chłopczyk, grzeczny

Chochlik- może powiecie, że to objaw zdziecinnienia, nie będę polemizowała, grunt że

działa!!!!!!.

Wczoraj był wspaniały dzień, mimo, że miałam sporo pracy, wszystko leciało mi jak z płatka,

nawet miałam czas wyjść na moment  ogrzać swoje stare kości do słonka, które przepięknie

wczoraj świeciło – no, dobrze, przyznaję, że nie tyle szłam słonko podziwiać, co na papieroska

musiałam wyskoczyć. Ale od czasu do czasu przecież można!!!

Dzisiaj też słoneczko świeci ładnie, prawdziwa wiosna, ale jeszcze może się wszystko odmienić,

tzn. śnieg ma zamiar jeszcze o sobie przypomnieć, podobno. Tak przynajmniej złowieszczo

przepowiadają, ale to tylko sprawa przejściowa, w kwietniu temperatura ma osiagnąć nawet

do 20 sopni Celsjusza,A kwiecień jest przecież tuż, tuż.

Już wczoraj przeprosiłam się z moimi półbutami , Boże, jakie one są niemiłosiernie twarde,

że też nikt nie umie robić normalnie miękkich półbutów, pasujących  na schorowane nogi.

Niby robią zdrowotne buty, niby są miękie, ale to tylko teoria, niestety.

Nawet pomyślałam sobie, żeby napisać do Cioci Juty i poprosić ją o wygodne obuwie,

kiedyś mi takie  przysłała i były bardzo, ale to bardzo wygodne. A jakie mięciutkie… jakbym

po puchu kroczyła!.

Ale może to wstyd, co będe Ciocię jakimiś butami obarczała?? Będę się więc  nadal męczyła

i tuptała jak po rozrzazonych węglach w twardych, polskich, „zdrowotnym” obuwiu !

Idę dzisiaj na porankową zmianę, więc już moje przydługie rozważania kończę, życząc

wszystkim miłego wtorku i….wygodnego obuwia!!! 🙂

BO DOBRE OBUWIE  JEST  PODSTAWĄ DOBREGO SAMOPOCZUCIA!!!!!!

 

PRZYSZŁA!!!!!

Ta upragniona, wyśniona, wypatrywana.

I odrazu pokazała, że jest, ciepłem i słonkiem nam sypnęła.

I odrazu humor się poprawił, a cały świat wydaje się uśmiechać do nas.

Czy moŻe być coś piękniejszego, niż WIOSNA??

Teraz będe z moim aparatem po plantach i ogrodach latać i szukać nawet najmniejszych

zalążków lisci, najmniejszych kwiatuszków, wszystkich oznak budzącej się do życia przyrody.

WITAJ WIOSNO W MOIM BLOGU.!!

BARDZO SIĘ CIESZĘ, ŻE NARESZCIE PRZYSZŁAŚ !!!!!!!