…..ani jeziorka przed domem……..
Guzik, złe numery mi z góry nadali, fałszywe.
Jasne, że chodzi o lotka.
No cóż, jak sama się majątku do tej pory nie dorobiłam, na cuda raczej
liczyć nie mogę.
Czyli, jeżeli ktoś pod stołem się urodził, to nie wiem jakby wspinał się na jego blat
i tak w koncu z powrotem pod stół wpadnie – to taka ludowa mądrość.
I chyba coś w niej jest z prawdy????
A dzisiaj mimo, że piątek, przychodzi mój ulubiony pan doktór od skolioz.
Byle tylko aparat nie płatał znów kawałów.
Wczoraj rentgenowski diablik już przy ostatnim zdjęciu usiłował mi zrobić kawał
i nagle aparat się wyłączył. Ale diablika ujarzmiłam groźnym wzrokiemi i znów
aparat był czynny.
A dzisiaj?????? ……. zobaczymy……
Jeszcze jedna dobra wiadomość: dzisiaj zaczyna się nieco przedłużony weekend,
Trochę odpoczniemy.
No to szybciutko do pracy się udaję, bo ulubiony pan Doktór i jego schorowane
dzieciaczki pewnie czekają.