B Ó L

Obudził mnie dzisiaj o 5 rano straszny ból. Trudno było mi sprecyzować, co właściwie

mnie bolało, bo ból był opasujący od kręgosłupa piersiowego aż  po mostek.

Nie dało się wyleżeć, musiałam wstać, by zażyć swój niezawodnyy Nimesil, trochę

popuściło, ale ciagle mam wrażenie, że jestem uwięziona w pancerzu, który moje

ruchy bardzo ogranicza.

No cóś S. K. S.   – nie da sie ukryć.

(wiadomość dla Maćka – ewentualnie to może być Z. B. C. C.)

A jednak ośrodek bólu umieścił się w kręgosłupie, gdzieś nieco poniżej prawej łopatki

i stamtąd sobie wspaniale promieniuje.  A  NIECH GO …..

W ten to sposób niedziela rozpoczęła się u mnie bardzo wcześnie, o wiele za wcześnie,

powinnam sobie jeszcze lekko ze 3 godzinkiu smacznie pospać, pewnie „odbiję ” sobie

to niedospanie w popołudniowych godzinach.

A jak się już wstało, to oczywiście trzeba było kawusię obowiazkowo sobie wypić,

zaglądnąć do Garnuszka i do mojego blogu.

Co za śpiochy w tym Garnuszku są, już niedługo siódma rano,a tam jeszcze wszyscy śpią

Chyba jakiś dzwonek alarmowy tam zamieszczę, czy co?.

Wszystkie zdjęcia moich Ulubionych są zamieszczone z wczorajszą datą,

Ej, Koleżanki i Koledzy ( tak, tak, koledzy też piękne zdjęciea robią) –  P O B U D K A!!!.

Jest w Garnuszku np. taki Kolega Czesio, który specjalizuje się w robieniu zdjęć

ptakom, ślicznie mu to wychodzi, widać ma świetny aparat z większym  obiektywem,

może więc ptaki  śmiało podpatrywać. Nie zresztą tylko on te ptaki podpatruje, kolezance

Kazi czy Bogusi zdjęcia ptaszków też pięknie wychodzą.

Chciałam i ja jakiegoś ptaszka sobie sfotografować, ale co podeszłam bliże,j ptaszek

oczywiście mo odfrunął, a ten, którego udało mi się „złapać” jest ledwie, ledwie

na drzewie widoczny.

Znalazłam świety internetowy kurs fotograficzny, nieco drogi, ale polega to na

tym, że dostaję do dyspozycji konsultanta, który podsyła mi prace do wykonania

( oczywiśie odpowiednie instrukcje wcześniej też) i potem ocenia i instruuje, co dobrze,

a co źle jest wykonane. Jest to o tyle dobre, że nie ogranicza mi czasu, co w związku

z moją zmiennogodzinną pracą jest bardzo ważne.

Trudno byłoby mi chodzić na kurs i plenerki, skoro w różnych godzinach pracuję.

Poczekam jeszcze z miesiąc, gdy już odpowiednie obiekty będą godne fotografowania,

oczywiście mówię o  budzącej się do życia wiosennej przyrodzie,  bo wreszcie kiedyś ona się

przecież przebudzi , no i chyba się na taki kurs zapiszę.

Zawsze warto czegoś nowego się nauczyć , nimo, że się jest już posiadaczem zaszczytnego

odznaczenia S. K. S.!!!

No to miłej niedzieli, w Krakowie słonko raczej dzisiaj nie zaświeci, przynajmniej narazie

nic na to nie wskazuje, ale grunt to mieć dobry humor i odznaczać się  pozytywnym

myśleniem, nawet, gdy coś kłuje pod łopatką !!!!!

I tego na dzisiejszą niedzielę wszystkim moim Czytelnikom życzę. 🙂

 

 

nie ma słonka?

No to proszę, wstawiam nawet kilka słoneczek, aby ogrzać mroźną temperaturę.

Daje w kość ten luty, na szczęście już się kończy, a wszyscy, nawet dzieci wiedzą, że

w marcu przychodzi ONA – PANI  W  I  O  S  N  A .

Dzisiaj ani jutro  pracą nie będę się zajmowała ( znowu zgryztało!!!), to czas

na relaks, pełny relaks.

Ciekawostka polityczna: poparcie  Pisu wzrosło o jeden punkt i już się pisowcy cieszą, że

do rządzenia się dorwą, czy aby nie za szybko?

No i ciekawostka jeszcze jedna, gdyby tak się działo zobaczymy, czy deklaracja

pana Kaczyńskiego, że  a b s o l u t n i e  nie wejdzie w koalicją SD będzie

prawdziwa,

Bo on zawsze mówi coś innego, a robi coś innego.

Narazie wg prezesa ich polityczne spojrzenie na rządzenie bardzo, a to bardzo się

różni, ha ha zobaczymy co praktyka pokaże.

Kaczyński uwielbia powtarzanie słów dla podkreślenia tego co powiedział ( często, nawet

bardzo często tak właśnie to robi) – dzisiaj zapisałam to co jest oczywistą oczywistością wg

prezesa, może zweryfikuję to w  październiku?

SLD też zresztą od takiej współpracy się odżegnują.

A móje ukochane PO niestety coraz większe baty zasłużone lub nie zasłużone dostaje,

czyżby na koniec Premier Donald jakiegoś asa w rękawie trzymał?

Oj dobrze by było, bo trochę jestem zaniepokojona rozwojem sytuacji.

Młodzież podobno zawiodła się na premierze i myśli, to znaczy ma nadzieję, że

Kaczyński uzdrowi Polskę – nic  bardziej mylnego, pan prezes ma całkiem inne

priorytety na myśli.

A inna sprawa to ciekawe, czy młodzież upomni się o te 30 000 mieszkań, które kiedyś

Kaczyński obiecywał?

Wokół katastrofy coraz więcej ciekawych i mniej lub bardziej prawdopodobnych

informacji się zbiera, zanim to wszystko, co ktoś sobie wymyślił sprawdzą, upłynie jeszcze

chyba kilka dziesięcioleci.

Ale co tam polityka, grunt, że mamy weekend, więc odpoczywamy.

Biała jak…..

Za oknem śnieg, więc i moja róża dzisiaj jest biała.

No i znów mamy piątek, prawie cały pracowity tydzień za nami.

Aparat mój kochany działa, nie zgrzyta, przynajmniej na razie, jakie to przyjemne uczucie.

Ale przyznam się, że za każdym razem, gdyu naciskam klawisz do przesuwania

komumny cała jestem najeżona, czekam, będzie dobrze, czy nie.

Już nie wiem sama, tego chochlika mieszkającego w aparacie codziennie przekupuję

dobrym słowem, prawie że głaszczę, byleby znów nie zaczął swoich wariacji.

No i jak tu bez nerwów przejść taki dzień, bo nawet gdy wszystko jest w porządku

i tak sie człowiek stresuje?

Dzisiaj poranna zmiana, a potem przedemną odpoczynek, czytaj lenistwo.

I znów pewno będę zmuszona słuchać, co nowego w polityce, też  zastanawiać

się, dlaczego nagle rośnie poparcie dla partii, która jest całkiem niewiarygodna,

kłamią jak z nut, a niektórzy tak łatwo to kupują.

Poczekamy do października, wtedy wszystko sie wyjasni, mam nadzieję, ze po mojej  myśli.

Ponieważ juz spiesze sie do pracy mój wpis będzie krótki, dziękuję jeszcze Panu Kawusi

za wpisy – fraszki, są genialne.

Miłego piątku

Pada śnieg….

Narzekaam, że nie ma śniegu w Krakowie?

Otóż już jest, napadało go sporo w ciągu nocy ( wczoraj wieczorem jeszcze „suchą nogą” do

domu wracałam) no i ciągle nadal pada.

A niech to! Ale na przekór zimie ten piękny, kolorowy kwiat wkleiłam.

Niech chociaż w moim blogu kolorowo będzie!!!

Powracam do sprawy TP – z nimi jednak człowiek nie wygra.

Co prawda weszła moja interwencja i będzie rozpatrywana, ale raczej nie mam się co łudzić,

żeby TP jakiekolwiek pieniądze mi chciało wrócić, co juz naliczyli w majestacie ich prawa, to

naliczyli.

Są oszustami i tyle. Wprowadzają abonenta całkiem świadomie w błąd, bo nie informują do

końca, na czym ich ta „wspaniała” promocja ma polegać.

Dostałam od TP 1200 minut „darmowych”, w ramach podniesionego abonamentu a prócz tego

dostałam jeszcze, za dodatkową opłatą 17 zł, dwa darmowe, całodobowe numery do dwóch

wybranych osób.

Tylko nikt mnie nie poinformował wtedy, gdy tą oferte mi składali, że najpierw wszystkie

rozmowy ( czyli do tych dwóch darmowych  też) liczą mi z tej  puli 1200 minut, a dopiero po

wyczerpaniu ich  działają  do tych swóch osób te darmowe dodatkowe minuty.

Czyli wygląda to tak, jakby za tą samą usługę dwa razy pobierali opłatę, bo skoro mam

rozmowy już raz w tych 1200 rozmowach, dlaczego raz jeszcze pobierają dodatkowe opłaty?.

Tym samym kuszą człowieka, żeby dłżzej i częściej rozmawiał i utrzymują  w niewiedzy, że

poprostu człowieka oszukują.

Chyba jednak muszę napisać do Biura Ochrony Konsumenta, bo to jest jednak nie uczciwe

podejście do sprawy.

Wczoraj zmieniłam abonament  na niższy ( kurier przyniósł mi już nową umowę), zamiast

90 zł będe płaciła tylko 60 złotowy abonament  ( i tak sporo), a w jego ramach mam tylko 300

darmowych minut  i to musi wystarczyć!!!

Zrezygnowałam także z tych dodatkowych numerów, nie będę dopłacała

firmie TP nie wiadomo za co jeszcze 17 zł.

No i koniec gadulstwa, teraz będą tylko krótkie i konkretne rozmowy, a nie wiszenie przez

pół godziny na telefonie i rozmowa o fizdrygałkach.

No i jak TP na tym wyszła? do tyłu, bo stracą na mnie trochę swoich  zysków, a  teraz mój

rachunek powinien być wydatnie mniejszy.

Trudno, ucierpią na tym też  Magda i Bardzo Ważna Osoba, bo nie będzie już godzinnych

telefonicznych plotek o niczym.

A jeżeli zapłacę nawet więcej, to przynajmniej będę wiedziała dlaczego i za co płacę.

No i w takim bojowym nastroju rozpoczynam dzisiejszy zimowy poranek.

Mam dzisiaj sporo pacjentów zarejestrowanych, tak więc w pracy będzie niezwykle dzisiaj

ciekawie, nuda mnie raczej nie spotka.

Miłego czwartku wszystkim życzę, ciepłego i radosnego na przekór tym spadającym z nieba

białym płatkom.

Pewnie nie jeden teraz pomyśli : czemu nie było takiego śniegu, gdy byliśmy na

zimowisku z dziećmi??

Ano nie było, a teraz……  pada, a ja wcale z tego powodu zadowolona nie jestem

I już !!!

A mróz tak bardzo skuł zatokę Gdańską, że na piechotę po lodzie do Szwecji można sobie

przespacerować się…. oczywiście przesada, ale są niestety ludzie, którzy po tej zamarzniętej

zatoce, wbrew logice, sobie spacerują , narażając się na wielkie ryzyko, że lód może

się po dnimi  załamać i wtedy trudno będzie o ratunek.

Widzianno nawet ludzi spacerujących z psem po tym lodzie, ciekawe, kiedy którejś mamie

przyjdzie do głowy z  dzieckiem w wózku wybrać się na daleki spacer w zamrożone morze?

Wszak Polacy to naród z wielką fantazją……..

 

za oknem mróz

Oj ta uparta zima, już pomału powinna odchodzić, a tu tymczasem syberyjskie mrozy

do nas dotarły z Rosji.

Czy stamtąd musi zawsze coś niedobrego do nas przybywać?

Ale już w okolicy niedzieli temperatura wróci do plusowych temperatur – a to jest optymistyczna

na dzisiaj informacja.

Rykigina też naprawiona, to druga dobra wiadomość.

O przepraszam, znów chochlik siedzący w aparacie na mnie się obrazi, że go przezywam.

A ja tak nie lubię, gdy ten aparat zaczyna zgrzytać.

No więc mój ukochany aparacik już jest naprawiony i do następnego zgrzytu działać będzie.

Piękną dzisiaj różę wstawiłam do blogu, prawda?

Takie piękne narazie są tylko w kwiaciarniach, czekam, aż i w ogrodach się pokażą.

A poza tym nic ciekawego nie mam dzisiaj do powiedzenia, może za wcześnie wstałam, skoro

na zmianę popołudniową się dzisiaj wybieram do pracy?

I co tu robić z tym czasem teraz? lekarstwa zażyte, obowiązkowa poranna kawusia wypita,

blog ( o niczym) napisany.

No właśnie. wszak nie jestem politykiem, żeby „inteligentne” wpisy robić, a i tak na ogół

ich wpisy nie są tak regularne, jak moje.

Panu Prezesowi dopiero drugi wpis do jego blogu wkleili……. a tak się głośno go chwaliło,

że taki nowoczesny, bo bloguje.

Czyimiś rękami to łatwo…..

Chociaż wcale bym nie chciała, żeby ktoś obcy mi tutaj mieszał,  to jest mój blog i co

ma mi ktoś wpisy za mnei robić.

Komentarze to i owszem, zawsze uważnie czytam i podziwiam, panie Kawusia.

Pan Prezes też ma komentarze we „własnym” blogu, na pewno ma ich więcej niż ja,

ale to nie ilość a jakość komentarzy się liczy.

Ja jestem moimi komentarzami ukontentowana.

No to dobrej środy życzę.

 

 

dwie słoneczne róże…..

…… na ten bardzo mroźny dzisiejszy dzionek.

Niestety, już zapowiedzieli, że przewidywane ocieplenie jak na razie nam nie  przyjdzie.

I po co chwaliłam parę dni temu tą zimę, no po co?

Ale z drugiej strony sprawdziło się powiedzenie : Idzie luty podkuj buty.

Trzeba podkuć, bo jest i zimno i ślisko.

I już, nic na to nie poradzimy.

Wczoraj był znów sądny dzień : aparat chrobotał, zgrzytał i co chwilę się wyłączał.

Pewno znów dzisiaj przyjdzie pani Marta i powie: przecież działa.

Owszem dwa dni działa, a potem znów zabawa zaczyna się  od początku.

Tylko ona nie jest przy badaniach i nie wie ile nerwów trzeba stracić, by jakieś badanie

szczęśliwie dokończyć.I tu zwracam się do czytającej tego blogu Basi: zrób coś z tym

aparatem, namów panią Martę, żeby jednak naprawiła tą aparaturę raz, a skutecznie.

Bo to ja świecę przed pacjentami oczami tyrpiąc ich po stole tam i z powrotem, bo stołem

ruszyć nie można, żeby aparat się nie wyłączył, to ja muszę przepraszać, że aparat nie działa

tak jak potrzeba, na mnie patrzy ze zdziwieniem pacjent, że w XXI wieku aparat działa

jakby tkwił jeszcze ciągle  w średniowieczu.

Gdybym była pacjentem, a aparat tak przeraźliwie zgrzytał, uciekłabym gdzie pieprz rośnie

i więcej do takiej firmy nie wróciła.

I to nie wcale znaczy, że tylko mi się aparat psuje, jak ostatnio Szef – Emil sugerował:

takie same kłopoty ma z aparatem Jarek, a wczoraj wyłączył się pierwszy raz akurat

Łukaszowi.

Praca a takim aparacie jest naprawdę bardzo stresująca, powinnam mieć aparat

sprawny, a nie tracić masę nerwów i czasu na walkę z awariami.

Dobra, dzisiaj idę do pracy mniej co prawda radośnie ( a wczoraj miałam takie pozytywne

nastawienie i co z tego wynikło?), nie wszystkie badania da się wykonać, ale postaram

się jakoś niektóre przynajmniej zdjęcia zrobić.

Tylko co z tego wynika? Ano nic.

Tak, jak kiedyś dano dawno temu w księdze skarg i zażaleń napisał: Rykigina zepsuta.

Nie chcę „jakoś” pracować, chcę pracować na sprawnej aparaturze!!!!

No to idę w mroźną rzeczywistość do mojej  na wpół uszkodzonej aparatury.

Mam nadzieję, że mój apel jednak odniesie skutek

P.S. Dzisiaj muszę zaopatrzyć się w magnez , bo wczoraj mnie skurczybyki w łydkę łapały!!!

 

 

 

zapowiada sie zimowy tydzień

Niestety, a wcale mi się to nie podoba!!!.

Ale czy moje zdanie się liczy??

No to sobie tulipanka do blogu wsadzę i już ,przynajmniej tuta,j mieć będę !!

Zaczynamy dzisiaj następny pracowity tydzień.

Po trzech tygodniach porannej zmiany wracam na swoją zmianę, popołudniową.

I co z tego, skoro już o 6 rano na nogach byłam, spać coś dłuzej nie mogę.

Czy coś ciekawego się wydarzyło? chyba nie, niedziela spokojnie jakoś przeszła, nawet

powiedziałabym sennie i leniwie.

Wszyscy w TVN – 24 szeroko komentują fakt , że Jarosław Kaczyński założył sobie swój blog.

I cóż w tym dziwnego? Ja swój blog już 5-ty rok prowadzę i nikt tego w TVN nie komentuje 😦

A wracając do Prezesa, jakoś nie wierzę po pierwsze, że on sam ten blog pisze, a poza tym, że

wytrzyma  konsekwentne i codzienne wpisy czynić  dłuże,j niż do…..wyborów.

Ot, po prostu znów Prezes się podlizuje, zmienia swoje oblicze ze złośliwego starca na

nowoczesnego polityka – tylko kto się tym razem na to nabierze???

Na razie jednak zachwyt nad tym faktem trwa, ponoć codziennie zbiera pod swoim

wpisem sporo komentarzy, dziwne, jakoś nie mogętego blogu odnależć, a zresztą, co mnie to

obchodzi??

Wkurza mnie, gdy ktoś na siłę  pokazuje siebie takim, jakim na prawdę nie jest!!

Na świecie ciągle wojenne zawieruchy, po Egipcie i po Tynezji teraz w Libii są polityczne

rozruchy, żeby to wszystko nie skończyło sie jakąś większą, światową awanturą.

Ale co tam, powtarzam za Mistrzem Wyspiańskim : : „Niech na całym  świecie wojna,

byle polska wieś zaciszna, byle poska wieś spokojna”.

Na razie spokojna, poczekamy do 10 kwietnia….. Oj znów zawieruchy będą pewnie.

Życzę miłego poniedziałku a jaki poniedziałek, taki cały tydzień, więc i spokojnego

całego tygodnia życzę.

 

 

 

a za oknem…..

A za oknem piękne słoneczko, zielone liście szeleszczą radośnie na ciepłym

wietrzyku.

Marzenia?? Tak, to tylko marzenia. Narazie tylko marzenia…..

Bo za oknem biało, zimno i śnieżek ciągle prószy.

No cóż, ciągle jeszcze tkwimy w lutym.

Niestety jeszcze ciągle i śnieg i mróz na kilka dni następnych zapowiadają…..

Ale ocieplenie ma nadejść niebawem, już na początku marca – jak to optymistycznie brzmi !!!

Dzisiaj miałam fajne plany na wspólny obiad z Bardzo Ważną Osobą, niestety wybrał

inną opcję, dostał zaproszenie na imieniowy obiadek do jakieś Eulali, czy mam się bać?

Nie, niech sobie idzie, gdzie chce, sam nie wie ile traci, a ja przynajmniej będę miała

spokojną niedzielę w samotności, przy moim ukochanym komputerku.

Nawet brak dobrych filmów w TP mnie nie przestraszy, bo jakieś filmy pościągałam sobie

w Torrencie, więc nuda mnie raczej dzisiaj nie spotka.

No to zimowej niedzieli życzę wszystkim, kto nie musi, niech nosa z domu mie wyściubia,

bo może się znacznie zaczerwienić.

Cholerka, znów nie wygrałam szóstki w totolotka, ba, nawet nie trafiłam ani jednej cyferki,

a co dopiero o sześciu celnych cyfrach mówić????

A pula była spora, wygrały ją aż cztery  osoby, gdzieś po 7 milionów na każdego z nich

wypadło. Każdego z nich, ale nie mnie  😦

Ta wróżka Tara wyraźnie mnie oszukuje, a może jej zapłacić te 162 zł???

Zima powróciła…

Niestety, wstałam dzisiaj bardzo wcześnie, bo koło wpół do szóstej , popatrzyłam przez okno

a tam…biało.

Już zdążyłam się od tego kolorku odzwyczaić, a tu masz babo placek!!!

Ale przecież to dopiero luty, zima jeszcze ciągle jest w swoich prawach, czy to

się komuś podoba, czy nie.

Narciarze na pewno się ucieszą, bo jeszcze sobie na deskach poszaleją.

A ja, szary człowieczek, cóż, posiedzę dzisiaj sobie w domku, w ciepełku, na szczęście sobotę

mamy i nigdzie specjalnie łazić nie muszę.

Coś dziwnego dzieje się z moim komputerem, Windows szaleje i nie chce się normalnie

otwierać, a dopiero co był u mnie pan Józio…..

Mam nadzieję, że moje podejrzenia, że tak specjalnie jest nastawiony tylko na kilka dni są

bezpodstawne, bo za każdą wizytę pana Józia muszę płacić, niestety teraz będzie musiał

naprawiać ten program w ramach reklamacji.

A ja czekam sobie na żółtą kopertę z kwotą 7200 zł, która ma się u  mnie podobno w

najbliższym czasie w tajemny sposób pojawić.

Tak przynajmniej mówi mi moja prywatna wróżka Tara, ona różne dziwne rzeczy jeszcze

mi przepowiada, tylko, że…każe sobie za te wróżby słono płacić,coś około 162zł.

Płacić nie mam wcale zamiaru, bo we wróżby nie wierzę, ale poczytać zawsze

można.

No chyba, że rzeczywiście ta żółta koperta z pieniędzmi domnie przybędzie….hi hi.

Wtedy zapłacę jej za wrózbę i bedę czekała na ….dużą wygraną a Totka i na wielką

miłość, która podobno na mnie czeka.

A tak zastanawiałam się, czy nie napisać do niej z innego niku, z innego adresu mailowego

i sprawdzić, czy podobne rewelacje też do mnie napisze – coś podejrzewam, że treść

tego listu byłaby taka sama, albo podobna.

No to wierzyć wróżce, czy nie????

Ale patrząc z drugiej strony, to dlaczego miałaby nie żądac opłaty za wróżbę?

Przecież ona z tego żyje, to od nas zależy tylko, czy dajemy się za nos wodzić, czy nie.

Życzę wspaniałej soboty, dobrego odpoczynku

Kocie Święto

Wczoraj wszystkie Koty, te duże i te  małe, czarne, bure, białe i rude, dachowce i te rasowe

wczoraj miały swoje święto.

Dopiero późnym wieczorem o tym się dowiedziałam, stąd dopiero dzisiaj ten koci

kolaż umieszczam.

Pewnie niektórzy odnajdą w nich swoje pupile.

Bo sama nie jestem niestety  właścicielką żadnego z widocznych tu kotów,

ale od czego jest rodzina??

Zresztą ja i tak zdecydowanie wolę psy !

Wczoraj wieczorem nadeszła z Niemiec bardzo smutna nowina, zmarła znakomita

piosenkarka z czasów mojej młodości –  Karin Stanek.

Co to była za dziewczyna, wesoła, rezolutna, zawsze z gitarą w ręku.

Jakieś 40 lat temu ( z okładem) dziewczyny nie biegały jeszcze tak namiętnie

codziennie w portkach, jej nigdy w sukience, czy spódnicy nie widziałam.

I te jej przeboje: „Chłopiec z gitarą byłby dla mnie parą, czy „Autostop”…

tak, to były wspaniałe czasy i wspaniała muza, jakże bardzo inna od tej dzisiejszej.

No cóż, wtedy po prostu były inne trendy w muzyce, niż obecnie, ale i tak wolę

tamta muzykę od tej nowoczesnej :BUMBUMBUM !!!

Chociaż jak na tamte czasy,  Karin Stanek była nowatorką ówczesnej muzyki, wprowadzała

nutę nowoczesności pokonującej dotychczasowy sentymentalizm.

Znów „wzięli z mojej półki „……… Ce la vie!!

Nie wiem czy zauważyliście, że tak całkiem niespostrzeżenie już piątek do nas zawitał?

A piątek to ostatni  „pracujący” dzień tygodnia i znów lenistwo nas na dwa następne

dni czeka…..

Zima podobna wróciła, w Krakowie na szczęście w  dosyć znikomej szacie, na szczęście,

bo ja naprawdę zimy nie lubię – chociaż trzeba powiedzieć, że w tym sezonie była dla nas

dosyć łaskawa  –  ciiii, bo zapeszę jeszcze……

Ale w dzień będzie u nas tylko plus 3 stopnie i słonko, dobrze, że chociaż plusową temperaturę

zapowiadają, zawsze brzmi to nieco optymistycznie.

No to optymizmu garstkę życzę, bo wiosna…. ach wiosno gdzież jesteś???

P.S. Duży komputer już działa, mogłam spokojnie wpis dzisiejszy rano zrobić, bez

tego ciągłego zapisywania co linijkę, bo inaczej tekst mi się sam maże – tak niestety wpisuje

się na małym moim laptopie, nagle się cały tekst sam  zaznacza i…niknie. Ech!!!