Strach……..

a strach ma wieeelkie oczy…Strach na wróble

Obeszło się bez burzy oczywiście.

Ale rano obudził mnie deszcz za oknem i lekkie, rześkie  powietrze.

Nie ma juz duchoty,jest czym oddychać ( całą piersią)

Czyli dobrze jest….

Zawsze należy wyszukiwać pozytywne strony nawet w tym,co wydaje się nam niezbyt pomyślnym.

Może  moje pozytywne nastawienie do życia jest kierowane tym,że teraz w szpitalu mam zaległy urlop i pracuje tylko na pół gwizdka?

Co prawda lepiej byłoby gdzieś sobie pojechać,ale i czas i finanse nie bardzo na to pozwalają,więc cieszę sie tym  na co mi los pozwala.

i tak trzymam……

zanosi sie na burzę

 to będzie dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuga i bardzo parna noc

Zaduch w mieszkaniu taki,że człowiek cały czas we własnym sosie się kisi.

Podobno zanosi się na wielką burzę ,no i co mam w związku z tym robić?:

zamknąć już okno na wszelki wypadek i dusić się ,czy czekać aż rzeczywiście ta burza nadejdzie?,tylko ja tak mocno śpię jak ten niedźwiedź.

Mogę nie usłyszeć…..

I jak mi tak jakiś piorun do mieszkania wleci?

hm tu mi sie przypomina piosenka 

"Ja się boję sama spać,nie wiem dlaczego???

 Tylko ja  wiem ,dlaczego.

Wstyd sie przyznać,ale ja się boję burzy jak cholera…..

godzina poranna w poniedziałek

I właśnie dopiero co ze wsi wróciłam.

Ale fajnie było.

Jeszcze rano dzisiaj opalałam się na hamaku.

Aż żal było wracać.

Ale cóż,rzeczywistość,dzisiaj poniedziałek,do pracy trzeba wracać

W szpitalu mam co prawda urlop (2 tygodnie) ale  na popołudniu idę do przychodni.

Na taki skwar będę wychodzić ( już jest pod  30 stopni,a co dopiero  koło 13-stej bedzie???)

Ale miałam nie narzekać,wszak czekałam na to ciepełko…..

Więc nie narzekam……

wieś

O  wsi  spokojna,o wsi wesoła

ciszą zalegasz tam dookoła.

Kusisz zielenią,kusisz swą wonią,

gamą kolorów, wspaniałą tonią,

jakże cię  teraz mam  nie docenić

i wrzawę miasta na ciebie nie zmienić???

Opuszczam Kraków, słońcem rozgrzany.

wsiadam do busu,chociaż zapchany,

by się choć trochę,godzin niewiele

cieszyć naturą na tą niedzielę.

By nabrać siły,nerwów spokoju

dla następnego tygodnia znoju…..

No i proszę…..

Pod wieczór wyraźnie humor mój  uległ  pogorszeniu.

A to za pewną wiadomością,że mój  szanowny blog został na polchacie OBSMAROWANY.

Tak,tak,komuś mój blog się nie podoba i dobrze,nie musi wcale,bo ja piszę to,co właśnie czuję,nie silę się na żadne wzniosłości.

I nikogo nie namawiam na czytanie moich wypocin!!!!

A czemu w takim razie się zdenerwowałam??

Bo nie lubię obgadywania i wyśmiewania za moimi plecami.

Pewnie nikt tego nie lubi,co nie znaczy że nie czyni tego drugiemu.

Więc zgodnie z zasadą nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe

uprzejmie proszę o nieinteresowanie się moim blogiem przez osoby,których ten blog nie interesuje.

A wszelakie zastrzezenia przyjmuję osobiście.

I nie jestem niereformowalna,owszem mogę nawet coś zmienić,jezeli JA uznam,że ktoś ma rację,że popełniłam błąd.

Przepraszam za ten wpis.

Już się poprawię………….

PS.ale muszę wprowadzić zasadę  zaostrzonego zaufania.

Jestem zbyt naiwna?,prostolinijna?,głupia?( niepotrzebne skreślić)

Długi weekend

Polacy uwielbiają weekendować,przed nami następne takie dni lenistwa 

                              

Wiem,przemawia przezemnie zazdrość,bo ja w piątek idę do pracy,jeszcze nie wiem dokładnie na ile godzin,pewnie tylko na 5 ,popołudniu ,do szpitala.

Oczywiście starałam sie jakoś wykpić i kogoś innego wrobić w ten dyżur,niestety,nie udało mi się nikogo wziąść "na litość".

Pewnie bym sobie pojechała na 4 dni na wieś,ale tak naprawdę to miałam cały weekend czterodniowy wolny na samym początku maja

( kiedy to było????),inni też chcą odpoczywać….) wtedy koledzy i kolezanki  dyzurowali i nawet jeden wtorek 3 maja  na ostro)

Ech leniuchu,leniuchu…..

Niedługo będę miała takie wolne dni.

Biorę zaległy urlop w szpitalu,będę miała tylko jedną zmianę w przychodni.

Myślałam,ze uda mi się wziąść na 2 -3 dni wolne w przychodni i pojechać odwiedzić moich przyjaciół na Śląsku,ale raczej nic z tego nie wyjdzie,mają swoje plany,które musiałabym pokrzyżować.

Zresztą mam kilka spraw do załatwienia,akurat bedę nareszcie miała na to czas.

Zapowiada się wogóle pogodowo piękny weekend,słonko,gorąco,może pojadę w sobotę do siostry??

Po  sobotnim krótkim dyzurku w przychodni oczywiście.

Zreszta i tak nie mogę się tam tak naprzykrzać swoją

 osobą,miły gość to rzadki gość hehe.

Jutrzejszy,świąteczny dzień spędzę więc w domowych pieleszach.

Potem się zobaczy co będzie…..

Narazie piję kawkę   i…lecę do pracy.

Miłego dnia!!!!!     

                             

Świat afer

Afera aferę goni i następną pogania…

W takim świecie żyć musimy.

Już całkiem się zagubiłam w tej naszej polskiej rzeczywistości.

I rację miała kiedyś moja znajoma mówiąc,że polityka to największa k…..  świata.

Najpierw premier Belka dał wymówienie,prezydent jej nie przyjął,teraz Kalisz daje wymówienie,a Belka jej nie przyjmuje…..

Dlatego ja sobie żyję spokojnie,nie czytam tych wszystkich politycznych nonsensów,dociera do mnie tylko tyle,co podaja wiadomości z radia zet,które słucham,tylko dlatego,ze wiadomości są jego składową częścią,na szczęście podawane są tylko w pigułkowej ramie.

I tak nie mam na to żadnego wpływu.

….byle spokojnie…..byle do jutra…

A swoja drogą,czy kiedyś doczekam się,że obudzę się w normalnej Polsce, rządzonej przez normalnych i nieskorumpowanych polityków?????

wieczorem

 upał mnie dzisiaj zmęczył.

Pierwszy dzień taki naprawdę piekny calutki czas od świtu po wieczór,a tak bardzo mnie zmęczył…….

Oj,nie narzekam,bo czekałam na to trochę ciepełka.

Widać słabość mnie dopadła wiosenna.

Ale  bedzie dobrze,napewno !!!!    

Grunt,że nareszcie te kaloryfery powyłączali.

oh grubasku

                                           

Wczoraj wieczorem wracałam z pracy z tą "moją grubaską"

Kiedyś już jechałysmy autobusem,wtedy,po obserwacji jej  ( jeju,mnie też tak ludzie spostrzegają????) podjęłam i to skutecznie walkę z tuszą.

Wczoraj miałam drugi doping…….

Dziewczyna młoda,chyba nie ma jeszcze trzydziestu lat,śliczna buzia,a tusza??- horror ( ja przy niej omalże pchełka).

Siedziała cała radosna i…zajadała lizaki.

I tak sobie właśnie myślałam,że jeszcze kilka lat i będzie przeklinała swoją tuszę,narzekając na kręgosłup,bolące kolana i stopy.

Narazie widać,że była z siebie bardzo zadowolona.

No właśnie,a może to o to chodzi,by siebie zaakceptować?

Bo jedno jest pewne,wcale sama siebie nie kocham.

Bo trudno pokochać swoją "słoninkę".ktora na codzień jednak przeszkadza…

Więc jednak będę walczyła.

POMIMO WSZYSTKO….WALCZYŁA

ALBO – albo

w pracy:

Albo śliczna laseczka   

Albo same pyszności        

WYBÓR  NALEŻY DO CIEBIE !!!!!

no i co wybrać???

PS jestem okrutnie głodna,ale co mi tam………

następny posiłek dopiero jutro rano.

To znaczy poświęcenie