Wczorajszy dzień zdominowała u mnie smutna wiadomość o śmierci kogoś, kogo bardzo lubiłam.
Gdy przyszłam w 1984 roku do pracy w Szpitalu Kolejowym w Krakowie, od razu polubiłam dwóch lekarz internistów, którzy pracowali na oddziałach wewnętrznych, ale także przyjmowali pacjentów w Izbie Przyjęć. Był to doktor Jacek i doktor Tadeusz. Obydwoje bardzo profesjonalni w swoim zawodzie, bardzo poważnie podchodzący do pacjentów, chętni w noszeniu pomocy.
Często miałam z nimi kontakt, bo przecież pracowałam w dosyć newralgicznym i jakże ważnym miejscu w Szpitalu, w Pracowni Rtg, gdzie najczęściej dokonywała się pierwsza diagnoza chorego pacjenta. Zresztą sama kilkakrotnie byłam pacjentką obydwóch lekarzy, doktor Tadeusz zajmował się moją cukrzycą, doktor Jacek sprawami kardiologicznymi. Czas mijał, Szpital przestał istnieć, ale nas, byłych pracowników Szpitala, zawsze łączyła pewna niewidzialna nić sympatii.
Każdy z nas z tego rozwiązanego już szpitala poszedł w inne, nowe miejsce pracy, ale raz na pewien czas spotykaliśmy się wszyscy na takich biesiadach byłych pracowników, w dawnym Domu Kolejarza, gdzie wspominaliśmy nasz, co tu dużo mówić, naprawdę bardzo fajny szpital, w którym praktycznie wszyscy czuliśmy się jak w jednej wielkiej rodzinie.
Ostatni raz doktora Jacka widziałam właśnie jakoś kilkanaście miesięcy temu, na takim właśnie spotkaniu, nawet nie wiedziałam wtedy, że jest tak poważnie chory.
Dlatego, gdy wczoraj dostałam wiadomość o Jego śmierci, dostałam dosłownie obuchem w głowę …jak to ? doktor Jacek nie żyje????
I znów teraźniejszość zahaczyła o przeszłość, tę dobrą przeszłość, te miłe wspomnienia wspólnej pracy, coś znów się skończyło, a ja znów poczułam to dziwne ukłucie w sercu.
Niestety, nie będę mogła być na Jego uroczystościach pogrzebowych w czwartek, bo akurat mam zapisane już badania o tej godzinie, ale na pewno będę myślami na Cmentarzu razem z tymi, którzy będą Go żegnać i zgodnie z prośbą położą mu na płycie białą różę.
A ja tutaj pozostawiam dla Niego białą różę z pożegnaniem : Do widzenia panie doktorze Jacku, było mi bardzo miło Pana znać i z Panem współpracować, żałuję, że tak wcześnie się to wszystko skończyło, że Pan, lekarz, nie potrafił pokonać tej wrednej choroby, że musiał się Pan poddać, chociaz tak dzielnie do końca Pan z nią walczył, nie zaniedbując swoich lekarskich obowiązków wobec swoich Pacjentów, szczególnie opiekując się tymi, którzy podobnie jak i Pan z chorobą nowotworową walczyli.
NIECH ODPOCZYWA PAN PO TRUDACH ZIEMSKIEGO BYTOWANIA W SPOKOJU !!!!!
Takie jest właśnie życie, chwile dobre i piękne ze smutnymi wiadomościami się przeplatają, tworząc swoisty bukiet naszego jestestwa.
Niektórzy są na tym świecie dłużej, inni muszą odejść stosunkowo wcześnie, widocznie ich misja została już spełniona.
To tylko my, którzy tu na ziemi pozostajemy, nie możemy pogodzić się z taką myślą, że to co się stało, jest pewnego rodzaju wybawieniem dla osoby, która cierpiała, której pewno coraz gorzej było znosić trudy choroby, który jest już w Świecie Prawdziwej Szczęśliwości, w Kranie, do której kiedyś i my się udamy.
Rozmawiałam wczoraj telefonicznie z Kolegą, wyznawcą jedynej słusznej partii Pis, który usiłował wytłumaczyć mi, że powinnam się cieszyć, że nareszcie przestaję żyć w zniewolonym kraju (????) i wreszcie pieniądze będą leciały do krajowej (czyli mojej) kiesy i nie będę musiała wyżywić tych zachodnich krwiopijców, którzy na mnie żerowali. Tylko w żaden sposób nie potrafił mi wytłumaczyć kto i jak bardzo mnie wykorzystywał.
To jednak są ludzie, którzy wierzą w pisowskie bajanie, a wydawało mi się, że ten kolega jest inteligentny (no tak, zdawało mi się) i nie da łatwo się omamić . No, ale skoro on czerpie swoją wiedzę u źródeł, czyli z tego, co głosi rząd, trudno, żeby nowej rzeczywistości tak jak pojmuje, nie rozumiał.
Reszta wiadomości (według jego teorii) pochodzi z zmanipulowanych zachodnich źródeł, które tylko żerowały na nas biednych Polakach i czerpały niebotyczne z nas zyski. Ale teraz to zło nareszcie się skończy, bo gospodarka wreszcie się rozwija, wręcz kwitnie, a dobrobyt puka do naszych drzwi.
Puk, puk, słyszycie?…… bo ja jakoś nic nie słyszę.
No to życzę mu, aby wreszcie otrzymał pracę na miarę jego finansowych potrzeb (teraz nie pracuje, bo za te grosze to nie warto, najwyżej raz na jakiś czas, dorywczo, gdy na chlebuś zaczyna brakować) i oby doznał takiego dobrobytu, o którym zachodni kapitał zamarzyć tylko może, a u nas, pod baczną władzą jednego, wszystko wiedzącego o i kapitale człowieka, będziemy wzorem dla nie tylko Europy, ale i całego świata. Pewnie nawet multimilioner Trump będzie nam zazdrościł i przyjedzie na korepetycje z ekonomiki do Polski.
Tylko jestem bardzo ciekawa, czy za jakiś rok, może półtora, tenże Kolega jednak powie mi : Ewuś, miałaś rację, byłem głupi, że wierzyłem. Chociaż trudno do błędu się przyznać, zwłaszcza wtedy, gdy tak dogłębnie jest się przekonanym o swojej racji. A może rzeczywiscie będzie tak świetnie zarabiał (a ja będę dostawała niebotyczną emeryturę!), że to ja będę musiała jednak przyznać mu rację???? Chociaż z drugiej strony, on za bardzo przemęczać się nie lubi, więc jest typowym przedstawicielem wyznawców pisu, którzy czekają na mannę z nieba….. A ją nawet Kaczyński nie jest w stanie załatwić.
Piękna pogoda nam się zrobiła, słonko pięknie grzeje, wczoraj ubrałam się ciut za mocno, nawet było mi w drodze do pracy trochę za gorąco, ale wieczorem, gdy już wracałam, ten chłód dawał się jednak odczuć. No tak, to jest ta pora, gdy nie wiadomo, jak się ubrać, by sprostać kaprysom dnia.
Rano chłód, w południe upał, wieczorem chłód znów powraca.
Wczoraj po drodze pilnie doglądałam małe krzaczki i szukałam na nich chociażby jakiś zalążków zielonych listków, niestety, jeszcze jest chyba zbyt na to za wcześnie, chociaz widziałam już na Facebooku czyjś ogródek, który już rzeczywiście zaczyna wiosną się zielenić. Jeszcze nieśmiało, pomalutku, ale wystarczy chociaż kilku takich cieplejszych dni (a takie zapowiadają) i przyjemnego ciepłego deszczyku i już zrobi nam się zielono, na duszy też.
No to życzę wszystkim, by jak najszybciej mogli cieszyć się prawdziwie wiosenną aurą.
Miłego ostatniego wtorku miesiąca lutego.
Jutro już witamy marzec…… pierwszy miesiąc WIOSNY 🙂