No jaki? w sumie bardzo udany.
Nie licząc trzech moich upadków( no nie na duszy ale fizycznych,na tzw podłoże) – jeden odrazu w styczniu,ten bardzo bolesny ze skutkami dość opłakanymi,drugo malutki w połowie roku i koniec roku tez zaznaczyłam upadkiem na tzw pysk- było ok
W sumie moze ominął mnie kolejny rok miłosnych uniesień( oj,może jednak na to już za późno),ale…może w następnym……
-byłam na wspaniałych wakacjach,naprawdę odpoczęłam wtedy bardzo( życzę sobie conajmniej takich samych w następnym roku)
– trochę wpadło mi kasy,może nie dużej,ale deficyt budzetowy mam wyrównany,nawet lekka nadwyzka pozostała- oj Ty materialistko,ale takie jest życie
-w sumie nie chorowąłam poważnie,a tam takie obtłuczenia nie są wcale az tak nie do wytrzymania
-Rodzina jednak mnie (chyba) kocha,są małe wyjątki,ale cóż,nie bądźmy aż tak wymagający
-mam sporo naprawdę wspaniałych Przyjaciół na czacie
-mam pracę, nawet dwie,a to jest ważne.
-w sumie przygotowuję się juz duchowo do przejścia w stan emerytalny-już nawet z tą myślą się oswoiłam
-i jeszcze pocieszenie,że tyle jeszcze nieznanego przede mną( mam nadzieję,żę pomyślne będą następne dni,)
A więc reasumując rok ten zaliczam do udanych,oj nie mogę narzekać naprawdę.
I cóż z tego,że od jutra będę starsza o jeden rok?
Wiem że będzie napewno wspaniale.
Czego sobie i wszystkim czytającym ten blog życzę.