
Rozpoczynam dzionek na wesoło ( no, może trochę przez łzy) bo cóż, tylko
nam się śmiać pozostało :
Przychodzi Jarosław Kaczyński do przedszkola.
Pyta Jasia:
– Czy wiesz chłopcze, kto zjadł czerwonego kapturka?.
A Jaś na to:
– Słyszałem, że wilk, ale znając pana, to pewnie Donald Tusk.
Ha ha ha dobre, co?
Dzisiaj w TVN – 24 słyszałam bardzo śmieszne określenie tej obecnej pory roku, jest to tak
zwane polecie, a u nas też nazwane polska złotą jesienią.
Tą druga nazwę owszem znam, ale ta pierwszą wstawiła mnie w lekkie osłupienie.
No to trzeba przyznać, że jak na razie to polecie bardzo dobrze się sprawuje i oby
tak było jak najdłużej.
Nie wiem czemu, ale uwielbiam sobotę, to jest chyba najprzyjemniejszy dzień tygodnia, bo
nie dość że odpoczynkowy, to jeszcze zapewnia, że jutro też nie trzeba będzie iść do
pracy.
Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, są służby, które pracować muszą w świątek, piątek
i w niedzielę. Kiedyś też tak miałam, gdy pracowałam w Szpitalu Kolejowym ( wciąż
wspominam te dobre czasy), w niedzielę na przykład szłam na 24 godzinny dyżur, często taki
dyżur wypadał też i w święta, czy w Sylwestra, lub w Nowy Rok ( ach, przecież to też jest
święto, zapomniałam i się powtarzam).
Ale to już było i nie wróci więcej…….. dzisiaj zastanawiałam się skąd miałam kiedyś tyle
siły na takie dyżurowanie , najgorsze bywały noce, gdy co chwilę człowiek był zrywany
ze snu, a właściwie trudno powiedzieć, że był to sen, raczej to była drzemka, podobnie
zresztą jak pies, który nigdy nie śpi, tylko czuwa i na każdy szelest reaguje.
No cóż, wtedy byłam po prostu piękna i młoda, teraz wiadomo… S K S.
Tak więc w wielkim spokoju i w błogim lenistwie owy weekend sobie spędzę i mam taką
cichą nadzieję, że nikt mi jej nie zakłóci.
Denerwuje mnie tylko wielkie pudło, które stoi w moim pokoju, co prawda w kącie, ale
razi – to przesyłka, którą nie wiadomo po co sobie zamówiłam w TP. Po prostu znów coś
na siłę mi wsadzili ( antena satelitarna, i zestaw do tej nowej telewizji „n”, co ciekawe,
że ja jej nie potrzebuję wcale, jako, że mam telewizję cyfrową Polsat, i jestem z niej
bardzo zadowolona.
Myślałam, ze uda mi się ją ofiarować Bardzo Ważnej Osobie, albo Magdzie, ale niestety,
musieliby być podłączeni do mojego rutera, żeby ta telewizja działała, a są za daleko.
Moi domownicy też sceptycznie do mojego podarunku się odnieśli, mimo, że ich akurat
do rutera podłączyć bym mogła , cóż nie chcą prezentu, ich strata ( ale nie mogę zrozumieć
czemu, skoro i tak podłączone mają do mnie komputery).
Antenę zaś oddam w prezencie ( cóż, stać mnie na taki gest) Maćkowi, bo on z kolei
ma ten zestaw telewizyjny, a właśnie nie ma czaszy.
Reszta sobie poleży na dnie szafy i poczeka na lepsze czasy ( mam podpisaną umowę na rok,
albo dwa, nawet nie wiem dokładnie, potem zestaw ( ale bez anteny, bo ta jest już na
zawsze moją własnością, za nią musiałam coś tam zapłacić) będę musiała oddać.
Ale póki co, zanim Maciek antenę satelitarną odbierze ( albo nie bo też się na przykład na
mnie o coś tam obrazi), to olbrzymie pudło stoi w kącie i……. straszy.
A, zapomniałam dodać, że ten cały zestaw dostałam w prezencie od TP za podwyższenie
prędkości internetu w moim komputerze, teraz mam ( podobno) aż 10 mbs, czyli dość
szybki internet jak na moje możliwości. Fakt, odpukać w niemalowane drewno, ostatnio
jakoś mi się nawet nie wiesza, ale……. lepiej nie zapeszać.
Życzę wszystkim tyle słonka,ile jest ono zawarte jest w tym przepięknych słonecznych,
dzisiaj zamieszczonych w moim blogu astrach – to jest prezent od mojej koleżanki
Wandy z Niemiec, to są kwiatki, które rosną w jej ogródku, piękne, prawda?