Dziwny dzień

            

Naprawdę ten wczorajszy dzień był bogaty w  powroty do przeszłości.

Zaczęło się od telefony jakiegoś kolegi ze studiów mojej siostry, który pytał się w jaki sposób

 może nawiązać z nią kontakt.

No cóż, trochę się zmartwił gdy usłyszał, ,że Ania nie żyje już przeszło dwa lata, o niczym nie

wiedział, więc widać dzwonił gdzieś tam z dalekiej Polski ( a numer telefonu był z sieci

Orange).

 Z kolei w pracy spotkałam mojego kolegę,z którym uczyłam się jeszcze w Liceum.

Był pacjentem, co prawda nie moim, ale pacjentem tomograficznym, znalazłam jednak dla

niego trochę czasu i w tak zwanym międzyczasie, pomiędzy moimi  pacjentami, i trochę sobie

pogadaliśmy, powspominali, poplotkowali o niektórych wspólnych znajomych ze szkoły.

Przy okazji dowiedziałam się, że niedawno zmarła jedna z moich koleżanek – smutne, znaczy

to, że już z naszej półki biorą…..

Wracając z pracy spotkałam w autobusie Iwonkę, koleżankę, z którą    lata temu pracowałam

w Przychodni na Azorach. Pośmiałyśmy się, wspominając szalone chwile z tamtych wspólnych

lat pracy – no cóż, człowiek młody to i fantazję miał większą…..

Prawda, że dziwny dzień, miałam częste powroty do przeszłości i to nawet dosyć dalekiej

przeszłości –  powróciły wspomnienia i te miłe i te nieco mniej miłe…..

A co dzisiejszy dzień przyniesie?

Dzisiaj zastępuję w rejestracji Jadzię, wiec bardzo wcześnie ( jak na mnie) muszę być w

pracy. A ma to być podobno kolejny,śliczny dzionek – aby takich najwięcej.

Byle do 9 października. To będzie też piękny dzionek, już zamówiłam piękną pogodę, by

każdy suchą nogą doszedł do wyborczych urn.

A kto nie zagłosuje znaczy się nie jest prawdziwym patriotą !!

GŁOSUJCIE KONIECZNIE!!!!!!!

Wróg tylko na to czeka, byś nie zagłosował (a)

Miłego popołudnia.

A już niedługo, za kilka godzin znów WEEKEND !!!

Gdybym był bogaty…….

                   

 

Nie wygrałam w lotka :- (

No cóż, to było przecież do przewidzenia, bo chociaż wczoraj wmawiałam sobie wczoraj, że

jestem dzieckiem szczęścia, to widać  jednak fortuna nie ma być tym szczęściem, które ze

mnie emanuje.

Czyli co? ma to znaczyć, ze mam szczęście w miłości?

Też wątpliwe, albo ja o czymś nie wiem??

No w każdym bądź razie mamy dzisiaj w Polce dwóch nowych milionerów: jeden w

Warszawie, drugi w Redzie, a gdy odbierać będą swoje 28 milionów, towarzyszyć im będzie i

psycholog i doradca finansowy ( tak podaje TVN – 24), aby nie dostali szoku ( chyba, że tylko

po połowie puli im  przypada, bo gdyby…) i żeby wiedzieli, co z ta forsą potem zrobić..

Pewnie i  tak świetnie będą wiedzieć i żaden doradca na nich zarabiać nie będzie.

A nawet jeżeli przepiją ( i przejedzą) to cóż, ich sprawa w końcu,

To w końcu nie mój problem, bo ja tych milionów nie wygrałam, ( tym razem, ale kiedyś…..)

Moje problemy, całkiem przyziemne są, innego kalibru: ile mam zarejestrowanych pacjentów,

 co kupić do jedzenia lub…… czy rzeczywiście Kaczyński musi wygrać tą kampanię, czyli czemu

tak wielu Polaków jest głupich i nie widzą tego , co ja widzę , są co prawda  też i mądrzy

Polacy, którzy też tak czarno przyszłość widzą jak ja, ale czy ich starczy na powstrzymaniu

nadchodzącego zła??

Dzisiaj środkowy, czyli lubiany przez zemnie dzień tygodnia, Fajnie, szczególnie, że jest

słoneczny i cieplutki, a nie gorący jak drzewiej bywało, gdy tropiki do nas zaglądały.

Życzę milutkiego dnia

Wehikuł czasu

                   

Gdybym miała wehikuł czasu wsiadłam bym sobie do niego i poszybowała do dzisiejszego

wieczorka, gdy odbędzie się losowanie lotka ( przypomina,: główna wygrana 50 milionów zł)

Marzenie niektórych ludzi może si dzisiaj spełnić, a może to właśnie będę ja? Czemu nie??

Niestety, nie ma takiego pojazdu i musiałam zdać się na swoja intuicję – skreśliłam dwa

kupony wg sobie tylko znajomych zasad i na swój los szczęścia licząc , podobno jestem

dzieckiem szczęścia , puszczajac jeden kupon na chybił trafił.

Ale nie tylko ja jedna dzisiaj żyje marzeniami, żeby zostać najbardziej ulubioną osobą w

rodzinie ha ha. Już oczami wyobraźni widzę te kolejki moich współczłonków rodziny,

którzy rano w południe i wieczorem błagaja mnie wprost, żeby mnie gdzieś autem podwieźć.

Bo na pewno samochód bym jakis fajny kupiła, gorzej z jego kierowaniem by było, ktoś chetny

by się wtedy przydał.

Gdybym miała wehikuł czasu wskoczyłabym do niego, aby przenieść się do 9 października

wieczór, gdy już będzie po wyborach i…spokojnie i będę spokojnie sobie mogła  odetchnąć

albo ( jak to mi kiedyś powiedziała Magda) położyłabym się w Klinice Kardiologicznej, by

ratować obolałe serduszko.

Bo coraz czarniej naszą rzeczywistość widzę, ale nie jestem całkowicie jeszcze pozbawiona

nadziei, aby nie były to tylko złudzenia.

Jeżeli będzie sporo wyborców ( tak około 50 procent lub ciut więcej) jest potencjalna

szansa, że Po wygra, niestety przy niskiej frekwencji zdyscyplinowany do bólu, a całkowicie

zmamiony czczymi obietnicami elektorat Pisu przeskoczy  nieznacznie PO.

Oczywiście nie będzie na pewno tak, jak to sobie Kaczynski życzy, że będą mieli tyle

głosów, że samodzielnie będą mogli  rządzić ( ich niedoczekanie) , w takim razie powstanie

wtedy rząd mniejszościowy i tu jest pytanie, czy uda im sięstworzyć z kimś koalicją, ale która

partia zechciałaby znów zostać tylko przystawką Pisu, zmiażdżoną i zjedzona przy pierwszej

lepszej okazji., jak to było z Samoobroną .

Pewnie żadna partia taka głupia nie jest, ale…. to właśnie świadczy jakie to są wybory, niby

każdy członek wszystkich partii obiecuje, że chce naprawdę rządzić i być dla społeczeństwa,

a w praktyce to oznacza tylko li o to, by się do rządu dorwać i rządzić po swojemu, według

własnego widzimisię.

Społeczeństwo raczej mało się liczy, pewnie więcej ambicje partyjne.

Zobaczymy po wyborach, którakolwiek by partia wygrała, ile z tych obietnic naprawdę w życie

wprowadzane będzie, uwzględniając c oczywiście następstwa kryzysu gospodarczego, który

nas  w najbliższym czasie na pewno dopadnie, to jest nieuniknione.

Gdybym miała wehikuł czasu… na  pewno cofnęłabym się do tych moich najlepszych dni, gdy

miałam koło siebie tych których kochałam ( i kocham nadal pamięć o nich), a sama byłam

piękna i młoda, czyli gdy mogłam swobodniej niź teraz się poruszać, b nie bolały mnie

kolanka, stópki czy kręgosłup.

Ostatnio jakiś wielki dziób z kręgów piersiowych uwiera mnie w plecy, najgorzej jest

gdy się kładę wieczorem do łóżka,sporo muszę się namęczyć, by przybrać odpowiednią

pozycje do spania, kolec uwiera w jakiś tam mięsień  i chyba w płuca, bo wzmaga się

wtedy mój kaszel, a z kolei nie mogę porządnie odkaszleć, bo poprostu dopada mnie

opasający ból.

W dzień jest ciut lepiej, ale kolec też daje o sobie znać.

Cholewka czemu takie zmiany deformacyjne się tworzą i układają się dzioby i mostki

międzykręgowe, utrudniające normalne poruszanie się.

Koniec narzekania, to wszystko po prostu SKS i już, nie ma na to rady.

Dzisiejszy wtorek też jest piękny i słoneczny, oby tak pozostało  jak najdłużej, czego

wszystkim życzę, wygranej w lotka też!!

 

Grajcie w lotka

    

W sobotę znów nie padła główna wygrana w Lotka.

Co to znaczy?

że w następny wtorek, czyli już jutro, będzie można wygrać całe 50 milionów złotych, tyle

wynosi kumulacja w następnym losowaniu.

Gdybym tak ja wygrała te ” marne” pieniążki  to……..

Tutaj puszczam wodze fantazji, bo cóż, pomarzyć przecież można, a nawet trzeba, bo życie

wtedy łatwiejsze, czy nawet piękniejsze  się zdaje, a że się nie spełni? no cóż, najwyżej sobie

potem powiem: może uda mi się wygrać  następnym razem?????

Bo życie to taka loteria, raz się wygrywa, raz przegrywa, ale koło fortuny zawsze jakoś się

tam toczy.

Podobnie jak kampania wyborcza kołem się toczy, niestety, wiele osób wierzy

Kłamczyńskiemu, ciekawe co powiedzą, gdy się zaraz po wyborach na nim zawiodą,

przestanie wtedy Kaczorek być dobrym łagodnym dziadkiem, weźmie ostrą siekierkę w rękę i

siekać będzie na prawo i lewo, a kibole dzielnie mu bedą w tym pomagać.

Widzicie taki wspaniały team Pis – Kibole?

Już na samą myśl włos na głowie się jeży.

Dzisiaj ma być spotkanie Komitetu Kiboli z premierem,, kibole maja przedstawić….warunki

bezpieczeństwa  na stadionach, dziwne, jak mogą zapewnić bezpieczeństwo ci, którzy

sami te zadymy robili, pamiętajcie te latające ławki podczas kilku piłkarskich meczy?

Trochę dziwne, że premier nie miał obowiązku wg nich zareagować, no cóż, Pis też  jest

innego zdania, skoro  Beata Kempa, która była  wiceministrem s p r a w i e d l i w o ś c i  dała

poręczeniu piłkarskiemu  bandycie , który przyłożył innemu kibicowi z przeciwnej drużyny

w twarz. Jeszcze wiem, że inny pisowski poseł też dał temu człowiekowi poręczenie.

Czasami dziwnie ta sprawiedliwość w wykonaniu  tej partii wygląda.

Tylko obawiam się, że kibole taką łagodność kiedyś wykorzystają, oj wykorzystają, ciekawe,

co wtedy rząd (ewentualny oczywiście) pana Kaczyńskiego zrobi????

Dzisiaj poniedziałek, wyjątkowo na przedpołudniową zmianę idę, bo nie mam dzisiaj

badań kontrastowych – Łukasz po wczorajszym maratonie odpoczywa.

Należy mu się, zajął całkiem dobre, 400 któreś tam miejsce w tym męczeńskim biegu.

Najważniejsze, że bieg bezpiecznie ukończył – jestem z niego dumna!.

Życzę miłego tygodnia, chyba dobrze nam się zapowiada, bo jego początek, czyli

poniedziałek już jest śliczny.

być

wbrew pozorom

   

Wbrew pozorom nic Basiu w blogu nie napiszę o wczorajszej drace, nie ma po prostu o kim

pisać.

Sama pewnie to wiesz.

Wczorajsze popołudnie i kawałek wieczorka spędziłam na masażach.

Po prostu znów sobie przypomniałam o moim masażerze , więc zbolałym pleckom  l lędźwiom

nieco  ulgi dałam i się wymasowałam po wszystkie czasy.

Szkoda tylko, że tak rzadko ten wspaniały sprzęt wykorzystuję, po prostu przez SKS,

zapominam, jaki skarb mam w domu, za który w dodatku jeszcze przez 3 lata raty spłacać

będę musiała. A to takie łatwe, pstryk i urządzenie działa. siedzę sobie przy moim ukochanym

komputerku a masażer robi swoje, nawet kłaść się nie muszę już nie wspominając , że nawet

nie muszę do żadnego sanatorium się wybierać.

Sanatorium nie jest takie znów złe, kiedyś nawet lubiłam tam jeździć i rokrocznie

kurowałam się pod bacznym okiem służby zdrowia.

Trochę denerwowała mnie tylko dyscyplina, bo nie jestem zwyczajna o 22 kłaść się do łóżka,

w dodatku na rozkaz,   czułam się, jakby ktoś zabierał mi moja wolność.

Teraz jest chyba nieco mniej restrykcyjnie w takich sanatoriach, ale z kolei, gdy sobie

pomyślę przez jakie „męki” bym musiała przechodzić, żeby sanatorium  z NFZ dostać, a w

dodatku pewnie o dziwnych porach roku i niekoniecznie tam, gdzie by mi się podobało – nie,

już mnie to od takich utrudnień odciągają wszelki podejmowania prób załatwienia sobie 

takiego skierowania.

Gdy pracowałam jeszcze w szpitalu załatwiałam sobie miejsce przez moje związki zawodowe,

albo ewentualnie dzięki kilkudniowej szpitalnej terapii – położyłam się na 3-4 dni, zrobili mi

wszystkie dokładne i potrzebne badania i dostawałam skierowanie do Szpitala

Uzdrowiskowego np, w Ciechocinku. Nie był to żaden szacher- macher, bo rzeczywiście

wszystkie moje dolegliwości jak najbardziej nadawały się do sanatoryjnego leczenia,

było tylko dla mnie tylko wielkie ułatwienie.

Ale piszę o czasie już zaprzeszłym, szpital kolejowy nie istniej e i chociaż w Ciechocinku

nadal istnieje Kolejowy Szpital Uzdrowiskowy to  nie mam żadnych uprawnień, aby tam

dostać skierowane, no chyba, że zapłacę sobie za cały pobyt całkiem niezłą sumkę.

A to mi się wcale nie uśmiecha, zresztą Ciechocinek, chociaż nadal piękny, ale jest

tak daleko, kiedyś mi nie przeszkadzała całonocna jazda pociągiem w dodatku z przesiadką

w Aleksandrowie Kujawskim, teraz już na to zdecydowanie się nie piszę.

Wiadomo : S.K.S.

Nie to zdrowie……

Jednak część mojej rodziny jest bardziej zdrowa  usportowiona. Dzisiaj w warszawskim

maratonie bierze udział  mój bratanek, będę śledziła w TVN-24 migawki z tego maratonu, a za

Łukasza mocno trzymam kciuki – dzielny chłopak!

Przepiękna niedziela nam się zapowiada, wiec kto nie może pojechać do Stolicy, aby sobie

nieco pobiegać, pewnie wybierze się na jakiś ładny, „poletni”spacerek, pogoda ma dzisiaj

sprzyjać ( podobno) w całej Polsce.

Zatem miłego niedzielnego odpoczynku wszystkim życzę.

 

taki sobie wierszyk

ja Kaczor mlask mlask za wami się ujmuję
i fajną Polskę wam wybuduję
z pomników chwały na każdym rogu
bo to jest miłe mojemu Bogu
wiem, że mi chętnie w tym pomożecie
i z kiesy swojej forsę wyjmiecie
a w ręce swoje włożycie   szable
by ślad nie został po Putinie diable
by się mnie wszystkie narody bały
Lech stanie zamiast Poniatowskiego – zakały.
Tuska do tiurmy jakiejś wrzucimy,
na wieczne czasy tam go wsadzimy.
ja będę  rządził przez długie lata
każdy poczuje mojego bata
i wiedzieć będzie każda dziecina
do czego służyć ma wazelina
kto się sprzeciwi to marnie zginie
w następnej IV RP krainie.
niech więc mi  tutaj nikt nie gardłuje
tylko w wyborach na Pis głosuje.



na wesoło, bo to wesoły sobotni dzień

  

 

Rozpoczynam dzionek na wesoło ( no, może trochę przez łzy) bo cóż, tylko

  nam się śmiać  pozostało :

Przychodzi Jarosław Kaczyński do przedszkola.

Pyta Jasia:

– Czy wiesz chłopcze, kto zjadł czerwonego kapturka?.

A Jaś na to:

– Słyszałem, że wilk, ale znając pana, to pewnie Donald Tusk.


Ha ha ha dobre, co?

Dzisiaj w TVN – 24 słyszałam bardzo śmieszne określenie tej obecnej pory roku, jest to tak

zwane polecie, a u nas też nazwane polska złotą jesienią.

Tą druga nazwę owszem znam, ale ta   pierwszą wstawiła mnie w lekkie  osłupienie.

No to trzeba przyznać, że jak na razie to polecie bardzo dobrze się sprawuje i oby

tak było jak najdłużej.

Nie wiem czemu, ale uwielbiam sobotę, to jest chyba najprzyjemniejszy dzień tygodnia, bo

nie dość że odpoczynkowy, to jeszcze zapewnia, że jutro też nie trzeba będzie  iść do

pracy.

Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, są służby, które pracować muszą w świątek, piątek

i w niedzielę. Kiedyś też tak miałam, gdy pracowałam  w Szpitalu Kolejowym ( wciąż

wspominam te dobre czasy), w niedzielę na przykład szłam na 24 godzinny dyżur, często taki

dyżur  wypadał  też i w święta, czy w Sylwestra, lub w Nowy Rok ( ach, przecież to też jest

święto, zapomniałam i się powtarzam).

Ale to już było i nie wróci więcej…….. dzisiaj zastanawiałam się skąd miałam kiedyś tyle

siły na takie dyżurowanie , najgorsze bywały noce, gdy co chwilę człowiek był zrywany

ze snu, a właściwie trudno powiedzieć, że był to sen, raczej to była drzemka, podobnie

zresztą jak pies, który nigdy nie śpi, tylko czuwa i na każdy szelest reaguje.

No cóż,  wtedy byłam po prostu piękna i młoda, teraz wiadomo… S K S.

Tak więc w wielkim spokoju i w błogim  lenistwie owy weekend sobie spędzę i mam taką

cichą nadzieję, że nikt mi jej nie zakłóci.

Denerwuje mnie tylko wielkie pudło, które stoi w moim pokoju, co prawda w kącie, ale

razi – to przesyłka, którą nie wiadomo po co sobie zamówiłam w TP. Po prostu znów coś

na siłę mi wsadzili ( antena satelitarna, i zestaw do tej nowej telewizji  „n”, co ciekawe,

że ja jej nie potrzebuję wcale, jako, że mam telewizję cyfrową Polsat, i jestem z niej

 bardzo zadowolona.

Myślałam, ze uda mi się ją ofiarować Bardzo Ważnej Osobie, albo Magdzie, ale niestety,

musieliby być podłączeni do mojego rutera, żeby ta telewizja działała, a są za daleko.

Moi domownicy też sceptycznie do mojego podarunku się odnieśli, mimo, że ich akurat

do rutera podłączyć bym mogła , cóż nie chcą prezentu, ich strata ( ale nie mogę zrozumieć

czemu, skoro i tak podłączone mają do mnie komputery).

Antenę zaś oddam w prezencie ( cóż, stać mnie na taki gest) Maćkowi, bo on z kolei

ma ten zestaw telewizyjny, a właśnie nie ma czaszy.

Reszta sobie poleży na dnie szafy i poczeka na lepsze czasy ( mam podpisaną umowę na rok,

albo dwa, nawet nie wiem dokładnie, potem zestaw ( ale bez anteny, bo ta jest już na

zawsze moją własnością, za nią musiałam coś tam zapłacić) będę musiała oddać.

Ale póki co, zanim Maciek antenę satelitarną  odbierze ( albo nie bo też się na przykład na

mnie  o coś tam  obrazi),  to olbrzymie  pudło stoi w kącie i……. straszy.

A, zapomniałam dodać, że ten cały zestaw dostałam w prezencie od TP za podwyższenie

prędkości  internetu w moim komputerze, teraz mam ( podobno) aż 10 mbs, czyli dość

szybki internet jak na moje możliwości. Fakt, odpukać w niemalowane drewno, ostatnio

jakoś mi się nawet nie wiesza, ale…….  lepiej nie zapeszać.

Życzę wszystkim tyle słonka,ile jest ono  zawarte jest w tym przepięknych słonecznych,

dzisiaj zamieszczonych w moim blogu astrach – to jest prezent od mojej koleżanki

Wandy z Niemiec, to są kwiatki, które rosną w jej ogródku, piękne, prawda?

 

Pierwszy dzień….. jesieni czyli

 MIMOZAMI JESIEŃ SIĘ ZACZYNA……

ZŁOTAWA, KRUCHA I MIŁA

 

 

Niestety, a tak by się chciało napisać pierwszy dzień lata….

Pamiętacie zeszła jesień? już  omalże od pierwszego dnia zaczęłam odliczać dni do wiosny, he

he. Dlaczego? Bo wiosna zdecydowanie najpiękniejszą dla mnie porą roku jest i już.

Zeszłej jesieni Mia w przedszkolu przebrana była za panią jesień ( nawet tutaj jej zdjęcie

zamieściłam). Wczoraj było lekkie szaleństwo, bo Mia zgubiła…uszy od królika.

Płacz był wielki, wszędzie te uszy szukała, nawet w moim pokoju, na szczęście się odnalazły i

dzisiaj  miała być Mia w przedszkolu ie przebrana za królika. Czemu ten królik ma uszy szaro-

różowe, nie rozumiem, widać tak być musi. No i co ma królik do jesieni? Co prawda jej starsze

siostry namawiały, by znów za panią jesień się przebrała ( naprawdę była cudna Pani jesień),

bo królik dziwnie w jesieni wygląda, ale skończyło się to podkówką Mii, więc i dziewczyny jej

odpuściły.

Jest mała, niech więc robi nawet dziwne rzeczy, póki nie musi być jeszcze konsekwentna w

swoich poczynaniach, no nie?

W końcu i tak poszła do przedszkola przebrana za…dynię, fajny pomysł, bo przecież dynia to

jesienny owoc, prawda?

Tak więc dzisiaj o godz 11 owa Pani Jesień do nas zaglądnie, znaczy się, że ten mój wpis jest

ostatnim wpisem tego lata, dlatego nic o polityce nie wspomnę. Żresztą już się pogodziłam,

niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.

Podobno jesień to całkiem  miła  pora roku, również bardzo kolorowa, oczywiście o ile

nie pada deszcz, bo ten działa destruktywnie na nasze nastroje, od razu jakaś

melancholia nas dobiega.

A że zbliżała się już jesień, to odczułam na samej sobie, bo śpię teraz jak ten suseł,

ba, nawet ciągle mi brakuje tego snu, zimę może jakoś prześpię, a potem…już radosna

wiosna. No proszę znów zaczynam!!!

Na szczęście prognozy na te przynajmniej pierwsze dni jesieni są całkiem miłe, nawet

słoneczne, ale jak zwykle nie wierzę w te prognozy, bo one się spełniają albo…… nie

spełniają.

Życzę zatem wiele uśmiechów o wiele radości w ten jesienny dzionek wszak znów weekend

mamy. Kto ma TVN – 24 przypominam o dzisiejszej debacie o godz.19.20, pewnie

kawałek oglądnę, ale potem i tak  przełączę o 20 – stej   kanał będę oglądała mój ukochany

serial ” Na dobre i na złe”

Taki miły szpital tam pokazują, chciałoby się, by wszędzie takie szpitale były.

Chociaż szpital, w którym ongiś pracowałam ( a to już jest 6 lat, gdy go rozwiązano)

był naprawdę przyjazny ludziom.

Teraz pracuje też w takiej miłej  dla pacjentów przychodni – może nie tylko dlatego, że

to prywatna przychodnia, ale przyjmujemy te przecież pacjentów NFZ.

Po prostu tam pracują sami mili ludzie  i już!!!!

no i co???

       

Nic, zero odpowiedzi na zamieszczony przez zemnie tekst z Metra.

Ale mam nadzieję, że chociaż był przeczytany?

Bo tam ( według mnie ) cała prawda zawarta, niestety nie wszyscy to widzą.

Wczoraj Poznań okropnie przywitał premiera. Przy pomocy Gazet Polskiej  ohydnym okrzykom

nie było końca. Wstydzę się za Poznań ( pozdrawiam 2 moich kochanych Poznaniaków  Ulkę

 i p. Kawusię. wiem, że myślą inaczej, czyli normalnie).

Ja wszystko rozumiem, można mieć inne zapatrywania, ale sposób ich wyrażania świadczy

tylko i wyłącznie o kulturze , a  to, co się działo w Poznaniu raczej o kulturze nie świadczyło,

ale…………

skoro sam Wielki Wódz daje na takie zachowania przyzwolenie ( patrz na to, co się

działo nie tak dawno na Krakowskim Przedmieściu), jego „poddani wielbiciele”czują się

bezkarni, uważają, że trzeba kogoś upodlić do reszty, żeby okazać się „wielkim”.

Niestety, nie dają sobie z tego sprawy, że nie tędy droga, że tylko po prostu stają się

godni pożałowania, nie wiem, w jakich domach wychowywali się ci ludzie, skoro przemoc

i chamstwo są dla nich priorytetami. No i jak takie zachowanie ma się do wyznawanej przez

nich wiary katolickiej?? Czy naprawdę tego kościół uczy??? nienawiści, złości, podłych

oszczerstw? Czy to ma się Panu Bogu podobać?????????

Jednego dnia latają z Krzyżem i modłami, drugiego ( albo nawet w tym samym już dniu)

patrzą, jak dotkliwie kogoś  ugodzić, nie zdają sobie z tego sprawy, że nie są jednak

k a t o l i k a m i , wbrew temu, co twierdzą???

Ja to naprawdę jestem zakręcona w tą politykę, czasami sama aż się sobie dziwię,bo

jeszcze kilka lat temu od polityki stroniłam. Ale nawet za czasów komuny nie było tyle

chamstwa, które się ostatnio rozpleniło. Tak, nie bójmy się tego powiedzieć :

c h a m s t w a !!!

Widać sędziwy wiek mnie do tego skłonił, że polityka się przejęłam, a może to, że

nie mogę pogodzić się, że tak łatwo jest kogoś skrzywdzić, że tłum może wszystko, że są

bezkarni w tych swoich poczynaniach!!!!

Wczoraj ledwo do domu z pracy powróciłam, chyba ciśnienie spadło gwałtownie,

nogi miałam jak z waty.

Och to SKS !

Co dzisiejszy dzień przyniesie, nie wiadomo.

Tyle razy sobie mówię Ewa odpuść, nie puszczaj już tych plugawych wiadomości, ale

zawsze cos mnie skusi, żeby zobaczyć co nowego się dzieje, a potem się denerwuję

Już taka jestem, nie cierpię niesprawiedliwości  i przemocy ( nawet słownej), tak mnie

wychowali moi Rodzice.

No dosyć tych nerwów, ale przynajmniej mam po to Blog, żeby napisać to co czuję, a jeżeli

komuś to się nie podoba czytać nie musi i już.

Raz jeszcze powtarzam : można mieć różne zapatrywania na politykę, ale ważne są

argumenty, z którymi można  rozmawiać , a to co się działo wczoraj w Poznaniu merytoryczną 

rozmową nie można nazwać.

I tu znów pochwalę naszego premiera : nawet w obliczu nieprzyjaznej mu wczoraj atmosfery

podczas spotkania z kibolami, potrafił się opanować na tyle ( chociaż był nieco

zdenerwowany, co widać było), że  merytorycznie wyłuszczył im swoje racje :

nie  mogę pozwolić na to, żeby stadion był miejscem przemocy, wydaje mi się, że wielu

z tych chwilę wcześniej aroganckich kiboli zrozumiało racje premiera.

A może mi się  tylko tak wydaje??

P.S Uwaga!  przed nami podobno cudny weekend, a to już tak niedaleko…….

A dzisiaj mamy ostatni dzień lata!

Jesień przyjdzie już jutro przed południem….. no i zaczną się te jesienne pluchy, jesienna

melancholia.

przekopiowane z dzisiejszego Metra

Łagodny jak prezes PIS

Mariusz Jałoszewski
2011-09-20, ostatnia aktualizacja 2011-09-20 19:04

Jarosław Kaczyński chce znowu nabrać Polaków na wdzięk starszego pana.

Ale jeśli wygra wybory, to wrócą burzliwe czasy budowy IV RP.

Dowód? Wszystko zostało opisane w programie wyborczym PiS

Jarosław Kaczyński

Fot. Krzysztof Karolczyk / Agencja Gazeta

Jarosław Kaczyński
PiS depcze Platformie Obywatelskiej po piętach. Spora w tym zasługa wyciszonej kampanii prezesa Kaczyńskiego,
w której na lewo i prawo rozdaje uśmiech.
Z jego otoczenia zniknęli PiS-owscy „twardziele” jak Antoni Macierewicz snujący spiskowe teorie o katastrofie smoleńskiej.
Nie widać byłego szefa CBA oskarżanego o polityczne śledztwa, a były szeryf
Zbigniew Ziobro pojawia się tylko okazjonalnie, przebąkując nieśmiało, że chciałby
znowu rządzić prokuraturą.
Za to w Polskę idą obrazki i plakaty z młodymi i pięknymi działaczkami PiS.
Część ludzi to kupiła, bo po czterech latach spokojnych rządów Donalda Tuska,
pamięć o IV RP, czyli częstych aresztowaniach i dzieleniu Polaków na lepszych i gorszych,
po prostu się zatarła.

Ale prawda telewizyjnych reklamówek, to nie jest cała prawda o PiS.

Wystarczy przeczytać obowiązujący ciągle program partii z 2009 r. na http://www.pis.org.pl.
Tam czasem wprost, czasem między wierszami zapisano, że Kaczyński nie zrezygnował
z idei IV RP, którą budował razem z LPR i Samoobroną w latach 2005-07.
Według partii chodzi o „silne i nowoczesne, demokratyczne i praworządne, zdolne do rozwiązywania zbiorowych problemów
państwo”.
Co przez to rozumie PiS? W programie aż roi się od znanych z IV RP haseł o
przebudowie Polski.

Oto próbka: ? Dekomunizacja i lustracja, bo „nie da się zbudować demokratycznej

Polski ze sprawnie działającą gospodarką rynkową bez zdecydowanego przezwyciężenia komunistycznej przeszłości”, ?
Niezgoda na dominację „establishmentu wyrosłego z porozumień Okrągłego Stołu”.
Może dostać się też SLD, w którym nadal są politycy z byłej PZPR – PiS zarzuca im,
że w latach 90. uwłaszczyli się kosztem społeczeństwa.
Program mówi wręcz o „zlumpiałych” elitach, ??
Wraca podział na Polskę liberalną (główny wróg to PO) i solidarną (to dobry PiS), ?
Walka z przestępczością i korupcją ma być znowu priorytetem władzy.
Stąd pojawiają się „brudne sieci” dla których działają instytucje państwa i
„lokalne grupy trzymające władzę”.
Jako przykład podaje się zniszczenie przez państwo biznesmena Romana Kluski
za…czasów rządów SLD. Lekiem na to ma być podporządkowanie rządowi
prokuratury (PO dała jej niezależność właśnie z powodu upolitycznienia za czasów PiS)
i powrót starego CBA na czele z Mariuszem Kamińskim, ?
Będzie ograniczona rola Trybunału Konstytucyjnego, który był jednym z ostatnich
bastionów, którego PiS nie zdążył sobie podporządkować.
W programie czytamy o Trybunale, że jest „nadaktywny” i obalał ustawy nieznaczną
ilością głosów, ?
Na celowniku jest też zmiana sądów, które „udzielają bardzo daleko idącej ochrony
członkom establishmentu, a odmawiają jej obywatelom nastawionym doń krytycznie”.

Czy warto wspominać o pomysłach demonopolizacji mediów (też krytykowały IV RP)), zastopowaniu rabunkowej prywatyzacji,

czy karaniu posłów i senatorów za używanie wulgarnych słów?

– Kaczyński chce lepić dusze Polaków. Marzy mu się przeoranie ich świadomości,

żeby inaczej patrzyli na świat – ostrzega przed byłym szefem Joanna Kluzik Rostkowska, dawniej w PiS, dziś w PO.
Rostkowska była sztabowcem Kaczyńskiego podczas ubiegłorocznych wyborów prezydenckich.
I wie, że prezes już wtedy chciał nabrać Polaków na przemianę.
Dziś wstydzi się, że mu w tym pomagała.
źródło: Dziennik Metro