Odszedł Leon Niemczyk.
Wspaniały aktor,który do końca swoich dni życia był zawsze pełen energii i twórczej weny.
Kochał życie,ciągle czuł się na tyle młody,że nie myślał nawet opuścić swojej pracy,mimo zaawansowanego kalendarzowo wieku.
Właśnie,jego lata odmierzały tylko wyrywane kartki z kalendarza a On na przekór, nie poddawał się i grał,grał,grał.
Nawet ostatnio przyjmował na siebie trudne role,jakby chociaż Emila w serialu Złotopolscy.
Grał tam podstarzalego lowelasa,ale pewnie i w pewnym siebie i grał siebie samego,człowieka,dla którego nie ma żadnego końca życia.
Ale ten kres kiedyś musiał nastąpić,szkoda,że tak wcześnie,mógł jeszcze nie jedną rolę w swoim życiu zagrać…..
Zadumałam się dzisiaj nad Jego odejściem,był człowiek i go nie ma już.
On pozostawił po sobie swoją wielką twórczość
teatralną,wielki dobytek swojego bogatego i twórczego życia.
A co po mnie pozostanie???
Jakie wartości ja przekazałam swoim potomnym???
Dzisiaj dostałam telefon od mojego kolegi Kazia,jest przygnębiony panującym pogodowym zamętem,ma złe samopoczucie.
Pewnie czekał,że go pocieszę,powiem dobre słowo.
Ale ja dzisiaj jakoś tego nie potrafię,
sama czuję jakieś przygnębienie……
Nie mam żadnych podstaw do takiego samopoczucia,może to te mgły,ta szarość i w końcu ta wiadomośc o panu Leonie tak nostalgicznie na mnie podziałała….
Zawsze mówię,że śmierć jest dla umarłych,nam pozostaje dalsze życie na tym ziemskim padoloe.
On już ma spokój,nie cierpi,nie musi denerwować się drobiazgami, nieraz bardzo komplikującymi nasze życie.
My tu „na dole” nadal musimy walczyć.
Żegnaj Panie Leonie,Wielki z Wielkich.
Zawsze z wielkim podziwem patrzyłam na Pana grę,na Pana codzienną walkę z przeciwnościami,na pełne Pana oddanie Sztuce.
Wiem,że nie chciałeś umierać,ja też, jeszcze mam tyle do zrobienia…….
Będziesz mi wzorem jak żyć,by się nie poddawać,jak pokazać światu,że lat ma się tyle,na ile się człowiek czuje,a nie ile kalendarz pokazuje.
ALE KTO TERAZ WYPEŁNI TE WSZYSTKIE SERIALOWE PUSTKI?????