motto na dzisiaj

NIE PODDAJ SIĘ,BIERZ ŻYCIE JAKIM JEST…..

tą piosenką zostałam dzisiaj przebudzona….

Jakiś znak chyba z góry,bo dzisiaj właśnie ostatni raz idę do Szpitala……mojego Szpitala.

Tym samym kończę pewien etap swojego życia,całe 21 lat przeminęło….

Idę odebrać resztę papierów,świadectwo pracy ( tylko komu mam go pokazać ,to nie wiem),ostatni pasek poborów…

A potem zamknę za sobą drzwi i powiem: kiedyś pracowałam w Okręgowym  Szpitalu Kolejowym w Krakowie.

I świat wcale się nie zawali ( jak to kiedyś myślałam),bo na szczęście mam co robić,przechodzę tylko w inny etap życia.

Ten już zostawiam za sobą.

BEZPOWROTNIE …..

I wcale się nie poddaję,walczę nadal,tak jak to w tej  piosence,która mnie dziś obudziła radzi Kukis.

Przedemną następna droga życia,a prowadzi ją szczęśliwa moja gwiazda.

I w to wierzę.

  (dziękuje Florek!!)

i ja tam wino piłam…

Janusz Leon Wisniewski, born 18/8, Torun, Poland

Bardzo miły wieczór ,tak oczekiwany przezemnie dzisiaj,  w końcu nadszedł.

Żałowałam,że nie mogła być również i Aśka ze mną.

Trochę czułam się  osamotniona (ale w realu,a nie w sieci).

Po małym poczęstunku ( na początku skromnie tylko wypiłam kawę i zjadlam 3 małe herbatniczki,ale za to jakie pyszne!!) ulokowałam się w I-szym rzędzie i…

Zaraz podeszła do mnie Pani z mikrofonem(chyba był to RMF) i przeprowadziła krótki wywiad.

No nie,musze przyznać,że oprócz mnie kilka innych osób też było przepytywanych).

Starałam nie patrzyć się na mikrofon i coś nawet udało mi się (chyba) do sensu odpowiedzieć…..

Bo o miłości umiem  jeszcze mówić,a co,tego się nie zapomina,nawet w moim wieku.

Spotkanie z panem Januszem Leonem Wiśniewskim prowadziła p.Marzena Rogalska,( z TVN-u), w bardzo miły i pełen humoru sposób,tak,że czas wyjatkowo szybko płynął.

Potem przyszła chwila na podpisywanie przez autora książek,miałam jeden egzemplarz,który zgodnie z zyczeniem Asi ( bądź co bądź fundatorki tego wieczoru)został zadedykowanemu jej EX, czyli Grzegorzowi.

Za to na zaproszeniu pan Janusz napisał dedykację dla mnie i umieścił nawet obok internetową buźkę :))

Będę i ja miała miłą pamiątkę po owym spotkaniu…..

Na zakończenie nie omieszkałam poczęstowac sie wspaniałym czerwonym,półsłodkim winem,zagryzając niewielkimi,ale pysznymi ciasteczkami

( dla samorozgrzeszenia dodam,że nie tylko ja tam łasuchowałam)

A ponieważ jednak poczułam się osamotnioma ( wokoło porobiły się niewielkie grupki znajomków,którzy wesoło sobie rozprawiali), postanowiłam opuścić juz gościnne piwnice imć Wierzynka,zanurzając się w wietrzną rzeczywistość wieczorowego spacerku przez Rynek,a potem przez wspaniale jesienne Planty,pełne dywanów porobionych ze zesłych liści.

Samotni w sieci

S@motność w sieci………     Audio SwS

Powieść,która dotyczy każdego z nas.

Każdy z nas bywa tu anonimowy,schowany za monitorem,samotny,a tak szukający towarzystwa innych…

Tu  w tym nierealnym świecie  potrafią narodzić się jak najprawdziwsze uczucia:miłość,przyjaźń,nienawiść…….

I chociaż  może w chwili zamknięcia komputera emocje

opadają ,pozostawiamy za soba ten świat mrzonek,wracamy do realnego świata,jest jednak coś,jakaś magnetyczna siła,która na nowo każe nacisnąć start komputera…

…znowu zaistniejemy w sieci,my poszczególni anonimowi,

jak najbardziej realni w tym nierealnym świecie……

Zagubieni,zabiegani,znajdujemy chwilę czasu,by nie czuć się już całkowicie samotnym,by poznać nowych ludzi,nowe wyzwania,nowe przygody…nowe…..

Świat realny z nierealnym tak łatwo potrafi się zmieszać,

czasami nawet te dwa światy potrafią się ze sobą spotkać,aby zweryfikować naszą opinię,czasami przenieść i utrwalić nasze uczucia…

Wspaniale to wszystko opisał właśnie w swojej książce p.Janusz Wiśniewski,którego będę dzisiaj miała okazję wieczorem poznać na spotkaniu w Krakowie.

Niecierpliwie więc czekam do wieczora….

To będzie miły akcent kończący mój zabiegany tydzień.

Byłam na koncercie….

BYŁAM NA KONCERCIE  ROBBIEGO WILLIAMSA

No nie całkiem na jego występie,a raczej w Multikinie ,na filmowej relacji z jego koncertu,który odbył się gdzieś tam w Stanach……

Niesamowity facet o niesamowitej charyźmie.

Trudno słowami nawet opisać,ile się dzieje na takim koncercie….

W jaki trans wpadają jego fanki…..

To jest istny melanż, szał muzyki,śpiewu,totalnego wrzasku nawiedzonych dziewczyn,do tego wielki pokaz świetlnych efektów…..

Przynajmniej namiastkę tego dane mi było przeżywać,a to dzięki mojej koleżance Asi P.,która ma szczęście we wszelakich konkursach radiowych.

Poprostu dzwoni i…wygrywa przeróżne wejściówki.

A jutro….

……. idę na spotkanie, do samego Wierzynka, na spotkanie p.Januszem L.Wiśniewskim,autorem książki "Samotność w sieci"

Kiedyś tą książkę przeczytałam, bardzo mi sie podobała,teraz jestem bardzo ciekawa spotkania z jej autorem….

Nie muszę chyba dodawać,że tą wejściówkę również Asia P. wygrała???

Kolejne dni…

Kolejne dni płyną,ludzie przychodzą i odchodzą.

I kiedyś też przyjdzie dzień,gdy mój byt na tej ziemi dobiegnie kresu…

Nie umiem o tym myśleć.

Poprostu…boję się……

Ale teraz,w przededniu dnia Święta Zmarłych, refleksja nad przemijaniem oplata moje myśli.

Teraz,gdy dowiedziałam sie o śmierci Stanna,gdy przypominam sobie sierpień,w którym odszedł mój Brat,gdy przypominam sobie kwiecień,gdy wszyscy przeżywaliśmy boleśnie bardzo odejście Ojca św. Jana Pawła II……

Ogarniam myslą te wszystkie dni i te wszystkie bliskie memu sercu osoby,moją rodzinę: Rodziców,Brata, Michała,Dziadków,małą Kasię- moją siostrę,której nie znałam,wszystkich Wujków i Ciocie,znajomychj bliższych i dalszych…

Oni przekroczyli już próg Niebieskich Bram..

Leżą sobie na zielonych pastwiskach,dobrotliwie spoglądając na nas,strudzonych i zabieganych,pełni tej wspaniałej wiedzy,która dla nas jest nieosiągalna…..

 W I  E  C  Z  N  O  Ś  Ć…………

Wspomnienie….

Dzisiaj przyszła do mnie przykra wiadomość.

Odszedł jeden z naszych czatowskich kolegów….STANN.

Przyznam,kiedyś go niezbyt lubiłam,ale to pod jego okiem rozpoczynałam swoją przygodę z polchatem,

To do niego pierwszego zwróciłam się o pomoc przy moim pierwszym wejściu do pokoju 50-latków.

Nie zawsze był rozumiany przezemnie i przez innych,a On nie

cierpiał poprostu ludzkiej głupoty.

Walczył z nią zaciekle.

I teraz,dopiero po tych 4 latach mojego pobytu na czacie rozumiem

co i dlaczego Go denerwowało.

Jego pasją była fotografia.

I trzeba przyznać,że Jego zdjęcia charakteryzowały się wielkim artyzmem.

Wspaniale uwieczniał i przyrodę i krajobrazy,zwierzęta,szczególnie swoje ukochane konie.

                                              

Zdjęcia  z różnych stron świata również odznaczały się wielkim kunsztem.

         

ŻEGNAJ  STANN

SPOCZYWAJ W SPOKOJU

ZAPACHY JESIENI

                       

Idąc tak sobie rano do pracy zastanawiałam się nad….zapachami jesieni.

Pierwszy,który tak bardzo drażni nasz zmysł węchu to zapach suchych,spadłych liści,szurających pod naszymi nogami.

Jest to taki przyjemny zapach,ale napawający nieco nas nostalgią,te niegdyś wiszące i zielone liście,wesoło tańczące na wietrze,teraz leżą pokurczone i brązowe na chodnikach,jezdniach,drogach…..

Mokną w jesiennym deszczu…..

A czy znacie zapach jesiennego deszczu?

Inny jest o poranku,taki pachnący poranną mżawką,osiadającą na chodnikach ,krzewach ,drzewach.

Deszcz sążnisty pachnie tylko chwilą,wiadomo,zaraz sie skończy i przez zamglone chmurki niezdarnie przekradną się promyki słońca….

Jakże smutno pachnie deszcz przewlekły,który nie ma ochoty skończyć kapać i  skończyć  naprzykrzać  się nam swoją nachalnością spadających zimnych strug.

Tak pachnie jesień w mieście.

Na wsiach dominuje zapach palącej się trawy,ognisk,pieczonych ziemniaków….

Snujące się dymy wspólgrają ze spadającą mgłą otulając pola jasno-błekitną kołderką.

A potem…

a potem przyjdzie już smutny listopad,który ogołoci do reszty drzewa,pokryje je najpierw  białą powłoką szronu a później śniegową pierzynką okryje smutne kikuty drzew…

I tylko czarne wrony będa miały używanie, wesoło skacząc z jednej śniegowej na drugą śniegową gałązkę,głośno podkreślając swoim krakaniem swoją przynależność do zimy…..

I to już będzie niebawem.

WIĘC CIESZMY SIE TYMI OSTATNIMI DNIAMI PAŹDZIERNIKA,ŁAPIĄC CHCIWIE OSTATNIE SŁONECZNE PROMYKI,BO…….

TUŻ ZA DRZWIAMI STOI JUŻ LISTOPAD,NAJSMUTNIEJSZY CHYBA MIESIĄC ROKU……………

nocny serial

 życie,życie jest nowelą,której nigdy nie masz dosyć…..

Serial ma to do siebie,że nie kończy się.

Trwa z przerwami na życie.

Mój sen ostatnio też przypomina serial,co chwilę jest przerwyany…

Już nie mam dobrej metody chyba na wyspanie się,porządne wyspanie się.

Okno górne otwarte,więc jest w miarę chłodno,nawet radio tej nocy było wyłączone,ale niestety teraz godz 2-2.30 jest dla mnie magiczna-otwieram oczy,sen odchodzi,i tak mniej więcej jest co godzinę.

Wstaję otumianiona z bólem głowy…a przedemną dzień pracowity,wzmagany kolejnymi kawami.

Pójdę spać około 21-22 po to,żeby kolejną noc przeżywać swój nocny serial….

Błędne koło…..