
Z dniem dzisiejszym miesiąc kwiecień przechodzi już do historii
Dlatego dzisiaj oprawiam go w piękny wiśniowy kwiat z mojego Parku, który kilka dni temu swoim pięknem mnie zauroczył.
Bo tak w ogóle to romantyczna dusza jestem i nie tylko polityka mnie interesuje.
Potrafię zobaczyć to, co koło mnie jest piękne, co przynosi radość oczom i sercu.
Bo każdej wiosny czuje się tak, jakbym na nowo się odrodziła, nie ważne, że w tym roku było to już po raz siedemdziesiąty, w duszy wciąż mam dwadzieścia parę lat.
I chociaż nieraz, a raczej teraz ostatnio coraz częściej moje kostki mi podpowiadają, że ten czas pełni mojego życia mija, że przychodzą pewne chorobowe ograniczenia, wciąż moje myśli tego nie pojmują.
Chociaż czasami, zwłaszcza gdy kładę się wieczorem do łóżka, tak sobie myślę, jak będzie wyglądało to moje odchodzenie?
Właściwie jak ta śmierć wygląda? Tak sobie zamknę oczy, oddam ostatni oddech i już? a co potem????????
Czuję wtedy jakiś niesamowity strach, pewnie wszyscy to mają i najwygodniejsza rzeczą, którą należy wtedy zrobić, to szybciutko te złe myśli od siebie odsunąć.
Tylko dlaczego właśnie noc takie myśli przysuwa do człowieka?
Oglądam sobie na przykład jakiś filmik, czuję się w miarę rozprężona, całkiem radosna (no oczywiście o ile mnie jakieś kolanko nie zakuje, o ile mój brzuszek nie zaczyna swoich harców), a po chwili już czuję, że sen pomalutku napływa.
Gaszę wiec światło, wyłączam komputer i…….. wtedy gdzieś z kąta, niespodziewanie wyskakuje………. STRACH !!!!
I już wtedy wiem, że oto właśnie sen już odpłynął, a jego miejsce zajmują myśli, raczej te niedobre myśli, które narastają, narastają i powodują, że co raz bardziej jestem przerażona.
Ostatnio więc „wypracowałam” sobie nową metodę zasypiania.
Otóż zamykam oczy i….udaję ptaka, który płynie w powietrzu po pięknych , malowniczych krainach, mijam wspaniałe wierzchołki niedościgłych gór, przelatuję nad błękitnymi wodami mórz, jezior i oceanów, czasami nawet zaglądam do jakiegoś zaprzyjaźnionego domu i sprawdzam, czy domownicy już śpią.
Może to wybujała fantazja, ale ten rodzaj moich „nocnych wędrówek” pozwala w końcu wejść mi w Krainę Snu, a przecież o to głównie chodzi.
Zresztą stosowanie każdej metody, doprowadzającej do skutecznego rezultatu jest dobre, ja sobie musiałam opracować coś takiego, co potrafi zwalczać nocne koszmary.
No to sobie już pobujałam w tym moim świecie marzeń, bo nawet gdy się ma na karku te siedemdziesiąt lat nie można przestać marzyć, to pozwala na spokojne przeżywanie każdego następnego dnia, nawet wtedy, gdy tyle nieprawości i zła wokoło się dzieje, to przynosi wewnętrzny spokój i trochę inne spojrzenie na otaczająca nas rzeczywistość.
Życie jest takie, jakie jest, już nie raz pisałam, że nie po samych różach ono płynie, trzeba nauczyć się przyjmować go z pokorą, ale także, aby zachować dobre zdrowie psychiczne, trzeba też i szukać tych przyjemniejszych jego stron, a w tym marzenia bardzo pomagają.
Więc odsuńmy te złe myśli na bok, bo jutro już rozpoczynamy (jak już kiedyś pisałam) najpiękniejszy miesiąc roku – MAJ.
I znów przypomnę tutaj przypowieść mojej nieżyjącej sąsiadki pani Marii, że własnie w maju na moment otwarły się bramy Raju i wszystkie kwiaty i piękne rośliny na moment spłynęły wtedy na naszą ziemię, dlatego ten maj jest taki przepiękny, przeuroczy.
A co w moim Parku słychać?
Kwiatki pięknie rosną, jak widzieliście, drzewka owocowe już są kolorowo cudownie kwietne, niestety jeszcze w domku kaczuszek wciąż nie ma zmian, stawek nadal jest pusty, fontanna nie działa…….
Ale ponieważ wczoraj widziałam robotników, którzy coś tam jeszcze przy baseniku majstrowali, przypuszczam, że pewnie na dniach fontanna zacznie już swoimi strumieniami nas wabić, basenik się napełni i……będziemy oczekiwać kaczuszek.
Na pewno ten dzień uwiecznię na moich zdjęciach.
Tylko…….. no właśnie, w paradę trochę wchodzi nam ta panująca susza, a w związku z tym jest wprowadzana wzmożona oszczędność wody, więc czy na pewno będzie tym roku szumiała nam ta fontanna w Parku Krakowskim?????
Wczoraj trochę niby popadało, ale wciąż to jest niestety za mało, by tę panującą suszę pokonać.
A na razie życzę miłego ostatniego dnia kwietnia i samej radości na napływające świąteczne, a potem już na te zwyczajne dni nadzwyczajnego miesiąca maja.