niezwykły poniedziałek

 

Początek tego tygodnia będzie wprost wystrzałowy
Wiadomo – Sylwester.
I dzisiaj będzie u mnie w blogu  wystrzałowo. chociaż wiem, że  ze względu na bezpieczeństwo i  komfort dla czworonogów, zakazane jest używanie w dniu dzisiejszym fajerwerków.
Ale u mnie fajerwerki strzelają cichutko, żadne zwierzątko poszkodowane nimi nie będzie.
No to szalejemy dzisiaj  drogie Koleżanki i drodzy Koledzy do białego rana, a co, raz w roku nam się to przecież należy.
Pamiętam te niegdysiejsze bale sylwestrowe, które nadal co prawda się odbywają, ale już chyba nie tak licznie jak kiedyś, niestety względy materialne są tego głównym powodem.
Ongiś najbardziej ekskluzywnym balem sylwestrowym w Krakowie  był ten odbywający się w nieistniejącym już niestety  Hotelu Cracovia.
Ale wtedy się działo, wiem coś na ten temat, bo mieszkałam przecież niemal nieopodal i czasami szłam wieczorem na spacer z pieskiem pooglądać sobie, jak wytworne towarzystwo zjeżdża się na hotelowego sylwestra.
Pięknie oświetlony hotel witał dostojnych gości, a błyskające światełkami stojące przed hotelem choinki wydawało się, że  kłaniały się wszystkim przybyłym.
Hotel Cracovia był wtedy najsłynniejszym w Krakowie hotelem, dostępnym zwłaszcza dla gości zagranicznych, no cóż, obca waluta rządziła wtedy Polską.
Ale też trzeba przyznać, że jak na tamte czasy, rzeczywiście był to bardzo elegancki hotel, że wspaniałymi wnętrzami i pierwszorzędną obsługą, więc spędzenie tam własnie tego szczególnego wieczoru było wielkim zaszczytem. Już pod koniec października prawie brakowało biletów wstępu na tego Sylwestra, a i tak zdobycie biletu wstępu własnie do Cracovii na ten dzień graniczyło z cudem, no chyba, ze miało się odpowiednie znajomości  w tak zwanej sferze VIP-ów Krakowa.
Bardzo wykwintne i wyszukane menu (bażanty puszyły swoje kolorowe ogony)  dopełniało obraz dokonaności, które wtedy tam panowała.
Do dyspozycji gości było przeznaczonych kilka pięknie ubranych sal, zarówno tych konsumpcyjnych, jak i zabawowych.  W każdej sali do tańca przygrywała inna muzyka.
A o północy obowiązkowo wszyscy zaproszeni goście wychodzili na taras, gdzie podziwiali puszczane sztuczne ognie.
Ale to był piękny pokaz, można było go w całej okolicy podziwiać.
Pamiętam, że  o północy wychodziliśmy na balkon mojej Cioci Heli, która mieszkała w tej samej kamienicy, co ja i stamtąd te fajerwerki można było oglądać w całej ich krasie.
Ale wcześniej oczywiście mieliśmy też świąteczną kolację, no, może nie było takich wykwintnych dziwnych dań, jak bażant z kolorowym ogonem, ale też było smacznie i wesoło.
Jeszcze na godzinę przed północą,  mój Tata prowadził specjalnego na tę okazję przygotowanego poloneza, po schodach w rytm jego melodii schodziliśmy dwa piętra niżej, czyli do naszego mieszkania, gdzie Tata najpierw tanecznym krokiem  oprowadzał nas po całym mieszkaniu, a na końcu zahaczaliśmy o naszą jadalnię, gdzie na stołach rozłożone były wszelakie smakołyki ;:daktyle, rodzynki, figi, pomarańcze, drobne ciasteczka, każdy podchodził do stołu i nabierał całą garść tych smakołyków i znów tanecznym krokiem wracaliśmy na salony Cioci Heli.
Miło bardzo wspominam tamte czasy.
Na jednym z takich sylwestrowych wieczorów  był z wizyta u Cioci profesor Zin z małżonką (był zaprzyjaźniony z Wujkiem Bolkiem).
Miałam wtedy kilkanaście lat i przebrałam się wtedy  w prawdziwy strój japonki, bardzo się ten strój panu profesorowi podobał, nawet tak ładnie do mnie się zwracał: moja mała, śliczna japoneczka.
No a potem, z latami, te obchody Sylwestra robiły się coraz bardziej skromne, co raz bardziej spędzane były kameralnie.
Ale zawsze do Cioci na górę na pokaz sztucznych ogni się chodziło.
Właściwie na takim prawdziwym Sylwestrze w lokalu byłam chyba raz, no, może dwa razy, ale najwidoczniej te bale nie za bardzo mnie zachwyciły, skoro nawet nie pozostały  w mojej pamięci.
Potem te sylwestrowe wieczory spędzałam rodzinnie w domu, moja siostra zawsze z tej okazji robiła wykwintna kolację, też  zresztą bez bażanta, ale zawsze zapraszała na ten wieczór kilku gości, więc było wesoło, trochę tańczyliśmy, trochę rozmawiali, a kto chciał, mógł oglądać program TVP, bo jeszcze wtedy przynajmniej coś ciekawego w tej telewizji pokazywali, nie było takiej mizerii, jak obecnie.
Gdy Daria i Wiktoria były małe, jechałam do Modlnicy je przypilnować, gdy ich rodzice szli się gdzieś zabawić, teraz dziewczyny już dorosły i same sobie zabawę sylwestrową organizują.
I bardzo dobrze, teraz nadeszła ich pora na bale……..
A od kilku lat spędzam Sylwestra samotnie, najpierw na Smoleńsk, bo rodzina przeważnie gdzieś na bale wychodziłam mnie pozostawiając, a teraz już u mnie w domku, w ciszy  domostwa i w spokoju ducha. No chyba, że ktoś będzie strzelał za oknem, ale jakoś to przeżyję, a zwierzątka nie posiadam, więc nie będę się o to martwiła, że się boi.
Bo zawsze niestety znajdzie się ktoś nieodpowiedzialny, dla którego strach zwierząt nie jest przeszkodą w wystrzelaniu rac.
A ponieważ zawsze mam kłopoty z otwarciem szampana (po prostu boję się go sama  otwierać, bo strzela, a zresztą i tak nie wypiłabym go samotnie w całości) już od kilku lat mam nową prywatną tradycję i Nowy Rok witam kieliszkiem (albo dwoma) ajerkoniaku. Będę go popijała oglądając specjalny program Szkła Kontaktowego, który zapowiada się bardzo ciekawie, transmisją z desek Teatru Szóstego Piętra , na którym ten spektakl będzie się odbywał.
Ale nie będę wcale siedziała długo, bo pewnie ten ajerkoniak niedługo po północy mnie zmorzy snem i pójdę sobie spokojnie spać, ale za to bez żadnego kaca, w nowym już roku się obudzę i o godzinie 12 oglądnę na pewno transmisję z Wiedeńskiej Opery, skąd będą transmitować  wspaniały noworoczny koncert.
To  będzie prawdziwa uczta i dla oczu i dla uszów.
Na noworoczne życzenia jeszcze za wcześnie moi Mili, złożę je dopiero wtedy, gdy już ten 2019 rok do nas zawita, a dzisiaj życzę przyjemnego dnia i wspaniałego wieczoru i naprawdę dobrej, szampańskiej zabawy, bądź to na zabawie w lokalu, czy na prywatce, albo we własnym domku.

Cieszmy się, idzie N O W E, oby lepsze niż obecne, ale niekoniecznie lepsze niż jeszcze następne po nim następujące.

D O S I E G O    R  U     2 0  9

to ostatnia niedziela……

 

….jutro się rozstaniemy……… z rokiem 2018

A jaki on był dla mnie, dla Polski, dla świata?????

Dla mnie nie był to wcale najgorszy rok.Zdrowie w miarę mi dopisywało. oczywiście, że jakieś tam niewielkie dolegliwości mi dokuczały, ale cóż znaczyłaby zupa bez garstki pieprzu, a życie bez jakichkolwiek bolączek?
Zresztą już przyzwyczaiłam się, że od czasu do czasu coś boleć musi, to tylko taki mały dodatek do życia, na szczęście nie są one aż na tyle dokuczliwe, by ich nie przeżyć.
W mojej Rodzinie też na szczęście wszyscy zdrowi, zawsze jakieś mniejsze, czy większe zawirowania się zdarzają, ale z daleka trzymam nad tym wszystkim pieczę :-).
W tym roku odszedł niestety mój Przyjaciel z czasów dzieciństwa – Janusz- czasami jeszcze o nimi myślę, czasami wspominam, ostatnio nawet mi się śnił.
Ale takie jest życie, zawsze przychodzi na każdego taka chwila, gdy trzeba się z kimś żegnać.
I chociaż wtedy smutek nas nachodzi, ale ważne jest w tym wszystkim to, by wspominać tylko te miłe wspólnie spędzone chwile, które uśmiech na usta nasze przynoszą.
W tym roku odszedł też senior naszego rodu – mój stryj Jurek, ale trzeba przyznać, że pięknego wieku doczekał, zmarł mając 98 lat,  mimo to do końca potrafił znajdować te dobre strony życia, teraz odszedł odpoczywać w tym lepszym, spokojniejszym świecie, który dla nas wciąż owiany jest tajemnicą.
A ja wciąż cieszę się moim bardzo przytulnym mieszkankiem, w którym jest mi tak miło, spokojnie, błogo…….

A jak będzie potem….bo zawsze przecież jakieś potem następuje.
Jeżeli mogłabym swoje życzenie wyrazić, to pewnie wszyscy już wiedzą, że nie chciałabym wcale, aby to była wygrana w totolotka, ale…..
tak zdecydowanie może nie tyle wygrana PO, czy Koalicji, jakkolwiek byśmy ten następny dochodzący do władzy rząd nazywali, ale przede wszystkim chciałabym zdecydowanej przegranej obecnie rządzącej partii Pis, która okazała się partią oszukańczą i bardzo arogancką, wręcz działającą ze szkoda dla wszystkich Polaków.
Tylko czy moja prośba będzie wysłuchana?
Kiedyś pisałam, że zawsze w przededniu moich imienin złożone życzenie się spełniało. A ponieważ w tym roku w tamtym dniu żadnego mojego życzenia nie wyraziłam, być może własnie to dzisiaj przeze mnie tu wypisane dojdzie do skutku i partia PIS pójdzie precz, ale nie tylko, że będzie zdecydowanie odsunięta od władzy, ale przede wszystkim rozliczona z tych wszystkich niegodziwych swoich poczynań.
I to jest   takie moje pobożne życzenie. Ale to nie tylko od niebiosów może być spełnione, ale głównie przez ludzi, którzy wreszcie na oczy przejrzą i nie dadzą się nadal oszukiwać, chociażby następną czczą obietnicą dotyczącą zablokowania podwyżek prądu.
Ludzie, to jest tylko na chwilę, potem niestety przyjdzie energetyczny armagedon. 
Nie wiem na ile to jest przemyślny, ale cyniczny wymysł, żeby jednak zdobyć tym podstępem głosy i  następną wygraną, bo gdyby to się im nawet nie udało, to przecież ten olbrzymi problem rozwiązania energetycznych zawirowań spadłoby na ich następców, niech się oni pomęczą z tym, co myśmy nawywijali, ciekawe, jak sobie dadzą z tym radę –  pewnie myślą.
Jedno wielkie oszustwo, jak zresztą każde ze wspaniałych pisowskich rozporządzeń.
Niestety są tak bardzo pewni swojego, pewni poparcia i zwycięstwa, że ich arogancja po prosty rośnie z każdym miesiącem.
Coraz więcej członków rodziny i kolesiów zatrudnianych jest na lukratywnych stanowiskach, przyznają sobie dodatkowe pensje i wszelkiego rodzaju premie (bo im się należy), kłamią i oszukują społeczeństwo,  już bez najmniejszych skrupułów, a to, co ostatnio dzieje się w Sejmie, nazwanym zresztą już Sejmem Niemym (ograniczone są do minimum, ostatnio nawet do 30 sekund możliwości wypowiedzenia przez posłów swojego zdania) zakrawa na ironię i pośmiewisko z tej jakby nie było ważnej państwowej instytucji.
Nazwa Parlament pochodzi od słowa parle, czyli przemowa i jak wskazuje jest to miejsce, gdzie posłowie ze sobą rozmawiają, a nie są zamykane im usta.
Ale tak jest w każdym normalnym, demokratycznym kraju, u nas niestety panuje autorytaryzm i przemoc „jednej słusznej partii”
I niech mi nikt nie mówi, że jest inaczej.
I niech mi nikt nie mówi, że tal musi pozostać, to musi się zmienić i oby Nowy 2019 rok tę zmianę przyniósł.

Na świecie niestety też nie jest bezpiecznie, coraz bardziej dochodzą do głosu populiści. Ludzie, których zamiarem jest przewrócenie  światowego ładu do góry nogami i do wprowadzenia całkiem nowych  panujących zasad. Niestety związane są z tym zamieszki, wojny, niepokoje i przede wszystkim tragedie dla wielu ludzi, a może i następnych pokoleń?
Jak już kiedyś pisałam, wojna nigdy szczęścia  nikomu przynieść nie może, nawet ten, który przez moment zwycięzcą się poczuje, niestety potem też ponosi złe skutki swoich czynów.
Jutro niejeden korek od szampana wystrzeli, będziemy się cieszyć i a nadzieja patrzeć na wkraczający Nowy Rok.
Na całe szczęście ludzie odchodzą już od tego strasznego dla zwierząt zwyczaju stosowania w Nowy Rok wypuszczania fajerwerków, które to te biedne zwierzęta wprowadzają w prawdziwą traumę.
Na razie w wielkich miastach władze rozporządziły witanie nowego roku światłem laserowym, ale na pewno wiele jeszcze osób nie odejdzie od tego okrutnego dla psich i kocich uszów odpalania wszelakich rac,
Mam nadzieję, że jednak kiedyś przyjdzie taki czas, że używanie fajerwerków będzie jednak zabronione.
To tylko chwila radości dla naszych oczów, chociaż i jakże często się zdarza, że podczas puszczania sztucznych ogni dochodzi do wielu tragedii, gdy źle odpalona raca wybucha w ręku i dotkliwie kogoś zrani.
Ale pamiętajmy też i o naszych braciach mniejszych , bo oni naprawdę bardzo wtedy cierpią i bardzo się boją.

Miłej ostatniej niedzieli roku 20128, niech następne niedziele i wszystkie inne dni tygodnia będą też radosne i miłe

tak bywa….

Nie miałam wczoraj wcale przyjemnego wieczoru, bo okropnie się pochorowałam.
Ale tak jakoś dziwnie pochorowałam.
W pewnym momencie dostałam takich niesamowitych dreszczy, jakby febra mną trzęsła.
Nie wiem, czemu tak zareagowałam, może to jednak była reakcja na coś, co nieopatrznie sobie wczoraj zjadłam?
Ale z kolei niczym specjalnie się nie objadałam, podejrzewam….niewinną sałatkę jarzynową.
Bo tak już ze mną po tej  bariatrycznej operacji jest, że czasami niektórych normalnych niby potraw mój żołądek nie toleruje.
Ot takie jego kaprysy……….
Jednak jakieś niepozytywne skutki takiej operacji trzeba ponosić.
I co chwilę okazuje się, że mój biedny brzusio coraz innych rzeczy nie lubi.
Ja lubię, mój brzusiu nie, ale niestety to on rządzi 🙂  
Nie możemy jakoś dojść do consensusu……

Więc w golfie i w leginsach  wlazłam pod kołdrę i w dodatku włączyłam sobie kocyk elektryczny i… nadal się trzęsłam.
Dopiero po dłuższym czasie udało mi się jakoś zdrzemnąć, a gdy około 1 w nocy się obudziłam, musiałam się rozbierać do koszuli, bo z kolei było mi okropnie gorąco.
Parę razy jeszcze się budziłam, ale na szczęście noc już jest za mną.
Tylko brzuszek jeszcze troszkę boli… a jednak to on był odpowiedzialny, za wczorajszą moja niedyspozycję !!
Może w końcu całkiem odzwyczaję się od jedzenia?
Tylko na co ja te pieniądze wydawać będę? Papierosy – nie, jedzenie- nie, strojów też nie potrzebuję…..No proszę, nawet na elektrykę nie będę musiała wydawać, bo wczoraj dobry rząd  ustalił, że jak na razie podwyżek nie będzie.

Chyba będę musiała składać te  pieniądze do skarpety, bo za rok, gdy już będzie po wyborach, dosolą nam takie podwyżki elektryczności i co za tym idzie, podwyżki wszystkiego, że nie pozbieramy się ze śmiechu.
Na razie ciemny lud znów dostał wiadomość: patrzcie. jaką jesteśmy wspaniałą ( nie tylko dobrą) zmianą i jak dbamy o wasze finanse. I znów pewnie wiele ludzi na to się nabierze……
NIE MA TO JAK DOBRA ZMIANA – dba o własne koryto!!!! 
Byle do wyborów, potem może już być i potop.

A za oknem, znów ponurość, nawet na spacery wcale człowiek ochoty nie ma.
I tak coś czuję, że w tym roku już ta pogoda nam się nie poprawi.
A zostało nam jeszcze tylko 3 dni.

Ale weekend swoimi prawami się rządzi, wiec życzę wszystkim mile spędzonego tego ostatniego weekendu roku 2018, bo za chwilkę on już do historii przejdzie.
A ja idę  do łóżeczka nadal  się kurować.
I tak nic ciekawego w tej TV nie ma do oglądania…..

rok leci po roku……

I pomyśleć, że przed nami ostatni już weekend tego roku.
Stanowczo za szybko ten rok minął.
Ale z drugiej strony, to dobrze, bo do upragnionej wiosny już coraz bliżej.
Tylko jaka ona będzie??
W ogóle jaki będzie ten cały przyszły rok?
Gdy człowiek czyta wszelakie przepowiednie, włos na głowie mu  się jeży, lepiej tym sobie jednak głowy nie zawracać,
Co będzie, to będzie.
Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna…..????
Nie, niech jednak na całym świecie wojennych rozruchów nie będzie, to i u nas w Polsce może być spokojniej, na czym pewnie nam wszystkim zależy.
A może być różnie, różniasto, wszelakie przeprowadzane sondaże są ze sobą całkowicie sprzeczne.
Ale przecież już mówiłam, wszystko przecież  zal e ż y  o d   N  A  S  !!!!  
To tylko takie moje małe przypomnienie i mała przestroga przed następnym rokiem i przed następnymi podwójnymi już wyborami.
Więcej i polityce mówić nie będę.

Wczoraj znów przyszła dla Polaków, a szczególnie dla Krakowian smutna wiadomość, zmarł Ksiądz Biskup  Tadeusz Pieronek. który cieszył się wielkim autorytetem wśród ludzi, bo nigdy nie bał się powiedzieć prawdy.
I może niektóre Jego wypowiedzi były kontrowersyjne, nie wszystkim mogły się podobać, jednakowoż w tych trudnych politycznie czasach był głosem demokracji, którą rozumiał tak, jak powinien rozumieć każdy polski ksiądz nie wmieszany w brudy polityki.
NIECH ODPOCZYWA W SPOKOJU !

A co poza tym?
Niestety pogodę mamy byle jaką, ani to zima, ani jesień, w każdym razie dzieciaczki sanną, nartami, czy tradycyjnym lepieniem bałwanów cieszyć  się nie mogą, chociaż mają czas wolny od szkoły, pewnie pozostaje im tylko buszowanie po internecie.
Może ferie będą dla nich przyjemniejsze? Oby!!!
Ach,  gdzie te czasy ze wspaniałą śnieżną zimą i wesołymi kuligami.
Panie ubierały futra, panowie kożuchy i dawaj, koniki dzwonkami pobrzękiwały wesoło, a wokoło śmiech perlisty i pokrzykiwania z oświetlonych palącymi się pochodniami płynęły.
No tak, to nie ta epoka, tamte czasy bezpowrotnie już minęły……….

Wczoraj uskuteczniłam poświąteczne pranko, oczywiście w ramach oszczędności włączyłam pralkę dopiero po 22, gdy jest tańszy prąd, a co, oszczędzać trzeba, zwłaszcza, gdy się takie bajońskie sumy za energię już płaci, a co będzie później, strach pomyśleć.
Bo kiedyś ta energia elektryczna musi i tak podrożeć, pomimo, że dzisiejszy rząd nam bajki jakieś na ten temat opowiada.
Ważne jest tylko kiedy i o ile ta energia podskoczy, bo i tak już teraz ciężko mi co miesiąc opłacać elektryczne ogrzewanie, a według prognoz rządowych miesięczne ogrzewanie będzie mnie kosztowało omalże pół mojej emerytury, a co dalej?
Trzeba jeszcze coś zjeść, w coś  siebie odziać, a życie to nie tylko jedzenie i spanie, trzeba od czasu do czasu jakieś przynajmniej małe przyjemności sobie robić.
Właśnie wczoraj kupiłam sobie taki malutki stolik pod mój laptop, żeby nie musiał stać, jak dotychczas przy łóżku na stołeczku.
Lubię sobie wieczorem coś na laptopie oglądnąć leżąc własnie już w łóżku, a duży komputer mam niestety od mojego spanka w zbyt dużej odległości.
Mam nadzieję, że namówię moją Złotą Rączkę Maciusia do zmontowania tego niewielkiego stolika, bo niestety trzeba to zrobić samemu, a ja nie
potrafię 😦

Mam w planie jeszcze dwie inne „inwestycje” mianowicie muszę zmienić swoje łoże, bo to stare jest już bardzo zużyte.  Dostałam od Magdy link do dużego, nadmuchiwanego materaca – łoża, jest wysoki prawie jak łóżko, więc nie powinno być problemów ze wstawaniem z niego, a różnie to rano bywa, gdy mam zastane (pewnie ze starości) kolanka i biodra.
No i koniecznie muszę wymienić twardy dysk w starym komputerze, bo ten jest już bardzo zużyty i coraz wolniej chodzi. co raz częściej  szwankuje i się wiesza.
A może znów będę mogła popracować na przykład  w jakimś punkcie wyborczym i zarobię sobie wtedy  na nowy komputer? Tylko na to muszę jeszcze kilka miesięcy niestety  poczekać.
Czyli mogę śmiało napisać, byle do wiosny, byle do wyborów……..

No to czego wszystkim życzyć w ten ostatni weekend roku 2018?
Abyśmy wszyscy zdrowi  radośnie w ten Nowy Rok wkroczyli o oby był on szczęśliwszy niż ten obecny.

A na piątkowe godziny życzę odpoczynku i mile spędzonych chwil.

 

zamiast środy – czwartek

 

 

No tak. wczoraj była chyba pierwsza od bardzo dawna środa bez róży.Ale mam nadzieję, że Uleczka nie będzie zawiedzione, w tym świateczno – poświąteczny czasie róże zamieszczam  w y j a t k o w o  w czwartek. 🙂
A żeby mojej Uleczce smutno nie było, dołączam dla osłody pudełko czekoladek, wszak słodko nie musi być tylko w święta.
Za tydzień, w środę będzie już normalnie, „różowo” 
Wczoraj rano laptop odmówił mi posłuszeństwa i nic nie chciał zamieszczać, więc się zdenerwowałam i go zamknęłam z hukiem, no prawie, że z hukiem.
No a potem……… najpierw sama poszłam w gościnę, a potem goście przyszli do Magdy i było tłumnie, wesoło, nie było czasu na internetowe buszowanie.
Uleczko serdecznie Cię pozdrawiam w tę niezwyczajną środę, czyli de facto w czwartek i posyłam Ci tyle samo pozdrowień i całusków, jakbym to zrobiła we wczorajszą środę., a może nawet i nieco więcej?????
No to czas ŚWIĄT jest już czasem przeszłym.
Było bardzo miło, ale jak pisałam, chyba zbyt jestem do tej domowej ciszy przyzwyczajona, dzisiaj napawam nią swoje uszy.
Wigilię, jak już pisałam spędziliśmy u Agi i u Jarka, w pierwszy dzień ściśle rodzinnie, czyli Magda, Jacek Kamila Ola. Jasiek,  Shiran i ja spędziliśmy w domku.Jeszcze wtedy jakieś ślady po zimie pozostały.
Wczoraj niestety obudził nas ponury, deszczowy dzionek i tak jest i dzisiaj.
Wczoraj, czyli w drugi dzień świąt, byłam z wizytą u Maćków, na bardzo pysznym obiadku, ale ile może ten brzuszek tych pyszności pochłonąć Oczy by jadły, brzuszek mówi STOP.
Posiedzieliśmy chwilkę, porozmawiali, oczywiście dostałam o nich  w imieninowym prezencie piękne dwa ceramiczne talerze ozdobne.
A wieczorem do Magdy przyszli goście, więc było dosyć spora liczba głosów i gwar rozmów tylko po salonie się rozlegał.
I znów dostałam prezent imieninowy, tym razem od Basi i od Pawła,  przepiękny zimowy szalik .
Ja to jestem szczęściara, tyle prezentów dostaje w Święta 🙂
W sumie miałam bardzo przyjemny czas w te święta, tylko ciągle trzeba było uważać na psotną Abrę, która z mojej walizki wyciągała moje ciuchy, a to sweter, a to spodnie i łaziła z nimi po mieszkaniu. Taki to już urwis z tej Abry jest, ale ma dopiero 6 miesięcy, jest nadzieja, że kiedyś się ustatkuje i nie trzeba będzie przed nią zamykać drzwi od pokoju.
Teraz już powróciłam w domowe pielesze i moje uszy i głowa odpoczywają od gwaru, a mój biedny brzuszek od nadmiaru jedzenia, bo jednak nie całkiem udało mi się łasuchowania uniknąć, jak to w święta

Teraz już odliczamy czas do Sylwestra, nie wiele tych dni pozostało…..
Życzę Wszystkim miłego czwartkowego  poświątecznego odpoczynku, chociaż dla wielu osób dzisiejszy dzień jest normalnym dniem pracy.

świątecznie

 

Czas Wigilii za nami.
Spędziliśmy ją rodzinnie w domu Agnieszki, siostry Magdy męża – Jacka.
Pogoda nam trochę zrobiła psikusa, bo śniegiem popadało i zrobiło się nieco niebezpiecznie na drogach, tak, że trzeba było jechać bardzo ostrożnie i pomalutku. Na szczęście dojechaliśmy bez żadnych przygód.
Wigilia przeszła w sposób tradycyjny, rozpoczęła się oczywiście modlitwą, a potem najmłosza latorośl Agi i Jarka  – Zosia pięknie odczytała Ewangelię związaną z dniem Narodzin Chrystusa

Stól był suto zastawiony samymi smakowitościami, był barszcz czerwony z uszkami, smażony karp z kapustą z grzybami, karp w galarecie po żydowsku, kompot z suszonych owoców, pierogi ruskie i  z kapustą, i oczywiście moja kutia, za którą zostałam nawet pochwalona.
A potem były wspaniałe ciasta,ale najbardziej smakował mi sernik upieczony przez Agę, z polewą kajmakową i z malinami – pycha.

A potem było wspólne kolędowanie, znów prym wiodła tutaj Zosia, która nam kolejno podawała Kolędy, które mamy śpiewać. A po kolędowaniu przyszedł czas najbardziej oczekiwany przez dzieci, czyli rozdawanie prezentów. Każdy cos znalazł pod choinką, ja dostałam bardzo piękny komplet pościeli i czekoladki.
Po wspólnym biesiadowaniu i licznych rozmowach przyszła pora znów po oblodzonej drodze wracać do domu.
Miałam jeszcze składać  tort kokosowy, który jakoś w tym roku bardzo z przygodami przygotowywałam, bo w między czasie na przykład   zepsuła się tortownica i nie można jej było złożyć, więc ten tort na piekłyśmy z Olką  na raty, całe popołudnie i nie zdążyłam go przełożyć masą kawową.
Miałam to zrobić zaraz po powrocie z Wigilii, ale okazało się, że masa, która została na balkonie tak mocno stwardniała, że nie dało się jej rozsmarować.
W  końcu musiałam  dopiero dzisiaj ten tort dokończyć, ale mam nadzieję, że ten kokosowy tort z przygodami  będzie smakował gościom.

Po powrocie do domu był jeszcze dalszy ciąg świętowania, albowiem jeden z gości był Włochem i pragnął, byśmy poznali ich włoską tradycję obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia.
Piliśmy więc pyszne Proseco o i jedliśmy tradycyjna włoską babkę, którą się piecze we Włoszech właśnie na te Święta

Poszliśmy więc spać bardzo późno, przyznam, że byłam bardzo już zmęczona tymi wszystkimi wrażeniami i przede wszystkim gwarem rozmów, widać już całkowicie w tej mojej domowej głuszy od rozgardiaszu odwykłam.
No a rano trzeba było wstawać, jak już opisałam zajęłam się za dokańczanie mojego tortu, a potem znów było wspólne śniadanie. Dopiero teraz mam chwilkę czasu na napisanie blogu, alej uż muszę lecieć do kuchni i troszkę pomóc Magdzie przy obiedzie, na który przyjdą Rodzice Jacka.
I znów będzie głośno i wesoło, ale jakoś ten rejwach przetrzymam, przecież nie można stale się od ludzi izolować.
Święta są po to byśmy wreszcie byli wszyscy razem.
Tylko dlaczego ciągle trzeba tyle jeść?????y

No to życzę przyjemnego świętowania pierwszego dnia Świąt, tylko uważajcie na swoje brzuszki.
Ja już niestety zdążyłam odczuć niegodności zbytniego biesiadowania, ach ten mój nieznośny brzuszek.

Wesołych, Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia

 

 

Gdy pierwsza gwiazdka zaświeci na niebie,
ta jasna, pośrodku zimy,
opłatkiem jak chlebem dla bliskich, dla Ciebie
pospołu się podzielimy.
Radosną Kolędą  świat zabrzmi dokoła,
ogarnie nią ludzkie plemię,
bo wieść się rozejdzie tak dla nas wesoła,
Zbawiciel przyszedł na ziemię.
I pokój i miłość nam teraz przynosi
Dziecina dziś narodzona,
Dar, który każdy grzech ludzki znosi,
od Boga nam naznaczona.
Choć w żłóbku w ubóstwie dziś na świat przychodzi
w dalekiej, nieznanej mieścinie,
lecz wkrótce to Ona nas oswobodzi,
pokłońmy się zatem Dziecinie
Kolędo, Kolędo w radosne te święta
odnowy  znów naszej wiatr wieje,
niech każdy z nas chwilę tę zapamięta
Bóg  się nam  rodzi, moc truchleje……..

E.W. 24.12.2018 r.



Imieniny Wiki

Dzisiaj nie ma zbyt wiele czasu  na wpisy, bo strasznie dużo spraw przede mną.
Pewnie około południa(albo chwilkę przed) przyjedzie po mnie Magda, więc muszę się jeszcze spakować, tak, żebym o niczym nie zapomniała
Począwszy od strojów (chyba będzie trochę przebierania, bo każdy dzień świąt gdzie indziej spędzać będę), skończywszy na sprzęcie, czyli laptopie, słuchawkach (czasami o nich  zapominam o nich), wszelakich ładowarkach, (do papierosa, do laptopa, do telefonu)i oczywiście płynów do Elektrona (co bym bez nich robiła) i lekarstwach przeróżnych.
Ważne będą też produkty do spakowania, przede wszystkim te potrzebne do zrobienia tortu, ale także kupiłam jeszcze pyszny schabik chrzanowski (ten, który tak lubię zamiast szyneczki) i bardzo pachnąca wiejska kiełbaskę, oraz małe pierniczki z lukrem i kolorową posypką, w kształcie małych choineczek, takie do schrupania na raz, na przykład przy oglądaniu jakiegoś filmu, chociaż kto by tam w święta filmy oglądał, zwłaszcza, gdy goście przyjdą z wizytą.
Oczywiście będzie też zabrana kutia, która już wczoraj zrobiłam i w lodówce się przetrawia. Trzeba przyznać, ze znów mi się udała, spróbowałam, jest (nie chwaląc się wcale) pyszna
Jakoś ciągle nie wydaje mi się, że oto naszedł ten przed wigilijny , jakże dla mnie ważny dzień.
Czemu ważny? Bo jak co roku akurat w przeddzień Wigilii, czyli w przeddzień moich imienin, jakoś moje mimochodem wypowiedziane życzenia się spełniają.
Tylko warunkiem jest to, żeby nie były one specjalnie  wymyślone, ot tak, tylko niełechcący rzucone.,
Dotąd własnie one się jakoś spełniały, ciekawa jestem, czy i w tym roku ta moja swoista wróżba się spełni?
Dzisiaj imieniny obchodzi moja Wiktoria – córka Maćka.
Czego mogę Jej w tym ważnym dniu życzyć?
Zdrowia, radości i szczęścia, ale przede wszystkim spełnienia marzeń, szczególnie tego jednego, by wkrótce została następną Panią Doktor w naszej Rodzinie.
Trzymaj się dzielnie Wika, przed Tobą niełatwy czas nauki i wielu wyrzeczeń, ale wiem, że dasz radę.
A te różyczki dzisiaj są dla Ciebie 

No to nie rozpisuję się już dzisiaj więcej, szczególnie. że jak obiecałam o polityce pisać przez ten świąteczny czas nie będę
Wczoraj co prawda leciutko zahaczyłam o nią, wspominając tragedię w czeskiej kopalni, ale to było mimochodem.
Mimo to i tak dostałam komentarz, który natychmiast usunęłam: „jesteś podła”
Nie widziałam żadnej podłości we wczorajszym moim wpisie, ktoś wyraźnie mnie nie lubi
A może jednak, mimo, że to czas przedświąteczny i nie powinnam wdawać się w żadne kłótnię, powiem tylko autorce wczorajszego komentarza: 
„a ty jesteś po prostu głupia”………  ( i po co ci to było???)
I to wcale nie tylko dlatego, że akurat ma inne zdanie niż ja, ale dlatego, że nie potrafi swojej złośliwości powstrzymać, ja zresztą, jak widać, też nie, a co, jej wolno, mi też, mamy dem o k r a c j ę.
To ostatnie zdanie dodałam oczywiście z nieco złośliwą nutką ,  ale też z lekkim przymrużeniem oka.

Obudziłam się dzisiaj przed siódmą rano, oczywiście za oknem panowała jeszcze ciemna noc.
Teraz, gdy zrobiło się już jasno, okazuje się, ze śladu po tym leżącym w  moim parku śniegu nie widać.
A było przepowiadane Białe Boże Narodzenie 😦
Kilka dni temu oglądałam Kronikę Filmową z 28 grudnia 1978 roku, czyli z zimy stulecia.Ale wtedy ogromne mrozy i śnieżyce panowały.
Całe życie było wprost sparaliżowane, drogi i tory były nieprzejezdne, a ma ulice wyległo sporo ochotników, którzy  dzielnie pomagali pracownikom w usuwaniu zwałów śniegu zaległych na ulicach i drogach, aby ułatwić transport i zaopatrzenie sklepów.
Jakoś w takich trudnych  życiowych sytuacjach  Polacy potrafili jednak się jednoczyć w walce o wspólną sprawę. (…a teraz?…)
Tylko dzieciom chyba taka zima nie przeszkadzała, bo co prawda szkoły z powodu mrozów były pozamykane, ale wiele dzieci korzystało z zimowych uciech na większych czy mniejszych pagórkach.
Teraz chyba nam już z powodu ocieplenia naszego klimatu taka ostra zima nie grozi, ale troszeczkę śniegu przez te świąteczne dni, dla polepszenia humoru i dla utrzymaniu specyfiki tych chwil  by się przydało.
Bo co prawda w moim parku jest tylko taka malutka górka, ale gdy było troszkę śniegu kilkoro dzieci na saneczkach tam widziałam.
Życzę przyjemnej niedzieli, co prawda bez lepienia bałwanów, ale za to pozostają nam zawsze do lepienia…….uszka…. wszak jutro już Wigilia, którą drzewiej nazywano też Willią.

 Po prostu : Dobrego dnia.

niestety znów smutek

 

 

 

Niestety nie dla wszystkich te święta będą radosne, wesołe.
Wczoraj do nas dotarła bardzo smutna wiadomość z Czeskiego Karwina, gdzie w katastrofie górniczej zginęło 13 górników, z tym, że dwóch aż 12 z nich byli Polakami.
Przyczyna tego strasznego wypadku był wybuch metanu, który wielkim płomieniem objął spora część kopalni.
Bardzo to przykra wiadomość, ale nie sądziłam, że nawet ta tragedia może być przez prawicowe strony do brudnej politycznej wojny wykorzystane.
W TVP Info (czyli w rządowej tubie) goście biorący udział w dyskusji stwierdzili, że tej tragedii winna jest …….Platforma Obywatelska.
Gośćmi na antenie TVP Info, komentującymi tragedię w czeskiej kopalni byli prawicowi publicyści: Lidia Lemaniak z portalu niezależna.pl, Tadeusz Płużański z TVP i Jerzy Jachowicz z tygodnika „Sieci”. Zastanawiali się m.in. nad tym, dlaczego w ogóle polscy górnicy musieli pracować w Czechach.

 Najpierw komuna pacyfikowała polskie zakłady, (…) potem przyszedł Balcerowicz ze swoją terapią szokową, on też pacyfikował polskie kopalnie. I niestety ten trend trwał jeszcze do niedawna, za rządów Platformy Obywatelskiej i pani Kopacz też zamykano kopalnie. Wystarczy pojechać na Śląsk, żeby zobaczyć ile tam jest zakładów, przede wszystkim kopalni zamkniętych. I dlatego górnicy muszą szukać pracy gdzie indziej – powiedział Tadeusz Płużański. – To jest przymus dla górników, że muszą pracować w takich warunkach – stwierdził publicysta TVP. – Nieprzypadkowo teraz trwa w Polsce proces repolonizacji: żeby jeszcze spróbować odbudować to, co niszczyła komuna i Leszek Balcerowicz Więcej stwierdzili

– Górnicy wyjeżdżali, bo nie ma w Polsce odpowiednich warunków. (…) Wiadomo, ze m.in. standardy w wyniku poprzednich ośmiu lat polityki rabunkowej jeśli chodzi o górnictwo tzn. brak inwestycji, ale eksploatacja – wtórował Jerzy Jachowicz z tygodnika „Sieci”. – Podobną politykę jak Balcerowicz prowadzi dzisiaj Trzaskowski – dodał Jachowicz. – Balcerowicz nie patrzył na ludzi, tylko na wskaźniki ekonomiczne. Platforma i Rafał Trzaskowski robią to samo.
Jednym słowem ;WINA PO!!!!

Nie rozumiem, jak trzeba być podłym, żeby taką tragedię dla politycznych celów wykorzystywać i ciemnemu ludowi do łba kłamstwa łopatą wsuwać.
Sprawa kopalni jest bardzo trudnym problemem. Wielu górników rzeczywiście szukało miejsca pracy w innych, poza Polską umieszczanymi kopalniami, ta miała przewagę akurat w tym, że była blisko naszej granicy i w dodatku zapewniała doskonałe zarobki.
Ale niestety każdy górnik doskonale zdaje sobie sprawę, jak bardzo jest to niebezpieczna praca i jak naraża swoje zdrowie i swoje życie tam pracując.
W  tym wypadku  tu akurat polityczny aspekt nie ma wcale znaczna, bo niestety nasze polskie kopalnie już od wielu lat, wiedzione poprzez różne opcje polityczne, nie były odpowiednio  zabezpieczane, zawsze były problemem nie do rozwiązania, chociażby przez długą tradycję zawodu górnika, często uprawiana przez kolejne pokolenia.
Niestety doszliśmy do momentu, gdy wydobywanie węglą staje się nie rentowne i wręcz niebezpieczne i najwyższa pora odejść od jego eksploatacji, zastępując go nowoczesnymi metodami pozyskiwania energii.
Obecny rząd, a szczególnie  w nim ten, który pełni obowiązki prezydenta, nie rozumie tego, że najlepszym wyjściem jest odejście od   pozyskiwania węgla. najlepszym dowodem jest dana całkiem niedawno  przez A.Dudę obietnica: „nie damy zamordować górnictwa”.

Trudno zrozumieć, co miał na myśli wypowiadając te słowa, ale są one dowodem całkowitej jego indolencji ,
Tym bardziej, że nasz rząd nie potrafi odejść od starego sposobu rozwiązywania ważnych dla Polski i świata aspektów nowoczesności i  gubi się w swoich rozwiązaniach : skoro w Polsce węgla brakuje, należy go sprowadzać z Rosji i nadal utrzymywać pozory rzekomego szanowania polskiego górnictwa.
Po prostu obecny rząd woli utrzymywać górniczą fikcję, niż stanąć przed radykalnym rozwiązaniem problemu, obawiając się niepokojów ze strony górników.
Ale niestety kiedyś dojdziemy do takiego momentu, że trzeba będzie podjąć decyzję o zaprzestaniu eksploatacji węglowych złóż, uznając, że ten proces jest nieopłacalny dla gospodarki i niebezpieczny dla ludzi w kopalniach pracujących. 
A to stanie się asumptem do wprowadzania nowoczesności w energetycznych procesach.
Tylko wszystko wskazuje na to, że obecny rząd nie chce, lub nie potrafi tego problemu rozwiązać.
Obawiają się bowiem niepokojów, związanych z zamykaniem nierentownych kopalni i związanych z tym ewentualnych rozruchów, co może negatywnie wpływać na ich sondażowe poparcie i co z tym związane, na dalsze rządzenie.

Bardzo współczuję Rodzinom zmarłych górników, jest to tym bardziej bolesna tragedia, że zdarzyła się ona w tym szczególnym Bożonarodzeniowym okresie.
W domach tych zmarłych górników nie będzie radości i wesołych kolęd. dla nich zapadnie mrok górniczej , smutnej rzeczywistości.
Łącząc się z Nimi w wielkim bólu życzę, by ten smutny dla Nich czas przyniósł Im z czasem ukojenie i spokój, tak bardzo Im teraz potrzebny.