wprost niesamowite, następną środę mamy !!!!

I znów do Ciebie parę słów Uleczko piszę
Za oknem wiosna w pełni, nawet bociany już przyleciały.
Za kilka dni usiądziemy przy świątecznym stole, potem może jakiś wiosenny spacerek sobie zrobimy, bo pogoda ma być dla nas w tym roku niezwykle łaskawa.
Tylko wciął ten wirus przeszkadza, trzeba na niego uważać, bo to niezwykle podstępna bestia z niego jest.
Na szczęście on Tobie Uleczku nie będzie przeszkadzał, bo będziesz daleko od miejskiego zgiełku, wśród budzącej się do życia przyrody, a tam wirus dostępu na szczęście nie ma dostępu, zresztą przy Tobie będą tuptały wierne cztery łapy, odganiające wszelakie zło.
Wszystkiego dobrego Uleczko na dzisiaj i na Święta, zdrowia przede wszystkim Ci życzę, bo wciąż jestem zmartwiona Twoimi sercowymi zaburzeniami, ciągle liczę na to, że to sprawa przejściowa i niebawem wszystko do normy, bez żadnej lekarskiej, dodatkowej ingerencji powróci, przecież niemożliwe, by serce mogło szwankować u kogoś, kto takie intensywnie zdrowotne życie prowadzi……. spacery, ćwiczenia, samo zdrowie przecież.
Niech ta mała, śliczna dziewczynka z różyczkami przyniesie Ci wiosenną radość i nadzieję na lepsze następne godziny, dnie, miesiące.
Wszystkiego najlepszego Uleczku dla Ciebie, mam nadzieję, że przekażesz też moje życzenia Magdzie i Jej najbliższym.

Moje świąteczne plany wciąż są jeszcze zawieszone w próżni, bo każda moją podjęta decyzję uważam za nie najlepsze rozwiązanie, niech będzie więc tak, jak będzie, czyli niech się dzieje wola nieba.
No tak, niech się dzieje, bo co ja, normalna skromna jednostka mogę?
Nie jestem spokrewniona z rodziną biskupa G, któremu krzywda i tak się nie stała, nie jeden chciałby takiej starości doczekać, nie ponosząc żadnych konsekwencji swoich poprzednich kroków i w iście pańskim dobrobycie ostatnich dni swoich dożyć.
I wcale nie kieruje mnie tu żadna zazdrość, jednak niech każdy ma to, na co sobie zasłużył, jeżeli doszedł do tego swoją życiową zaradnością – to mu za to chwała, a jeżeli pokrętną obajtkową drogą, niech ponosi tego konsekwencje.
Teraz okazuje się, że cała sprawa pana Banasia to był mały pikuś, służył tylko za przykrywkę do większych przewałów czynionych przez prominentów typu Obajtek, ot mały cyniczny kombinator oszukał wszystkich i na najwyższy piedestał wstąpił, tylko jakoś wcale nie chce mi się wierzyć, że sam Wielki Wódz o niczym nie wiedział, że dał się podejść takiemu Dyzmie, który co prawda był podobno osobą fikcyjną, ale i na jawie nam się okazał, a jednak okazało się, że był inspiracją dla cwaniaczka z Pcimia, który wykiwał nawet samego Kaczyńskiego. Chociaż czy na pewno wykiwał? Przecież mafia działa na zasadzie hakowania , a co jak co, Pis z tego własnie słynie, nie na jakiejś współpracy z drugim człowiekiem, by dokonać coś pożytecznego dla innych, ale własnie na szantażowaniu hakami, bo to umożliwia czyli ułatwia własne przekręty.
Dzisiaj sprawdziłam ostatni sondaż, w którym okazuje się, że jeszcze 28 procent Polaków nadal wierzy w bajeczki dobrej zmiany, na szczęście nie jest to liczba dająca dotychczasową nieograniczoną władzę Pisowi, ich możliwości są coraz mniejsze, co widać nawet w niektórych już przegranych sejmowych głosowaniach, co prawda na razie jeszcze nie w tych przynoszących pozytywne zmiany, ale jest dowodem na to, że Kaczyński już nie jest tym, który wszystko może, coraz więcej jeszcze niedawno silnie przy nim tkwiących posłów jak szczury opuszczają tonący okręt, pozostają jeszcze ci, którzy ciepłymi posadkami w państwowych spółkach są związani. Ich dewiza to: jeszcze trwamy, może jeszcze uda się coś więcej do chapać, jeszcze trochę napełnić własne i rodzinne kieszenie, póki się da !
Ale to też niebawem się zmieni, bo ta wewnętrzna walka pomiędzy wewnętrznymi plemionami długo bezkarnie trwać nie może, niedługo całkowicie się już pozżerają w tej walce buldogów, już nawet nie jest ona pod dywanami toczona, ale odbywa się ona całkiem jawnie, na oczach ogłupiałego społeczeństwa, które dotąd bezgranicznie wierzyło w pozytywną zmianę Polski.
Tylko cały czas pozostaje problem „co dalej”???? Kto się podejmie odgruzowywania Polski, do powrotu do jakichś normalnych praw rządzących dalszymi losami Polski?????? Kto będzie na tyle odważny, żeby pełen desperacji te zmiany przeprowadzić ??????
Niestety ten okres przejściowy może być bardzo trudny, już raz taką post komunistyczną transformację przechodziliśmy, tylko różnica jest taka, że wtedy zaczynaliśmy od przysłowiowego zera, teraz niestety spora część Polaków jest rozpasana mamiącymi ich obietnicami, które im dawano jako prezenty, nie patrząc na to, z jakich pieniędzy te prezenty pochodziły. Niestety okradanie własnego skarbca, by potem lekką rączką rozdawać nie swoje pieniądze, przy dodatkowo niesamowitej porcji propagandy uczyniły Polakom więcej zła, niż dobra. Niestety wielu Polaków wciąż tego nie rozumie. Oni są jak te dzieci, które przyzwyczajone były, że codziennie od rodziców lizaka dostawali, a gdy już zabrakło na te lizaki pieniędzy, czują się pokrzywdzeni, oszukani, domagają się następnej ich porcji.
Niestety prawda jest taka, że Pis obietnicami kupiło sobie społeczeństwo i tylko mała jego części zdawało sobie sprawę z tego, że to ułuda, że to wiecznie trwać przecież nie może. Przecież znamy powiedzenie, że z pustego i Salomon nie naleje, więc skąd by się niby miały brać te niewyczerpane zasoby, które miały nakarmić zgłodniały lud???
Gdy Jezus rozmnożył cudownie chleb, ludzie mówili: ten jest prawdziwym prorokiem. Ale on był przecież Bogiem, miał więc ten dar czynienia cudów .
Kaczyński też chciał zostać prorokiem, otoczył się ludźmi, których omamił swoimi prawie że boskimi przywarami, a okazał się zwyczajnym łotrem, okradającym jednych, by zapewnić sobie i swoim poplecznikom dostatnie życie.
A cała perfidia tej pisowskiej polityki polegała na tym, że owszem, dawali ludziom jakieś ochłapy, które miały przysłowiowo zamknąć ludziom gęby, a przede wszystkim zamknąć oczy na to, że są one przepustką do malwersacji państwowych pieniędzy i do wzbogacenia się nowo powstałej złodziejskiej oligarchii.
A miało być tak ślicznie: pokora, praca, umiar………..
No dobrze, zostawmy to na chwilę na boku, czekajmy na pozytywny rozwój przypadków, bo wyraźnie zbliża się co prawda małymi jeszcze kroczkami, ale jakaś zmiana.

Za oknem dzisiaj ciepło, słonecznie, wiosennie.
A Dziedzic na gnieździe wciąż czeka na swoją bocianią Królewnę – Przygodę, może to już na dzisiaj zaplanowany jest jej przylot?

Milutkiej środy, zapowiada się nam piękny wiosenny czas, nawet o Święta Wielkanocne zahaczający.
Oby w tej obietnicy nic się na gorsze nie zmieniło.

na przekór wszystkim i wszystkiemu

Dzisiaj życzę bardzo przyjemnego wtorku.
Bo co prawda pogoda nie napawa optymizmem, polityka też nie, ale co tam, nie można wiecznie się smucić.
Pora hen smutki odrzucić i cieszyć się, że wstał następny dzień, bo ile takich poranków jeszcze przed nami?
No, może przesadzam, przed niektórymi jest ich jeszcze sporo, przed innymi może nie, ale każdy dzień musi jakoś dobrze być przecież wykorzystany. Nawet wtedy, gdy czasem humor nie pomaga, mimo, że gdzieś czasem coś kogoś łupie.
I mimo, że za sobą mam znów mało udaną noc, postanowiłam dzisiaj podzielić się dzisiaj moim optymizmem, ot tak, bez szczególnego powodu.,
Co do tych moich tragicznie nieprzespanych nocy, to już chyba wiem, że jednak muszę przełożyć po prostu poduszkę na noc na drugą stronę tapczanu, widać za blisko pieca trzymam tę moja głowę i stąd pewnie zasnąć nie mogę?
Muszę kilka razy wstawać, pochodzić po domu tam i z powrotem i potem znów się kładę, za chwilę wstaję, znów uskuteczniam spacery po pokoju i tak jest, póki się wreszcie nie zmęczę.
No to potem śpię gdzieś tak do 8 mej 0-tej i jest jako tako, ale gdzieś o godzinie 13 przychodzi na mnie chwila drzemki i nawet na fotelu potrafię zasnąć, jakoś dziwnie wtedy żadnych kłopotów z zasypianiem nie doznaję.
Niestety to nasiliło tylko mój lęk przed nadchodzącą nocą, bo wiem, że znów nocne spacery mnie nie ominą.
Po prostu zaczynam się bać nocy!
No i powiedzcie sami, jak mogę pojechać gdziekolwiek z wizytą do kogoś, gdzie ewentualnie miałabym noc spędzić?
Dopiero bym się męczyła i denerwowała, że kogoś budzę.
Dlatego podczas takich bezsennych nocy jestem szczęśliwa, że jednak mieszkam sama i nie jestem dla nikogo zawadą.
A tak w ogóle, to coraz bardziej lubię to moje mieszkanko i tę w nim samotność .
Dlatego też moje świąteczne plany niestety będą w tym roku musiały ulec pewnym zmianom, nie spędzę je razem z Magdą i jej rodziną w Zawoi, jak pierwotnie planowaliśmy, za to w pierwszy dzień Świąt najprawdopodobniej pojadę do Modlnicy, tym razem do Maćka, a wieczorem z radością wrócę do swojego domeczku.
A drugi dzień Świąt będę już w domowych kapciach przed telewizorem czy przed Netflixem spędzać, przynajmniej nikt mnie nie obleje w ten Śmigus Dyngus 🙂
No chyba, że sama sobie zrobię świąteczne polewanie pod prysznicem 🙂
Zresztą jestem do samotnej Wielkanocy przyzwyczajona, rok temu z powodu kwarantanny całą Wielkanoc spędziłam całkowicie samotnie, chociaż przez obecność kamerek w moim i w Maćka domku tak trochę rodzinnie jednak odczuwałam to świąteczne śniadanie, czyli najważniejszą część tych świąt, dwa lata temu w Wielkanocne Święta byłam w Sanatorium we Wiśle…… też samotnie, bo co to za śniadanie Wielkanocne z całkiem obcymi mi osobami?
Ale wcale nie narzekałam, miałam najlepsze pod słońcem towarzystwo, czyli samą siebie 🙂
Przecież i tak Święta Bożego Narodzenia może nie tyle są ważniejsze, ale za to bardziej rodzinne, może to obecność choinki i to świąteczne ciepło wprowadza nas w taką nostalgię, a Wielkanoc, cóż, jest bardziej otwarta na wiosnę, zdecydowanie ma inny charakter niż zimowe święta.
A zresztą na nieco już dojrzale lata człowiek zaczyna całkiem inaczej myśleć, inaczej do pewnych spraw podchodzić, i chociaż Rodzina nadal jest bardzo ważna, ale najważniejszy jest jednak święty spokój
Dzisiaj niestety było trochę. gorzej, bo zasnęłam dopiero po godzinie czwartej rano, a o szóstej już miałam pobudkę, jako, że przyszła Renia na wiosenno – przedświąteczne porządki.
Podziwiam ją, bo ma przecież bardzo daleko, mieszka za Myślenicami, tak więc jedzie do mnie z dwoma przesiadkami, a już o 6.15 jest u mnie. To o której ona musi wstać, żeby tak wcześnie już być na miejscu????
Na szczęście teraz już wcześnie robi się jasno i ta podróż nie jest taka uciążliwa jak zimą, gdy jest nie tylko ciemno, zimno, ale i często pada śnieg.
No ale już mam czyściutko, świątecznie, mogę ze spokojem świątecznego wypoczynku czekać.
Ach, nie wiem, jak będzie z tą pogodą, może uda mi się na chwilę do Parku wskoczyć, byleby tylko nie w Lany Poniedziałek, bo nie lubię być mokra, ale z drugiej strony, kto by tam na starą babcią zresztą z wiadrem wody zapolował???
Dzisiaj przedostatni dzień marca.
Do Przygodzic przyleciał już Pan Bocian – Dziedzic i niecierpliwie oczekuje na Przygodę
Czyli można powiedzieć, że sezon obserwacji bocianich gniazd można uznać za otwarty.
A to oznacza tylko jedno : JUŻ NA PEWNO MAMY WIOSNĘ!!!

Miłego wtorku

WIELKI TYDZIEŃ

Jesteśmy już na ostatniej przedświątecznej prostej, za kilka dni będziemy się radować, jajeczkiem dzielić, serduszka miłości rozdawać i …….
No własnie i co dalej, skoro nadal nie jest wesoło, skoro epidemia nadal nas atakuje, skoro nie ma nikogo mądrego, kto by się na serio za ten cały chorobowy i chorobliwy bałagan zabrał i zaczął, albo przynajmniej próbował zabrać się za tę skrzywioną drogę, by ją wyprostować, byśmy po jakichś manowcach nie brnęli.
Oglądałam wczoraj kawę na lawę i niestety nadal widzę, że polityka w tej chwilo jest dla niektórych najważniejsza, jedni prężą swoją marną pierś, inni oblewają się pomyjami pomówień, nihil novi sub sole, czyli kto, kogo i ile razy zdąży jeszcze uderzyć. A wszystko to ubrane jest w wielkie, okrągłe piękne słowa, tylko niestety słowa. Czcze obietnice, odbiegające od prawdy. A epidemia tam gdzieś sobie z boku szaleje……
Straszna jest ta świadomość, w jaką zasadzkę siebie wpakowaliśmy i najgorsze jest to, że z tej matni nie potrafimy się wciąż wygrzebać.
A wydawałoby się, że to nie jest aż tak bardzo trudne do zrobienia, pierwszy krok to odsunięcie od koryta tych aroganckich, niekompetentnych psujów, którzy jak widać wcale rządzić krajem nie potrafią, za to napychanie ich własnych kieszeni idzie mi całkiem sprawnie.
Na szczęście są jeszcze w Polsce osoby, którym dobro Polski leży na serce

210 813 830. 10 złotych – tyle zebrała w tym roku Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy – BRAWO!!!!
To są pieniądze Twoje, moje, pieniądze tych wszystkich ludzi, którzy zrozumieli, że głównie musimy na sobie polegać.
Jesteśmy wielką Polska Rodziną, nie możemy odmawiać więc pomocy tym, którzy jej potrzebują.

I jest ten Wielki Polak nasz Jurek Owsiak, który swoim entuzjazmem potrafił ludzi obudzić i zachęcić do tej wielkiej zbiórki, te pieniądze pójdą do polskich szpitali które tak bardzo są potrzebne na leczenie dzieci,ale także na na uzupełnienie braków.
Niech teraz ci, którzy pomyje pomówień na Jurka wylewają siedzą w kącie i zaciskają zęby z wściekłości, że znów mu się udało ten wielki proces, bo oni nie tylko, że nie pomagali w tej zbiórce, ale skutecznie przeszkadzali. Zło tym razem nie wygrało.
To może akurat jest pewna nadzieja na jakąś zmianę, skoro ten tryumfalny komunikat został ogłoszony własnie w Wielki Poniedziałek???
Życie niby normalnieje, przynajmniej tak się wydaje, skoro następny komunikat dotyczący decyzji Watykanu wobec zaostrzeń uprawnień Arcybiskupa Głódzia i Arcybiskupa Edwarda Janiaka też własnie w ten przedświąteczny poniedziałek ogłoszony został.
Tylko…czy to na pewno wielka kara dla kogoś, który swój majątek ma tak olbrzymi, że do końca swojego życia ma zapewnione dostatnie życie, co prawda nie w Archidiecezji Gdańskiej, tylko gdzieś , w innej wypasionej posiadłości.
Normalny człowiek za takie przewinienia spędziłby następne lata za kratkami, ale skoro to jest tak wysoko postawiona w Polsce osoba, włos ze siwej głowy mu nie spadnie, szczególnie, że jest już zaopatrzony w tak olbrzymią emeryturę, że śmiało kilkanaście emerytów byłoby rad chociaż z części jego zarobków.
Zresztą co mu jeszcze do szczęścia niż jeszcze jedna, czy druga flaszka nie jest potrzebna.
Danieli tylko szkoda……..
Ale mam nadzieję, że to jest dopiero początek rozprawy z nieprawymi osobami, cynicznie wykorzystującymi swoją władzę, ciekawe kto następny?
Z biskupami „rozprawił” się Watykan, z politowania godnymi politykami prawicy musimy zrobić to sami.
Sygnał już został wydany….. a teraz DO DZIEŁA!!!!!!

Dobrego tygodnia w oczekiwaniu na Święta i na tę prawdziwą wiosnę , bo na wszystko kiedyś kolej przyjdzie…….

Czas – pojęcie wzgledne

Ale to na nim oparte jest całe nasze życie, on planuje nam wszystkie minuty naszego życia.

W nocy z 27 na 28 marca zmieniamy czas z zimowego na letni – pośpimy przez to o godzinę krócej. W niedzielę nad ranem wskazówki zegarów przesuniemy z godz. 2.00 na 3.00.

Miało już nie być tej zmiany, bo w pewnym sensie zaburza nam ona nasz rytm codziennych zajęć i chwil odpoczynku, do którego przez pół roku zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Ale jesteśmy teraz już jak te misie gotowi do wiosennego przebudzenia i do ustalenia nowego metrum dnia, aż do późnej jesieni, gdy znów będziemy zegar przestawiać
Pewnie, że przez epidemię cały ten czas, który nam powinien być radosny nieco się zaburzył, ale trzeba jakoś się do tej rzeczywistości przyzwyczaić.
Do Świąt Wielkanocnych coraz bliżej. I znów trwają rozmowy, czy Kościoły mają być zamknięte, czy otwarte i co trzeba zrobić dla osób, dla których uczestnictwo w Mszach św i we wszystkich religijnych obrzędach jest bardzo ważnym świadectwem ich wiary. Oni nie przyjmują wiadomości o zagrożeniu, o zachorowalności, oni chcą tak jak ich przodkowie ze śpiewem na ustach MY CHCEMY BOGA iść tam, gdzie tylko to prawdziwy Bóg według nich jest obecny. Nie krytykuję takiej postawy tych ludzi, szanuję potrzebę ich bliskości z Bogiem, ale własnie oni powinni zrozumieć, że kościół jest tylko budynkiem, symbolem Bożej Opatrzności, tylko Domem Boga. Bo własnie On tak jak każdy z nas ma tam swoje miejsce i tam własnie można go spotkać. Ale Bóg nie jest człowiekiem, On jest wszechobecny i w lesie i nad potokiem i na polnej łące i wszędzie można Go spotkać, jeżeli tylko tego się chce, jeżeli tylko w Niego się prawdziwie wierzy.
Może ktoś powie, że pisze herezję, że w takim razie po co budowane są kościoły.
Jak pisałam Kościół jest nieodzownym SYMBOLEM naszej wiary I właśnie, gdy panuje ogólne zagrożenie dla ludzkiego zdrowia i dla życia powinniśmy się zastanowić, czy naprawdę Bóg chciałby, byśmy narażali i siebie i innych na takie niebezpieczeństwo tylko po to, by zadowolić siebie spełnieniem obowiązku dobrego chrześcijanina, bo dzisiaj pokażę się w kościele, przyjmę Komunię święta, a jutro już mogę zapomnieć, że własnie przeze mnie iluś ludzi zachorowało, iluś ludzi straciło życie, że przyczyniłam się do tragedii wielu ludzi, którzy będą opłakiwać śmierć ich najbliższych.
Tylko solidarność i wzajemna odpowiedzialność może zapobiec dalszemu rozwojowi epidemii i wszyscy i wierzący i ci nie wierzący jesteśmy do tej odpowiedzialności zobowiązani.
Nie wiem, jest jeszcze kilka dni, podczas których można, a nawet trzeba by było opracować i przygotować rzeczywiście bezpieczny sposób obchodów Świąt Wielkiej Nocy, ale to wymaga teraz dobrej woli i dobrych pomysłów ze strony kościelnej. Obecna sytuacja nauczyła nas do różnych nowych sposobów rozwiązywania problemów, jakby nie było w tym wojennym czasie i teraz też musimy stanąć przed dylematem, co dalej mamy zrobić? jak można dalej na tyle dyplomatycznie postępować, by wszyscy takie rozwiązania przyjęli jako zgodę, odkładając swój upór a wystawiając na pierwsze miejsce swój rozsądek.
Ludzie nie powinni się gromadzić, więc może można ułożyć jakiś harmonogram spowiedzi, przyjmowania Komunii, czy mszy ze ściśle przestrzeganą liczbą uczestników – jest taka możliwość, przecież w każdej świątyni jest więcej niż jeden ksiądz, każdy z nich mógłby na przykład w innej godzinie odprawiać mszę dla zapisanej liczby osób, czy spowiadać z zapewnieniem przestrzegania pełnych zasad bezpieczeństwa epidemiologicznego. Może nie wszystkim takie zaostrzenia by się podobały, ale byliby zmuszeni do ich przestrzegania i musieli by to przyjąć z pokorą jako swojego rodzaju pokuty, a ksiądz powinien ich przekonywać o słuszności takiego postępowania.
A te najważniejsze uroczystości Triduum można wtedy ze spokojem świętować przez przekazy medialne wiedząc i wierząc, że gdy ten czas minie i wszystko wróci do normy znów będziemy mieli okazję osobiście w nich na przykład za rok już w pełni bezpiecznie uczestniczyć,
Myślę, że pomysł nie byłby zły, ale i kościół i ludzie musieli by w pewnych strefach swego uporu odpuścić i dojść do konsensusu.
Tylko czy księży na to stać, by racjonalnie stanąć po dobrej stronie problemu , nie broniąc przy tym swojego czasami całkiem bezmyślnego, podszytego własnym interesem zdania ????

BO WIERZYĆ TO NIE ZNACZY MIEĆ, TO PRZEDE WSZYSTKIM POWINNO ZNACZYĆ BYĆ, dla ludzi, dla Boga, dla tych owieczek, które są im powierzone i tego księża powinni przestrzegać, zwłaszcza, gdy Bóg przed nim postawił to trudne zadanie.

A z innej teraz dziedziny życia : Wczoraj byłam na zakupach ze swoim nowym wózeczkiem. Fajny jest, bardzo pojemny, sporo zakupów można w nim zmieścić, a co najważniejsze, przez zamontowane 4 kółka nie trzeba go ciągnąć za sobą, można go pchać.
Tylko……. no właśnie , przy wciąganiu zakupów po schodach do domu zablokowałam przednie koła, które już się nie kręcą, a niestety nie umiem ich odblokować, mam nadzieję, że tego nowego wózeczka mnie popsułam.
Jutro pewnie przyjdzie Maciek, by zmienić mi czas na ten wiosenny na moim zegarze elektrycznym, wiec pokażę mu ten wózek, ale trochę się boję, bo na pewno usłyszę od niego „A NIE MÓWIŁEM????
Fakt, przestrzegał mnie, że będę do niego telefonować w sprawie tego wózka, bo nie będę umiała go odblokować, ale może chociaż pokaże mi i nauczy jak to sprawnie zrobić, żebym nie musiała już z jego pomocy więcej (przynajmniej w tej materii) korzystać.
Fakt, ciągle coś mi Maciek coś tam naprawia, czy poprawia, ale tak to już jest gdy się ma na sumieniu starą ciotkę 🙂
Na szczęście jest jeszcze w odwodzie Darka, ale ona niestety nie zawsze jest w Krakowie i nie zawsze może pomocą mi służyć
Dzisiaj też jest słonko w moim Parku, może chociaż na chwilę w nim usiądę, nie za długo, bo ten wiaterek jest dla mnie trochę zbyt otrzeźwiający (czytaj chłodny) a niestety na chodzenie po Parku mój kręgosłup obecnie mi nie pozwala. Pewnie znów będę musiała pana Bartka odwiedzić, bo ta przerwa w zabiegach rehabilitacyjnych była jednak zbyt długa i trochę bezmyślna – jednak te masaże mi na tyle pomagały, że mogłam chodzić.
Teraz niestety bardzo się zaniedbałam……. smutne, ale prawdziwe. Każdy zrobiony krok to dla mnie niewyobrażalna mordęga, a nie chcę się tak całkowicie już uziemić w domu, świat na to jest za piękny. Kto by robił zdjęcia tym ptaszkom, kwiatkom i drzewom w Parku?????

No to fajnej soboty

nieskończoność………….

Coraz częściej jestem przekonana, że ten czas, gdy powiemy epidemii OVER nigdy nie nastąpi.
Słońce nadal będzie świeciło, ptaki nadal będą śpiewały, ale niestety nie dla wszystkich.
Każdego dnia komunikaty są coraz bardziej przerażające i nie można już ich ominąć, nie można powiedzieć „mnie ten problem nie dotyczy”, bo okazuje się, że własnie ciebie dotknąć on też może.
Świadomość jestem zaszczepiona, albo już jestem ozdrowieńcem wcale nie zwalnia od obaw, że choroba nie przyjdzie z powrotem i to nie wiadomo wcale, w jakiej formie z jaką siłą uderzy.
Niestety coraz więcej jest przypadków, że osoby, które już pokonały chorobę, czy osoby zaszczepione nie potrafią w sobie wywołać tak silnych przeciwciał, które nowego wirusa pokonają
To jakiś koszmar, człowiek każdego dnia żyje jakby był osadzony na bombie, która nie wiadomo kiedy wybuchnie.
A może to jest własnie to, o czym dzisiaj z Magdą rozmawiałyśmy, czyli naturalna selekcja, ponieważ jest ludzi na świecie za dużo i te jednostki mniej odporne, bez siły przebicia musza odejść, by zrobić miejsce tym silnym,, którzy ten nowy, ale lepszy świat stworzą.
To taka swoista eutanazja, za którą natura się zabrała po to, aby zachować siłę gatunku.
Wszak kiedyś wydawałoby się, że bardzo silne i niezniszczalne dzikie zwierzęta na przykład dinozaury też w naturalny sposób wymarły, dając miejsce nowym gatunkom.
Może to nieco śmieszne porównywać ludzi do dinozaurów, ale jednak coś w tym prawdy jest, bo na tym właśnie polega ewolucja. Jedni słabsi odchodzą, inni silniejsi na to miejsce przychodzą z nowym pomysłem na coś lepszego niż dotychczas.
A jacy będą ci następcy dzisiejszej ludzkiej populacji?
Trudno przewidzieć jakimi wartościami będą się kierowali, bo niestety trzeba przyznać, że dzisiejsza ludzkość bardzo się pogubiła, wartości, jakimi się kierowała gdzieś się porozbiegały na boki, a pycha i próżność tylko pcha nas naprzód, wprost na krawędź przepaści.
I wcale nie chodzi mi tylko o względy religijne, chociaż i ta religijność bardzo została ostatnio wypatrzona, ale chodzi mi o te wartości, które powinny cechować prawdziwego CZŁOWIEKA Niestety, zwyczajne ludzkie odruchy zostały odsunięte przez jakże rozpowszechnione słowo MAMONA, MIEĆ, A NIE BYĆ!!!!
Zresztą już kilkakrotnie o tym w swoim blogu wspominałam, przestrzegałam przed takim podejściem do życia.
Pewnie, że są osoby pracowite, zaradne które prostą, a nie fałszywą, pokrętną drogą potrafią dojść do celu, ale jeżeli są to osoby niesamolubne, potrafiące dzielić się z tymi słabszymi , którzy pomocy potrzebują – chwała im za to.
To jest ta wielka, niezaprzeczalna wartość : PRAWDZIWE CZŁOWIECZEŃSTWO !!
Takim prekursorem zbawienia był Noe, który zabrał swoją rodzinę, najbliższych i wybrane zwierzęta do Arki, by wybawić ich od potopu, ale także od szerzącego się zła.
Ta obecna teraz epidemia to też pewien rodzaj Potopu, może właśnie teraz nadszedł ten moment, że musimy odnaleźć nowe kierunki swojej ziemskiej drogi, przez swoisty sposób samooczyszczenia się od tego, co jest złe.
Niestety przy tym ucierpią te osoby słabsze, niekoniecznie złe, ale nie umiejące się bronić, albo te, które zostaną wyrzucone epidemii na żer.
Wczoraj pisałam, że ta epidemia to rodzaj wojny, a wojna zawsze niestety przynosi zniszczenia, ludzką krzywdę.
Dlatego każdego dnia budzę się z tą myślą, co ten dzień przyniesie, jakie złe wiadomości do nas dotrą, bo jakoś na razie nie widać tego optymistycznego stwierdzenia”; NARESZCIE EPIDEMIĘ KORONAWORUSEM MAMY JUŻ ZA SOBĄ.
Ale czy i kiedy o tym się dowiemy?????

Dzisiaj mamy słoneczny i podobno nawet ciepły piątek, więc wybieram się z moim nowym wózeczkiem na zakupy.
Tak, tak, ten stary wózeczek już bardzo się mi wysłużył, nieco się podziurawił i musiałam dokonać nowego zakupu.
Zamówiłam przez internet fajny włoski wózek, który różni się od mojego starego tym, że ma aż cztery, a nie tylko dwa kółka, więc może być zarówno ciągniony jak i pchany, co bardzo ułatwia zakupy. No tak, jedni cieszą się swoim nowo zakupionym autkiem, inni cieszą się nowo zakupionym wózkiem na zakupy i ta radość wcale nie jest mniejsza.
Bo tak już jest, gdy nie można osiągnąć czegoś, co jest poza naszymi możliwościami, należy cieszyć się nawet drobnostką, którą się dostaje czy kupuje.
Właśnie dwa dni temu Daria zamontowała mi nową klawiaturę do komputera, gdyż na starej wytarły się już literki, a Maciek zamontował mi kółka w moim nowym wózeczku. Ot małe, ale cieszy.
Ale moim chyba największym marzeniem, moim największą radością byłaby świadomość, że Epidemia Koronawirusa już jest OVER.
Ale na to jeszcze trochę trzeba poczekać, może jednak ten zegar z mojej strony kiedyś wybije jednak tę dobrą godzinę????
Życzę miłego piątku

nie rozumiem ludzi, czyli……

………całkowity brak zachowania instynktu samozachowawczego.
Czy naprawdę wszyscy muszą mieć podane wszystko na tacy??
Czy nie możemy sami włączyć procesu myślenia?
Chodzi mi o te zaostrzenia epidemiologiczne.
Rząd goni w piętkę i sami już nie wiedzą, co mają zaostrzać, a co poluzować.
W porządku, ale ludzie należą do grupy HOMO SAPIENS, czyli teoretycznie sami powinni wiedzieć, co dla nich jest bezpieczne, a co nie.
Przecież nie jesteśmy małymi dziećmi, które trzeba za rękę prowadzić i powiedzieć ” bądź grzeczny, bo inaczej dostaniesz klapsa”
Nie trzeba być nad wyraz inteligentnym, żeby nie wiedzieć, że nie należy pchać się tam, gdzie jest duży tłum, bo wtedy wiadomo, że jest większe ryzyko zachorowalności.
Najśmieszniejsze, a zarazem najtragiczniejsze jest to, że dyskutujemy o tym, czy rząd słusznie, czy nie słusznie takie, czy inne zaostrzenia wprowadza. To tylko świadczy o tym,że nie rozumiemy świata i nie rozumiemy, na czym epidemia polega.
Nikt mądry nie wsadza ręki do ognia, czy palca do kontaktu, bo przewiduje, że może to się dla niego źle skończyć.
Podobna sytuacja jest teraz, podczas gdy codziennie wzrasta liczba zakażeń, gdy rośnie liczba zgonów i to osób już całkiem młodych, każdy powinien pomyśleć sobie ” a co ja mogę zrobić, by tą sytuację odmienić?””
Wbrew pozorom sporo można zrobić, przede wszystkim się zaszczepić, by chociaż ograniczyć możliwość zarażania i zabezpieczyć siebie przed chorobą, chociaż szczepienie nie jest gwarancją, że wirus nas ominie, ale możemy w łatwiejszy i delikatniejszy sposób tę chorobę chorobę przejść.
Ale najważniejsze jest, żeby nie dyskutować o tym, czy słuszne , czy nie jest zamykanie galerii, kin, pływalni czy kościołów, po prostu można tam po prostu nie bywać. Prosta sprawa, nie chcę tam iść, więc nie idę!!!
Wiadomo, że oficjalnie kościoły nie będą pozamykane, bo to jest jednak spory interes dla tej instytucji, a zamknięcie kościołowi to przede wszystkim pusta taca, a z tego kościoły i księża są utrzymywani.
Więc kościoły będą się do końca bronić przed takim ostatecznym aktem zamykania, a spolegliwa im władza niestety nie będzie stanowczej decyzji ścisłego zamykania podejmowała.
Szczególnie teraz jest akurat świetna wymówka, wszak Święta Wielkiej Nocy dla Katolików są naprawdę ważnym wydarzeniem, w której licznie wierzący biorą udział i to nie tylko przez jeden, czy przez dwa świąteczne dni, ale przygotowania do Świąt, czyli Triduum, a potem obrzędy Wielkiej Soboty przyciągają wielkie tłumy.
I teraz popatrzcie od Wielkiego Czwartku do Świątecznego poniedziałku przez 5 dni ludzie spotykają się na niewielkiej w sumie powierzchni, kichają, smarkają i śpiewając też swoje bakterie z siebie wypluwają
A przecież Bóg jest wszędzie i tak samo nas słyszy i nas rozumie, nawet w ciszy własnego mieszkania. Wystarczy tylko chwila skupienia, wyciszenia się i rozmowy z Bogiem.
Bo samo bezmyślne klepanie pacierzy, gdy człowiek nawet w Kościele jest rozproszony myślami nie jest wcale Bogu miłe. Bo często jest tak, że w kościele ktoś odmawia modlitwę, czy śpiewa jakąś kościelną pieśń , a rozgląda się wokoło i myśli sobie: o jest Kowalska dzisiaj , nawet z mężem, a przecież nie dawniej jak wczoraj się kłócili, bili, a ta Malinowska kupiła nowe futro, ciekawe skąd ma na to pieniądze, a ten Nowak, to niezły kombinator, taką wypasioną furą dzisiaj pod kościół podjechał itd, itd. Czy taki nasz pobyt w kościele ma w ogóle jakikolwiek sens? Chyba tylko taki, żeby się pokazać sąsiadom, „udowodnić „im że jest się osobą wierząca, a to, że potem po wyjściu już ze świątyni dopadają nas różne demony zła, złości i nienawiści już się nie liczy, jesteśmy poza Kościołem, to Bóg tego nie widzi.
To nie jest wcale prawdziwa wiara, to jest tylko fanatyzm, bigoteria, a różnica jest taka, że prawdziwa wiara jest dla Boga, a fanatyzm polega na afiszowaniu się, modelowaniu swojej osoby i zachowanie pozorów religijności, chociaż często odbiega ona całkowicie od tego, w czym zawarty jest sens słowa, które często nadużywamy mówiąc ‚wierzę’
Prawdziwa wiara to nasz własny prywatny kontakt z Bogiem, który powinien być otoczony nimbem intymności ,która może być zawarta zarówno w Kościele, jak i poza nim, i tu i tu jest ona miła Bogu, o ile jest ona naprawdę szczera.
Pewnie, że ta cała oprawa religijna związana ze świętami ma swój sens, jest wyrazem naszego hołdu dla Boga, ale jeżeli ma to wszystko odbywać się kosztem zdrowia ludzi, ten sens się zatraca , a jeszcze dodatkowo, gdy księża w kościele zajmują się sprawami wykraczającymi poza margines BÓG – CZŁOWIEK, co niestety ostatnio często się zdarza, gdy sprawy Boskie mieszają się z polityką. Kościół tym właśnie sam zaprzecza podstawom swojego istnienia, które zawarte jest w powiedzeniu : Co Boskie – Bogu, co Cesarskie- Cesarzowi.
Sam Jesus nie mieszał się do polityki i na pewno nie chciałby, żeby jego Apostołowie, którzy są na ziemi Jego posłańcami, tę granicę pomiędzy życiem doczesnym, a życiem przyszłym w brutalny sposób przekraczali, wykorzystując swoje nauki do spraw, które od wiary odstępują.

Dlatego nie jest ważne, czy oficjalnie kościoły będą zamknięte, czy nie, ważne jest to, co my postanowimy, skoro według zezwoleń Kościoła możemy w te dni nie przychodzić i nie zarażać się nawzajem, ale równocześnie w skupieniu będziemy brać udział we wszystkich transmitowanych przez TV czy przez Radio uroczystościach, dla Boga będzie to na prawdę tak samo ważne, jak gdybyśmy brali bezpośrednio w tym udział w Kościele.

DECYZJA ZDECYDOWANIE POWINNA NALEŻEĆ DO NAS !!!!!
Przecież skoro Kościół nie będzie zamknięty możemy tam pójść się pomodlić wtedy, gdy nie będzie tam tłumów, ba nawet można do puszek dać datki dla Kościoła, bo na pewno bez nich będzie księżom trudno świątynię utrzymać.
Bez basenów i bez stoków narciarskich też możemy się przecież obejść, nie potrwa to przecież przez nieokreślenie długi czas, kiedyś wrócimy do normalności, a ten termin powrotu zależy tylko od nas samych.

LUDZIE MYŚLCIE NIE TYLKO O SOBIE, ALE I O INNYCH!!!!!!

To będzie chyba dla osób wierzących właśnie dobrym katolickim przesłaniem.
Nie namawiam, aby nie iść w ogóle do Kościoła, żeby odejść od wiary, ale żeby to wszystko przeprowadzać ze sensem, bo takie przesłanie dzisiaj w tych ciężkich czasach jest nam od Boga dane, to powinno być świadectwo naszej dojrzałości, teraz wszyscy musimy zdać jeden z najcięższych naszych życiowych egzaminów, nie patrząc na to, co nam z góry nakazują, lub zakazują, ale zgodnie z naszym przekonaniem ; wszyscy jesteśmy jedną wielką Rodziną i musimy zadbać, aby w jak najszybszy sposób ograniczyć, a następnie wygasić tę niesamowicie groźną sytuację, jaką jest ta panująca teraz epidemia, a wszystko zależy przecież od nas samych, od każdego przeciętnego Kowalskiego, Nowaka, czy Malinowskiego, obojętnie jakąkolwiek opcję polityczną, czy jaką wiarę oni wyznają.
Także w tej chwili polityka zdecydowanie musi zejść na bok, ona teraz nie jest najważniejsza, chociaż niestety to własnie polityka jest teraz największa przeszkodą w realizacji powrotu do normalności. Może czas przyniesie jakieś inne, mądre rozwiązania?????

Życzę na czwartek wiele dobrego, oczekujemy poprawy, ale jak widać wciąż ona nie tylko, że nie przychodzi, ale jest coraz bardziej drapieżna, przynosi wciąż porażkę, za którą jednak sami jesteśmy odpowiedzialni.
No to chociaż słonka na dzisiaj życzę.

P.S. jeszcze jeden mazurek, jeszcze kawałek serniczka, a potem…………. właśnie, co potem?????

środowe wspomnienie

Jak to dobrze, że ktoś wymyślił te środy.
To taka mała odskocznia od tej chorobliwej rzeczywistości, od tego, co nas swoimi mackami oblepiło i dusi, dusi, dusi….
Jest tylko róża, czasami dwie, lub więcej i gdzieś po dwóch stronach komputera jesteś Ty – Ula i Ja – Ewa, ongiś, za dobrych, wesołych czasów Ewelinką zwaną.
Niedawno robiłam porządek w swoich szufladach i znalazłam taką zawieszkę z któregoś naszego czatowskiego zjazdu w Krakowie, na którym własnie jest napis Ewelinka i zadumałam się, z łezką wspominam te nasze harce w małej restauracji Raj na Krakowskim Kazimierzu, a potem harce i wspólne piwko na płycie krakowskiego Rynku.
To były dobre czasy, co??? To był prawdziwy R A J !!!!
Pieczołowicie schowałam z powrotem tę zawieszkę, bo to jest przecież nasza historia, która już się co prawda nie wróci, to już przeminęło, gdzieś z krakowskim wiatrem powiało w dal, ale w miłych wspomnieniach wciąż jednak odżywa i przynosi taki nieco nostalgiczny uśmiech.
Pozdrawiam Cię serdecznie Uleczku i wraz z tymi trzema ślicznymi różyczkami, prócz małego motylka i serduszka całusa Ci posyłam, byś wiedziała, że gdzieś tam, około plus minus 600 kilometrów od Ciebie, jest ktoś, kto akurat teraz o Tobie myśli.
A, jeszcze jest tam taka mała koperta. Pewnie pamiętasz z dziecinnych jeszcze lat, gdy koleżanki jeszcze w szkole podstawowej dawały sobie takie koperty z napisem TAJEMNICA??? Właśnie w tej kopercie też jest zawarta nasza TAJEMNICA, cicho, sza, nikt niepowołany o niej dowiedzieć się nie może….. ona jest tylko nasza 🙂
Miłej środy Ulka, mam nadzieję, że jesteś już zdrowa i serduszko już Ci nie dokucza, bo dnie robią się coraz dłuższe i na pewno będą coraz bardziej intensywne w Twoje sportowe zamiłowania. I słoneczne krakowskie promyczki spod Sukiennic też Tobie przesyłam, chociaż za wiele dzisiaj ich nie widać…….

Wczoraj tak bardzo poważnie zastanawiałam się, czy rzeczywiście nie ma żadnego sposobu na pokonanie tego okropnego wirusa?
Strach ogarnął już wszystkich Polaków ( i nie tylko, za naszymi granicami jest niestety podobnie), bo okazuje się, że coraz młodsze pokolenie, takie, które powinno być w pełni zdrowia i siły, które miały być naszą przyszłością, niestety poważnie choruje i niestety często wielu z nich umiera.
Śmierć jest okrutna (zwłaszcza dla bliskich) w każdym wieku, ale jeżeli umierają już osoby, przed którymi życie dopiero się rozwija, mają tyle pomysłów na swoje życie, tyle zamierzeń, planów, a tu niestety trzeba wszystko zostawić już za sobą i trzeba się z tym życiem żegnać – to jest dopiero prawdziwy Armagedon !!!!
To jest po prostu n i e s p r a w i e d l i w e !!!!!!!
Wiem, rozumiem, podczas wojny też niestety ludzie ginęli,własnie często gasły życia całkiem młodych osób, ale to była w o j n a !!!!
A teraz?
Właściwie można powiedzieć, że znów jesteśmy na froncie wojennym, tylko tym razem ten wróg jest wyjątkowo przebiegły i perfidny, w dodatku zatacza coraz większe kręgi i jest bezwzględny,nie ma możliwości zrobienia z nim żadnych układów. Jeden malutki wirus o sile atomowej bomby potrafi wiele żyć zniszczyć.
A najgorsza w tym wszystkim jest ta bezradność, mimo jednak podejmowania pewnych starań, nie można jej okiełzać.
Niestety podawane codzienne komunikaty o nowej zachorowalności i o nowych zgonach nie brzmią optymistycznie, ciągle tkwimy w jakimś horrorze, a podawane liczby nas po prostu dobijają.
Jesteśmy wszyscy zdeprymowani, żyjemy pod niesamowitym mieczem ogólnego stresu i nawet wiosna, ani myśl o nadchodzącym lecie, nie cieszy. Bo jak można robić jakiekolwiek wakacyjne plany, gdy nadchodząca przyszłość najprawdopodobniej poprawy nie przyniesie, będziemy uziemieni w naszych domach, a jeżeli nawet ktoś będzie chciał ponieść ryzyko jakiegoś wyjazdu, może okazać się, że albo on i tak nie dojdzie do skutku, albo skutki takiej wyprawy mogą się dla nas tragicznie skończyć.
Tak więc kręcimy się w tej bezradności, nawet już nie wszyscy mają siłę podjąć jakąś walkę, bo takim lekarstwem mogłaby być szczepionka, a ta, jak widzimy niestety jest bardzo w Polsce ograniczana,
Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, na pewno chodzi o pieniądze i te farmaceutyczne firmy niestety mogą teraz wykorzystywać swoją hossę i dyktować warunki, a może rzeczywiście nie są one na tyle silne, by w pełni zapotrzebowanie na szczepionki wypełnić tak, by zabezpieczyć cały farmaceutyczny, wciąż pusty niestety rynek.
Bo mimo, że wciąż są jeszcze antyszczepionkowcy, którzy z sobie tylko wiadomych powodów przeciwni szczepieniu, na zasadzie podobnej, jaką wyznawał nasz pełniący obowiązki A. Duda – nie, bo nie!!!, albo zgodnie z dziecinną zasadą „na złość mamie odmrożę sobie uszy”, ale to raczej jest ta mniejszość populacji, jednak jest wciąż sporo ludzi, którzy chcą się zaszczepić, niestety z powody ciągłego braku, albo zbyt powolnych nowych dostaw szczepionek wciąż liczba korzystających z tej szczepionkowej terapii jest bardzo ograniczona. Nie zdążymy na czas całkowicie zapobiec rozwojowi epidemii, skoro tyle ludzi będzie nie zaszczepionych, będziemy nawzajem się zarażać i najgorsze jest to, że nikt nie może nam powiedzieć, kiedy ten koszmar się skończy i jakie szkody jeszcze przyniesie.
Jedni umierają, a ci, którym udaje się przeżyć próbują jakoś na nowo ułożyć sobie życie, tylko, że ekonomiczna sytuacja jest też koszmarna, gospodarka dogorywa, ludzie bankrutują, a politycy , zarówno ci rządzący, jak i ci z opozycji, niestety nie mają skutecznego lekarstwa, aby to wszystko jakoś ogarnąć, Jest zupełnie jak na wojnie, gdy dowództwo się poddaje, bo już nie mają żadnych pomysłów na nową strategię.
Nasz rząd też się poddał, chociaż wciąż udaje, że jeszcze coś z tym problemem robi, a wszystko co robią to wygłoszenie suchego komunikatu : „dzisiaj zachorowało tyle i tyle nowych osób, a tyle było zgonów” albo „trzeba wszystko pozamykać, by epidemia się nie rozszerzała”, w porządku, tylko, że nie ma do tego dodatkowych komunikatów co zrobić, aby ci pozamykani w swoich mieszkaniach , często pozbawieni środków do życia ludzie jakoś ten trudny czas przetrwali. Rozumiem, czasy są niezwykle ciężkie. można, a nawet trzeba jakoś ograniczyć w jakiś sposób dotychczasowy styl życia, ale przykład powinien iść z góry, tymczasem wciąż jesteśmy zasypywani z relacjami niebotycznych wprost luksusów rządzącej oligarchii, która nie tylko, że umiaru nie zna i na codzień jej nie stosuje , ale jeszcze w arogancki sposób swoje zbójeckie prawa wywyższa nad innych.
Chciałabym się obudzić któregoś dnia ze świadomością, że to wszystko był tylko jakiś koszmarny sen, że nie taplamy się już w tym błocie absurdów i niemocy, że za oknem szaleje wiosna, zaraz przylecą bociany, bez będzie pachniał tak jak bez, a my szczęśliwi znów pójdziemy do pracy, na spacer, bez trosk o zdrowie naszych najbliższych, a jutro nie będzie się już kryło pod pokrywą czarnych chmur, które nad Polskę napłynęły.
Bo w przyrodzie jest tak, że chmury na ogół przemijają, a potem pokazuje się słonko, niestety nasza rzeczywistość optymizmem nas nie napawa, wciąż nie widać tej naszej słonecznej przyszłości……..
Życzę Wam słonka na dzisiaj, chociaż i ono też gdzieś za chmurami się skryło.
Życzę Wam sporo nadziei, która nas przeprowadzi przez ten trudny czas i pozwoli nam na to, by znów uśmiech wszedł na nasze policzki, by nasze dzieciaki mogły swobodnie sobie brykać, by psy wesoło szczekały, a koty też wiosennie mruczały swoje kocie melodie. By było tak jak kiedyś : N O R M A L N I E !!!!
Dobrej środy.

pomilczę

Niedawno zmarły znakomity pisarz Adam Zagajewski powiedział kiedyś, że jeżeli nie ma się nic ciekawego do powiedzenia, do napisania, to lepiej sobie pomilczeć
I tak własnie ja dzisiaj pomilczę, bo chyba ta największa bezczelność, to chamstwo w postaci oskarżenia Marszałka Sejmu o łapówkarstwo w chwili, gdy wszystkie brudy, przekręty i wręcz malwersacje pisowskiego pieszczocha Obajtka mnożą się niczym natrętne nie nażarte bzyczące muchy nad pisowskim g..ó..w..n..e..m nie mieści się normalnemu człowiekowi w głowie.
A ja wciąż jeszcze jestem n o r m a l n a !!!!!!
Dlatego porażona następnym napadem na polską demokrację wolę sobie pomilczeć i swoje pomyśleć.
No i czekać, kiedy ten miecz Damoklesa spadnie na te coraz bardziej chamskie, polityczne odpady, śmieci.

Miłego wtorku, chociaż pogoda stanowczo nie dopisuje

i my też i my też

Ma Paryż swój Łuk Tryumfalny, więc pan Suski stwierdził, że Polska nie może byc gorsza i co prawda nie wybuduje go tak jak Francuzi w Stolicy, ale za to Tryumfować swoją megalomanią będziemy w Tomaszowie Lubelskim i tam własnie będzie on przypominał o naszej wielkiej historii, bowiem ma on przypominać o Bitwie Warszawskiej i o pobycie w tej miejscowości samego Wodza Piłsudskiego, który rozdawał tam żołnierzom Ordery Virtuti Militari , a bez tych medali Polska nie wyglądała by tak, jak wygląda teraz.
Pewnie, bo przecież następny Wielki Wódz Kaczyński podtrzymuje tradycję Wielskiej i Wspaniałej Polski
No i co na to zawistni opozycjoniści powiecie????, jak Sasin postanowił, tak będzie,
Łuk będzie budował nasza polską tożsamość i będzie przyczyniał się do tego, że będziemy trwać, że nie roztopimy się w jakiejś ogólnonarodowej, ogólno etnicznej magmie europejskiej – stwierdził Jacek Sasin podpisując akt erekcyjny pod budowę Łuku..
Wielkość polski Kaczyńskiego polega na budowaniu wielu różnych pomników, od różnych mniej lub bardziej udanych posągów Jana Pawła II, poprzez często maszkaronowe, nijak nie przypominające oryginał postacie Lecha Kaczyńskiego, który zaszczyca swoja osobą już omal wszystkie parki i deptaki w całej Polsce, również i inni niektórzy znakomici członkowie Pisu też doczekali się swoich podobizn, o wspaniałych schodkach do nieba straszące na Placu Konstytucji w Warszawie, jako pomnik Ofiar katastrofy smoleńskiej wzniesiony nie wspomnę, ale widać to jeszcze wszystko jest za mało, teraz będziemy mieć swój własny Łuk Tryumfalny!!! wysokości tego łuku wreszcie POLSKA pokaże Europie swoją wielkość i swoją niezależność!!!!!!
Jak szaleć, to szaleć Co z tego, że rządowa kasa jest pusta, że nie ma pieniędzy na dotacje dla szpitali, nie ma pieniędzy na pomoc dla osób niepełnosprawnych, chociaż taką pomoc finansową im obiecaną, że nasze zadłużenie zatrważająco rośnie i dopiero może nasze praprawnuki będą w stanie te długi spłacać, tak samo Pis nie przejmuje się, że przez pandemię wiele prywatnych firm upadło, a ludzie poszli na bruk, właściciele zbankrutowali i to im w pierwszej kolejności należałaby się finansowa pomoc.
Kto bogatemu zabroni????? Nikt, tylko Sasin i inni jego koleżki zapominają, że to nie są wcale ich własne, prywatne fundusze, że budowa takiego Łuku Tryumfalnego , który będzie wysoki na 6 metrów pochłonie sporo potrzebnych nam teraz szczególnie pieniędzy.
Jest tylko jedna taka mała nadzieja, że skoro za budowę tego Łuku zabrał się Sasin, to może akurat nic z tej budowy nie wyniknie, albo niestety może być wręcz przeciwnie, po prostu Pis przetrwoni następne nasze pieniądze, podobnie było z tymi dwiema wieżami bloku energetycznego w Ostrołęce, które zaraz po wybudowaniu trzeba było rozebrać, gdy koncern Energa, do którego elektrownia miała należeć, został przez Obajtka przejęty i przyklejony do koncernu Orlen, więc w związku z tym plan powstającej tam elektrowni węglowej całkowicie upadł.
Zresztą wiele takich przypadków niegospodarności, a raczej powiedziałabym inwestycji wyraźnie rabunkowych za czasów Pisu powstało, można by wymienić tutaj chociażby całkiem niepotrzebny przekop Mierzei Wiślanej, który podobno nawet trwa, ale jakoś niemrawo ta inwestycja się toczy o na pewno nie jest ona priorytetową i nieodzowną inwestycją, czy zakrawający na kpinę pomysł budowania Portu Centralnego, który teraz ograniczył się tylko do pilnowania łąki, na której kiedyś ma lub nie ma powstać ten port lotniczy za ciężkie pieniądze, a pisowscy funkcjonariusze doglądają tylko, czy trawka na nim równo rośnie.
Już większy pożytek byłby z tej łąki, gdyby powstało tam pastwisko, na którym można byłoby krowy wypasać, a potem sprzedawać ich mleko.
Polska niestety coraz bardziej przypomina gangsterską szajkę, może pozazdrościliśmy USA z czasów prohibicji, a może jakiejś Cosa nostra rodem z Sycylii, chociaż chyba nasza mafia jest raczej bardziej rozpychająca się łokciami, raczej nie myśląca, strategicznie, ale chwilowo, tu i teraz, byle więcej, co nie znaczy, że niestety jest przez to mniej skuteczna, ale wszystkie jej pomyły na bardzo krzywych nóżkach są oparte. A to dlatego, że niestety całkiem nieinteligentne osoby chcą sprawować rolę bossów Polski i nie zawsze im to wychodzi, pewnie tak będzie do czasu, aż posypie się już całkowicie układ, który teraz opanował Polskę, a już jak widać zaczyna w tym układzie bardzo trzeszczeć
I życzę wszystkim Polakom, by wreszcie ta cała pisia machina runęła, Polska znormalniała, by nie była rozrywana na strzępki z jednej strony przez mafiozów, a z drugiej strony niszczona przez coraz głupsze pomysły, jak chociażby ten ostatni pana Sasina, może na razie tylko następny, no kto wie, co mu jeszcze doi głowy nie wpadnie???? Przecież czymś trzeba się wykazać, czymś Kaczyńskiemu się podlizać, bo kolejka do lizania jego tyłka jest coraz dłuższa..
Zresztą sam wielki Wódz też sam zaczyna się gubić w swoich pomysłach i co raz częściej pozwala na wodzenie go za nos, a to jest tylko dowodem jego upadku.
Na razie pierwsze skrzypce wciąż jeszcze Zbyszek Z. prowadzi, co przejawia się wydawaniem całkiem niedemokratycznych rozporządzeń celem zastraszania sędziów i prokuratorów, a ostatnio jeszcze stara się pogrążyć Marszałka Senatu, prof Grodzkiego, oskarżając go, bez żadnych konkretnych dowodów, o jakieś malwersacje. Dziwne, że panu Ziobrze przeszkadzają niby brane łapówki w wysokości tysiąca, czy 6 tysięcy złotych, a jakoś całkiem nie przeszkadzają mu wałki, które robi chociażby pan Obajtek, który okrada państwo na kilkadziesiąt milionów złotych
Czerwona Pajęczyna pana Obajtka niestety jest wciąż jeszcze pierścieniem skorumpowanych polityków otoczona i tylko jest jedno jedyne wyjście z tej rodzimej matni , a nie jak mówił Sasin ogólno europejskiej etnicznej magmy, cokolwiek ten zlepek głupich wyrazów miałby znaczyć, – nowe wybory i ostre i ostateczne rozliczenie obecnie panującej mafii. .
I trzeba jeszcze naprawdę bardzo pilnie pilnować, by znów jakieś następne niepowołane, szemrane towarzystwo do władzy się nie dostało, bo to byłby już całkowity cios dla Polski, już teraz po władzy Pisu ciężko będzie się nam pozbierać.

Dziś rozpoczynamy nowy tydzień, jeszcze nie przedświąteczny, ale obawiam się, że i nawet ren sam Wielki Tydzień będzie spokojniejszy niż zazwyczaj, bo idą spore zaostrzenia, znów będziemy przez Święta w domach pozamykani.
Za to 10 kwietnia będzie bardzo ważny przecież dzień dla pisowców, jedenasta rocznica katastrofy smoleńskiej, więc na ten dzień polityczna kwarantanna będzie oczywista oczywistość, odroczona, inaczej nie mógłby znów po schodkach Wielki Wódz wchodzić, by głosić swojemu wiernemu narodowi „dobre słowo”

I ja też mam dla Was dobre słowo no dzisiaj i na cały tydzień : TRZYMAJMY SIĘ !!!