nareszcie

Właściwie całe moje przesłanie na dzień dzisiejszy zawarte jest na tym zdjęciu.
Przesyłam Wam zatem kubek dobrego humoru, przecież to jest najważniejsze nawet wtedy gdy wydaje się ze świat jest szary, ponury i beznadziejny w swoich wszelakich wymiarach. Gdy wydaje się, że nie ma już żadnego wyjścia, ale nagle, ni stąd ni zowąd pokazuje się jeszcze jedna malutka dróżka – nadzieja, która potem, dzięki naszym wysiłkom może w tę szeroką, wygodna aleję się przemienić.
Już o tym chyba pisałam, wystarczy tylko c h c i e ć !!!!
I dzisiejszy poranek bardzo miło mnie zaskoczył, najpierw pośród kłębiastych białych chmur pokazały się pierwsze promyki słonka, z czasem chmury odpłynęły sobie, a niebo wydaj się być jedna niebieską, pogodną taflą.
I niech tak utrzymuje się przez cały dzisiejszy a najważniejsze i jutrzejszy dzień, bo co to byłby za piknik z okazji Dnia Dziecka i oczywiście urodzin Zelduni, gdyby pogoda nam zła dokuczała?
Zrobiłam sobie dzisiaj dłuższą przerwę w moim wpisie, poczekałam, aż sprawa z pogodą na dzisiaj się wyjaśni i..jest dobrze, nawet bardzo dobrze, temperatura za oknem przekroczyła magiczna cyfrę 20 stopni.
No to po co miałabym sobie psuć humorek narzekaniem na przykład na politykę?
Ona na razie będzie taka, na jaką jej pozwalamy wciąż żyć.
No to ; HURRA NIECH ŻYJE SŁONECZNY WEEKEND.
I to by było na tyle

chyba mnie bierze…….

nie, jeszcze nie cholera, (ta mnie już poniosła w niedzielę, po wyborach), ale chyba jakiś wstrętny wirus osiadł w moim gardle i w nosie i teraz mnie dręczy.
Kicham, prycham, w gardle mam sucho i okropnie mnie drapie, w dodatku cały czas trzęsę się dosłownie z zimna, o czym to świadczy???
Ano dokładnie o tym, że moje plany na sobotnie popołudnie, to znaczy, najprawdopodobniej moje sobotnie plany będą musiały ulec zmianie i nie będę mogła niestety brać czynnego udziału w pierwszych urodzinkach mojej Kochanej Zelduni, nie pójdę przecież do niej chora.
Mam przed sobą co prawda jeszcze dwa dni, ale to jest zbyt mało żeby pokonać chorobę, tym bardzie, że kurować będę mogła się najwcześniej od późnego popołudnia, bo wcześniej muszę być w pracy, mam już rozpisanych pacjentów.
Całkiem możliwe, że złapałam tego bakcyla w niedzielę od jednej pani z naszej Komisji, która właśnie też przyszła chora i gripexem się ratowała. A ja niestety zawsze taka jakaś łasa na te wirusy jestem, muszę koniecznie je złapać.
Ale fakt, pogoda nie jest adekwatna do tej pory roku, co oznacza niewiele ponad 10 stopni Celsjusza na termometrze, prawie, że w lecie? żałosne.
Ba, nawet Alertrcb ostrzegał o możliwościach …przymrozków, co prawda na północy kraju, ale zlitujcie się, przecież nie mamy początku wiosny, tylko jej prawie już koniec.
W moim mieszkaniu ciągle jest zimno, siedzę w dwóch swetrach, ale chowam się pod kocem i marzę, żeby wreszcie ciepło się zrobiło.
No a dzisiaj rano to już całkowicie załamałam swoim złym samopoczuciem.
Wczoraj dostałam list polecony, z Działu Sanatoryjnego NFZ, mówiące o tym, że moje skierowanie do sanatorium, wystawione w sierpniu 2017 zostało przesłane do mojego lekarza pierwszego kontaktu, który mi to skierowanie wystawiał, celem weryfikacji, czy nadal moja choroba po 15 miesiącach oczekiwania na sanatoryjne leczenie kwalifikuje mnie do …dalszego oczekiwania na takie leczenie, czy po prostu (chyba w cudowny sposób) ozdrowiałam na tyle, że już nie wymagam takiej medycznej usługi.
Na cale szczęście dostałam od Elżbiety potwierdzenie, że takie pismo weryfikacyjne z NFZ do przychodni dotarło, zostało przez panią doktor potwierdzone i odesłane z powrotem do Urzędu NFZ, nie musiałam sama brać udziału w tym całym zamieszaniu z taką weryfikacją, ale sam fakt takiej procedury jest co najmniej dziwny, skoro już przy składaniu dokumentów powiadamiają chorego, że czas oczekiwania na skierowanie do sanatorium jest co najmniej 26-27 miesięcy. To tylko jest świadectwem durnowatej, nikomu nie potrzebnej biurokracji, która niestety w Polsce jest wciąż wszechobecna.
No nic, nadal potulnie czekam na swoją kolejkę, rok dopiero minie na początku sierpnia, wiec jak dobrze pójdzie, gdzieś koło listopada – grudnia powinnam takie skierowanie otrzymać, ale bardziej liczę na początek przyszłego roku. Przeraża mnie trochę ten zimowy turnus (kto wie jaka będzie ta przyszła zima), ale sama jestem sobie wina, gdybym złożyła podanie trzy miesiące wcześniej pewnie na jesienny turnus bym się załapała.
Teraz już jestem mądrzejsza i będę dobrze obliczała, kiedy należy następne skierowanie składać, aby nie wpadła mi potem zimowa podróż w nieznane.
Ale co tu mówić o przyszłym wyjeździe, skoro termin tego najbliższego jest jeszcze wciąż, nawet w przybliżeniu nieznany???
Tak jak pisałam, muszę nabrać cierpliwości i…..czekać.
A na dzisiejszy znów ponury i chłodny poranek przesyłam pozdrowienia i uśmiech, który mam nadzieję rozpromieni trochę nasze humorki.
Dobrego czwartku

jak zwykle w środę

Uleczko Kochana, nasza środa właśnie nastała.
Jakże się ciesze, że tutaj Ciebie dzisiaj „zobaczę” i „usłyszę”
Oczywiście tylko wirtualnie, ale i tak będzie to dla mnie radosny dzień,
Dzisiaj u mnie zielono i czerwono, zielono tak, jak jest za oknem o tej porze roku, a róże i motylki w kolorze czerwieni o mojej Przyjaźni prawdziwej dla Ciebie świadczą.
I wiem, że jest też i podobnie z Twojej strony, więc bardzo serdecznie Ciebie pozdrawiam, mimo, że za oknem co prawda jest zielono, ale nie ma słoneczka i pada deszczyk.
Uśmiecham się dzisiaj do Ciebie, bo może chociaż mój uśmiech troszkę rozjaśni tę burą pogodę zza okna

image



A teraz przepraszam Koleżankę, której protest post tutaj zamieszczam, ale dokładnie podpisuję się pod tym, co napisała w swoim blogu.
Jestem tak samo zniesmaczona wyborami jak Ona, więc za Nią powtarzam:
Niech mi nikt nie mówi, że jest drożyzna.
Niech mi nikt nie mówi, że umierają Polacy na SOR-ach.
Niech mi nikt nie mówi, że w szkołach spotkały się dwa roczniki.
Niech mi nikt nie mówi, że wycinają Puszczę.
Niech mi nikt nie mówi, że sprawy w Sądach się ślimaczą i padają niesprawiedliwe wyroki i tak dalej.
Nikomu już współczuć nie będę!!!!!!


Nie będę nikomu współczuła, bo to Polacy tak sami sobie wybrali i co najgorsze, raz jeszcze na pewno na jesieni wybiorą.
I jeszcze zatrważające jest to, że najprawdopodobniej pisowcy zmobilizują swój elektorat na tyle, że osiągną więcej niż 50 procent, co oznacza samowładztwo, czyli.:
zmiana konstytucji (to na pewno), wzmożona inwigilacja ludzi, czyli totalny zamordyzm, dalsze wzbogacanie się pisich polityków, ich rodzin i znajomych królika za wasze, nasze pieniądze, które z podatków wprost do ich kieszeni spływać jak rzeka będą, a reszcie ochłapy z pańskiego stołu zrzucać będą.
Chcecie??? to będziecie mieli, Wy wszyscy, którzy do wyborów nie poszliście i teraz będziecie patrzeć jak nasi „wspaniali” europosłowie wstyd Polsce przynosić będą, Wy którzy do wyborów na jesieni nie pójdziecie, bo będziecie głosić, że nie ma na kogo głosować i przede wszystkim Wy politycy z rozlatującej się Koalicji, zniesmaczeni porażką, na którą zasłużyliście, bo prócz haseł anty pisowskich żadnych mądrych programów nie obmyśliliście. Teraz ci politycy Koalicji po obrażali się na siebie, dosłownie jak dzieci, którym zabrano zabawki, każdy chce mieć swoją własną, z którą niestety tym bardziej nic nie wywojuje.
Wiecie dlaczego 4 czerwca przyszło zwycięstwo w wyborach? Bo była jednomyślność, bo ludzie z różnych ugrupowań, chociaż o innej politycznej mentalności, ale jednak potrafili się porozumieć i osiągnąć consensus , bo udało im się przekonać społeczeństwo, że są okłamywani i wykorzystywani przez partię, która bez żadnej żenady narzucała swoje reguły gry.
Teraz jest podobnie, ale nie ma nikogo, kto by wytłumaczył Polkom, że to, co partia PIS robi, to tylko pozory, potrzebne im do wygrania następnej batalii, a my wszyscy przez długie lata ponosić będziemy złe tych decyzji konsekwencje.
Nie tak dawno Donald Tusk przestrzegał, że nie mamy co czekać na rycerza na białym koniu, który za nas odwali całą robotę, musimy sami się za nią zabrać.
A tu, jak widać ciągle brak nam animuszu do walki, a teraz, po sromotnej przegranej Koalicji, wszyscy opuszczają uszy po sobie mówić : „eee, nie da się”, a Kaczyński triumfuje, bo przewidział, że taki będzie efekt przegranych wyborów parlamentarnych, bo otwarła mu się szeroko droga po następną, ważniejszą wygraną, do wyborów parlamentarnych, czyli do całkowitej samo władzy, do całkowitego totalitaryzmu. I nie ma nikogo na tej drodze, kto ich potraf zatrzymać.
Jakie to smutne.
Upadłaś całkowicie na tak zwany ryj moja Kochana Ojczyzno i nie ma dla Ciebie ratunku………..
Rozwagi Polaku Ci życzę, jeszcze jest czas, jeszcze wciąż można coś zrobić, tylko …….. trzeba c h c i e ć

Spokojnej środy, wciąż jeszcze majowej, chociaż pogoda wcale na ten piękny miesiąc maj nie wskazuje

a we wtorek………

Postanowiłam nie przejmować się niczym, a już na pewno nie polityką.
Skoro Polacy chcą, by im było w ich Ojczyźnie byle jak, trudno, ich wola.
Będę cyniczna: nie mam własnych dzieci, nie mam własnych wnuków, więc nie muszę się o martwić o niczyją przyszłość, a moja?…no cóż, zostało przede mną tylko tyle czasu, ile pozostało, niczego specjalnego już nie oczekuję od życia, jest dobrze, tak jak jest i koniec kropka.
Najwyższa pora zostać osobą asertywną i powiedzieć głośno: a co mnie to wszystko obchodzi. To i tak bardzo delikatnie powiedziałam, mogłabym nieco dosadniej to określić, tylko po co? i tak nic to nie zmieni.
Zresztą i tak nie widzę jak na razie żadnego sensownego rozwiązania dla Polski, więc o czym tu mówić?
Nadal jestem wkurzona, to się akurat nie zmieniło, ale………. życie na przód płynie…….
Może tylko trochę mi żal mojego czasu, który poświeciłam na wybory w niedzielę, nie, nie tego, że głosowałam, bo to był oczywisty mój obowiązek opowiedzieć się z taka Polską, jaką widzę z pożytkiem dla wszystkich, lecz tego, że wsadziłam w to tyle serca i wszytko poszło w niwecz, to jest akurat dla mnie przykre.
Ale jeżeli przyszłość postawi przede mną zadanie, by znów wziąć udział jako członek komisji w następnych wyborach, pewno znów się zgodzę, chociaż pewnie znów przyjdzie potem rozczarowanie.
Ale takie jest życie, pełne rozczarowań, ale czasami i pełne wzlotów.
Należy tylko umieć wszystko wypośrodkować i nie dać się zwariować.
Tej nocy nareszcie porządnie się wyspałam, więc stąd moje lepsze dzisiaj nastawienie do życia i stąd ten spokój na mnie taki spłynął?
A może to i poczucie bezradności, że i tak ja, Ewa W. niczego nie zmienię, chociaż nawet bardzo bym chciała, muszą znaleźć się jacyś mądrzy ludzie, którzy potrafią Polskę z marazmu idiotyzmu wyprowadzić, ja do nich na pewno nie należę. Za wysokie dla mnie progi……..
Szkoda tylko, że pogoda znów się nam psuje, zapowiadają kolejne załamanie pogody, burze, deszcze niespokojne i …….. dokąd to tak będzie trwało?
Ale na sobotę zaczarowałam piękna słoneczną i cieplutką pogodę , bo wybieram się na działkowe pierwsze urodziny mojej ukochanej Zelduni.
Co prawda prawdziwy jej dzień pierwszych urodzin będzie w poniedziałek, 3 czerwca, niestety wtedy będę pracowała…….
Ach, pamiętam ten dzień 3 czerwca 2018 roku, gdy przyszła wiadomość, że jest już na świecie ta nasza rodzinna Perełka, która skradła nie tylko moje serce, ale i serca całej naszej rodziny.
Dlatego cieszę się, że Diana i Ksawery wymyślili tę działkową fetę, mam nadzieję, że Aniołki tam w niebie mnie wysłuchają i wypuszczą z nieba piękne promyki słoneczka w ten sobotni dzionek.
Już nie mogę się doczekać…..
Ale póki co, życzę przyjemnego i spokojnego, bez zbytnich nerwów wtorku.
Wszak złość i nerwy urodzie i zdrowiu tylko szkodzą a ważne, byśmy zdrowi wszyscy byli……
Jak to śpiewała Doris Day Que sera, sera…będzie (kiedyś) dobrze.
Tylko kiedy?…. to zależy tylko od nas i od naszych mądrych życiowych wyborów , wciąż o tym musimy pamiętać !!!!!!!

nie chce mi się nawet pisać, nie chce mi się dzisiaj nic robić

Wróciłam wczoraj, a właściwie dzisiaj do domu dopiero po godzinie 1-szej w nocy z pracy w Komitecie Wyborczym.
No i na co mi się to zdało?
Jesteś w ś c i e k ł a , nawet więcej niż wściekła.
Polacy to zbiór łatwowiernych idiotów, którzy na mannę z nieba liczą.
Jeżeli można ich okradać, jeżeli można ich okłamywać, jeżeli można przy tym im bezczelnie w nos się śmiać, to znaczy, że Polacy
n i e z a s ł u g u j ą na normalną Polskę.
Niech wiec będzie tak jak jest, niech dalej nam PIS króluje i po gnatach nas wali, niech nam mordy pozakleja, gorzej niż za komuny, będziesz się człowieku bał cokolwiek powiedzieć, żeby policja o szóstej rano nie zrobiła ci w domu kipiszu.
Będziesz siedział po ciemku i w zimnie, bo nie będzie cię stać na ogrzewanie i oświetlanie domów, nawet przysłowiowej pietruszki nie będziesz wcinał, bo będzie za droga, ale nie szkodzi, koniczyna za oknem rośnie za darmo.
Co prawda pełna wszelakiego żelaza i innego świństwa ze zniszczonej atmosfery, ale coś do garnka wsadzić trzeba będzie.
Jestem wściekła, zła, że mamy takich głupków w tej naszej kochanej Ojczyźnie, każdy z nich dba o własne brzusio, nie patrząc, że robi tym krzywdę nawet swoim najbliższym, swoim potomkom, którym dzisiejsza manna z nieba czkawką będzie się przez wiele lat odbijać.
A Kaczyński z bezczelnym uśmiechem przed następnymi wyborami obieca Polakom jeszcze inne 500 plus nie wiadomo na co, jeszcze coś przed październikiem wymyśli, byś znów na niego zagłosował, a on potem za to „z wdzięczności” da ci po garach, po grzbiecie.
I znów durny Polak na niego zagłosuje, bo niestety durny Polak uwielbia być oszukiwany i upokarzany, wtedy dopiero czuje się wielkim patriotą.
NIESTETY NIE WIDZĘ DOBREJ PRZYSZŁOŚCI DLA POLSKI!!!!
NIESTETY NIE ZASŁUGUJEMY NA TO, BY POLSKA BYŁA WOLNA I NORMALNA
UWIELBIAMY MARTYROLOGIĘ I SAMI JĄ SOBIE FUNDUJEMY!!!!!

A w naszym okręgu Wyborczym wyniki były następujące
Wiosna – 93 głosy
Komitet Europejski : 536 głosów
PIS – 347 głosów
Nie rozumiem więc, skąd taka przewaga PISU w ogólnym rozliczeniu
Widać w naszym okręgu było więcej ludzi normalnie myślących 🙂 Wiadomo, skoro ja tam pracowałam, nie mogło być inaczej.



A ja wczoraj pracowałam w moim rejonie, w okolicy, gdzie przeżyłam ponad 60 lat i było mi bardzo miło gdy przychodziła głosująca moja Rodzina (dziękuje im za to, bo podejrzewam, jak głosowali), gdzie głosowali moi sąsiedzi.
Ba nawet moja Kochana Zeldunia wczoraj była ze swoim Tatą i z Mamą zagłosować.
Tak więc mimo trudów z wczorajszego dnia jestem zadowolona.
Nawet okna mieliśmy pootwierane, bo w sali zaduch inaczej by panował, a tak chociaż kawałeczek wiosny przez te otwarte okna do nas wpadał.
Dzisiaj słonko od rana i dobrze, chociaż zapowiadają burze podobno
Ech, szkoda już nawet pisać.
Na pewno jednak humor na cały ten tydzień będę miała skwaszony i nie będę oglądała żadnych wiadomości, nawet tych w TVN-24, po co jeszcze więcej się stresować?
I tak ja sama świata nie zbawię, a skoro i 40 procent Polaków uważa, że dobrze jest jak jest…….
Zresztą i tak idę do pracy w przychodni, więc na „głupstwa” nie będzie
czasu.
Mimo wszystko życzę udanego poniedziałku i udanego całego tygodnia

hej ho, hej ho, do urny by się szło !!!!!!

Dzisiaj pierwsza z tych ważniejszych dla Polskich niedziel. głosowanie do Parlamentu Europejskiego, za kilka miesięcy czeka nas głosowanie do naszego Parlamentu, a potem wybór Prezydenta.
Dlaczego to takie ważne?
Bo dzisiaj i w późniejszych wyborach będziemy decydować jaką Polskę pozostawimy naszym dzieciom, naszym wnukom, naszym potomkom i kiedyś to oni wystawia nam świadectwo z naszego patriotyzmu – nie zapominajcie o tym.
Wstyd by nam było przed następnymi pokoleniami, gdyby wystawili by nam świadectwo politycznych dyletantów, nieudaczników, nie potrafiących zadbać o dobro własnej Ojczyzny.
Dlatego ja dzisiaj idę zagłosować, ale nie tylko, dzisiaj idę także pracować w Komisji Wyborczej, udawać karty do głosowania, ale i też pilnować aby nie było żadnych przekrętów i innych nieprawości, które mogą się zdarzyć podczas głosowania specjalnie, lub przez jakieś nieporozumienia.
Mój dyżur wypada dopiero od godziny 11-stej, aż do zamknięcia lokalu, czyli do 21-szej, no i potem do czasu policzenia wszystkich głosów i do podpisania stosownego protokołu.
Na szczęście nie jestem ani przewodniczącym, ani zastępcą naszej Komisji, jest wiec szansa, że tuż po północy będę mogła już we własnym łóżeczku wylądować, smacznie sobie przez nockę pochrapując, bo jutro znów czeka mnie praca, tym razem w przychodni.
Na razie dzisiaj zapowiada się piękny słoneczny dzionek i bardzo dobrze, bo ludzie na spacerki wychodzić będą, to po drodze może do Komisji Wyborczej też trafią?
Tylko trochę smucą mnie zapowiadana burze, ale może nie będą one gwałtowne i groźne, może tylko najwyżej co postraszą mruczeniem lub jedną, czy dwoma błyskawicami ?.
Wczorajsza pogoda była nawet całkiem miła, nawet mogłam chwilę w moim ulubionym Parku Krakowskim sobie posiedzieć.
Oczywiście odwiedziłam ten sklep z sycylijskimi specjałami, ale nie prędko tam powrócę, bo tam można naprawdę sporą fortunę przejeść, a wybór jest całkiem spory.
Pamiętam ulicę Zwierzyniecką sprzed lat, przecież nieopodal jej mieszkałam, ale się zmieniła, teraz stała się jedna z bardziej ekskluzywnych ulic Krakowa, co budynek to bank, czy jakieś inne miejsce ekskluzywnej działalności.
Prze długie lata na rogu ul Zwierzynieckiej i Małej na przykład działał sklep mięsny, szumnie nazywany nawet Delikatesami, bo był bardzo przyzwoicie zaopatrzony. Zresztą pamiętam, że często w nim zakupy robiłam, wczoraj patrzę i oczom nie wierzę, sklep splajtował, a na jego miejscu działa jakieś bistro z pysznym jedzonkiem, oczywiście załapałam się tam na pierogi ze szpinakiem i z fetą, nawet były bardzo smaczne. Ale zadziwia mnie, że to nie jest ta sama już ulica, jaką pamiętam z lat dziecinnych i nieco późniejszych. A gdzie się podział sklep z zabawkami Pinokio, gdzie się podziała piekarnia pana, którego nazwisko wyleciało mi już z pamięci?
Nie ma go w pamięci, nie ma jego sklepu,historia……….. ech życie

Życzę przyjemnej niedzieli, miłych spacerów i nie zapominajcie o obowiązku, który dzisiaj Was obliguje do tego, by potem z dumą czuć odpowiedzialność za naszą i naszych dzieci przyszłość.

sobota, godzina czwarta rano, czyli……

…. ciężki jest los emeryta, który musi wstawać wcześniej, by zasilić swoją kasę kwotą 300 zł.
Ale na szczęście jest poranna kawka ( co prawda nieco droga, ale trzeba jakoś. się wzmocnić) i…jakoś to bę…….
Pyta ktoś, po cholerę tak wcześnie Kobito wstajesz?
To ta głupia nad czujność w człowieku drzemie, miałam budzik nastawiony na 5 rano, ale już od drugiej godziny w nocy co pół godziny się budziłam, żeby tylko spojrzeć na zegarek, czy już czas na wstawanie.

Zawsze tak mam, gdy wiem, że muszę o określonej, wcześniej niż zazwyczaj godzinie wstawać.
A dzisiaj już o siódmej rano muszę się w lokalu wyborczym zameldować.
Tym razem mam nieco dalej do tego lokalu, niż poprzednio, ale od czego są miejskie środki transportu?
Zresztą nie będę tam dzisiaj długo, co najwyżej dwie, trzy godzinki, więc jakby co, będę mogła sobie popołudniu tę zarwaną nockę odespać.
Tym bardziej, że w sobotę nic ciekawego w TV nie ma o oglądania.
Mam jeszcze w planie odwiedzić pewien sklep w okolicy, gdzie dawniej mieszkałam, a gdzie własnie będę w niedzielę podczas wyborów pracowała, czyli na ulicy Zwierzynieckiej Sklep Ante Smaki Sycylii , gdzie sprowadzane są przysmaki jak: sycylijskie sery, szynki, salami, owoce, warzywa, słodkości .
Już dawno miałam ten sklep odwiedzić, ale zawsze było mi nie po drodze, tym razem nie odmówię sobie tej przyjemności, może nawet coś smacznego z okazji jutrzejszego „święta” sobie kupię do po łasuchowania?
Tylko muszę się mocno za kieszeń trzymać, bo nawet to 300 zł, które na wyborach zarobię może być niewystarczające, pewnie sumy tam są nie całkiem niskie?
Chociaż zauważyłam, że ostatnio i nasze jedzonko bardzo podrożało, dawniej za 50 – 70 zł można było zrobić całkiem syte zakupy , teraz trzeba z kieszeni nie mniej niż 100 – 130 zł wyciągnąć, chociaż wcale koszyk zakupów nie jest aż tak bardzo obfity, ot, takie podstawowe zakupy: chleb, wędlina, jakiś serek, smarowidło do chleba (nawet nie masło, a Rama) kawałek jakiegoś mięska i kilka owoców i już ponad setki w kieszeni nie ma. Zresztą sami to z codziennych zakupów znacie.
Tak na oko ostatnio wydaję mniej więcej o połowę więcej, niż w zeszłym roku, przy podobnym zestawie zakupów oczywiście.
Co gorsza, straszą, że będzie jeszcze drożej.
Ale na pewno nie kupię sobie pietruszki, która stała się ostatnio takim rarytasem, że jest nawet droższa niż…kotlety schabowe.
Ale kotletami sobie podjem, pietruszką nie bardzo, więc po co mi ten biały korzeń potrzebny? No chyba kawałeczek do smaku, gdyby mi przyszło do głowy rosołek sobie ugotować.
Ale swoją drogą, czemu ona jest taka droga? Otóż czytałam gdzieś tam, że wszystkiemu jest winna…zeszłoroczna susza, bo roślinki nie wzeszły w takiej liczbie, jak potrzeba i teraz za to płacimy wysoką ceną.
A za rok dowiemy się, że była powódź, wiec dlatego wszystkie jarzyny podrożeć muszą?
Podobno niedawno w którymś z marketów wybuchła bijatyka o…przecenioną kapustę.
Jejku, jakich czasów myśmy się doczekali?????
Nie będziemy normalnie kupować, tylko wyrywać sobie z ręki jedzonko?
Za komuny tak bywało z mięskiem i wędlinami, ludzie rzucali się na siebie, gdy taki towar do sklepu przywieźli, teraz nas czeka batalia o jarzyny?
O tempora, o mores
Życzę Wszystkim spokojnej i może już nareszcie chociaż troszeczkę słonecznej soboty, bo ta szarość i chłód za oknem w maju jest wprost porażająca.
Stanowczo domagam si słoneczka nie niebie i temperatury około 20-25 stopni (nie więcej) – inaczej……zastrajkuję i już.



nie wiedziała?

Każdy, ale to chyba każdy, kto będzie miał badanie przewodu pokarmowego chyba wie, że przed badaniem należy być na czczo.
No bo jak ocenić żołądek, który jest napchany jedzeniem, czy piciem.
A tu wczoraj okazało się, że pacjentka usiłowała wmówić mi, że to lekarz, który ją kierował powiedział, że tylko nie wolno jeść, ale pić już można i śmiało, nawet może tuż przed badaniem….. napić się kawy.
Pacjentka lekarza posłuchała, kawy się napiła i…oczywiście nie można było w dniu wczorajszym przez to wykonać u niej zleconego badania.
Tylko jakoś naprawdę nie chce mi się wierzyć, żeby lekarz nakazał jej kawę tuz przed badaniem pić.
Oczywiście nie sprawdzałam, bo i po co, ale konieczność bycia na czczo jest tak sprawą oczywistą, że raz jeszcze powtórzę, nie wierzę, że kierujący lekarz i to w dodatku chirurg, pracujący w szpitalu (bo z przyszpitalnego ambulatorium miała pacjentka skierowanie) o tym nie wiedział.
Ale faktem jest, że pacjenci czasami starają się nam wmówić takie niespotykane nonsensy, w dodatku z zachowaniem pozorów całkowitego przekonania o swojej słuszności, że po tylu latach pracy w Rentgenie nie powinno mnie już nic zadziwić.
Ot taki dziwny mój przypadek zawodowy, bywa.
Wczorajszy dzień był koszmarny, padało calutki dzień od rana do późnej nocy.
No i skutki tego był do przewidzenia, zalane ulice i niesamowite korki na krakowskich ulicach.
Ale ponieważ byłam sprytna, wyszłam do pracy z ponad półgodziny wcześniejszym terminem, niż zazwyczaj.
Do pracy jakoś dojechałam, ale powrót był już rzeczywiście koszmarny, bo nie tylko Aleje, ale wszystkie ulice do nich przylegające były już totalnie zapchane, na co tym razem nie tylko złożył się remont ulic, ale także zalane ulice, a również to, że w taki deszczowy dzień wyjeżdża przeważnie więcej samochodów, niż zazwyczaj.
Przyjechałam zmoknięta, zmarznięta i zła i dopiero świeżo gotowana gorąca zupka postawiła mnie na nogi, jaka byłam szczęśliwa, że co prawda deszcz nadal sobie pada, ale już nigdzie wychodzić z domku nie muszę.
Ale potem, gdy przeczytałam wiadomości podane w Gazecie Krakowskiej o szkodach, które ta powódź uczyniła, już humorek nieco mi się popsuł.
Ale jest szansa na poprawę pogody, tylko niestety naprawa powstałych szkód będzie bardzo nieprzyjemna dla wielu ludzi, szczególnie dla tych, którzy stracili swój dorobek życia.

Muszę tu jeszcze nadmienić, że jestem szczęśliwa, że mimo, że tyle mówi się o złym traktowaniu przez niektórych ludzi naszych braci mniejszych, tym razem stanęli o na wysokości zadania i pomagali w ewakuacji dwóch zalanych psich schronisk, a w dodatku wiele z tych uratowanych piesków zyskało nowy, własny dom .
To taka optymistyczna wiadomość w tym ostatnio dziwnej polskiej rzeczywistości i mam nadzieję, że takie przygarnięcie piesków nie by spowodowany tylko kaprysem chwili, ani tym bardziej broń Boże chęcią zamanifestowania swojej fałszywej dobroci i rzeczywiście tym pieskom ich pieskie życie się w szczęśliwe chwile przemieni. OBY !!!!

No i optymistyczna wiadomość dla Małopolski, deszcz zaprzestał padać.
Co prawda jest nadal ponuro i chłodno, ale przynajmniej nie pada.
Wielka fala powodziowa właśnie Kraków sobie omija, ale spokojnie, woda ma już tendencje spadkowe, będzie dobrze.
Ale czy zdążymy ogrzać się i wysuszyć jeszcze w ten weekend?
Wątpię, chyba, że do czerwoności ogrzeją nas niedzielne wybory.
A to tylko jeszcze dwa dni.
Ja zaczynam swoją prace jutro o 7 mej rano, bo o tej porze mam zameldować się w mojej Komisji Wyborczej, aby przygotować lokal do niedzielnych wyborów.
A potem tylko jeszcze niedziela i…
no zobaczymy

Przyjemnego piątku

na deszczowy poranek

Tylko kawa może nas dzisiaj uratować.
Bo pogoda jest podobna jak w listopadzie.
Z tym tylko, że zielono jest za oknem, to tylko to pokazuje nam, że mamy wiosnę.
Bo i chłód i deszcz i wiatr są zaprzeczeniem panującej obecnie pory roku.
Ej, słonko, gdzie jesteś??? zastrajkowałeś nam, czy co?
Jak to dobrze, że ktoś wynalazł Nimesil, inaczej biedna byłabym z powyłamywanymi z bólu moimi kostkami .
Wczoraj V.I.P. zarzucił mi, że nic, tylko narzekam i narzekam w moim blogu.
A jak tu nie narzekać, skoro coś boli?
Pewnie, że z narzekania ból nie przeminie, ale zawsze łatwiej człowiekowi, gdy się nim z kimś podzieli.
A co do kawy, to oczywiście zdania na jej temat są różne.
Niektórzy uważają, że niszczy wątrobę i wcale nie ma takich zbawiennych wartości, jakie jej przypisują.
Ale jednak każdy, kto poranną kawę wypije wie, że w pewnym sensie podnosi ona lekko nasze ciśnienie, przynajmniej na tyle, że człowiek przestaje być ospały i jakoś werwy do życia nabiera, przynajmniej na jakiś czas, czyli do……. wypicia następnej filiżanki kawy 🙂
Przynajmniej kawa na mnie tak działa, więc nie wyobrażam sobie w inny sposób rozpocząć dzień, niż poranną przygodą z kubkiem gorącej kawki.
Dzisiaj znów dzień gospodarczy, to znaczy jest u mnie moja Renia, z którą ogarniamy mieszkanie, a potem, w godzinach popołudniowych, jadę do pracy.
Tylko jak tu wyjść z domu, skoro pogoda taka, ze psa nawet szkoda na dwór wygnać?
Ale oczywiście dzisiaj skorzystam z mojej sieci Bold, chociaż ostatnio miałam do nich wielkie zastrzeżenia.
Od kiedy zmienili nazwę z Taxfy na Bold (a pewnie związane z tym nowe kierownictwo firmy), coś w tej firmie się zmieniło na gorsze, jakoś są mniej wiarygodni, coraz częściej trzeba niestety anulować zamówienie, bo w trakcie oczekiwania na samochód okazuje się, że czas te okropnie się wydłuża, nawet do ponad pół godziny, a co najgorsze każde z anulowanie nawet z tego powodu zamówienia kosztuje nie wiadomo dlaczego zamawiającego 10 zł.
Nie jest to w porządku, bo to w sumie nie jest wina klienta, że taka umowa nie dochodzi do zrealizowania, a próba reklamacji na ogól jest bardzo trudna do wyegzekwowania.
Kto wie, czy nie przeniosę się w takim razie z powrotem do mojego Barbakanu, albo nie zamienię usługi na Uber, który jest chyba bardziej sumienny w usługach?
Przed nami jeszcze tylko czwartek, piątek i sobota do namysłu, a potem?????



Ja już jestem zdecydowana, na pewno nie zagłosuję na PIS, a Wy?

Życzę wytrwania w tej deszczowej aurze, deszcz kiedyś przeminie, ale na pewno nie będzie to dzisiaj, może nawet nie jutro, ale…. na pewno kiedyś wreszcie słonko nam zaświeci


Dziś

Dzień dobry Uleczko w naszą środę.
Oczywiście grzecznie o zdrowie się pytam, chociaż widząc wszystkie ostatnie Twoje zdjęcia widzę, że wprost kwitniesz jak ta różyczka tutaj umieszczona.
I bardzo dobrze, oczywiście jest to Twoja głównie zasługa, prowadzisz tak higieniczne i zarazem intensywne życie, że żadne choróbsko nie ma prawa do Ciebie dotrzeć.
Trzymaj tak dalej i ciesz się jak najlepszym i jak najdłuższym zdrowiem, bo to jest takie ważne, gdy nic nie dolega, gdy można spokojnie bez bólów się wyspać, gdy można bez żadnego bólu cały dzień intensywnie przeżyć.
Wiem, że niestety ja trochę swoje życie „przespałam”, ale przyznam się bez bicia, nigdy nie lubiłam zbyt dużo ruchu, nawet, o zgrozo, starałam się omijać lekcje z WF-u, o innych sportach nie wspomnę, teraz niestety odcinam z tego te złe kupony, czyli wszelakie dolegliwości deformacyjne, które bardzo nie raz utrudniają mi życie i muszę niejednokrotnie łzy ronić z bólu.
Ale cóż, czasu nie cofnę.
Teraz wiem, że ruch jest jednym z najważniejszy czynników w prowadzeniu długiego, zdrowego życia i cieszę się, że Ty jesteś jego zwolenniczką.
Również cieszy mnie, że i moja Magda też podjęła takie zdrowe kroki, chodzi na długie spacery z psem, ale także jest entuzjastką nordic walking.
Ja próbowałam chodzić z kijkami, jakoś mi się to nie udawało, tylko potykałam się o nie, a może to było tylko zwyczajne lenistwo???
Kiedyś sport nie był tak bardzo popularny jak teraz. Dopiero od kilku lat modne jest bieganie, chodzenie z kijkami, w „moich czasach” tego nie było.
Fakt, w młodości byłam nieco bardziej aktywna, a to dlatego, że miałam boksera z którym chodziłam na bardzo długotrwałe spacery , czasami nawet poświęcałam na to całe popołudnie, z tym, że nie mogę przyznać, ze sama robiłam długie trasy, tak jak pisałam już nie raz, długie dystanse zawsze mnie męczyły, ale dzięki wspaniałemu psiemu towarzystwu, moja Tina miała zawsze zapewnione wspaniałe wybieganie się, chociażby na krakowskich Błoniach, gdzie spotykali się właściciele psów ze swoimi pupilami. A że moja Tina uwielbiała takie zabawy i miała wprost niespożyte siły, korzystała z takich spacerów do oporu, nigdy zresztą nie sprawiała wrażenia, że jest zmęczona, nigdy nie padała z nosem w trawę, nadal chętnie jeszcze by sobie pobiegała.
Dlatego też była zawsze we wspaniałej kondycji ( w przeciwieństwie do swojej pani), co zawsze na każdej wystawie było zauważone (oczywiście nadal myślę o kondycji psa, a nie mojej), jej mięśnie nóg, grzbietu zawsze były napięte i fantastycznie ze sobą współpracujące.
No, a potem już Tiny zabrakło (niestety mimo wspaniałej kondycji dopadła ją ta wredna, ale charakterystyczna dla bokserów choroba nowotworowa) i już nie miałam takiej motywacji do codziennego spacerowania.
Była co prawda w domu jeszcze córka Tiny, Kaja, ale ta na spacery najczęściej wychodziła raczej z Maćkiem.
Ale to już było….i nie wróci więcej.
Bo własnie przez tę moją złą kondycję nie mogę mieć już więcej psa w domu, po prostu są takie dni, gdy moje dolegliwości nie pozwalają mi na takie spacery, żeby zapewnić psu odpowiedni komfort wybiegania się.
Te moje reumatyczne bóle niestety dopadają mnie co raz częściej, dzisiaj jestem na przykład po fatalnej, na wpół przechodzonej nocy, nawet okazuje się, że ta blokada do mojego barku niewiele mi pomogła, może ciut jest lepiej, ale ból potrafi mnie w nocy zbudzić, a wtedy… no cóż, każdy, kto miewa nieprzespane do końca noce wie, jakie to jest okropnie męczące.
Prawdopodobnie dzisiejsze moje „nocne manewry” spowodowane znów były deszczową porą, bo wilgoć w powietrzu nie najlepiej na układ kostno – mięśniowy działa, nie mówiąc, że przynosi chłód do mojego mieszkania.
Lubię bardzo to swoje mieszkanie, ale zdecydowanie ma ono dwie wady: po pierwsze pokój jest ciemny, a to za zasługą obecności w pobliżu Parku, który zasłania światło, zwłaszcza, ze mieszkam na parterze i właśnie też, z powodu tego niskiego umiejscowienia mojego mieszkania, nie należy ono do mieszkań ciepłych nawet wiosną, czy latem, gdy za oknem jest niewysoka temperatura i pada deszcz.
A ja tak kocham ciepełko………
Swoją droga okropny mamy ten maj, zimny, mokry i w dodatku te trąby powietrzne przechodzące nad Polską i te ciągłe zagrożenia powodziowe…. stanowczo nie jest to dobry czas dla Polski i …ciemno widzę najbliższą przyszłość i pogodowo i przede wszystkim też i politycznie, bo nic nie wskazuje niestety na to, że najbliższa niedziela przyniesie pozytywne zmiany.
I tak po złości pomyślałam sobie nawet: dobrze, niech tak się dzieje, że PIS wygra i te i następne wybory, widocznie Polska nie zasługuje na lepsze, normalne życie, skoro tylu (przepraszam za słowo) idiotów posiada, ludzi ślepo wierzących kłamcom, albo ludzi nierozważnych, lekko traktujących życie swoje, swoich dzieci, wnuków, którym nie chce się cokolwiek dla Polski zrobić, aby ja zmienić.
Może gdy wreszcie naprawdę tak boleśnie po grzbiecie razy otrzymamy, coś się w umysłach Polaków przejaśni?
Tylko ostatnio na takie zmiany trzeba było czekać ponad 40 lat, ile teraz czasu na otrzeźwienie potrzebujemy????
Jest takie powiedzenie ” jak sobie pościelisz, tak sobie wyśpisz”
Zobaczymy, jak to przysłowie na naszą polską rzeczywistość się przełoży.
Ale jak na razie prognozy nie są zbyt optymistyczne!!!!!
Uleczko moja Kochana, przesyłam Ci dzisiaj nieco mgliste pozdrowienia z Krakowa, mam nadzieję, że w końcu słoneczko dla nas kiedyś zaświeci, pytanie jest tylko jedno: kiedy to nastąpi?
Wszystkim moim Drogim Czytelnikom mimo złej aury i złych pogodowych zapowiedzi na najbliższe dni , pozytywnie spędzonej środy życzę.