odpoczywanie

                                             


No  i zmieniło się……..


Nigdzie nie poszłam.


Wczoraj miałam dzień śpiocha,powyłączałam wszelkie telefony i kontakty ze światem zewnętrznym i ODPOCZYWAŁAM.


I pewnie Kornelka na mnie się obraziła,ale naprawdę nie miałam na nic wczoraj siły.


Taka jakaś niemożność mnie naszła…..


Dzisiaj się dowiedziałam od siostry,że znowu „mi bije”


Boże ,jak nikt nie może zrozumieć,że czasami człowiek musi mieć czas tylka sam dla siebie.


Nie można być na okrągło na wysokich obrotach.


Moja maszyna się…zacięła. 


Żałuję tylko,że nie wyjechałam gdzieś za Kraków,nie,nie do rodziny i nie do znajomych,gdzieś sama w świat,zobaczyć jaki on piękny……..


Pobyć sama ze sobą,jakie to wspaniałe.


A ile fajnych pomysłów wtedy do głowy przychodzi,


Ile jest przemyśleń,rozważań……


Taki mały seans autopsychologiczny.


Wystarczy tylko na jeden dzień wyłączyć się z programu życie.


I nie robić tego,co muszę,tylko to co chcę…….


Całe szczęście,że nie jestem obarczona własną rodziną i na taki seansik mogę sobie pozwolić…..


Od czasu do czasu.




WIECZORNE SPACERKI


Te wieczorne spacery po wsi nie byłyby takie najgorsze,


gdyby jeszcze wieczorem jeździły jakieś busiki.


Już drugi raz czekałam ponad pół godziny na przystanku.


W drugą stronę owszem,jechały nawet jakieś,w moją niestety nie.


Czasami jest tak,że nie zdążę na punkt 20 odrobić się z papierami i wtedy nie jest już tak przyjemnie….


Trzeba tkwić na ciemnym już przystanku  (oczywiście na stojąco,bo na wsiowych przystankach byle ławeczki nie uświadczysz!!) i polować na jakiś pojazd….,który …nie jedzie i nie jedzie……


Cóż robić??


Albo zrezygnować z pracy (???),albo pogodzić się z myślą,że wraca się do domu dopiero koło 22giej…..


Akurat…prosto do łóżeczka.


A kiedyś,jeszcze niedawno ,było trochę inaczej….


Teraz już koniec z rozpieszczaniem,podwożeniem.


Teraz jest twarda rzeczywistość.


Więc dzisiaj ostatni taki dzień długiej pracy,no i weekend


Odpocznę nareszcie.


Przez 3 dni koniec jazdy busikami


A potem…………


same bolšczki


                       


Gdy człowiek w słusznym wieku rano się budzi i nic go nie boli……..znaczy,że nie żyje.


Przestały boleć kości ,odezwał się  mój ukochany wrzodzik,


daje mi porządnie do wiwatu,mimo,że grzecznie zażywam gasec,który do tej pory mi pomgał.


No cóż ,ten lek przeciwzapalny obudził  widać mojego  potwora -wrzodzika,a ten teraz szaleje….


ALE COŚ ZA COŚ.


Wogóle za późno poszłam spać i jeszcze mnie boli głowa,szczególnie,że w nocy obudziłam się,aby otworzyć okno,taki zaduch w nocy panował,gdyż kaloryfery ciągle grzeją jak oszalałe.


Czyli ogólnie mówiąc jest do…..niczego.


Mam nadzieję,ze poranna kawusia postawi mnie na nogi.


Jeszcze tylko 2 dni do weekendu-muszę wytrzymać.

a gdy..




A gdy nadchodzi już noc i zamiera powoli życie,kładę sie zmęczona do łożka i robię sobie krótkie sprawozdanie z tego,co mnie dzisiaj spotkało…


taki mały rachunek sumienia moich czynów i taką małą refleksję nad tym co mnie dzisiaj spotkało…


Ale to byłby  nawet udany dzień,gdyby nie jeden mały  grzeszek łakomstwa,czyli dwa kawałki ciasta imieninowego Marzeny….


Ale uległam,gdy dowiedziałam sie że muszę zjeść bo to..imieninowy poczęstunek……


To akurat jest tylko moja wymówka,rozgrzeszenie przed nocnym odpoczynkiem


E,nieładnie łakomczuszku.


Jeszcze jeden malutki grzeszek to lekkie uczucie zazdrości,tak zazdrosci,bo dawno nie widziałam,już nie mówiąc,że nie dostałam tak pięknych czerwonych róż,które w ilości dwunastu,lekko rozwiniętych i bardzo wymownie czerwonych dostała właśnie solenizantka.


E,nie ładnie zazdrośniku….


No to idę spać.


MIŁEJ  NOCY.

„ukochany „dzień tygodnia

Ś  R  O  D  A  !!!!!!!


Italian Idyll


Do  tego długiego weekendu już kilka chwil.


Z tym,że ja bedę miała mały „przerywnik” na pracę 2 maja.


I dobrze.


Co za dużo,to nie zdrowo….


Nie mam całkiem pojęcia,co wtedy będę robiła.


Wiem,że w sobotę umówiłam się na spotkanie z Kornelką ( hm pewno to będzie piwo na Rynku???).


Najchętniej bym sobie pojechała na kilka dni gdzieś w świat…..


Ale póki co,jeszcze mamy 3 dni pracy przed sobą.


Byleby nie padało,bo nawet wieczorne spacery po wsi nie są wtedy takie straszne.


Miło słuchać,jak żabki gdzieś tam po łąkach rechocą,kląskają jakieś tam inne stworzonka,a wieczór pomału kładzie swój płaszcz  na zielonych już pastwiskach…….. 


Stałam wczoraj na przystanku i wsłuchiwałam się w ten swoisty wieczorny koncert.


Tak więc praca poza miastem ma swój urok,można jeszcze mocniej niż w mieście  podziwiać swoistość natury…


ECH !!

Życie to pasmo rozczarowań….

Ale tak już jest.

Ciociu Ireno,pamiętam,jak mi kiedyś powiedziałaś:

Umiesz liczyć?

Licz TYLKO na siebie.

TYLKO  i wyłącznie,bo z rodziną dobrze wychodzi się na fotografii,ale wtedy gdy w środku stoisz,bo inaczej Cię

wytną…..

Ale teraz już wiem,czemu mi się śnił kiedyś,niedawno mój pierwszy szwagier……

A życie nadal trwa…..

I zowu na niego biorę poprawkę…..

a kiedy przebrzmią fanfary…

A nazajutrz

wstaje normalny szary dzień…..

Wczorajszy,świąteczny dla mnie dzień spędziłam wraz z Muchomorkiem u niej w domu,było naprawdę bardzo sympatycznie.

Oczywiście czciłyśmy go należycie,czyli ajerkoniaczkiem.

             

Oj  jaki był pyszniasty,a ile miał kalorii……

No trudno,w końcu raz w roku ma się te urodziny.

Oczywiście znowu cały dzień byłam przlepiona do komputera(ach ten nałóg) i biedny Muchomorek ledwo wieczorem,gdy się położyłam, wreszcie dorwać się mogła do swojego gg.

Potem z rudym walczyliśmy o kawałek tapczaniku.

Bardzo mu się nie podobało,że rozwalam się na jego ulubionym tapczaniku  i głośnym warczeniem wyrażał swoje niezadowolenie.

W końcu zwyciężyłam,bo gość swoje prawa jednak jakieś tam  ma i Basia zabrać go musiała  do drugiego pokoju…

A dzisiaj znowu wstał śliczny i słoneczny niedzielny poranek i nadal świętujemy z Basią,tym razem …..niedzielę.

Ale już  bez ajerkoniaku,bo butelki zostały do dna wczoraj  opróżnione……

Zapowiada się więc i przemiła niedziela dla mnie i chyba dla Basi też,może jeszcze nie ma dosyć namolnego gościa….

A Pirat?

Pirat właśnie osiagnął apogeum szczęścia i odsypia prawie bezsenną noc na swoim ukochanym tapczaniku,już bez współlokatora.

Miłej niedzieli.

rocznice….

Królowa Angielska Elżbieta II dzisiaj obchodzi swoje 80-te urodziny.

Trzeba przyznać,że wygląda świetnie,ale nie na  darmo jest królową…….

Z tej okazji życzę jej wszystkiego najlepszego.

Hm,gdyby moja mama te siąt lat temu pośpieszyła się  troszkę ze mną,no właśnie o  jeden dzień ,miałabym taką wspaniałą  patronkę

A tak muszę obchodzić swoje urodziny z Włodzimierzem Iljiczem Leninem.

KOSZMAR

Może ktoś uzna, że był przystojny,ale mnie stanowczo nie odpowiada jako mój patron.

Dzisiaj wpisywałam pesel pacjenta,który urodził się jeden dzień po mnie,tego samego roku i miesiąca.

Hehe.

On będzie pojutrze obchodził swoje urodzinki – też życzę mu najlepszego,chociaż o tym nie wie  

A  JA ……….