Czy znielubiłam swój blog?

 

Ależ skąd, malutki odsap tylko sobie od niego zrobiłam.

 

Bardzo mnie ubawiły komentarze, szczególnie ten o Rio….

Otóż zawiadamiam, że mimo, że nadal namiętnie gram w totolotka, głównej wygranej nie udało mi się zdobyć.

Ba, nawet trójki też nie trafiłam. Zaczyna się nawet ostatnio całkiem ciekawie; czytam, pierwsza liczbę mam trafioną na kuponie, ale drugą, trzecią,, czwartąą itp już niekoniecznie.

Czyli nici z wycieczki do Rio.

Ale mam nadzieję, że to jest tylko sytuacja przejściowa.

Podobnie jak z niepisaniem przezemnie blogu.

Serdecznie wszystkich pozdrawiam

parę słów o wczorajszym dniu


To była jak zawsze piękna uroczystość.


Te niewinne dzieciaczki w białych szatach, ta wspaniała oprawa muzyczna, wszak dzieci były


uczniami szkoły muzycznej, ale naprawdę psalmy w ich wykonaniu były tak piękne, że aż za serce


brały, a łzy w oczach się kręciły…..


Potem była krótka sesja zdjęciowa w ogrodach kościoła ( najpierw same dzieci, potem rodzinka była dopuszczona) no i powrót


 do domów i rodzinne obżarstwo ( oj tak, tak)


czego tam nie było: i jajka przepiórcze, i łososie na melonie, innych wspaniałości nawet nie wspomnę.


Pogoda była całkiem przyzwoita, stąd dzieci poganiać mogły sobie po ogródku a i starsi ,z wielka przyjemnością na tarasiku


 z  lampeczką drinka,czy innych zimnych napoji ( z lodem oczywiście) posiedzieć mogły.


Potem deszczyk wprawdzie  nieco postraszył, ale to był tylko taki krótkotrwały majowy deszczyk,


szybko  przyszedł i szybko sobie poszedł. 


A apetyty wszystki dopisywały i tym największym i tym całkiem malutkim…..



A dzisiaj już jest poniedziałek, zaczynamy od nowa tydzień, więc na te wszystkie pięć  pracowitych dni


(dla mnie sześć, bo w następną sobotę pracuję) życzę samych pomyślnych i słonecznych dni.


A może jutro pojadę do Las Vegas? ( jak wygram w Totka oczywiście)


Bo jakoś moja planowana podróż do Rio de Janerio się nie powiosła, pora zmienić plany.


He, wtedy w sobotę do pracy nie musiałabym gonić……

Rozbrykany Kraków

 

 

 

Kraków nam się rozbrykał.
A to za przyczyną studenckich igrców – Juwenalii.

Wyległa cała studencka brać i się bawi.

Wszędzie kolorowo od barwnych przebran i głośno od śpiewów i ……… krzyków.

Niestety nie wszyscy potrafią się bawić.

Piwo leje sie strumieniami,wiec niektórzy studenci uwazają, ze krakkowskie ulice mogą stanowić wspaniały miejski szalet, o zgrozo, na ulicach swoje potrzeby załatwiali.

Napisałam niektórzy, bo są i tacy, którzy potrafią się ładnie bawić.

Tak jak dużo lat temu bawił się na juwenaliach mój brat, przebrany za maharadżę, ze swoją

przyszłą żoną, przebrana za damę

Tak jak ja bawiłam się jakieś trzydzieści lat temu, przebrana za….wdowę .

Czasy się zmieniają, obyczaje też.

Niektórzy, pamiętam byli zgorszeni moim przebraniem, inni uwazali mój strój za całkiem

interesujący ……..

Tak, jak i dzisiejsze przebrania i zachowania studenckiej braci mogą i szokować i spotykać

się z aprobatą.

Ale młodośc ( podobno) ma swoje prawa.

Tylko ona tak szybko przemija…….

 

Mój Kochany Szpieg…

 

W końcu się ujawnił na forum.

Specjalnie dla Niej śliczny kwiatek załączam.

Jeszcze trochę trzeba popracować i już znów weekend, prawda, jak ten czas szybciutko leci?

W niedzielę uroczystość rodzinna – I-sza Komunia Polci, ale ciągle jeszcze nie jestem przekonana….

czy będę brała w niej udział.

Do Rio de Janerio co prawda nie pojechałam, ale kto wie, może właśnie jutro albo w niedzielny poranek tam wyruszę….

A dlaczego tam? Bo gdy poinformowałam Magdę, że postawiłam Totolotka, powiedziała, że jak

tylko wygram, mam natychmiast, bez względu na porę dnia czy nocy telefonicznie ją o tym fakcie

poinformować

O nie moja droga, odpowiedziałam

Wtedy dostaniesz tylko widokówkę  z pozdrowieniami z Rio de Janerio .

Na drugi dzień moja siostra juz o 7-mej rano sprawdzała telefonicznie, czy jestem jeszcze

w Krakowie, czy już w podróży……..

Ale wszystko przedemną, dzisiaj i jutro też Totolotka postawię, a co !!!!!

W końcu trzeba trochę los pokusić.

 

pasja

Cechą dobrego blogera jest mieć jakąs pasję i umieć ją prowadzić na swoim blogu.

Takie słowa usłyszałam dzisiaj w programie Pytanie na śniadanie.

Ba, ale z moją pasją moja rodzinka niestety nie bardzo się zgadza.

Odrazu uważają, że to…uzależnienie.

A jaka jest moja pasja?

Kto mnie uważnie czyta, to wie, że plemiona.

I niech ktoś mówi co chce, ale ta gra mnie wciagnęła, przypuszczam,śledząc używalność forum

przez innych playerów, również nie jestem w tym odosobniona.

A ostatnio nawet się dzieje: zostałam przeniesiona z akademii do głównego plemienia i odrazu

dostałam tam funkcję radnego.

Ale wielkim zaufaniem obdarzył mnie założyciel plemienia GEN, nota bene Emil, ale to nie

mój rodzinny Emil.(widać to imię ma wielkie znaczenie w moim życiu – tak miał na imię

mój Ojciec i ma na imię mój bratanek – obecny mój Cheef)

A kiedyś listra twierdził, że wiele zdziałam na plemiennej niwie , bo mam urok osobisty, hehe

Coś w tym musi jednak być.

Ale zważywszy jakie buraki grają na tych plemionach, rzeczywiscie zabłyszczeć mogę.

No i wiek nobliwy – he, ostatnio kilku osobom w przyblizeniu do niego się przyznałam i byli pod wrażeniem.

Ja też pod wrazeniem przejścia do nowego plemienia byłam i przez to poszłam spać o…..

E nie przyznam się, szpieg ( mój ukochany zreztą ) czyta.

Ale jeszcze nie zapomniałam wcale, że jest wiosna i kwitną bzy, co widać na mojej załączonej

fotce,którą dwa dni temu w ogródku miłego sąsiada zrobiłam

Oh te bzy…..bzy……

Starość nie radość

Wsiadam sobie wczoraj do przepełnionego autobusu lini 164 , ludzie stoją,  autobus telepie

a na podwójnym siedzeniu siedzi sobie młoda para: on z włosami na żelu z kukuryku, ona młoda

i ładna leży na jego ramieniu…

Wszystko dobrze, tylko, że prócz mnie. starszej  jakby nie było i widać, że nie całkiem sprawnej

osoby, jeszcze kilka takich podobnych mnie stało.

Młody zlustrował mnie od stóp do głów i…dalej spokojnie sobie siedział, jak gdyby nigdy nic.

Szlag mnie trafiał, bo te moje biedne nóżki bolały jak cholerka.

Na szczęście na następnym przystanku jacyś ludzie wysiadali, więc spokojnie sobie usiadłam,

ale nie mogłam oczywiście kąśliwej uwagi typu: kiedyś też będziesz stary i też nogi będą

Cię bolały, wtedy zobaczysz co to znaczy ustąpić komuś miejsca.

Nie potrzebnie, i tak ta uwaga spłynęła po nim jak woda po tłustej gęsi, nawet oka nie

zmrużył, najwyżej co, lekceważąco mnie raz jeszcze zlustrował,

A w autobusie wiszą telebimy, na których wyświetlają podobne sytuacje z adnotacją:

Nie bądź burak, ustąp miejca starszym

Widać ten burak czytać nie umiał.

Ach ta dzisiejsza młodzież, za moich czasów na prawdę inaczej nas wychowywali.

Ale cóż, każdy młody uważa, że on będzie zawsze młody, zdrowy i nie zniszczalny

Na pocieszenie wstąpiłam wczoraj na działkę miłego starszego pana i zrobiłam

parę wiosennych zdjęć, nawet w tej materii ostatnio się zaniedbałam.

Niewiele na tej działce co prawda było do fotografowania, ale zawsze na kilka moich

blogów starczy.

Dzisiaj juz właśnie jeden zamieściłam. 

 

Jawna niesprawiedliwość

 

Na północy Polski piękna i słoneczna pogoda, jest cieplutko

U nas Kraków spowity jest deszczem i zimną aurą.

Ale kto powiedział, że życie jest sprawiedliwe????

Za to jutro na pewno i u nas zaświeci słoneczko, ale wtedy do pracy trzeba będzie już iść.

No kiedyś popracować na chlebuś  trzeba, dosyć lenistwa.

A dzisiaj i tak nigdzie nie wychodzę na spacerek, więc deszcz mnie nie przeraża.

Kończę moją "pracę magisterską" hehe

Miłej i tak niedzieli życzę.

Witaj Majowa Jutrzenko

 

D zisiaj mamy drugi z trzech świątecznych dni: dzisiaj podwójne świeto

Święto Maryji Królowej Polskiej i Święto Uchwalenia Konstytucji 3 Maja.

Oba święta napawają nas radością i dumą, że jesteśmy Polakami.

Wczoraj jakoś nie odnotowałam też ważnego dnia gdyż było to Święto Polskiej Flagi.

Kiedyś tak szybko zdejmowana zaraz po dniu 1 Maja ( żeby przypadkiem 3-go już nie była wyeksponowana), dzisiaj doczekała się swojego święta.

Te 3 dni świąteczne dni, w tym dzisiejszy podwójny, daje wyraz chyba naszej siły i przynależności do 

kraju jakże ważnego. skoro sama Matka Boża opieką nas otacza. 

Dzisiaj sobie odpoczywam, mam też nieco pracy zadanej do zrobienia na komputerze ( przez to wczoraj przegapiłam wpis), trochę V oglądam.

Nie, nie spacerkuję, oszczędzam nóżki na przyszły, pracowity tydzień. 

Jak mogę, to czemu  niby nie?

a teraz wpis dla wtajemniczonych {} nie ciesz sie dziasku z czyjegos przypadku……