Rewelacja

Rewelacyjny news dnia wczorajszego : w nowych wyborach  na prezesa PIS –  wygrał niespodziewanie….Jarosław Kaczyński.
Niesamowite, jak on to robi????
Chyba pomogła mu w tej wygranej modlitwa Ojca Rydzyka, bo do niego po ogłoszeniu wyników wyborów zwrócił się z gorącym podziękowaniem.
No proszę, niebiosa wiedzą, czyjej modlitwy należy wysłuchiwać, tylko my tu na polskiej ziemi niewdzięcznicy nie doceniamy wielkości Jarosława i ojca z Torunia
To się zdecydowanie musi zmienić, od dzisiaj trzeba pokłony bić przed Najwyższymi.

Wczoraj miałam dzień gościnny, odwiedziły mnie i Daria i Wika, potem nawet na moment przyszedł Maciek, było bardzo przyjemnie.

Dzisiaj mamy ostatni dzień czerwca. Wiecie,co to oznacza? Mianowicie to, że już pół roku 2013 mamy za sobą, na prawdę szalenie szybko ten czas pędzi na przód.
No to uśmiechaj się w tym ostatnim dniu półrocza, bo i pogoda jest odpowiednia, nie za gorąca i nie za zimna, czyli taka, jaką lubię.
Miłej niedzieli.

senne marzenia

 

Nam też należą się prawdziwe wakacje. Co mam więc do zaproponowania?

http://www.filmy.134.pl/wstaw.php?id=8632&lin=1&width=640&height=480


 

Polecam ten film Hotel marzeń Malediwy, przepiękne widoki, wspaniałe wyspy i laguny, niebieściutkie morze mgławice ryb, wspaniałe żółwie i …bardzo dużo ciepłej prawdziwej miłości.  Wystarczy otworzyć tą powyżej  zamieszczoną strzałeczkę i… już od razu film oglądać. Proszę jakie ułatwienia teraz, dali w tym serwisie filmowym 134.film.pl. można od razu odnośnik do ulubionego filmu zamieścić na swojej stronie.
Każdy kto oglądnie ten film na pewno zamarzy , aby tam spędzić wakacje swojego życia. Dzisiejszej nocy pięknie właśnie śniłam o takich właśnie widokach.
Ale żeby mój sen stał się jawą muszę chyba wygrać w tego lotka, bo na taką podwyżkę liczyć raczej nie mogę 🙂

Wspomnienie Poznań 1956:

Gwizdy i krzyki pod Poznańskimi Krzyżami



Nie pomogły apele kombatantów i władz miasta. Członkowie Klubu „Gazety Polskiej” kolejny rok z rzędu zakłócili obchody rocznicy Poznańskiego Czerwca 1956. – Gdzie jest wrak? – krzyczeli, gdy kwiaty pod pomnikiem składał konsul Federacji Rosyjskiej.

Miało być podniośle i uroczyście, ale wyszło jak zawsze. Kilkunastoosobowa grupa w czerwonych koszulkach Klubu „Gazety Polskiej” uprawiała na podniosłych uroczystościach swoją politykę.

I tak sobie od razu pomyślałam, że może to i dobrze że Pan Kawusia nie doczekał tych  ostatnich antypolskich ekscesów w Poznaniu.
On, wielki Patriota, ongiś z tej okazji piękny wiersz u mnie na blogu  napisał, wspomnienie z tych tragicznych dni, gdy robotnik w obronie praw Polskiego pracującego  człowieka wystąpił przeciw wrogim siłom rządowym, dławiącym prawo do pracy i godności człowieka,  wczoraj pewnie z wielkiego oburzenia, wstydu za nieodpowiedzialnych ludzi i z rozpaczą w grobie się pewnie obracał.
To wszystko, co kiedyś było zrywem patriotycznym obraca się w proch, a  prawdziwe patriotyczne wartości przy pomocy wichrzycieli zostają zmiażdżone przez tych, którzy sami siebie fałszywie  patriotami i Prawdziwymi Polakami  nazywają.
Trudna była nasza historia, to trzeba przyznać, ale w chwili grozy, w chwili każdego powstania, Polacy potrafili łączyć się w słusznej sprawie, niestety dzisiaj są tacy, którym zależy na tym, aby już całkowicie Polski Naród podzielić do końca i podeptać  to, co jeszcze dobrego w człowieku pozostało.
Przykre to bardzo Panie Kawusiu, dlatego dzisiaj o Tobie właśnie myślę, wiem, że z góry na to wszystko z dezaprobatą  smutnie spoglądasz, na to, co się ostatnio   w Twoim ukochanym Poznaniu działo i ja też takie faszyzujące ekscesy zdecydowanie potępiam.

Pozwólcie, że przytoczę ten wiersz Pana Kawusi  napisany 28 czerwca 2011 roku u mnie na blogu (specjalnie zadałam sobie trud, aby go odnaleźć)

…………………………………………………………………….Poznań 56.

Byłeś pierwszym miastem w którym się o chleb upomniano,
byleś pierwszym miastem któremu ręce czołgami związano,
byleś pierwszym miastem w którym o wolność wołano,
byleś pierwszym miastem w którym robotnikom ręce uciąć chciano,
wyszli więc z fabryk robotnicy i stanęli murem,
wszyscy równi sobie…
przeciwko głodowi , przeciwko sile,
jednocząc pieści , zbierając gniew,
przyszedł czas na rozliczenia,
przyszedł czas na wolności siew,
ale i na śmierć…
Lecz długie lata musiały minąć by
przyszedł wreszcie KTOŚ WIELKI,
stanął na placu, gdzie kiedyś ofiary,
kajdany zrzucić chciały…
Schylił głowę przed dwoma krzyżami:
– ” nie lękajcie się ! ” – rzekł,
I zginęło widmo czołgów, braku chleba,
i nie zabraknie już nigdy wolności,
i rąk ucinać nie trzeba,
Pod wspólnym stoimy znowu sztandarem,
Solidarności , człowieczeństwa i pracy,
nie słychać drewniaków na bruku kroków,
tylko modlitwę za tych co życie oddali,
w tamtym – pięćdziesiątym szóstym roku. 

PANIE KAWUSIA !!!  JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA, chociaż wielu zależy na tym, aby Polska nie była prawdziwą Polską, aby ugięła się pod jarzmem wichrzycieli.
Nie damy Jej polec!!!!

WAKACJE

 

Nareszcie wakacje. Miliony dzieciaczków dzisiaj po raz ostatni przed wakacjami idzie do szkoły. Potem już tylko …laba.
Przykre jest to, że nie wiele dzieci będzie mogło gdzieś na te wakacje wyjechać, niestety sytuacja gospodarcza, a więc i w rodzinach  jest taka, że rodzice niestety nie będa mogli gdzieś je wysłać, a także gdzieś z nimi wyjechac. Tylko część dzieci takiej radości doczeka.  Reszta będzie gdzieś tam pałętać się po podwórkach, albo siedzieć przy komputerach, zamiast odpoczywac pełną piersią.
I tu wygrają też te dzieci, które maja babcie, ciocie czy inną część rodziny na wsi, zawsze tam dzieciaczka ” podrzucić” można, może coś nawet pomogą gospodarzom.
Pamiętam, gdy jako dziecko jeździłam do Zawoi bardzo lubiłam…pasać krowy. To dla mnie była gratka, a mój kolega Janek, dla którego to był ciężki obowiązek był też szczęśliwy, że ktoś to jarzmo zdjął mu z ramion. Dzisiaj inne już czasy, dzieci nie pasą krów  i też sobie wraz z letnikami po polach hasają, alb siedzą w gospodzie przy piwku.

Nasze dziewczynki  i niestety pies też jadą do Zawoi, będzie mi bez nich smutno, ale znów będę mogła cieszyć się błogą ciszą, i tak aż przez dwa miesiące. Zleci, tak jak zawsze i znów wszystko do normy powróci.
Ale co tam, dzisiaj i  tak wszystkie dzieci, i te wyjeżdżające na kolonie, wczasy, czy z rodzicami  i te pozostające w domu przez  całe wakacje  dzisiaj się cieszą, że to koniec budy nadszedł , więc razem z nimi   dzisiaj  zaśpiewajmy:

 

Niech żyją wakacje

Niech żyje pole, las

I niebo i słońce             

Wolny swobodny czas.



jak to dobrze, że dzisiaj jest środa!

A czemu? Bo mogę dzisiaj dla Ulki specjalnie śliczny bukiecik  kwiatuszków załączyć.
Lubię wyszukiwać dla Niej ładne kwiatki, zawsze wtedy do Niej się uśmiecham.
Wczoraj późnym wieczorem dostałam na skype właśnie od Ulki śliczne pozdrowienia, odpisałam Jej „do zobaczenia jutro na moim blogu” i… jestem , mam nadzieję, że i Ona tez ten dzisiejszy blog zobaczy, przeczyta i skomentuje.
Z tymi komentarzami to ostatnio bardzo słabo, widać, że mój stały komentator znów na mnie się gniewa, wtedy udaje, że blogu nie czyta, czy rzeczywiście tak jest –  nie wiem, ale na pewno nie pozostawia na nim żadnego śladu  swojego tu pobytu – szkoda.
Zresztą i frekwencja na moim blogu znów spadła, oznacza, że znów przynudzam.
Ale uwierzcie mi, wcale nie jest łatwo codziennie takie ciekawe wpisy robić, no chyba, że coś się specjalnego dzieje.
Może i się dzieje politycznie, ale to dopiero jest nudny temat, już sama zaczynam ziewać, gdy o tym pisze, a co dopiero ma powiedzieć ten, kto czyta?
Czasami się czuję jak Wernyhora, która wieścił złe losy i oby okazało  się, że się mylę, chociaż jest jeszcze sporo takich osób, którzy myślą podobnie jak ja.
A czy rzeczywiście przynudzam? Czasami coś się mi akurat ciekawego przytrafi, wtedy mam większą wenę do opisywania.
Ostatnio jestem na etapie oglądania filmów przez internet i też raz są ciekawe, raz nudnawe, ale zawsze jakąś alternatywę do tych nudnych telewizyjnych programów sobie pozostawiam. Bo co prawda mam sporo tych kanałów, ale tam na ogół sa filmy mało mnie interesujące. Stanowczo brakuje mi moich ulubionych seriali, ale powtórek jakoś nie bardzo lubię oglądać.

Wstał nowy dzień i bardzo dobrze, że już wstał, bo sny o cmentarzu i o pogrzebie faceta, który okazało się, że wcale nie umarł  naprawdę bardzo mnie zmęczył,
Właśnie ostatnio dosyć często mam sny związane z tamtym światem, albo śni mi się  cmentarz, albo kontakt z kimś umarłym z rodziny, który do mnie wraca z zaświatów i cos ode mnie chce, a do końca nie wiem co to ma być, czyżby miało to świadczyć, że już pomału mam się tam wybierać?
Brrr, sen mara, Bóg wiara, na razie jeszcze ciągle żyję i „tam” się nie wybieram, przynajmniej samowolnie, chyba, że dostanę rozkaz i przyjdzie do mnie taka biała dama z kosą w ręce, wtedy powiem; trudno.

Ale póki co pogody ducha na dzisiaj życzę, bo raczej słonka to mało kto dzisiaj doświadczy.

tup tup tup tup tup

 

Słyszycie to tupanie? to Kaczorek małymi nóżkami szybciutko  przebiera, żeby do sterów rządów się dostać.Dostał ( w Elblągu?) wiatr w skrzydła.
Tak, tak, już dzisiaj podano, że będzie się starał o przedwczesne wybory. Już czuje premierową krew, już się doczekać nie może aż swoich wrogów dopadnie i zmiele na pył.
Mam nadzieję, że tak samo szybko będzie potem wygnany na zawsze z polityki, tup tup tup tup tup, a kysz, idź przepadnij maro nieczysta.
Tylko o czym wtedy będę mogła pisać?

 Dzisiaj Kraków już  po burzy. Ale tym razem nie politycznej, a normalnej, atmosferycznej. Wczoraj kilkakrotnie do Krakowa wracała, Gdzieś o 19 było istne urwanie chmury, chyba wszystkie aniołki na raz wylewały wodę ze swoich olbrzymich dzbanów. Akurat nasze dziewczyny, najpierw Zojka, a chwilę potem Pola wróciły do domu cale mokre, jakby prosto spod prysznica w ubraniu wyszły. Podobna ulewa, no może nieco mniejsza ( przynajmniej bez sciany deszczu) była wieczorem i chyba pół nocy. Dokładnie to nie wiem, bo nie dość, że była burza za oknem to jeszcze ona mi się przyśniła, tak więc burzowo miałam dzisiaj całą noc.
Okropnie sponiewierana po tej burzy się obudziłam i oczywiście nie obeszło się bez mojego nimesilu, jak to dobrze, że zawsze mam go pod ręką.
Dzisiaj pogoda umiarkowana, czyli taka jaką lubię, przynajmniej nie trzeba topić się we własnym sosie.
A co poza tym? Ano nic specjalnego. Wczoraj miałam bardzo miłą wizytę mojego Kolegi z dawnego Szpitala Kolejowego, Mariusza, trochę powspominaliśmy, trochę porozmawialiśmy o dzisiejszej radiologii, czas miło zleciał. Przecież już jest 8 lat, gdy w szpitalu nie pracuję, matko jak to zleciało.

No i to by było na tyle na dzisiaj. Fajnego wtorku

P.S. dawaj ze swoimi wpisami Ewusiu póki wolny kraj, potem będzie  już tylko cenzura i blokada.

Elbląg do łopat!!!

 

Nowe hasło na nowy tydzień dla Elblążan.: Elbląg do łopat!!!!!!
Nareszcie Elbląg będzie miał dostęp do morza,  trzeba tylko łopatą dobrze pomachać, nie  będą mieli bezrobocia ( oczywiście, za 1 godz kopania Mierzei 10 groszy wypłacą), ale na pewno będą mieli piękny pomnik Lecha i małżonki na środku elbląskiego  Rynku, to mają jak w banku.
Niestety głupota w Polsce wygrywa, przykre to, ale prawdziwe.
Właściwie Tusk już samoczynnie powinien udać się do najbliższego więzienia i tam pokutny worek ubrać i kamienie u szyi sobie powiesić. Zresztą po prawdzie sam jest sobie temu winien.
A my będziemy patrzeć jak nasza Polska się odnawia, głownie w pomnikach i rośnie w taką siłą, że ani Putin, ani pani Merkel nam już nie podskoczą.
Koniec, bo znów nerwy mnie biorą, a tak od poniedziałku nerwy, to nie zdrowo.

Wczoraj Mija pytała mi się o dzisiejsza pogodę, idzie bowiem na pierwszą szkolną dłuższą wycieczkę. Wiesz, będziemy chodzić po górach (???) mi mówiła, a potem zwiedzamy zamek.
Po górach, jak po górach, bo trudno, żeby w Niepołomicach nagle góry wyrosły, zamek i tak, owszem.  Może to dobrze, bo niestety pogoda na wycieczki po lesie (a nie po górach Mijusiu) zdecydowanie nie jest korzystna.
Chociaż z drugiej strony te upały też na takiej wycieczce byłyby męczące, chociaż w lesie……….
No ale mamy pogodę taką jaką mamy, w Krakowie ciemno i ponuro, niebo zachmurzone i co chwilę dosyć obfite opady deszczu mamy, Boże, czemu nie może być normalnie tzn słonko i temperatura około 24 stopni i lekki wietrzyk?
Taka pogoda odpowiadała by i małym wycieczkowiczom i innym  pewnie też. Mnie na pewno

No to sobie ponarzekałam troszkę, więc mog zakończyć mój dzisiejszy wpis tradycyjnie życzeniami miłego poniedziałku i miłego nowego tygodnia

wianki w moim oknie

 

 
Hej,Hej Sobótka,Sobótka
dzień jest długi noc krótka
czas ucieka jak rzeka, jak wiatr.
wianek w dali gdzieś płynie,
ktoś powtarza twe imię,
może Wisła, a może ja sam.

 

 

 

 

 

 

Oczywiście, że nie poszłam wczoraj nad Wisłę, nie lubię tłumów, ale z mojego okna mogłam sobie  piękny pokaz sztucznych ogni obejrzeć.
Pepa też ze mną oglądała, trochę sobie poszczekała na te ognie, bo co jej będą wieczorem spokój zagłuszać jakimś strzelaniem, potem wyraźnie się tym znudziła i poszła sobie spać.
A jak tu spać, skoro to najkrótsza noc w roku? Jeszcze dwa dni i znów dnia nam będzie pomału ubywało, chociaż na początku nie będzie to aż tak bardzo zauważalne.
Tradycją jest to, że we Wianki zawsze w Krakowie leje, wczoraj też nieco popadało, nawet się burzyło, ale tylko popołudniu, na szczęście sama impreza  odbywa się bezdeszczowo i chyba bardzo tłumnie, co było słychać przez moje okno, gdy powracali ju do domów Do późnej nocy jeszcze rozbawione głosy dawały o sobie znać.

Dzisiaj poczytałam sobie na Onecie, że brak zaufania do naszego premiera wzrosła do ponad 80 procent, równocześnie zmalała też i popularność prezydenta, tego już zupełnie nie rozumiem, ale dobrze, wolno im sądzić co chcą, może obecny rząd wielu dał się we znaki, poczekamy, aż będzie lepiej ( nie pisać) za Kaczyńskiego. Tylko czy cenzura pozwoli tym wszystkim forumowiczom Onetu pisać, że jest im źle?
Ja jak na razie  w blogu swoją polityczną opcję głoszę, potem nie wiem, czy i na niej cenzura łapy nie położy, więc jeszcze póki czas pisze Polacy , opamiętajcie się !!!! Póki czas!!!!

Dzisiaj niedziela, dla Krakowian normalna, dla Elblążan bardzo ważna, bo pewnie już czekają, ba nawet nogami przerabiają, żeby z łopatami pójść  Mierzeję
kopać , wszak prezes obiecał tam zerowe  bezrobocie, akurat przy łopacie będzie można się dorobić. – powodzenia Elblągu !!!!

A może i dzisiaj słonko zaświeci?

Titanic

 

Oglądałam wczoraj ( przyznam się, że po raz pierwszy) film Titanic. Nie wiem jak to się stało, że do tej pory ten film jakoś przemijał obok mnie, może dlatego, że podświadomie bałam się stresów, które przy oglądaniu filmów katastroficznych zawsze mnie nachodzą.
Ale wczoraj natrafiłam na II gą część tego filmu ( tą właśnie pokazującą już samą katastrofę) i z zaciekawieniem zaczęłam oglądać. Potem poszukałam w internecie I szą cześć tego filmu i w ten sposób, trochę w  pokrętnej kolejności  obejrzałam całą historię romansu pięknej, młodej dziewczyny i młodzieńca, który wywodził się z całkiem innej klasy społecznej, jednak połączyła ich wielka i prawdziwa miłość na zawsze, chociaż tak krótko przecież trwała.
Cały film bardzo mnie poruszył, straszne były te momenty gdy ludzie walczyli  ze strasznym żywiołem o swoje życie, pokazywana ta walka była nie tylko przez pryzmat  głównych bohaterów, ale i przez osoby w różnym wieku, różnym spojrzeniu na świat, a jednak tak wszyscy w godzinie niebezpieczeństwa byli do siebie podobni, każdy chciał się uratować, każdy chciał żyć.

Dla mnie  szczególne wymowne było kilka scen.
Pierwsza oczywiście ta otulona piosenką Celine Dion na dziobie Titanica, gdy para z rozpostartymi ramionami upajała się wielkością i wspaniałością otaczającego ich bezkresu i poczuciem wolności i miłości która w nich tkwi, pięknie uwieczniona przez reżysera, wzbudza w człowieku najwspanialsze wspomnienia, najwspanialsze marzenia, wyciąga z najbardziej tajnych zakamarków człowieka to, co w nim tkwi, czasami specjalnie skrywane i przed obcymi i  nawet przed samym sobą.
Bardzo przejmująca była scena, gdy Rose uświadomiła sobie, że jej ukochany nie żyje i musi z nim się pożegnać na zawsze, jednak równocześnie spełnić jego życzenie, by ona uczyniła wszystko, aby nie poddawać się i  przeżyć tą katastrofę i dożyć późnych lat swojego życia.
Ta jego prośba jest przez Rose spełniona, to ona właśnie na tym okręcie badającym historię Titanica  wiele, wiele lat później opowiada wszystkie swoje wspomnienia z tych tragicznych kilku godzin. Tam też zdradza tajemnicę brylantu zwanego Perła oceanu, który został podarowany jej przez wybranego dla niej przez mamę narzeczonego, a następnie  podstępnie oskarżonego o jego kradzież przez jej ukochanego Jacka Dawsona, którego właśnie  poznała na statku.
Okazało się, że ten brylant przez różne zawieruchy podczas katastrofy wciąż jeszcze tkwił w jej ręce i jakże wymowna jest scena, gdy stara już Rose jak kiedyś staje na rufie statku, wychyla się i wrzuca do morza ten znienawidzony przez siebie naszyjnik, jakby zamykając za sobą całą tą historię jej miłości, jej życia.
No i chyba najpiękniejsza i najbardziej wymowna scena kończąca film, Rose  po opowiedzeniu swojej historii życia zasłuchanym w jej słowa młodym ludziom umiera na tym statku, pięknie pokazane jest przejście z fazy życia, poprzez tunel oceanu do krainy wiecznej młodości i  wiecznego życia – znów znajduje się na pokładzie Titanica, gdzie wszyscy czekają na jej przybycie, wchodzi przez drzwi do holu, a na szczycie schodów stoi jej ukochany Jack, który  podaje jej rękę, całują się  i znów obydwoje stają się piękni, młodzi i bardzo szczęśliwi.
Jest to dla nas przesłanie: nie martw się, po śmierci zawsze jest ktoś, kto Ciebie kocha i na Ciebie czeka. Bo  prawdziwa miłość trwa przecież wiecznie.

Znalazłam jeszcze w internecie film Titanic II opowiadającym o podróży w 100 lecie tamtej katastrofy na statku podobnym jak poprzedni, i tez ulegającym katastrofie po spotkaniu z góra lodową. Przyznam, nie zdążyłam go w całości oglądnąć ( niestety pora była bardzo późna i sen mnie zmorzył) może jeszcze go  nawet oglądnę, ale jednak zawsze taki swojego rodzaju plagiat o wiele mniej jest ciekawy niż pierwowzór, czuć w nim tą sztuczność, chociaż nie wiem jakby reżyser się starał zrobić z niego pierwszorzędny film.

Życzę miłej i słonecznej soboty, u nas przez moment była całkiem spora ulewa, co przy świecącym pod czas niej słonku nieco dziwnie wyglądało
Ale jednak co by nie mówić upal nieco zelżał. I bardzo dobrze!!

ostatni wiosenny – pierwszy letni

 

 

Pisze ten mój blog dzisiaj wcześnie rano, bo o godz 6.28. Jeszcze mamy przez nie cale pół godziny wiosnę ( moja najukochańsza pora roku)
Dzisiaj o godz. 7.04 przychodzi już lato. Też go lubię. No i lato pokazało to piękne swoje oblicze, już po 6 rano było około 20 stopni ciep[ła, co będzie potem, w ciągu całego dnia?
No i o czym tu pisać? Już wiem, cieszę się, że nie jestem w Elblągu, bo dzisiaj tam będzie chyba bardzo duszno od polityki,  docierają następni nasi prominentni politycy, aby namawiać do głosowania Elblążan do głosowania na ich partyjnych  przedstawicieli. Oczywiście prym wodzi Kaczyński, który przemawia do ludu z łodzi Pingwin niczym sam Chrystus i w swoich obietnicach  przechodzi już sam siebie. Już nie wystarczy, że Elbląg niczym Rotterdam będzie miało przekopany kanał  przez Mierzeję Wiślaną, ale nagle w Elblągu bezrobocie spadnie ( nie wiedzieć czemu) do zera i  wogóle Elbląg będzie najważniejszym miastem po samej Warszawie, oczywiście tylko wtedy gdy wygra tam pisowiec, niejaki Wilk. Ciekawe kiedy obieca im następny pomnik, podobny do tego „wspaniałego” podobnego do Radomskiego. Bo w Radomiu też PIS rządzi, a jakże, bezrobocie ostatnio nawet wzrosło no i zamiast kanału mają pomnik sławny na całą Polskę.
Dzisiaj dojeżdża do Elbląga też i premier Tusk, ale nie sadzę, żeby miał jakąkolwiek siłę przebicia, zagłuszą go inni jego przeciwnicy typu Palikot, czy Ziobro, którzy przynajmniej w przeciwieństwie do Jarosława gruszek na wierzbie nie obiecują, w swoich obietnicach są realni. No cóż, wydaje mi się, że Jarek nieco ” przesolił” w tych swoich obietnicach i trzeba być na prawdę półgłupkiem, żeby uwierzyć, że jego przedstawiciel te wszystkie jarusiowe obietnice spełni.
Na szczęście mieszkam w spokojnym Krakowie, gdzie naszego prezydenta na razie nikt się nie czepia i nikt nie proponuje nam więc w związku z tym żadnych politycznych zawieruszeń.
Ten weekend będzie dla Krakowa świąteczny, jak zwykle na Wiśle pod Wawelem będą puszczane wianki, które wcześnie,j pod okiem florystów będzie można pleść na krakowskich bulwarach. I znów będę miała okazję oglądać przez moje okno piękne fajerwerki, które puszczane będą w sobotni wieczór.
No to czego mam życzyć w  nadchodzące letnie dni?
Tylko pięknej pogody ( szczególnie dla tych, którzy wybierają się na urlop), dużo słonka i pogody ducha i …..spokoju od polityki, bo ta ostatnio w Polsce jest naprawdę bardzo brudna.