Kto daje i odbiera….

Wracam wczoraj wieczorkiem zmęczona po pracy do domku i już niedaleko niego

zaczepia mnie jakaś młoda dziewczyna pytając, czy jestem krakowianką.

Popatrzyłam zdumiona, o co jej chodzi i potwierdziłam, więc spytała, czy wiem

gdzie w Krakowie jest Galeria Krakowska

Już się cała zjeżyłam w środku, bo nie cierpię tłumaczyć jak gdzieś trafić, ale…

ale nie, ale nie, ale nie….

Zaprosiła mnie w sobotę do Galerii na jakąś promocję perfum  jej firmy, bowiem właśnie w sobotę

w Galerii otwierają jej dział.  .

Dobra powiedziałam na odczepnego, przyjdę, ale ona dalej mnie zaczęła  męczyć.

Najpierw wyjęła jakieś damskie perfumy i chciała mnie nimi skropić, więc przezornie wyciągnęłam

swoją łapkę,lepsze to, niż cała nie wiadomo czym mam waniać, co nie?

Dziewczyna coś mi tłumaczyła, że już wraca do domu, że jestem jej ostatnia klientką, więc w

prezencie da mi te perfumy, chociaż kosztują 150 zł.

Łaskawie się zgodziłam, wzięłam i chciałam iść, ale młoda jakieś inne plany jeszcze miała.

Zaczęła mi pokazywać logo jej firmy, raz jeszcze powiedziała, że dzisiaj już reklamowała cały

dzień i jest zmęczona, ale pani Ewo ( wcześnej spytała mnie o imię,a co mi tam, niech sobie wie

pomyślałam) mam jeszcze perfumy dla mężczyzny, pewnie ma pani jakiegos miłego mężczyznę?

Pomyślałam sobie o Panu K. oczywiście, może się ucieszy?

Miałam tylko zgadywać ile lat jej firma jest na Rynku;pięć czy dziesięć.

Ponieważ zgadłam, że 10 dostałam też i męskie perfumy w prezenncie i…

Panienka powiedziała, że jedne perfumy kosztują 150 zł, drugie ( te męskie) 130,a ja

dostanę je wtedy, jak teraz, odrazu dam jej 50 zł za obie .

Nie miałam przy sobie 50 zł, a nawet gdybym miała, to bym nie dała, bo po co mi

perfumy? nie byłam akurat na ich kupnie.

I oczywiście panienka zabrała mi obie perfumy, które dopiero co mi w prezencie ofiarowała.

No nieco sie wściekłam, że mnie w konia zrobiła, ale nie pokazałam tego po sobie,rozeszłyśmy się

każda w swoją stronę i wreszcie bogatsza jakby nie było o 50 zł, a uboższa o damskie i męskie

perfumy dotarłam do domu.

No tylko zastanawiam się, po co mi zajęła conajmniej 10 minut na obiecankach, prezentach, które i tak

mi odebrała?

To nie reklama firmy, tylko normalne robienie z człowieka wariata, a to dobrze o takiej firmie wcale

nie świadczy, dlatego odrazu nazwę tej nabierającej firmy wywaliłam z głowy.

Dzisiaj idę do pracy dużo wcześniej, bo otwieram Przychodnię, więc już się muszę zbierać.

A tu jeszcze przedemną porcja moich lekarstw do żażycia……….

To narazie

Uważajcie na uliczne zaczepki, potrafią być denerwujące.

Teraz odrazu wszystkim będę mówiła : nie mam czasu, pa

 

 

 

Z Modlnicy

Dzisiaj niedzielę spędzam w Modlnicy.

Niestety, nie u mojej siostry, jak zazwyczaj……

Smutne to.

Oczywiście byłam u Niej na cmentarzu.

Patrzyłam,patrzyłam i nie wierzyłam, Ona tam pod tym kamieniem leży?

Przecież widziałam, jak nad nią kamień zasuwali,ale…

Pojutrze minie 2 tygodnie od Jej pogrzebu.

Resztę dnia spędzę na rodzinnym łonie,ale jednak ciągle mi kogoś brak…

a może wszystko przez te atomy…

Pamiętacie ten przebój?

No nie wiem, może rzeczywiście zaburzona jest przez tą technikę atmosfera, skoro kolejny dzień leje?

Ile tak jeszcze może być?

Pół południowej Polski już jest zalana, w Kłodzlu walczą z powodzią, w rzeszowskim walczą z powodzią….

Koniec świata!

Nie chcę wieszczyć,ale do 212 roku już niedaleko, a ma nastąpić wtedy koniec świata przez …potop

Taki sam jak za czasów Noego.

Ciekawe, czy ja się do arki wtedy zmieszczę? Czy przyjdzie mi w otchłaniach morskich żerem  dla

morskich potworów pozostać???

Oj, miały by co obgryzać, ale pewnie ja z tego za bardzo się bym nie cieszyła 🙂

Póki co, mamy sobotę i pora na kolejną wizytę Specjalnego Gościa.

Tym razem skromny jedynie poczęstunek( na wyraźne żądanie Specja;nego Gościa):

ćwiartki kurczaka w sosie pomarańczowo- śliwkowym.

Jak potrawa się uda, podam przepis.

Dzisiaj jestem okropnie opóźniona z robotą, pewno przez tą pogodę, bo i dłużej wyjątkowo spałam

i jakoś wszystko mniej sprawnie mi się robota układa…

No więc zarzucam komputer i przechodzę do realnego świata.

Miłej soboty.

same piątki

Mój bratanek Łukasz już kiedyś stwierdził, że tydzień składa się głównie z 2 ważnych dni:

początek pracy, poniedziałek, a potem już jest…piątek.

Rzeczywiscie, te środkowe dni tak szybko przemijają, że trudno je zauważyć.

Dopiero jest poniedziałek i…człowiek budzi się już w piątek.

I ciekawe, im człowiek starszy tym szybciej te dni uciekają…..

No cóż, po prostu człowiek się starzeje, nie da się ukryć.

A że piątek, to podobno dobry początek……więc się cieszę, tym bardziej, że na sobotę mam już

zamówionego Specjalnego Gościa.

Teraz tylko muszę wymyśleć menu na niewielką sobotnią przekąskę – już pewne zarysy jej mam…..

Dzisiaj wiadomości głównie opanowała ta o śmierci króla popu Michaela Jacksona.

Porównują ten szok do podobnego wywołanego śmiercią Elvisa Presleya.

Osobiście nie przepadałam za Jacksonem, denerwowało mnie to, co on robil ze swoim zdrowiem,

zresztą rezulatem  tego jest   właśnie jego przedwczesna śmierć, miał zaledwie 50 lat.

A ponieważ za nim nie przepadałam, wręcz denerwowało mnie, gdy widziałam go w TV,

nie będę się więcej nad tym rozpływała – pozostawiam to jego fanom.

A teraz nic innego nie pozostało mi, jak po mału zabierać się do pracy.

Acha, jeszcze muszę na momencik zaglądnąć do moich wiosek na plemionach, a trochę tych

wiosek uzbierałam ostatnio, aż 941, więc mam tam nieco roboty.

Prawdziwy kułak ze mnie, nieprawdaż??

No to szykujcie się już pomału  do weekendowego odpoczynku.

Niektórzy pewnie już na działkę wyjeżdżają, może deszcze i burze im nie przeszkodzą w tych

wyprawach, czego z całego serca życzę.

Specjalne całuski dla Ulki.

prawie przedweekend

No i proszę, jak to czarny humor pięknie się w moim blogu rozwinął.

Muszę wszystkie sugestie wziąć pod rozwagę 🙂

Teraz sen z moich oczów ( no nie tak zupełnie, bo śpię jak młody suseł ostatnio) spędza ta

niesprzyjająca nam na południu aura.

Codziennie pada, codziennie burza ,czasami nawracająca kilkakrotnie, z okropnymi ulewami….

co z tego wyniknie?

Tym bardziej, że dalsze opady na południu wieszczą.

W rejonie Katowic już jest tragicznie, dzisiaj w dzienniku pokazywali te rzeki wody płynące

po torach w Czechowicach Dziedzicach.

Wielka fala powodziowa naciera do nas z okolic Czech, gdzie wody już wystąpiły, a dalej ma padac deszcz.

Zgroza.

Przypominam sobie zalane Opole sprzed kilku lat i skóra cierpnie na całym moim ciele.

W Krakowie wybudowano co prawda olbrzymie wały pod wiślanymi bulwarami, woda nie powinna tam wystąpić

ponad nie, ale….

Żywioł, to żywioł, a człowiek nie moze temu zaradzić??

Dzisiaj czwartek, czyli dzień przedweekendowy.

Jutro znów szał zakupowy i…odpoczynek.

Wrrr,  nie cierpię robić zakupów, bo naraz tyle pieniądzorów trzeba wydawać.

Najdrożej wypadają papieroski.

Zgroza, na weekend wydaję na nie około 50- 60 zł.

I co weekend obiecuję sobie: muszę z tym skończyć.

I co?

Duch ochoczy, ale ciało mdłe.

Pozdrawiam niepalących, mądrzy ludzie !!!!

 

No już zdrowa

Na szczęście nie był to wirus Rotha,a zwyczajna niestrawność spowodowana zjedzeniem

czegoś niejadalnego, przynajmniej dla mojego żołądka.

Dzisiaj rozpoczęłam tradycyjnie dzień od kawusi i bardzo się cieszę, że  już  mogłam

tak miło ten dzień rozpocząć..

Wczoraj, z powodu nie picia kawy spałam z przerwami calutki dzionek.

No i skutek był: o 3.15 w nocy obudziłam się całkiem wyspana.

Trochę się pokręciłam na łożeczku z nadzieją, że jednak jeszcze zasnę, ale były to trudy daremne.

No więc potuptałam do mojego komputera i oczywiście oglądałam sobie Polsat 2, albowiem mam

telewizję satelitarną,(innej nie mogę mieć, bo mi Wawel odbiór zakłoca)

Telewizja satelitarna jest całkiem o.k. pod warunkiem, że na drodze mój TV – satelita nie ma burzy,zamieci,

jakiejs większej ulewy i innych zakłoceń atmosferycznych, wtedy niestety są dłuższe i krótsze przerwy

w odbiorze, co doprowadza mnie do nerowości (szczególnie, gdy oglądam swój ulubiony serial).

Rano, a właściwie nad ranem, dopadł mnie czarny humor, bo tak sobie pomyślałam, że do trumny

daje się nieboszczykowi na ogól to, co na codzień lubi używać i tak się właśnie zastanawiałam,

jak ta moja rodzina zmieści w mojej trumnie jeszcze mój komputer???

Prawda, ze czarny humor??? He, He!!!

Więc chyba będę musiała pomału odzwyczajać się od komputera, żeby rodzinie dodatkowego

frasunku nie czynić.

Albo wiem, kupię sobie laptop i w testamencie zaznaczę, że ma iść on razem ze mną do wieczności.

No dobra, koniec głupot, teraz trzeba się już zabierać za życie doczesne, czyli zbierać się do pracy.

Miłego dnia życzę.

P.S. A w Krakowie ciągle pada ( z małymi przerwami)

Czyżby Wisła miała znowu zamiar wystąpic ze swoich brzegów???

Boli brzuszek…..

Przez tą dietę mam okropnie wydelikacony żołądek.

Coś wczoraj zjadłam nie tak i odrazu cierpienie.

Bolał wczoraj, bolał w nocy, boli nadal……

A moze to ten Rotha- wirus znowu mnie dopadł?

W każdym razie jestem biedna i złożona chorobą.

Do pracy raczej nie idę, bo ciężko by było tam dotrzeć szczęśliwą nogą.

To pobumeluję, przynajmniej sie wyśpię 🙂

Lubię piątki

Szczególnie te, gdy wiem, że rozpoczynają weekend.

Zawsze coś z leniucha we mnie drzemie, ech.

Jutro, jak narazie nic nie zapowiada, że będę musiała udać się do pracy, więc narazie sie czaję,

po południu wszystko się okaże

A dzieciaki już wakacje zaczynają.

Takim to dobrze, tyle wolnego przed nimi……

Nie ma jednak czegoim zazdrościć.

Niestety nie wszystkie dzieciaczki beztrosko spędzą swoje wolne dni, nie każdego rodzica stać,

aby zapewnic im dwumiesięczny ( nawet ponad) wyjazd z miasta.

A co z moimi wakacjami?

Nawet nie mam żadnej idei, co z nimi zrobić

Wiem, że powinnam pojechać do sanatorium, trochę się poleczyć, tym bardziej, że nawet mam

na to odłożoną niewielka kwotę, ale..

Wczoraj juz sama ze sobą ustaliłam: na pewno nie będzie to Busko.

Zbyt bolesne wspomnienia by się z moim pobytem tam łaczyły.

Tam ostatnio byłam z Anią.Teraz juz jej tam nie będzie….

A wszędzie gdzie indziej za daleko……

Rok temu….   nie, nie bedę wspominała tamtych wakacji, były dla mnie zbyt cięzkie, prawie

dzień w dzień spędzałam dzień w szpitalu u mojej siostry.

To nie to, że teraz żałuję,nic nie żałuję,bo miałam dla niej tyle czasu,

tylko znów wspomnienia są bolesne.

Ale na razie póki co do pracy idę, a będzie co będzie.

Życie czasami potrafi być zaskakujące.