nie wiem

 

Nie wiem, czy Ulka dzisiejszy mój wpis przeczyta,  bo coś wspominała o  swoim wyjeździe z Poznania.
Jeżeli pojechała,  przynajmniej odpocznie sobie od wszystkich ostatnich ciężkich dla Niej dni, pewnie, że nie zapomina się tego co było  całkowicie, ale psychiczny
relaks na pewno Jej posłuży, szczególnie zdrowiu.
No to Uleczko, pozdrawiam Cię środkowo – wakacyjnie i uśmiech do Ciebie ślę.

Chociaż równocześnie i przykrą mam dla siebie i dla Ulki wiadomość, odeszła od nas na zawsze nasza Polchatowska Koleżanka
Krysia – Mikra. Była chora od jesieni zeszłego roku, dzisiaj dostałam wiadomość od Halinki z Warszawy, że Krysia wczoraj zmarła.
Bardzo to smutna dla mnie wiadomość, to jeszcze nie jest ten wiek, gdy nasze Koleżanki i Koledzy powinni żegnać się z tym światem, a tu kolejna osoba z naszego Polchatowskiego pokoju 50+ ubywa.
Wiedziałam, że choroba Krysi była bardzo poważna i drżałam, kiedy ta zła wieść do mnie dotrze, niestety tak się stało.
A dopiero co widzę Mikrę na Krakowskim Rynku siedzącą z nami na nocnym piwku i nocnych piosnkach przy gitarze.
Przecież to było tak niedawno……..
Smutne jest to nasze życie, ciągle odchodzą od nas ci, których kochaliśmy, przyjaźniliśmy się z nimi, robi się coraz większa pustka, aż kiedyś przyjdzie pora, że i na nas czas odejścia  do wieczności przyjdzie…….  przecież już ” biorą z naszej półki”…
A może znów wszyscy tam się spotkamy i znów będzie wesoło, jak za dobrych Polchatowskch czasów?

Jeszcze jak do tej pory nie opuściłam gościnnej Modlnicy, z czego bardzo się cieszę, bo i pogoda dzisiaj się wyraźnie poprawiła
Ale niestety dzisiaj już na pewno gościnne progi opuszczę, kiedyś w końcu ten czynsz odmieszkać  trzeba.

Miłej środy dla wszystkich.

nareszcie odpoczynek od kanikuły

 

Nogi spięte. obrzęknięte, skóra piekąco – boląca to skutki kanikuły, której moje biedne ciało musiało być poddane.
Na szczęście dzisiaj upał odpuścił, jest błogi wiaterek, może i będzie deszczyk lekki padał?
Nie zazdroszczę tym, którzy dzisiaj w podróż się wybierają, zwłaszcza na motocyklu. Ale i tak mam nadzieję, że tam i z powrotem bezpiecznie dojadą.Takie to już głupie serce ciotki, że o wszystkich się martwi, cóż poradzić?
Ja ciągle jeszcze na wyjeździe, ale pora dać już gospodarzom odpocząć od gościa, może miłego, ale zawsze to obcy w domu.
Aha, znalazłam metodę na dobry sen u Magdy w domu, po prostu dałam poduszkę na drugą stronę tapczanu, czyli tam gdzie leżały wcześniej nogi, teraz leżała głowa i od razu przespałam całą noc spokojnie , prawda jakie to proste?

Jeden z ciekawych absurdów: pod nieobecność gospodarzy odebrałam przekaz z banku dla Jacka w kwocie 1 zł 57 groszy,  słownie jeden złoty pięćdziesiąt siedem groszy, pewnie  opłata tego przekazu kosztowała bank o wiele więcej, prawda jaki nonsens?
No a gdyby mnie nie było tutaj, Jacek dostałby awizo i musiałby na pocztę latać po taką śmieszną kwotę, dopiero byłby wściekły.

I jak tu w Polsce może być dobrze?????

Miłego wtorku

Gryzli i kąsali

 

Skąd tyle bzykających owadów znalazło się w zamkniętym jakby nie było pokoju, nie rozumiem.
Ale tam byli i okrutnie mnie gryzli przez noc całą, nie dało się spać! 
To znaczy zasnęłam nawet szybko około północy, ale potem to już był koszmar, co chwilę słyszałam nad uchem te male wredne samolociki
i co chwilę   musiałam się drapać, a to w rękę, a to w nogę, która  z powodu upału wystawała spod kołdry, twarz i szyja też nie były wolne 
od ukąszeń. Tym bzyczkom towarzyszyły też nieco grubsze tony much, które też mnie atakowały, w koniec końcu musiałam po godzinie drugiej
wstać i zasiąść za tym latopcikiem, który godzinę się zastanawia, czy i którą stronę otworzyć. 
Rozumiem, że ten owadzi świat też istnieć musi, ale nie bardzo wiem, dlaczego akurat na mnie musi się wyżywać!!!! 
Jednak koniecznie muszę już dzisiaj jechać do Krakowa, aby przynajmniej się porządnie wyspać, bo taka przesiedziana na co prawda  miękkim,
ale fotelu do udanych nie należy. Stanowczo jestem ” domo – lubem ” i lubię swój pokój, swój tapczanik, swój telewizor, nie mówiąc już o statecznym 
komputerze.
Nie, ja nie narzekam, u Madzi jest mi wspaniale, tylko te noce……..
Siła złego na jednego, laptop też skutecznie utrudnia mi życie, co chwilę meldując o braku jakiejś wtyczki 
Więc aby nie przepisywać w koło Macieju tego samego tekstu, po każdym zdaniu muszę go zatwierdzać, inaczej tekst mi zniknie. 

Wczoraj skończyły się Światowe Dni Młodzieży w Rio – w Krakowie młodzież Caritasu też brała  udział w Sanktuarium w Łagiewnikach w
cało nocnym czuwaniu, które skończyło się modlitewnym telemostem Z Rio i przyniosło nam wiadomość, że następne Dni Młodzieży z udziałem Ojca
Franciszka odbędzie się w 2016 roku w Krakowie. 
Bardzo dumna jestem z naszej Oliwki ( córka Magdy, a wnuczka mojej siostry), która jako wolontariuszka  Caritasu była jedną z opiekunek
tego spotkania w Krakowie. Oliwka pojechała do Łagiewnik już  w sobotę rano, tam pomagała przy organizacji tego spotkania , przygotowywała rozdział poszczególnych przyjeżdżających do Krakowa grup, musiała wielokrotnie informować przybywającą młodzież, gdzie należy odebrać pakiety, cały czas musiała trwać na posterunku wolontariuszki. Wróciła do domu wczoraj późnym wieczorem, bardzo zmęczona, ale tez i szczęśliwa,.
W ogóle Olcia bardzo polubiła swoją pracę w Caritasie ,zawsze chętnie  bierze udział we wszystkich ich akcjach, ostatnio 2 turnusy spędziła 
jako opiekunka – wolontariuszka na urządzanych przez Caritas   wakacjach dla młodzieży. 
Nie miałam wczoraj wiele czasu, aby z nią pogadać po tym spotkaniu Rio w Krakowie, bo jak już pisałam wróciła bardzo zmęczona, ale  wspominała,
jaką euforię w Krakowie wywołała wiadomość Ojca Franciszka o organizacji następnego z Nim spotkania w Krakowie, młodzież skakała z radości,
wiwatowała, wszyscy bardzo się ucieszyli, chociaż już wcześniej były pogłoski, że taka będzie właśnie papieska decyzja.
Oczywiście organizacja tego przyszłego spotkania z Ojcem św będzie też należała i do Caritasu, już teraz Olcia cieszy się, że znów jako
wolontariuszka będzie brała czynny udział w tych przygotowaniach. Za trzy lata Oliwka będzie już osobą pełnoletnią, więc pewnie zakres jej
obowiązków będzie o wiele szerszy. Ale na szczęście to bardzo mądra i sumienna dziewczyna i na pewno podoła tym ważnym wyzwaniom.

Trochę co prawda boję się przyjazdu Ojca św do Polski, bo wielu księży i biskupów nie są całkowicie kompatybilni z  papieskimi naukami , zresztą
i wielu świeckich Polaków do końca słów Ojca św nie rozumie, będąc pod wpływem niektórych polskich sił kościelnych uważają, że oto dokonywany
jest jakiś niebywały atak na Kościół. Oczywiście nie jest to wcale prawdą, bo powiedziane jest wyraźnie w Piśmie św ” Nie będziesz miał  Bogów
innych przede mną”,więc mamona nie może być ważnym  takim właśnie bożkiem. Zresztą i Ojciec św Jan Paweł II nauczał, że trzeba
być, a nie mieć, widocznie wielu Księży u nas w Polsce o tym nie chce  pamiętać. Zresztą podczas pobytu w Rio papież Franciszek tez wskazywał
brazylijskim, a także przez nich innym księżom, że należy chronić Kościół, wyzbywając się własnego majątku i  zwrócić się ponownie do
ludzi, przygarniać  ich do siebie. U nas w Polsce też wiele osób, którym nie podobają się  działania wielu księży i biskupów od tego kościoła
się odwróciło. Może właśnie przyjazd Ojca sw Franciszka będzie tym zimnym tuszem dla polskiego Kościoła??????

I raz jeszcze nawracam do organizacji Caritas, która tak pięknie potrafi pielęgnować chrześcijańskie wartości  przez organizację i pomoc osobom
potrzebującym.
Ten wielki entuzjazm w zorganizowaniu spotkania  dla młodzieży, która nie miała okazji przebywać w tych ważnych dniach razem z Ojcem św w Rio, zresztą nie tylko w Krakowie, ale i w Częstochowie i w kilku polskich miastach , ten duchowy telemost z tamtą młodzieżą pokazują, że może  i Kościół w Polsce nie jest do końca doskonały  bo człowiek nie może być doskonały i nie może nie popełniać błędów, ważne, żeby zrozumiał gdzie źle czyni,
ale  ten Kościół wciąż trwa i wciąż się odradza w tej wspaniałej młodzieży, pełnej ideałów i wiary, że można jeszcze wiele w życiu zmienić.
Ta młodzież, nie skalana jeszcze materialną stroną życia che być i trwać, nie koniecznie mieć,  chce zmieniać świat, ale oparty na słowach Ewangelii.
My też kiedyś takie ideały posiadalśmy i, niestety ten majątek potraciliśmy gdzieś po drodze, zmieniając  słowo  być na słowo mieć.
I właśnie przyjdzie dla nas ta okazja nauczyć się od młodzieży, co tak naprawdę warte  jest w naszym zyciu 

Kanikuła panie kanikuła !!!!

Może i dobrze, że nie siedzę dzisiaj w zaduchu Krakowa, ale nawet tutaj powietrze jest ciężkie od tego upału.
Wyszłam przed ósmą rano na taras i już pot oblał mnie od stóp do głów, a co będzie potem?strach pomyśleć.
Dzisiaj tylko wypada siedzieć pod  mgiełką wody i popijać delikatne zimne napoje .
No i prywatny basen tż od bidy by się przydał, ale skąd wziąć na to pieniądze?
Właśnie, pieniądze…mój malutki laptopik niestety jest już zużyty, zasadniczo może tylko służyć jako ładowarka do mojego elektronicznego.
papierosa. 
To jednak jest za mało jak na moje zachcianki, lubię w domu pracować na dużym komputerze, ale chcę też mieć coś na podorędziu, np. gdy wyjeżdżam gdzieś z domu, teraz bez laptopa będzie  wielka bieda.

Już kiedyś pan  Józio opiekujący się moim sprzętem stwierdził, ze nie wiele da się w tym laptopiku poprawić, trzeba by powymieniać w nim procesory ,a to nie bardzo się opłaca.
Na razie latop działa jak staruszek z Alzheimerem, długo myśli co tu zrobić, po czym się zawiesza.
Tylko skąd brać pieniążki na takie moje „fanaberie”
Ale teraz zastosuję metodę Scarlett Ohara : pomyślę o tym jutro, chociaż nie wiem, kiedy to jutro nadejdzie.
Ale dzisiaj i tak jest na takie handlowe łamanie głowy za gorąco
Miłej niedzieli 

Moja letnia przygoda

 

 

Dostałam wczoraj zaproszenie od Magdy na spędzenie weekendu w Modlnicy.
Magda przyjechała po mnie okolu 18, pojechałyśmy jeszcze odebrać Olcię, która właśnie przyjechała z wakacji  i czekała na parkingu , na który dowiózł ją autokar,Dojechałyśmy z trudem, bo najpierw  zatrzymał nas ogromny korek, potem Magda nieco pobłądziła i zamiast skręcić w prawo skręciła w lewo, więc biedna Oliwka musiała na nas nieco poczekać. Ale to nie było jeszcze apogeum naszej przygody
Mijałyśmy właśnie skrzyżowanie dwóch ważnych ulic, gdy z prawej strony nadjeżdżała na syrenie karetka. Magda zareagowała prawidłowo, zrobiła stop,ale w pewnym momencie usłyszałam huk , coś w aucie szczęknęło i nagle szarpnęło mnie w fotelu do tyłu, a potem do przodu, z tym, że natknęłam się na ochronną rękę Magdy, która zabezpieczyła mnie, żebym nie wylądowała czołem na przędnej szybie. Nie zrozumiałam najpierw co się stało, okazało się, że prowadzący za nami przez starszego pana samochód nie zdążył zahamować i o prostu wjechał w  tył naszego samochodu.
No cóż, starszy człowiek ( okazało się, że miał 80 lat) bez refleksu pewnie się zagapił i nie zdążył na czas zahamować, a mial na to trochę czasu, bo od naszego hamowania do uderzenia przez drugi samochód minęło kilka sekund, przynajmniej tyle, że  Magda zdążyła zobaczyć w tylnym oknie rozpędzony samochód i zdążyła wyciągnąć rękę by mnie ochronić.
Ale schody dopiero miały się zacząć. Otóż  ów starszy pan wcale nie należał do dobrotliwych staruszków, nie widział wcale swojej winy, po prostu chciał się wykpić i dawał Magdzie „aż” 50 zł za szkodę, którą wyrządził. Magda i ja trochę z nerwów się pogubiłyśmy ( Magda rozumiem, ale czemu ja?) na szczęście Olka zachowała zdrowy umysł i szybko zapisała numer rejestracyjny samochodu tego pana,na wypadek, gdyby dziadek chciał nawiać z miejsca wypadku, a mnie poleciła wezwać policję. Oczywiście z nerwów zapomniałam policyjnego  numeru telefonu , a Olka podpowiadała mi gdzie jesteśmy, na jakiej ulicy doszło do kolizji.
Dziadek dalej się spierał z Magdą, że to nie jego wina, bo ona  gwałtownie zahamowała, a i po przyjechaniu policji stwierdził, że właściwie to szkoda, że Magda nie wjechała pod tą karetkę, bo on byłby przynajmniej czysty. Policjanci popatrzyli na niego lekko zdziwieni co za bzdury dziadek wygaduje, i wytłumaczyli mu, jakie obowiązują prawa a drodze, spisali wszystkie dane i ukarali go 200 złotowym mandatem.
Dziadek pewnie nieźle musiał być zły, że nie załatwił odpowiednio sprawy z Magdą, bo nie dość, że zapłacił mandat, to teraz na pewno nie będzie przez rok miał żadnej zniżki na OC..
A ja czekając na Magdę zastanawiałam się, czy teraz będzie bardziej ostra, gdy osoba w wieku 80 lat przyjdzie na testy psychotechniczne.
Co by tu nie mówić ,osoby starsze nie mają już tego refleksu, aby szybko zareagować w podobnej sytuacji.
Na szczęście potem już szczęśliwie dojechałyśmy do domu i Magd poczęstowała mnie wspaniałym malibu z lodem, które popijałyśmy siedząc w pięknej altance
Dzisiejszy i jutrzejszy dzień spędzę zatem za miastem, w pięknych okolicznościach przyrody
Miłej soboty, dzisiaj Kuźniar z ekipą TVN-24 jest w mojej ukochanej Jastarni.

Ohm  Jastarnia!!!!!……

Georginie dla Księcia

 

 

George Alexander Louis 

Oto trzy imiona   nowo narodzonego księcia Cambridge, następcy tronu Anglii : Jerzy, Aleksander, Ludwik.
George czyli Jerzy, to chyba ukłon w kierunku prapradziadka Księcia – ojca obecnie panującej królowe Elżbiety II.
Nie mogli sprawić większego prezentu dla królowej, a zarazem dziecko już ma „przody” u swojej prababki.Zresztą i sama Elżbieta II ma jako jedno swoje imię Aleksandra.
Oficjalny tytuł  dziecka to  Jego Wysokość George, książę Cambridge.

Spytacie zapewne, dlaczego tak bardzo mnie to całe angielskie zamieszanie  zainteresowało? Bo jednak na prawdę o wiele przyjemniejsze jest
to szaleństwo, niż szaleństwo polityczne, które ogarnęło Polskę i w którym każdy już chyba się pogubił, gdzie dobro, gdzie zło, gdzie prawda, gdzie fałsz.
Ja co prawda dalej ” swoje wiem” ( ale nie powiem :-)) i z pantałyku żadnym oszołomom nie dam się zwieść, cokolwiek by na ten temat mówili
Przytoczę tylko jedno : gdy człowiek chce uderzyć psa zawsze jakiś kij się znajdzie, czyli można tak długo bluźnić, aż wszyscy zaczną w to wierzyć i pewnie nawet sprawy, które teraz wydają się skandalem, w innych politycznych warunkach na pewno byłyby przyjmowane z mniejszą złością i bardziej merytorycznie, tak, jak zresztą mimo sprzeciwu opozycji, ale w mniejszym, wydaniu jest w innych krajach.. Ale cóż, jest jak jest, to tylko kiedyś historia fakty te oceni……
Tylko coraz więcej widać, że politykom wcale na państwie nie zależy, to wszystko co się dzieje  to tylko polityczne rozgrywki na zasadzie kto kogo do ziemi przyciśnie. Smutne to bardzo……… Tylko niektórzy zapominają, że kij posiada dwa końce……

Straszna wiadomość przybyła wczoraj wieczorem do nas prosto  Hiszpanii, 77 osób zginęło podczas okropnej katastrofy kolejowej. Jakie to smutne, gdy w wypadku tracą życie osoby, których co prawda nie znamy, ale do wczoraj mających jakieś swoje życie, jakieś plany na przyszłość, moment i wszystko to zostało przerwane, przecięta nić życia, już nic się dla nich nie zdarzy……… Chylę głowę.

Dzisiaj widziałam wyjątki z wizyty Ojca św w Brazylii, od razu na myśl przyszła mi pierwsza po wyborze na papieża  wizyta w Polsce Jana Pawła II, rozumiem, co Brazylijczycy, Argentyńczycy czują, myśmy tez takie chwile uniesień odczuwali. Bardzo brakuje nam teraz Jana Pawła II, na pewnio wszystko inaczej byłoby w Polsce. Nam na prawdę potrzebny jest prawdziwy autorytet, takim, jakim był właśnie Ojciec święty, bez niego wszyscy gdzieś się pogubili.

Za oknem upał, a apogeum tej kanikuły ma przypaść na ten weekend. Ci nad morzem to pewnie się teraz cieszą……

Miłego dnia.

i ja tam byłam……


Po godzinie 19 tajemnicze drzwi się otworzyły i pokazała się nam Wasza Wysokość Książe Wiliam, Księżna Kate i Baby Royal.
Podobno przystojny ( ten ostatni), ale po prawdzie mało co było widać, taki był otulony kocyk, chociaż kawałek buźki z zaciśniętymi od snu oczkami widzieliśmy.
Parę słów z ludem zamienili, potem dziecko tata wsadził w nosidełko, zapakował i żonę i dziecko do samochodu, a sam jak to na prawdziwego tatę przystało siadł za kierownicę i odjechali. Tak po prostu, jak normalna, a nie jakaś tam książęca rodzina, bardzo mi się to podobało.Widać było, że książę Wiliam był bardzo zaaferowany i przejęty rolą Ojca Rodziny.  Dzidziuś też na moment nam pomachał małą rączą,nieznacznie podniósł ją do góry, jakby wiedział, że ludzie na taki gest czekają – wiadomo, przyszły Król 🙂 Oczywiście przesiedziałam wczoraj prawie cały dzień przez TV, bo za nic nie mogłam przegapić tego historycznego momentu, co prawda wiedziałam, że  jeszcze nie raz będą pokazywali ten moment , gdy rodzice stają z małym dzidziusiem w drzwiach szpitala, ale to już nie to samo, oglądając sam ten moment w czasie gdy to się działo brałam niejako udział w historii dziejów. I co prawda nie będę brała już udziału w koronacji nowo narodzonego księcia (wciąż na razie bez imienia) i nikt pewnie nie będzie wtedy wiedział, że jakieś 50 lat wcześniej niejaka Ewa z Krakowa z wielkim przejęciem tą scenę, gdy mały książę pierwszy raz wyszedł na przeciw swojemu życiu, oglądała,  ale i tak będę jakimś malutki śladem tej historii.

Uleńko, ten uśmiechnięty i promienny o kwiatek jest dla dla Ciebie:


Nie, w tym całym książęcym zamieszaniu wcale nie zapomniałam, że dzisiaj jest środa, czyli nasz magiczny dzień, nasz pomost między naszymi miastami
Popatrz, coraz szybciej te środy po sobie następują…….. dobrze, że w między czasie pomiędzy nimi się coś dzieje. I bardzo dobrze, że się dzieje, bo od tej coraz brudnej i brutalnej polityki już całkiem można osiwieć i zawału serca ze złości dostać,
Serdecznie Cię pozdrawiam ze słonecznego Krakowa, a ten pomysł z piwkiem na krakowskim Rynku coraz bardziej mi się podoba 🙂

No to po kilku dniach ” odpoczynku” nadal mamy upalne lato. I bardzo dobrze, niech te dni dla wszystkich radosnymi będą.

Eee, na pewno będzie rudy

 

Wczoraj o godzinie 16.24 czasu angielskiego ( u nas była godzina później) przyszedł na świat następca angielskiego tronu ( ale trochę będzie musiał na to poczekać) syn Księcia Williama i księżnej Kate..
No i dobrze, że zakończyło się wszystko szybko i szczęśliwie, bo cała Anglia ( i nie tylko) oszalała na punkcie tego porodu, pod szpitalem była cała masa reportów i rozentuzjazmowanego tłumu. Najpewniej już dzisiaj ten tłum zniknie, bo najprawdopodobniej dzisiaj już Kate i Wiliam z dzieciątkiem opuszczą szpital ( wcale się nie dziwię, że tak szybko, bo jednak pobyt tam kosztuje krocie, nawet książęca para nie chce trwonić pieniędzy bez potrzeby, chociaż tych pieniędzy pewnie im nie brakuje)
Imienia  nowego Księcia jeszcze nie znamy, ( większość obstawiła imię James), ale można przypuszczać, że nowo narodzony będzie….rudy, tak jak jego tatuś i wujek Harry.
Nie, nie mam nic przeciwko rudym, ale jest też szansa ( mała, bo mała, ale jest), że urodę dziecko odziedziczy po mamusi. No i  właśnie dlatego szkoda, że nie urodziła się córeczka, widać moje przeczucie tym razem się omyliło.
No dobrze, niech będzie jakie tam ma być,  bo i tak na to nie mamy wpływu,byleby było zdrowe i dobrze i  szybko rosło, Ja niestety nie doczekam się pewnie tej chwili, gdy właśnie nowo narodziny Książę zasiądzie na królewskim tronie, bo kolejka do tronu jest bardzo długa, a i obecna królowa wcale nie ma ochoty abdykować, mimo, że jest już prababką.
Potem w kolejce będzie dziadek Karol, który też już długo na tron czeka, po nim tatuś William, a dopiero na końcu nowo narodzony, czyli musiałabym jeszcze co najmniej żyć około 60 – 70 lat.
A Maluchowi- Księciu życzę długiego i szczęśliwego życia i dla niego pięknego kwiatka załączam :

Jeszcze Biedaczek nie wie, co go czeka w życiu, cały czas będzie na piedestale, ciągle będzie obserwowany i rozliczany z każdego swojego kroku i czynu.
Na razie jest bezpieczny w ramionach mamusi, ale potem….  nie ma mu czego zazdrościć.

W garnku dziura mój ty Józiu

 

W budżecie państwowym  też jest dziura i teraz ja będą zalepiać, tylko czym???
Ale to ich problem. Za to opozycja ma powody do uciechy

Aż ręce zacierają z radości, a gęby im się śmieją od ucha do ucha, : no, nie udało im się hurra!!!! A  nie mówiliśmy???????
I to jest właśnie ten patriotyzm prawdziwych Polaków, zamiast się martwić i pomóc jakoś dziurę załatać, szukać jakiegoś rozwiązania, jeszcze z radością będą ją większa drążyć.
A co, niech sobie ten Tusk i Vincenty mają za swoje. Przecież ważniejsze są własne partykularno – polityczne sprawy niż dobro narodu, chociaż tak łatwo się kiedyś mówiło : POLSKA JEST NAJWAŻNIEJSZA. Jednak chyba tylko w wyborczych sloganach, potem o tym się zapomina.
Nie bronię Rostkowskiego czy Tuska, łatwo na pewno taki budżet nie jest dopiąć, szczególnie gdy wszyscy wymagają wołając dawaj, dawaj.
Gdzieś tam po drodze błąd jest, chociaż jak czytałam, każde państwo, a więc i USA i Anglia, czy Francja są zadłużone. I pewnie opozycja też zaciera tam ręce z radości, ale może potem i pomyśli, zastanowi się co robić? U nas to wykluczone, przecież wiadomo „Tusk musi odejść”
To powinno być nauką dla pana Kaczyńskiego, aby teraz nie obiecywał tyle, bo kiedyś też to przeciwko niemu się obróci, a niestety też nie będzie miał z czego rozdawać, bo niestety fundusze mają to do siebie, że raczej się kurczą, niż rozmnażają. A naród taki głodny teraz tych dobroci, które naobiecywał, więc w końcu wezmą kija i Jarka też pogonią, nie ma żadnych ku temu złudzeń.
Czyli trzeba słuchać przykazania : nie czyń drugiemu co tobie niemiłe, albo przysłowia o dwóch końcach jednego kija.
Bo kiedyś też usłyszymy Kaczyński musi odejść…..
Tylko równocześnie ci, którzy krytykują dziurę budżetowa walczą o wielkie pieniądze z budżetu dla swoich partii, nie chcą tracić tego, czym dysponują, chcą nadal brać, brać, brać , coś mi się tu nie zgadza. Chodzi o finansowanie partii z budżetu państwa, o które tak bardzo ta sprawiedliwa część partii walczy do krwi ostatniej. Czyli jak zwykle jedna obłuda.

Dostałam nakaz od Zojki, że prócz karmienia mam dwa razy dziennie wyjmować szczura z klatki i go hołubić, tzn głaskać, przytulać i pozwolić mu po mnie łazić.
No i jest problem, o szczur za nic nie chce z klatki do mnie wychodzić ( chociaż dawniej pchał się na moje ręce), ucieka i piszczy.
Wczoraj  dostałam od Zojki SMS-sprawdzian, jak się szczurkiem zajmuję, opowiedziała jej o tych szczurzych problemach i …zostałam obsztorcowana.
Więc pełna wyrzutów sumienia wyjęłam go jednak siłą z tej klatki, ale wcale nie reagował na moje głaskanie, piszczał i koniecznie chciał mi uciec, więc z powrotem wylądował w klatce. Dziwne jest to jego zachowanie, bo zawsze chętnie się ze mną bawił, może nie może mi wybaczyć śmierci swojej przyjaciółki?, może mnie za nią obwinia, chociaż wcale nie czuję się winna.

A co z nowości z wielkiego świata ? : Belgowie cieszą się nowym  królem Filipem, który wczoraj na belgijski tron wstąpił. Obok niego zasiądzie królowa Matylda,    w której płynie również i polska krew , jest córką polskiej Hrabiny Anny Komorowskiej, czyli jest daleką krewną naszego obecnego prezydenta, ha, ha, chichot historii ???, niektórzy pewnie z wściekłości do krwi obgryzają swoje paznokcie, tak bardzo chcieli zdystansować naszego prezydenta…. :-).
A Księżnej Kate dalej nie pilno zostać mamą, według przepowiedni, jej dziecko ma być zodiakalnym lwem,dzisiaj mamy ostatni dzień raka, więc może jutro?????

 
No tak, dziś  poniedziałek, ech, nawet Kuźniara nie będzie dzisiaj w programie TVN – 24 Wstajesz i wiesz  

P.S. A kiedyś dzień 22 Lipca był wielkim świętem państwowym, nawet do pracy wtedy iść nie kazali…….

Dobrego całego tygodnia, dobrego dzisiejszego dnia, wciąż mamy wszak lato, ten tydzień ma być podobno dosyć gorący.

na wesoło

Dzisiaj niedziela, więc coś na wesoło dla poprawienia i tak doskonałego humorku :

 

Facet, który  jechał tirem przez miasto, usiłował przejechać pod mostem, ale niestety się zaklinował.
Wezwano policjanta i ten pyta kierowcę:
– Co, zaklinowało się?
– ale skąd  – odpowiada kierowca, po prostu wiozłem most i w pewnym momencie zabrakło mi benzyny.

    ****

Dyrektor przechodzi przez korytarz, nagle słyszy głośne krzyki. Wpada więc do klasy , łapie najgłośniej wrzeszczącego  za rękaw, wyciąga na korytarz i stawia go w kącie.
Po chwili do dyrektora podchodzi kilku uczniów i pyta : czy to znaczy, że możemy już iść do domu ?
A to dlaczego, pyta dyrektor ?  Bo bo skoro nasz  nowy pan nauczyciel stoi w kącie, to oznacza, że lekcji już dzisiaj nie będzie.

    ****
 Zaraz po przyjściu ze szkoły matka pyta swojego synka  :
– co przerabialiście dzisiaj na chemii?
– materiały wybuchowe, odpowiada syn
– nauczycielka coś wam zadała?
– nie zdążyła…..

    ****

Po kilku miesiącach bardzo namiętnej znajomości dziewczyna pyta swojego chłopca:
– czy już nie czas, abyś przedstawił mnie swojej rodzinie?
– jak sobie życzysz  moje słońce  – odpowiada chłopak, – ale teraz to jest raczej niemożliwe, żona z dzieciakami właśnie wyjechała do teściów.

   *****.

Dzisiaj z TVN – 24 Wstajesz i wakacje jestem na Zamku Książ ( Wałbrzych)
Przepiękna okolica, szkoda, że nie mogę tam być dzisiaj realnie, szczególnie, że odbywa się tam konkurs powozów konnych.
Liczy się nie tylko, kto przybędzie pierwszy na metę,  ale  też i wygląd konia, pojazdu i załogi, która nim powozi. Fajna sprawa.