twarz boksera

 

Niestety, ostatnio najgłówniejszym zadaniem posłów, szczególnie tych z Pis jest obrażanie przeciwników.
Prym w tym wiedzie pani profesor Krystyna Pawłowicz, która na zebraniu wręcz szydziła z innej posłanki, Anny Grodzkiej.
Nie wyobrażam sobie, żeby taka pani profesor była wspaniałym wychowawcą młodzieży ( wykłada wszakże na uczelni), śmiem  też wątpić w jej pozytywne wartości   chrześcijańskie  jakie pewnie usiłuje w sobie wzbudzać. Na pewno może ona służyć za wzór anty-społecznika i wzór kołtuństwa, pewnie nawet sama Dulska przegrałaby z nią w przedbiegach, Ciekawe, czy pani Pawłowicz ma w domu lustro i kiedykolwiek w nie spogląda?, pewnie nie, skoro krytykuje wygląd innych, na swoje nie zważywszy – wszak sama raczej za Miss Polski nie mogłaby uchodzić. Zresztą podobnie jak naganna jest jej krytyka osób o innej orientacji, które określa jako osoby nie rozwojowe, a więc nie produktywne i skazane na usunięcie w kąt. A jakąż to rodzinę sama pani Pawłowicz stworzyła, że innych śmie w tej materii krytykować? Ja i owszem, też nie jestem produktywna, tak mi sie życie ułożyło, że nie mam potomstwa, ale czy przez to jestem gorsza niż te  wielodzietne rodziny? Nie i dlatego też nie krytykuję innych, no chyba, że ktoś mi nadepnie na odcisk jak wyżej wymieniona pani P.  Każdy ma swój model życia, jedni zostają starymi pannami ( jak pani Pawłowicz i ja), inni mają całą kupę dzieci, i pięknie, lub mniej piękniej chowają, inni jeszcze lubią osoby o odmiennej orientacji seksualnej i jest to też ich własna sprawa, na pewno nie powinna podlegać krytyce innych.

Dzisiaj wtorek, idzie ocieplenie, mnie to oczywiście cieszy a was?

 

 

oglądałam film National Geographic

 

Ten oczywiście o katastrofie smoleńskiej i ……..?…….?
Przyznam, że byłam  nieco zawiedziona, oglądając poprzednie katastroficzne filmy National Geographic bardzo dokładnie były badane przyczyny wypadków samolotowych, tu potraktowano sprawę raczej bardzo powierzchownie. Dokładnie powielono to, co już znamy z raportów Anodiny i Milera. Owszem, wspomniano co nieco o alternatywnym śledztwie Komisji Macierewicza, ale nie było stanowczego odżegnania się od tych spiskowych teorii, nie było dokładnie i mocno powiedziane, że nie ma żadnych podstaw do stwierdzenia, że był jakikolwiek wybuch w samolocie, a właśnie tego mi brakowało, bo to byłoby świadectwem tego, że teoria Milera jest całkowicie prawdziwa i nie pozostawia żadnych nawiasów w tej sprawie. Faktem jest to, że przyczyną  tej katastrofy, co pokazano w filmie, były źle podjęte decyzje zarówno przez pilotów , szczególnie dowódcy, który w tym samym czasie musiał prowadzić samolot i przeprowadzać rozmowy po rosyjsku z wieżą w Smoleńsku, jak i wina  wykazujących zagubienie kontrolerów ruchu, ale zbyt słabo podkreślono inne aspekty przyczyn tej katastrofy, nie pokazywano, jak w innych podobnych filmach tej stacji dokładnie mechanizmu wypadku, np nie pokazywano złamanego skrzydła samolotu, czy uszkodzonej przez samolot brzozy i wbitych  w nią kawałków samolotu – myślę, że wtedy film byłby jeszcze bardziej przekonywujący? Ale na pewno nie mogę przyznać racji panu Lasce, że każdy kto oglądnie ten film zostanie w 100 procentach przekonany do końca, gdzie prawda leży. Tymczasem czytając dzisiejsze komentarze, szczególnie prawicowej części społeczeństwa, można zobaczyć, że ten film nie był do końca przekonywujący, a dokładnie ten, kto wierzył w spiskową teorię katastrofy nadal, a nawet jeszcze powiedziałabym  jeszcze silniej w tą teorię wierzy, podkreślając stronniczość twórców tego filmu. Wielka szkoda, że do tak naprawdę do końca nie zostały rozwiane, chociaż nie podejrzewam tu akurat żadnych politycznych podtekstów , raczej podjęcie jakiegoś pokojowego punktu widzenia, a może mi się tak tylko wydaje? No bo pomyślmy sami, co by się u nas działo, gdyby National Geographic wsadził kij w mrowisko i  stanowczo stwierdził, że jest to jedyna i ostateczna przyczyna? Chyba prawica musiałaby rzeczywiście wypowiedzieć wojnę…..całemu światu, jako, że ten film właśnie oglądają w każdym możliwym kraju na świecie.

Dzisiaj znów poniedziałek, pora do pracy i do szkoły wyruszać. Taka Peppa ma się dobrze, co najwyżej mordeczkę za próg kamienicy wychyli, ale zaraz stwierdza, że jej zimno w łapki i do domu koniecznie wracać musi.
A ja niestety do pracy wyruszam, chociaż już nie ma takiego mrozu, jak w zeszłym tygodniu, prószy lekki śnieżek i chodniki i jezdnie nie są już takim lodowiskiem….
Miłego tygodnia, miłego poniedziałku.
 

Mielone – inaczej

czyli klopsiki szwedzkie:

500 g mielonego mięsa wołowego, 2-3 ziemniaki ugotowane w mundurkach, obrane i utłuczone na purre, drobno pokrojona natka pietruszki,  2-3 łyżki bułki tartej, jedno jajko, 2-3 łyżki śmietany, 1 usmażona drobno pokrojona cebula, sól – to mięso wyrobić dokładnie a podanymi składnikami, zrobić niewielkie kuleczki, odłożyć na godzinę do lodówki, po tym czasie usmażyć na oliwie.
podawać z sosem pieczarkowym ( pieczarki usmażyć z cebulą, zalać gęstą śmietaną, można dodać troszkę bulionu) i koniecznie z borówkami.
Pycha, już nie trzeba do potrawy osobno podawać ziemniaków ani ryżu, potrawa jest bardzo sycąca.
Od razu powiem: wczoraj miałam gościa V.I.P.a na obiadku i właśnie to danie podałam, podobno było bardzo smaczne.

Wczoraj wieczorem  zjechała się do domu rodzinka, byli bardzo zadowoleni z zimowego pobytu w Zawoi, ale niestety pora wracać do szkolnej ławy.
A pies?  Oczywiście najpierw zlustrował cały mój pokój  w poszukiwaniu dobrego jedzonka, niestety był bardzo zawiedziony, nic nie znalazł.
Dopiero po pewnym czasie Peppa raczyła się ze mną przywitać, jednak nie zapomniała. Czy wyrosła? pewnie tak, niestety również w szerz, czyżby się na Ciotkę Ewę zapatrzyła ha ha ha?. No fakt, troszeczkę za  duża kuleczka się z niej zrobiła i teraz obydwie będziemy musiały przejść na dietę wyszczuplającą 🙂

Za oknem nadal biało, od jutra mają podobno przyjść plusowe tempertury, a co za tym idzie rónież i wiatr i deszcz.
Kiedy będzie normalnie?
Miłej niedzieli

I znów niedospana

 

Kto to widział w sobotę przed szóstą rano wstawać? No właśnie, kto to widział, ale ta ręka tak mi dawała już w kość, że nie mogłam dłużej uleżeć, chociaż przyznam, że oczy mi się sennie przymykały. Oczywiście nie było to jedyne budzenie tej nocy, bolący bark, a właściwie teraz już dwa barki budziły mnie kilkakrotnie, musiałam zmieniać pozycję i znów z bólem zasypiałam, żeby po chwili  ból zaczął ponownie mnie budzić. Okropieństwo, pewnie znów będę musiała w najbliższą środę odwiedzić mojego sympatycznego pana doktora chirurga. Teraz oczy same mi się zamykają, ale mam dzisiaj gościa na obiadku, więc na żadne spanko już sobie nie mogę pozwolić, powinnam pomału zabierać się do roboty.

Nie będę pisała o wczorajszych sejmowych awanturach, bo mam sprzeczne na ten temat poglądy : z jednej strony  rozumiem, że każdy ma prawo do życia według swojego modelu, to prawda, ale równocześnie  zło jest w tym, że osoby homo zbyt często ostentacyjnie manifestują publicznie swoje istnienie, co może denerwować wiele osób, nieprzyzwyczajonych do takich dziwactw, przyznam, że i mnie też to denerwuje. Nie moją sprawą zaglądać komuś do łóżka, ale niech robią to na swój własny użytek, bo jest to jednak sfera bardzo intymna i nie powinna  toczyć się  na oczach innych ludzi.
Zresztą podobnie denerwują mnie takie publiczne karesy ludzi hetero, co innego trzymanie się za rękę, przytulenie, czy nawet całus, to w człowieku wzbudza pozytywne uczucia ( szczególnie wzrusza mnie widok dwojga starszych osób spacerujących trzymając się za ręce), ale czasami na widok publiczny zostają wystawiane takie sceny, które zdecydowanie powinny odbywać się w zaciszu alkowy. Intymność jest wyrazem szacunku wobec siebie i swojego partnera, to jest taki moment, gdy zostaje podkreślony fakt wyrażonej ku sobie miłości i nie powinien nikt obcy, niezainteresowany w tym uczestniczyć.
Za to cieszy mnie, że p.Arłukowicz nadal pozostał ministrem zdrowia, chociaż zajadle był atakowany głównie przez tych, którzy też kiedyś tą stanowisko sprawowali i też niewiele w kierunku poprawy zdrowia zrobili. Wiadomo, krytykować łatwo, szczególnie z pozycji ławy sejmowej, gdzie zawsze można liczyć na aplauz swoich partyjnych popleczników, gorzej jest rzeczywiste i konkretne przeprowadzenie naprawy już bardzo przez lata zniszczonej struktury zdrowotnej kraju. Trzeba przyznać, że p.Arłukowicz stara się przeprowadzać pewne renowacje, niestety po drodze napotyka na wielkie trudności, które zaburzają przeprowadzenia tych zmian, często spowodowane jest to nadmiernie rozbudowaną biurokracją.Teraz został wprowadzony przez niego nowy system Ewuś, który jest dopiero w powijakach i często po prostu zawodzi, myślę, że wkrótce wszystkie błędy będą poprawiane i jeszcze bardziej rozwijane.
Gdy nie wiadomo o co chodzi prawie zawsze chodzi o pieniądze, a tych niestety jak wiemy z powodu kryzysu za wiele nie mamy. Zresztą służba zdrowia zawsze była finansowo niedowartościowana, brak pieniędzy powodował, że powstawały jakieś dziwne kombinacje, które niestety nie prowokowały żadnej  poprawy, wręcz przeciwnie, były tylko skuteczne na moment, potem stan powracał do jeszcze gorszej sytuacji, dlatego nie rozumiem, dlaczego za całe zło w służbie zdrowia wszyscy ( a szczególnie poprzedni ministrowie) oskarżają właśnie tylko Arłukiewicza, poprzednicy też powinni z pokorą uderzyć się w piersi , jako że też popełniali grzechy zaniechania  i to całkiem nieraz wielkiego zaniechania.

To tyle byłoby słów na sobotę, która będzie jeszcze mroźna, ale mam nadzieję, że miła
A od poniedziałku zapowiadają zmianę pogody, będzie cieplej i będzie padał…..deszcz. Niezbyt to co prawda miła wiadomość, mogło by być na ten przykład cieplej, ale bez deszczu……
Ale póki co, cieszmy się jeszcze ciągle zimowym weekendem.

troszeczkę historii

Iks Iks  lat temu, nie powiem dokładnie, żeby nie podawać wieku Moniki, wszak wiadomo, że nigdy do końca nie wiadomo, ile kobieta ma lat, przyszła na świat moja bratanica, właśnie Monika. Pamiętam to popołudnie, gdy wróciłam do domu i już o progu dowiedziałam się tej radosnej wiadomości, chwilę później już obwieszczałam to z wielkim entuzjazmem mojej ówczesnej przyjaciółce : Zosiu, zostałam Ciocią. Ech, to były czasy….. wszak bardzo wcześnie zostałam ta Ciocią, bowiem pomiędzy mną a moim bratem i bratową była różnica 10 lat, a miedzy mną a moją nowo narodzoną bratanicą tylko 14 lat.
I chociaż już sporo od tego dnia czasu minęło, zawsze mam w myśli dzień 25 stycznia, bo zostać ciocią to już jest coś, prawda? Potem tylko byłam Ciocią – Babcią, a pewnie niedługo przede mną i możliwość pozostania ciocią- prababcią, wszak te starsze  dzieci Moniki i oczywiscie Kamilka Magdy są już w wieku poborowym, mam  jednak nadzieję, że za szybko jednak spieszyć się nie będą i tą cioteczna prababką mnie nie zrobią, bo wtedy będzie to oznaczało, że jestem bardzo, a nawet bardzo, bardzo stara.
Co prawda Monika nie czyta mojego blogu, ale i tu jej życzę dużo dużo zdrowia, pociechy z licznej rodzinki i psa ( żart), ale przede wszystki wiele radości z tego, co robi na co dzień. Dzisiaj jej jeszcze urodzinowo ucałować nie mogę, bo dopiero jutro wraca z Zawoi, ale to może i lepiej, bo dopiero dzisiaj wieczór mają mi przysłać prezent ( książkę) dla niej ( Basia, nie kabluj !!!!!)
No właśnie, jutro rodzinka plus pies już wracają z zimowiska, oj będzie się działo!!! Ciekawe tylko, czy pies będzie mnie pamiętał i radośnie witał, czy z zębami (już drugimi, bo właśnie traci swój pierwszy szczenięcy garnitur) rzuci się ze złością i mnie pożre 🙂

Dzisiaj idę do pracu ciut wcześniej, niż na popołudniu, przez chwilkę będę zastępowała koleżankę Jadzię w rejestracji, która musi pilnie wyjść, a potem od 14 stej zaczynam swoje własne urzędowanie. Byle tylko do  ( no i potem z) pracy dojechać, bo znów sporo śniegu napadało.
Powodzenia w piątek, wszak weekend znów się nam zaczyna, dla niektórych radosny, bo to początek ferii, dla innych ( jak na przykład  dla Małopolan właśnie) oznacza koniec laby i już niedługo znów będzie młodzież w ławach szkolnych zasiadała Takie jest życie, nikt nie zapewniał, że zawsze będzie sprawiedliwie.

OHYDA!!!

Jak strasznie można nie kochać własnej Matki, mimo, że mówi się o niej niezastąpiona, najukochańsza, najdroższa, skoro pozwoli się na jej pogrzebie robić polityczny wiec. OHYDA!!!!!
Jasne, nie sam Jarek robi ten przymusowy zlot pisiorów, robią to jego podwładni. ale jest odpowiedzialny za tą szopkę polityczną, bo jego najmniejszy sprzeciw nie pozwoliłby na taki masowy najazd.
Niby miało to być poparcie dla prezesa ( przepraszam, dla nich to jest premier, bo przecież nie Tusk jest premierem, a właśnie Kaczyński), ale wierzcie mi, na pogrzebie mojego Taty ( pogrzebu Mamy nie pamiętam, bo byłam jeszcze dzieckiem) było sporo osób, naprawdę sporo i tylko tych którzy go realnie znali, wiele osób podchodziło do mnie i składało mi kondolencje, ale nie pamiętam kto był, nie rozglądałam się za ludźmi, byłam zapatrzona w trumnę i w swój smutek.
I też myślę, ze dzisiaj na pogrzebie Jarek też nie będzie podziwiał tej masy zmarzniętych na sopel pisiaków i  nie będzie robił listy obecności, ale będzie zadumany w swoim bólu. Ale taką listę na  pewno czynić będą wierni rycerze prezesa czyli Brudziński, Hofman, Błaszczyk – rozumiem wielu przyjezdnych będzie chciała  znów zaistnieć w najbliższych wyborach na odpowiedniej  liście, ale czemu winni są ci prości, na siłę ściągnięci członkowie pisu, którzy nigdy w życiu pani Jadwigi nie widzieli na oczy, no chyba, ze króciutkie wyrywki w TV, ale ja też to widziałam i na pogrzeb się nie wybieram.
Ta cała pisia manipulacja ludźmi  jest wstrętna i bezwzględna, czekam na moment, gdy coraz  licznej liczbie wyznawców pisu zaczną spadać opaski z oczów.
Najlepszym dowodem na manipulację jest fakt, że pierwotnie msza św żałobna miała się odbywać w kościele parafialnym rodziny Kaczyńskim, ale ponieważ
w miarę jedzenia apetyt rośnie, tak i w tym przypadku pisowcy ściągnęli siłą ( do czego się nawet jawnie przyznają) sporo pisowców z całej Polski i dlatego msza św odbędzie się w Bazylice niedaleko Pałacu Prezydenckiego.
Ciekawa jestem, czy po mszy pochód przejdzie pod Pałac Prezydencki  i złoży ukłony i kwiaty w wiadomym miejscu?
Brzydzę się pisem, wzbudzają w sobie  najbardziej podłe instynkty i narzucają swoją wolę pewnej części Polaków, którzy niestety wierzą, że to są ich własne poglądy   –  O  H  Y  D  A !!!!!!!!!!!

 

Popatrz Uleńko, jak szybko ten tydzień szybciutko pędzi, dzisiaj znowu mamy naszą magiczną środę, aż nie do uwierzenia, poprzednia wydaje się, że była przedwczoraj. No to co? chyba pora posłać Ci specjalne środowe uściski i całuski, może od nich zrobi się w Poznaniu chociaż  troszeczkę mniej mroźnie????

A wszystkim  życzę wspaniałej mroźnej  ale wesołej środy.

P.S. jak widać ciągle jeszcze żyję, krwiak się chyba nie rozwinął, chociaż głowa nadal boli

I miałam rację

 

Nie tylko w tym, że wszystkie media szeroko opisywały lodowatą powierzchnię Krakowa, poznałam to na swojej własnej skórze, a raczej na swojej własnej …głowie.
Jak pisałam w obie strony pojechałam co prawda taksówką, ale to i tak nie zapobiegło małego wypadku. Gdy wychodziłam z przychodni po godz 17-stej na chodniku przed przychodnią było istne lodowisko. Po prostu padał deszcze ze śniegiem, który natychmiast zamarzał. A panie, które odladzają chodniki niestety pracują w godzinach przedpołudniowych, po godz 16 stej już nikogo chodnik nie obchodzi. A więc wychodzę z przychodni, patrzę jak moja taksówka usiłuje podjechać pod budynek, ale raczej nie podjeżdża, tylko tańczy na lodzie. Wreszcie udało mu się nieco bliżej podjechać, pomału jakoś dotarłam do taksówki, ale w momencie gdy już prawie wsiadałam, nogi na lodzie nieco mi się rozjechały i runęłam całą siłą prawie, że na siedzenie, ale przy okazji z całej siły walnęłam głową w spojenie drzwi, tak mocno, że podobno zahuczało w całej taksówce. Na szczęście na głowie miałam kapelusik ( który nota bene przy urazie zaraz mi zleciał z głowy) który malutko, bo malutko, ale  uderzenie nieco zniwelował, ale i tak głowa mnie do tej pory boli.
Jeżeli ten ból się utrzyma , albo dojdą jakieś dodatkowe objawy, jak nudności, zawroty głowy muszę zrobić koniecznie TK głowy, bo mógł się tam jakiś krwiaczek zameliniwać. Kto wie, takie uderzenie może być dla ” starszej pani ” całkiem niebezpieczne.
Nie mniej pójdę jednak do administracji osiedla, bo to jest skandal, że po godzinie 16- 17 nikt nie sypał chodników, zwłaszcza, gdy są takie opady śnieżno- deszczowe jak wczoraj.

A tak  w ogóle to wczoraj według wszelkich obliczeń znawców   był najbardziej niefortunny dzień w tym roku 2013,  tak pod względem fizycznym, jak i psychicznym, całe szczęście że mamy go już za sobą

Wczoraj przegapiłam Dzień Babci, ale dzisiaj w Dzień Dziadka wszystko postaram się nadrobić : Wszystkim Babciom i Dziadkom na całym świecie życzę  (co najmniej) 100 lat w zdrowiu i w miłości wnuczek i wnuków i dołączam dla nich piękne kwiatuszki :

A ciekawe, dlaczego nie ma dnia Cioci i Wujka? Już mogłyby być razem. Czasami dobra Ciotka jest tak samo kochana jak dobra Babcia.
Już o Cioci – babci ( a może i niedługo Cioci – prababci ) nie wspomną.
Ech, co za niesprawiedliwość. 😦
Życzę wszystkim odpoczywającym dobrego śniegu pod deską, a tym, co do pracy dojeżdżają w miarę suchej i spokojnej trasy, bo słyszałam. że gdzieniegdzie i tramwaje i autobusy odmówiły z powodu mrozów posłuszeństwa.

 

Bałwanki

Dzisiaj zabawimy się w bałwanki na łyżwach. Bardzo ciekawe zjawisko, naprawdę, zima wreszcie przejęła stery i sypnęła śniegiem, lodem, mrozem.
I to nie tylko u nas w Polsce, również w innych europejskich krajach są z tym kłopoty, Na przykład w Wielkiej Brytami ogłoszono bursztynowy stopień zagrożenia  (a co to konkretnie znaczy nie wiadomo), ludzie siedzą na lotniskach i…psioczą, bo wcale nie wiadomo  czy i kiedy wylecą. Podobnie jest we Francji,a i na naszym lotnisku Chopina w Warszawie też samoloty są uziemione. Ciekawe co w krakowskich Balicach słychać?
Ja oczywiście dzisiaj idę na popołudniu, więc jeszcze poczekam, co się będzie działo, podobno ma intensywnie padać, na razie jakoś tego opadu jest minimalna ilość, ale pewnie się to zmieni, bo zapowiedzi są niezbyt dla mnie pocieszające.
Ale co tam nasze minus cztery, pięć stopni z zapowiadanymi na czwartek minus 23 stopni???
Wiosna, gdzie jesteś, przybądź do nas szybciutko!!!!
Podobno dzisiaj najzimniej jest w Poznaniu, więc tam ślę gorące całuski.

Nie cieszy więc specjalnie ten poniedziałek, ale co robić, taka jest wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba. Dzisiaj mam popołudniową zmianę  Oczywiście mam zaplanowane w obie strony przejazdy taksówką, nie będę ryzykowała następnego upadku, który tym razem mógłby się dla mnie bardziej tragicznie.
Dla poprawy samopoczucia takie pięknie słoneczne kwiatki sobie wklejam, zawsze się już robi cieplej na duszy.

E znów monotematyczna dzisiaj jestem, ale o czym tu pisać w poniedziałek rano, gdy optymizmu brakuje?

No to kończę dzisiejszy bardzo zimowy wpis i życzę ciepłego przetrwania

biała niedziela

 

I jeszcze podobno sporo nam śniegu nasypie, tak , tak i jeszcze nas nieco pomrozi, ktoś tam nawet prognozował minus dwadzieścia stopni.
Brrr, i jak tu żyć panie Premierze? jak tu żyć?
Bo  pewnie wszyscy wiecie, że to że jest śnieg i mróz, to oczywiście wina Tuska!!!!, nie może być inaczej.
Dobrze chociaż, że w domu jest ciepełko, ale i tak kaloryfery nieco obróciłam z sześciu na pięć, bo grzeją do wiwatu, Najgorzej jest w nocy, bo zaduch budzi, a przecież nie będę uprawiała wietrzenia w środku nocy.
Tej nocy dokuczała mi ręka. Zauważyłam dziwną kolej tych bóli, zaraz po blokadzie ramię boli kilka dni z coraz mniejszą intensywnością, nawet czasami tak niewiele boli, że nawet się nie budzę, potem przychodzi (krótki) okres, że w ogóle ręka mi nie dokucza ( zwłaszcza w nocy), jest całkiem normalnie , po czym nagle ból zaczyna stopniowo narastać, aż do momentu, że znów muszę iść na blokadę. Czyli ból mojego ramienia można wykreślić jako sinusoidę

Ale nie jest źle, w końcu są  takie noce, gdy da się wytrzymać i nawet wyspać , o ile oczywiście żadne inne dolegliwości się nie doczepią
Ale zawsze jest szansa, że można popołudniu się wyspać, gdy się pracuje na porannej zmianie, lub wieczorkiem, po przyjściu z pracy zdrzemnąć.
Tylko z kolei dzień i noc wywraca się do góry nogami, co jak już kiedyś pisałam, było dosyć charakterystyczne dla mojej już nieżyjącej części rodzinki
Ja zresztą też raczej należę do tzw sów, czyli najlepiej mi się żyje w późnych godzinach wieczornych,  chociaż bywa, że nawet dosyć wcześnie jak  na mnie też udaje mi się położyć czasami.

Ale dzisiaj miła, biała niedziela, co tu o spaniu mówić, chociaż przyznam, że sobota jakoś ostatnio dla mnie jest dniem śpiocha, tak było i wczoraj. Cisza w domu, dzieci i psa nie ma, bo pojechali na zimowisko……. co robić, jak nie spać??? Nie jest wskazane spacerowanie po Krakowie, bo po pierwsze jest straszny smog,  wielosetne przekroczenie normy i ostrzeżenia, by bez ważnych powodów nie wychodzić z domu ( zwłaszcza dzieci i osoby starsze} no i  oprócz tego jest na chodnikach i jezdniach okropnie ślisko, to wszystko spacerom zdecydowanie nie sprzyja.

A tak  w ogóle to życzę miłej niedzieli.

prawo i sprawiedliwość?

One stoją po stronie tych, którzy są mocniejsi, a niestety macki tej Hydry są ciągle mocne,dlatego sędzia Tuleya nadal ma kłopoty.
Nie dość, że zlustrowali mu rodziców, wyszukali syna ( chyba nieślubnego, bo sędzia nie jest żonaty, ale to mu przecież wolno), to jeszcze postawili go przed komisję dyscyplinarną, a dzisiaj dowiedzieliśmy się, że pozbawili go funkcji rzecznika sądu, jego kadencja wygasła i nie podpisali przedłużenia.
No i kto jest tutaj winny? Oczywiście sędzia Tuleya, za dużo gadał, trzeba było go uciszyć, teraz już jasna sprawa, dlaczego Kamiński i Ziobro tak głośno „pyskowali”, byli pewni, że im włos z głowy nie spadnie. Mafia IV RP nadal silnie działa!!!!
Więc muszę uważać, co piszę na moim blogu, bo demokracja w nazwie jest demokracją, ale racja jest po stronie tego, kto ma przysłowiowy granat Pawlaka, czy Kargula w ręku ( przypomnijcie sobie filmy: Nie ma mocnych i Sami swoi). Nie chcę do końca życia świat w kratkę oglądać!!!!

A za oknem znowu biało i nic na to nie wskazuje, żeby miało być w najbliższym czasie innego.
Cóż, dzieciaczki na zimowisku się cieszą, ja trochę mniej, bo nie cierpię, gdy mam lodowisko pod moimi butami.
Miłej soboty 🙂