I żyli długo i szczęśliwie…
Właśnie skończyłam oglądać nagrany na video ostatni odcinek serialu "M jak miłość".
Wczoraj nie zdążyłam.
Nie wiem,czy tak się guzdrałam,czy tyle miałam tych zamówień,które wklepywałam do komputera całe popołudnie,aż po późny wieczór,grunt,że dopiero o 21.30 wylądowałam po całym dniu pracy w domu.
Fakt,coraz później od tych rybek wracam.
Coraz większy ze mnie pracocholik….
Wczoraj tylko zdążyłam coś tam na komputerze w domu zmienić(udało mi się,dzięki poradam Oskubanego powrócić do stanu sprzed moich niefortunnych porządków na kompie),odzyskałam ekran powitalny ,a także wrócił mi się język polski na moim Incredimail.
Super,więcej już nie eksperymentuję….
Potem ogłosiłam dzień dziecka(brudaska),jednym okiem oglądnęłam nagrany też na video "Klan" i..odpłynęłam w krainę snu.
Życie to nie nowela.To długie pasmo jednakowo pracowitych dni,od rana do wieczora,To brak czasu dla siebie,przyjaciół.To odkładanie wszystkiego na sobotę i niedzielę,a potem okazuje się,że jestem w te dni zbyt zmęczona,żeby realizować nawet towarzyskie zobowiązania…..
Ale stwierdziłam wczoraj,że jednak jestem bardzo silną babą,skoro potrafię wytrzymywać taki styl życia.
Póki się da,póki serce wytrzyma……..