Ale środowa wtopa!!!!

 

Cały czas wczoraj bałam się, żeby przy  dzisiejszej okazji ostatniego dnia nie zapomnieć o środzie.
I….oczywiście zapomniałam.
Ulu, przepraszam, przecież wiesz, że nasza środa jest najważniejsza, co tam, że to ostatni dzień roku, najważniejsze, że dzisiaj środa!!!! nasza Środa!!!!

Uleńko ! tej pięknej ostatniej środy starego roku życzę Ci wiele pomyślności i dla Ciebie i dla Magdy i Jej najbliższych.
I życzę Ci, aby nasze środy były zawsze, nie tylko w Nowym Roku, ale przez wiele, wiele lat.
U nas od rana piękne słonko, więc i te słoneczne promyczki z Krakowa do Poznania podsyłam.
No i obowiązkową środową różyczkę wraz ze słonecznego Krakowa podsyłam 🙂

Obudzłam się dzisiaj rano…

 

 

…a tu ciągle jeszcze mamy rok 2014.
Pomimo, że śniła mi się sala balowa, pełna pięknie ubranych pań i eleganckich panów, popijaliśmy szampana, a z sufitu spływały kolorowe  baloniki i serpentyny.
To był dopiero bal, taki może się  tylko mi przyśnić………..
Ostatni dzień roku powinien być dla mnie niezwykle spokojny i cichy, wszyscy wyjechali, nawet pies, pozostały tylko rybki ( wczoraj niestety musieliśmy uśpić bardzo chorego już szczurka).
I o czym tu w tym ostatnim dniu pisać? Wczoraj wyczerpałam już całe swoje podsumowanie mijającego roku, nie będę się więc powtarzać.
Dobrze jest jak jest i ważne tylko, żeby było jeszcze lepiej, coraz lepiej.
Nie wiem, czy sylwestrowe bale są jeszcze w modzie, przynajmniej moja rodzina spędza je raczej kameralnie, na tzw „domówkach”, pośród innych członków rodziny, lub przyjaciół.
Zatem zarówno im, jak i wszystkim innym balowiczom życzę dzisiaj wspaniałej zabawy, dużo szampana,  dużo radości podczas witania Nowego Roku.
No i nie zapominajcie o północy ściskać w ręku zwitku banknotów, będzie to dobry znak, że pieniądze będą się Was trzymać przez cały rok.
To życzenia na dzisiaj, bo te noworoczne będę zamieszczać w moim blogu dopiero jutro.

No to jeszcze raz życzę szampańskiej zabawy

przedostatni dzień roku 2014

 

Już niewiele czasu do powitania Nowego Roku

No a jaki był ten stary rok 2014? –   no różniasty, raz było dobrze, raz niezbyt, ale zawsze stajemy z nadzieją, że ten następny będzie o wiele lepszy, tylko, że tak na prawdę, wcale nie znamy jeszcze tej naszej przyszłości. Może to i lepiej dla nas.
A co  nas w przyszłym roku czeka?
W Polsce będą  podwójne wybory, najpierw prezydenckie  – oby nic się nie zmieniło, co jak na razie wskazują wszelakie sondaże, a potem wybory parlamentarne, już z góry wiadomo, że sfałszowane, no, chyba, że jakimś dziwnym trafem wygra jednomyślnie PIS i będzie mógł utworzyć ten swój wymarzony rząd.
Oj, oby jednak tak się nie stało, bo nie lubię PISzczenia, nie lubię, a pewnie bym musiała……
No dobra, musiałam skończyć nieco politycznym wpisem ten rok, inaczej nie byłabym sobą.
Gorzej wygląda polityczna  sytuacja na świecie, z jednej strony konflikt  rosyjsko – ukraiński, który może przerodzić się w regularną wojnę – oby nie, a z drugiej strony ogromnie islamskie zagrożenie od wyznawców Allacha, którzy nie kryją, że chcą  krwawo nawracać na swoją wiarę cały świat i nie spoczną, dopóki tej swojej misji nie przeprowadzą – groza, jak ja będę w burce wyglądała???
No i to co nas najbliżej, to  raz jeszcze jeszcze zagrożenie medyczne w naszej Ojczyźnie, jest bardzo ciężko się leczyć, może być jeszcze gorzej, konflikt na linii minister Arłukowicz – Porozumienie Zielonogórskie trwa i przypuszczam, że co najwyżej może się to skończyć dymisją pana ministra. Tylko co to da? niewiele, następny minister zdrowia będzie miał jeszcze więcej kłopotów, bo będzie musiał porozwiązywać wiele problemów, które ostatnio się namnożyły i są ogromnie poplątane, niestety przy równoczesnym braku zabezpieczenia finansowego.
Jedynym dobrym wyjściem byłoby rozwiązanie NFZ i co dalej?………no właśnie, co dalej, pewnie powstałaby  następna podobna instytucja, która „żywiłaby się” podobnie jak NFZ pieniędzmi biednych pacjentów i nie rozwiązałaby wcale nabrzmiałych problemów. Tylko po co ma powstawać nowa instytucja?, mamy przecież Ministerstwo Zdrowia, które powinno się zajmować dystrybucją środków leczniczych, po co dzielić swoją pracę z innymi, którym dodatkowo za to trzeba płacić???

A za oknem śnieg wielkimi płatami pada, zupełnie jak w jakimś filmie amerykańskim. Robi się całkiem świątecznie, no tak, właściwie już jutro zaczynamy świąteczne godziny, ale  póki co, dzisiaj trzeba iść jeszcze do pracy, aby zakończyć godnie ten rok.
U nas jutro w Przychodni jest tylko krótki dyżur, tak więc pewnie dzisiaj będę tam po raz ostatni. No chyba, że znajdzie się jakiś biedny poszkodowany, któremu trzeba będzie zrobić zdjęcia.
Wczoraj miałam kilku właśnie takich po wypadkowo –  świątecznych pacjentów, na szczęście nie były to groźne przypadki.
No to do  jutra, jutro już rozpoczynamy odpalać sylwestrowo – noworoczne fajerwerki.

Z ostatniej chwili, odnaleziono szczątki zaginionego samolotu Air Asia, niestety, to była następna katastrofa samolotowa. Czekamy tylko na dalsze informacje, modląc sie za dusze tych, którzy zginęli.

a dzisiaj już całkiem ( no prawie całkiem) normalnie.

 

Bo jeszcze troszkę ta magia świąt trwa, przecież już pojutrze Sylwester, a potem znów jeden dzień świąteczny.
Dopiero dzisiaj rano wróciłam do Krakowa. Miała mnie wczoraj Magda odwieźć, ale wczoraj dom  Magdy był pełen gości, było wesoło, i gwarnie, głównie przez sporą ilość dzieciaczków, ale nie tylko, dorośli też  w humorach dopisali. Był pyszny obiad, a potem na deser  jeszcze  oczywiście mój tort i wspaniały sernik Basi.
Jak miałam więc wczoraj opuścić ten gościnny dom?
No, ale czas świąteczny kiedyś dobija końca, trzeba z wielkim żalem było się pożegnać i wrócić w domowe pielesze, a popołudniu trzeba iść do pracy.
Śniegu jeszcze jest sporo, nie tylko w Modlnicy, gdzie ulica Magdy co prawda nazywa się Ulubiona, ale tak całkiem nie jest przez kierowców ulubiona, bo ścięta jest lodem i trochę trudno jest nią przejechać, na szczęście do głównej trasy Olkuskiej nie jest daleko, ta już jest posypana solą, więc jest całkiem czarna.
W Krakowie ulice może są i czarne, chodniki nie wszędzie są jednak ogarnięte, więc będę znów miała kłopoty z powrotem z pracy do domu, tak bardzo boję się tych śliskich chodników i  ewentualnych upadków, ale jakoś będę sobie musiała z tym poradzić. Podobno nadchodzi polepszenie pogody, która ma znów powrócić „na plusy”.
No to wracamy na te dwa dni na ziemię, potem niektórych czeka sylwestrowe szaleństwo, ja takiego nie planuję, najchętniej spędzę go pod kołderką.
Dzisiaj dostałam jeszcze resztę prezentów imieninowych, zapachowe świeczki ze specjalnym  pojemniczkiem, olejki eteryczne i co najważniejsze piękną pościel.
Imieniny to fajna rzecz, szczególnie, gdy się je obchodzi w święta i ma się na imię EWA.
Widać, że Rodzinka jednak trochę mnie kocha………

Nie specjalnie długi ten mój dzisiejszy wpis, ale muszę jeszcze przed wyjściem się rozpakować, posegregować rzeczy do prania, ale wcześniej chciałam jeszcze napisać swój dzisiejszy blog.

Miłego poniedziałku i całego tygodnia życzę

ech, świętowanie

A właściwie to już koniec mojego świętowania.

Wczoraj z Magdą poprzez słuchanie starych przebojów z naszych lepszych lat , wspominałyśmy i na zmianę pytałyśmy siebie, a pamiętasz to, czy tamto.
Miło czasem pozwolić sobie na takie wspomnienia…
Dzisiejszy dzień to już mój ostatni akcent świąteczny, dzisiaj około 14 jedziemy do siostry Jacka, a potem już stamtąd odwożą mnie ( radośnie??) do mojego domu. Bo miły gość, to gość nie na długie dni – stara moja maksyma
A jutro szara rzeczywistość do okien zapuka, czyli dzień jak co dzień. Na całe 3 dni, potem znów dzień wolnego, czyli dzień leczenia  po sylwestrowego kaca .
Mnie to na pewno nie czeka,albowiem jak co koku na tzw Białą Salę się wybieram i będę sobie smacznie spała, gdy inni będą musieli gimnastykować w tańcu swoje nogi i gimnastykować swoje ręce w podnoszeniu następnego kielonka, aby dzień później odpoczywać sobie cały dzień.
Mnie już taka wersja nie cieszy.
Za oknami nadal biało i zimno – minus cztery stopnie.
Popatrzcie przyjechałam do Modlnicy ciepłą jesienią, a wracam mroźną zimą, chociaż to tylko była różnica 6 dni.
Dzisiaj nie za wiele mam do pisania, więc idę się cieszyć ostatnimi godzinami spędzanymi w niezwykle gościnnej Modlnicy, no trzeba powiedzieć, że prawie w moim drugim domu
Miłej niedzieli

nareszcie po świętach

Bo ile można jeść, pić i znowu jeść?

Wczoraj wypróbowaliśmy karczek przeze mnie zapeklowany i upieczony. Był  na prawdę przepyszny!
No nie, nie dlatego to piszę, bo to było od początku do końca moje dzieło, ale fakt jest jeden: bardzo się udał!!!!
Wczoraj też wypiliśmy do ostatniej kropli mój ajerkoniak ( też własnej roboty), bardzo wszystkim smakował! A i z tortu kokosowego pozostało nie wiele, będzie na pyszny deser po dzisiejszym obiedzie, a może i starczy też na jutro?????
A tak w ogóle, to taki jajeczny napój alkoholowy jest zwyczajowo podawany w USA,  w  pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia.
W drugi dzień świąt już nic nie piją, bo biedni Amerykanie muszą iść już  do pracy. Ale za to mieli wcześniej, jeszcze pod koniec listopada dwa dni świąteczne, związane z Bożym Narodzeniem ( bo od tego dnia liczą oni już się tylko same  świąteczne dni) – Dzień Dziękczynienia, który traktują  i obchodzą tak samo uroczyście jak my Wigilię. A niech sobie mają, ja tam zdecydowanie wolę Wigilię i potem razem  połączone te dwa świąteczne dni, niż jedno święto w listopadzie, a drugie w grudniu. Ale każdy ma to, co lubi, lub musi lubić.  TRADITION – jakby zaśpiewał Tewje Mleczarz ze „Skrzypka na dachu”. TRADYCJA!!!!!.
Co prawda ich tradycja obchodzenia  Dnia Dziękczynienia jest o wiele krótsza nich nasza Wigilia. Ich święto było ogłoszone przez Abrahama Lincolna w 1863 roku, na pamiątkę pierwszej uczty urządzonej w 1621roku w pierwsza rocznicę wylądowania Pielgrzymów na Skale Plymouth i przetrwania tam właśnie pierwszego ciężkiego dla nich roku, gdy musieli dostosować się do całkiem dla nich nowych warunków
Wigilia , czyli czuwanie, oczekiwanie na Mesjasza – zgodnie z wiekową tradycją  trwa już od  2014 lat i jest wspólną ucztą przed pójściem o północy na Mszę św tzw Pasterkę, aby powitać z radością i weselem nowo narodzone Dzieciątko.

Ale te święta już za nami i gdyby nie to, że dzisiaj mamy sobotę, a jutro niedzielę, musielibyśmy już troszkę znów popracować.
Ale kalendarz w tym roku dał nam niezwykłą niespodziankę, odpoczynek i od stołu i od pracy jeszcze przez dwa dni weekendu 🙂
Teraz możemy tylko podziwiać te wspólne, rodzinne chwile, udokumentowane  na zdjęciach, które każdy z nas  pewnie w sporej ilości zrobił,  aby pokazać je kiedyś w przyszłości potomnym.

A za oknem regularna zima, śniegu troszkę nam napadało, wczoraj Jasiek z Jackiem nawet urządzili małą bitwę na śnieżki, tylko tak do końca nie wiem, który z nich zwyciężył, bo każdy z nich  mówił, że to właśnie on 🙂
Dzisiaj już co prawda śnieg już  nie pada, ale trzyma silny mróz ( rano było minus jedenaście – ewenement tej zimy) i jest i biało i mroźnie i ślisko, na szczęście nie muszę z  ciepłego domku wychodzić, oczywiście nadal jestem w Modlnicy, pewnie do jutrzejszego popołudnia.
A tej nocy, a właściwie to  około 4 nad ranem obudziła mnie jakaś dziwna kolka i nadal trzyma, chociaż  na szczęście już nie tak mocno. Nie mniej świadomie zrezygnowałam dzisiaj z porannej kawusi i zjadłam kromkę suchej chałki. Oj, kapusta z grzybami chyba mi się nie bardzo przysłużyła, chociaż bardzo ją lubię, no i była bardzo pyszna. Ale może o jeden dzień za długo ją jadłam? Taki teraz mam kapryśny ten żołądek!!!
To tyle na sobotni zapis, życzę wszystkim miłego leniuchowania i poświątecznego  odpoczynku.

bardzo długie świętowanie czyli……

 

Bardzo ciekawa interpretacja znanej kolędy  „Wśród nocnej ciszy” w wykonaniu śląskiej grupy muzycznej Oberlschlesien,proszę posłuchajcie:
https://www.youtube.com/watch?v=2Y9MitNwAVg
Jednak białe Boże Narodzenie mamy!!!!
U nas spadł śnieg, jest autentycznie biało!!!!!
A wczoraj jeszcze było jesienne piękne słonko.

Święta, święta i…….nie, nie w tym roku.  Prócz dzisiejszego świątecznego dnia mamy jeszcze przed sobą regularny weekend, który dołączając do świątecznych dni wyraźnie je nam przedłuża.
A potem tylko poniedziałek i wtorek i znów mamy szczególny (z Ulką  – kolejna środa) dzień bardzo ważny, bo to Sylwester, ostatni dzień tego roku i znów świąteczny noworoczny dzień, a po nim jeden dzień pracy i znów weekend, a potem pracujący poniedziałek i znów 6 stycznia wolny dzień z okazji  święta Trzech Króli.
Czyli, jeżeli ktoś był sprytny i wziął sobie 3 dni wolnego, zyskał tym samym 2 tygodniowy urlop.
Na szczęście mnie to nie dotyczy ( bo po co miałabym tyle dni siedzieć w domu), więc sobie i po odpoczywam i w przerwach popracuję troszkę.
Wszystkiego po troszkę.
I tak mnie  ten Nowy Rok spotka.
A w związku z nim i różne plany. Ale jeszcze mam czas o tym pomyśleć.
Na razie napawam się rodzinnym ciepłem w Modlnicy i jestem całkiem happy.
No i wszystkim życzę miłego świętowania, jeszcze póki się da!

Świątecznie

 

Minęła już Wigilia, najbardziej rodzinna kolacja roku, na którą szczególnie czekają dzieciaczki, wypatrując najpierw pierwszej gwiazdki, a potem  prezentów pod choinką. Zawsze tak bywało, jest i będzie, bo prezenty to bardzo ważna rzecz przecież.
I pod naszą choinką było sporo pięknie i kolorowo opakowanych prezentów, do których z ciekawością zaglądały szczególnie te mniejsze dzieci jak Antoś, czy Zosia.
Nie mogli się doczekać, gdy wreszcie przestaniemy spożywać Wieczerzę, która trwała i trwała…
Oczywiście Wigilia zaczęła się od oczytania wyjątku z Ewangelii św. Mateusza i od modlitwy za tych wszystkich, którzy już od nas odeszli no i od dzielenia się opłatkiem i składaniem sobie świątecznych życzeń.
Nota bene łamanie się opłatkiem jest tylko czysto polskim zwyczajem, nigdzie na świecie tego nie czynią, , łamią się ewentualnie specjalnym upieczonym na tą okazję chlebem. Przeczytałam, że nawet dla Ojca św Jana Pawła II specjalnie sprowadzano na Wigilię z Polski opłatki, którymi się dzielił podczas uczty 24 grudnia.
Ach czego tam nie było pośród tych naszych  wspaniałych wigilijnych potraw:
i barszcz czerwony z uszkami i pierogi ruskie i  pierogi z kapusta i grzybami, oczywiście była też i sama kapusta z grzybami jako dodatek do smażonej ryby, karpia i dla dzieciaczków specjalnie bezościstego rodzaju  suma, nie mogło też się obejść bez wspaniałego kompotu z suszu i oczywiście bez kutii.
Ale przyszedł potem moment na kolędowanie, które rozpoczęli Jaś i Marysia, ale każdy kto dostał prezent, musiał solo zaintonować jakąś kolędę.
 potem był już tylko szelest rozpakowywanych prezentów i radość i uśmiechy na twarzy, bo przecież każdy, nawet ten najmniejszy prezent też cieszy.
Dostałam masę kosmetyków, zapachową świeczkę i wspaniałe papucie z futerkiem, żeby mi nóżki nie marzły.
Potem były jeszcze ciasta  ( i mój imieninowy tort kokosowy, nota bene przepyszny) i rozmowy dorosłych i radosne podskakiwania dzieci, a jeszcze muszę też wspomnieć o pokazie tanecznym w wykonaniu Marysi i Jasia -oboje chodzą na specjalny kurs tańca dla dzieci, bardzo pięknie im ten pokaz wczoraj wypadł.
Około 21.30 goście pojechali do domu, pozostała tylko Marysia, która z Jasiem i Jackiem czekali do prawie północy, aby iść potem na  Pasterkę
A ja też czekałam na północ, bo byłam ciekawa, co też ciekawego o 12 w nocy powie mi pies Czako, ale najwidoczniej nie chciał ze mną porozmawiać, tuż przed północą  zaszył się w jakąś dziurę i nie mogłam go odnaleźć, dopiero „ujawnił się” około północy, huncwot jeden  🙂
Oczywiście wczoraj odebrałam też sporo imieninowych telefonów, maili, wpisów i na blogu i na Face Booku, a od domowników imieninowe całusy i prrezenty, za które te wszystkie życzenia serdecznie wszystkim dziękuję 🙂
A dzisiaj  rano w ściśle rodzinnym gronie zjemy świąteczne, pyszne śniadanko, a potem zostaliśmy zaproszeni na uroczysty obiad do Agi i Jarka.
I pewnie znów gwarnie i wesoło nam ten pierwszy dzień świąt minie.
Raz jeszcze życzę wszystkim pomyślności na te świąteczne godziny i na te kilka pozostałe dni do końca Roku i na wszystkie 365 dni roku przyszłego.

Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem…….

…wesoła nowina…..

Tak, tak Kochani, dzisiaj znów wszyscy razem za stołem zasiądziemy i życzenia składać sobie będziemy.
I ja Wam życzę i zdrowia i szczęścia i pieniędzy i tego wszystkiego, o czym ktoś skrycie we własnym tylko  sercu marzy.
Niech dzisiaj narodzona Boża Dziecina błogosławi nam wszystkim w przyszłym roku, ochroni swoją dłonią świat od zgubnej wojny, od zła i nienawiści.
Każdy o innym szczęściu marzy, bo każdy z nas inaczej go pojmuje, ale tym wszystkim, którzy regularnie mój blog odwiedzają pragnę dzisiaj szczególnie
podziękować za miłe wizyty na moim blogu i życzyć im dużo szczęścia, szczególnie w tym jakże rodzinnym Święcie.
Również tego życzę tym, którzy rzadko, albo i dzisiaj przypadkiem do mnie zawitali, też dzielę się z Wami wszystkimi białym jak śnieg opłatkiem, wszelakiej
pomyślności życząc.
No i pozwólcie w dniu dzisiejszym zwrócić się do szczególnej bliskiej  mojemu sercu Osoby, do Ulki, albowiem dzisiaj dla mnie i dla niej jest nie tylko
ten ważny dzień Wigilijny, ale także i nasza „spotkaniowa” środa.
Jakby bez małej chociażby różyczki mogła ta środa przeminąć?


Ulu Kochana, dzisiaj podwójnie składam Ci życzenia i nasze środowe i te świąteczne: wiele, wiele zdrowia i tego Twojego optymizmu na codzień
Ci życzę. Proszę uściskaj serdecznie ode mnie Magdę i Jej Najbliższych i złóż im najlepsze świąteczne życzenia od Ewy z Krakowa.

Jeszcze tylko kilka godzin krzątaniny i już będziemy pierwszej Gwiazdki wypatrywać. Magda bardzo sprytnie rozdzieliła swoje domowo – kuchenne
prace na kilka dni, tak, że pozostało nam tylko smażenie karpia i  podgrzewanie kapusty ( oj jaka pyszna),  czerwonego barszczu (też wykwintny) i uszek.
Wczoraj mój dzień był całkiem pracowity, spędziłam całe popołudnie w kuchni i wraz z Olką i pomocną dłonią Magdy wyszedł nam wspaniały tort kokosowy,
ale także i pyszna kutia i ajerkoniak. Ja to się umiem chwalić co??

Jeszcze raz Kochani Wszystkiego najlepszego życzę, kończąc mój dzisiejszy wpis słowami kolędy Bóg się rodzi:

PODNIEŚ RĄCZKĘ BOŻE DZIECIĘ, BŁOGOSŁAW OJCZYZNĘ MIŁĄ!!!!!!

Wigilia, Wigilii czyli…

Dzisiaj jest  23 grudnia.  Dla mnie całkiem Magiczny Dzień.

 

To jest właśnie ten jeden szczęśliwy dzień w moim roku, gdy niechcący wypowiedziane  moje życzenie, na zasadzie  fajnie byłoby, gdyby…… właśnie się sprawdza. Ale nie może być one przeze mnie  specjalnie wymyślone,  ale ot tak tylko powiedziane niechcący, dopiero wtedy są w mocy spełnienia.
Wypróbowane to od lat, zawsze,gdy coś tak całkiem bez żadnej idei sobie w Wigilię moich imienin  pomyślałam, zaraz stawało się realne, heca prawda?

Dzisiaj są imieniny WIKTORII

Mam taką jedną bliską mojemu sercu Wikusię, o przepraszam, to już poważna panna, więc mam kochaną Wiktorię.
Co prawda Ona rzadko tu na blog do mnie zagląda, ale mam nadzieję, że Tata – Maciek przekaże Jej moje imieninowe życzenia.
Dużo Prawdziwych Przyjaciół (przez  2 X duże  P) Ci życzę, zdrowia również sporo, żebyś nam już  nigdy więcej   nie niedomagała , dużo uśmiechów i szczęścia na co dzień i…..  żebyś w kwestiach naukowych szła zawsze śladami swojej starszej siostry. Spełnienia Marzeń tych małych i tych dużych panno Wiktorio!!

No cóż, na dobre wyspanie się chyba też będę musiała trochę poczekać, znów mam zarwaną noc, niby chciało mi się spać, ale mimo, że przyjęłam pozycję horyzontalną, sen nie chciał nadejść. A może to dlatego, że spałam w nowej pościeli, która dostałam od św. Mikołaja i byłam pod tak zwanym wrażeniem?????
Oglądałam sobie na Ipli  za to premierowy odcinek Klanu,  Odcinek jest długi, bo podwójny, ale za to bardzo ciekawy. W Klanie jest już Wigilia, ckliwa, rodzinna, przesłodzona, ale taka, zgodna, każdy każdemu wybacza wszelkie niesnaski i przykrości, jakie mu wyrządzono i każdy każdego za coś przeprasza.
Oby tak było nie tylko w serialu.
Tego życzę i sobie i wszystkim tuż na progu Świąt Bożego Narodzenia.

KOCHAJMY SIĘ ,  nie tylko w Wigilię, ale przez cały rok.
A ja pomału zbieram się do Modlnicy, sporo pracy w kuchni dzisiaj tam mnie czeka………