za pięć dwunasta

Za chwilę nadejdzie Nowy Rok rok 2013!

Tik –  tak, tik – tak, już słychać jego kroki

Jakie  to wszystko jest proste: moment to sekunda, która zmienia się w minutę, godzinę, dzień, tydzień, miesiąc, rok……….
A potem znów wszystko zaczyna się od początku, od nowej sekundy, by znów nam  przemienić kalendarz. Tak nam zlatują te lata, jak w owej piosence z czołówki Klanu : wczoraj biały, biały welon, jutro białe, białe włosy…….
I tak kolejny rok będziemy ciągnąć za sobą kierat życia, ale pocieszające zawsze jest to, co powiedziała Barbara Niechcic: życie składa się z nocy i dni, ale czasami bywają też niedziele.
I właśnie samych  takich radosnych niedziel, bez łez, kłopotów, nerwów, kłótni życzę w tym ostatnim dniu starego, poczciwego 2012 roku życzę.
Nigdy co prawda nie wiemy, co nam ten Nowy Rok przyniesie, ale trzeba na dzisiejszy chociaż wieczór zarezerwować sobie maksimum optymizmu  i uwierzyć, że ten następny  rok będzie bardziej radosny i koniecznie  zdrowszy  na ciele, duchu i rozumie,  niż ten odchodzący.

 

 

DOSIEGO ROKU !!!

TIK – TAK   TIK – TAK   TIK – TAK   TIK – TAK    TIK – TAK   TIK – TAK   TIK – TAK  TIK – TAK   TIK – TAK   TIK – TAK   TIK – TAK   TIK – TAK

Ostatnia niedziela 2012 roku

 

A potem jeszcze będzie ostatni poniedziałek i….rozpoczniemy Nowy 2013 rok.
Niepokoi mnie ta trzynastka na końcu daty, ale cóż tam, nie należy być przesądnym.
Trzynastka może też oznaczać i pozytywne zmiany, o ile na nie się czeka.
I tak jesteśmy w lepszej sytuacji niż rok temu, bo wtedy straszyli nas końcem świata i samymi rozległymi tragediami. które miały w 2012 roku nastąpić.
Na szczęście dla nas Majowie albo się pomylili, albo ( co jest najbardziej prawdopodobne) wcale nie mieli na myśli żadnego katastroficznego zakończenia świata,a Nowy Rok możemy ze spokojem rozpoczynać bez żadnych złowieszczych prognoz, po prostu co będzie, to będzie i tak na to wpływu ni mamy.
Grunt, że pogoda nam dopisuje i słoneczkiem nas traktuje. Pewni ci, którzy są teraz na narciarskim stoku z tego powodu bardzo się cieszą, bo stoki i tak sztucznie są dośnieżane, a to chyba niezbyt przyjemnie być musi, gdy zimne płaty lecą prosto na nos, lepsza już jest słoneczna pogoda.
W sumie to troszkę zazdroszczę tym wszystkim narciarzom, bo to chyba dla nich jest wielka frajda, że tak spędzać mogą swój wolny czas.
Mnie niestety nigdy nie dane było na nartach jeździć, pewnie mój lęk wysokości też miał w tym swój udział.
W każdym bądź razie narciarzom życzę dobrego śniegu pod deską a wszystkim pozostałym miłych zimowych spacerów i miłego innego rodzaju spędzania wolnego
 niedzielnego czasu.
Pewnie niektóre panie już pomału zaczynają się szykować do jutrzejszego sylwestrowego szaleństwa???

to chyba chandra

 

Chandra jakaś chyba mnie od wczoraj trzyma, w każdym bądź razie jakieś podłe myśli ogarniają mój mózg, nie wiem, czy to jest związane z końcem tego roku, a może z przemijaniem?
Bo zawsze kiedy staje się na jakiejś granicy czasu, a tu granicą jest nadchodzący nowy rok, człowiek robi sobie  taki wewnętrzny remanent czasu przeszłego, a ten rzadko kiedy i rzadko dla kogo jest optymistyczny. Co prawda zawsze mówi się, oby ten następny rok był lepszy, ale w czym dla mnie ma być lepszy?
No może tylko w zdrowiu, bo ostatnio coś narzekałam a to na rączkę, a to na kolana, nie wspominając kręgosłupa, do którego bóli już całkiem się przyzwyczaiłam, mimo, że to najczęściej one powodują moje zbyt wczesne  poranne wstawanie, bo ostatnio dowiedziałam się od Jarka (szwagra Magdy), że te skurcze nóg najpewniej są wynikiem ucisku kręgosłupa, nawet dostałam od niego kilku instrukcji, jak je pokonać, a Jarek to wie, bo jest przecież mgr rehabilitacji.
Ale w pewnym wieku z pewnymi bólami trzeba się godzić, nie ma innego wyjścia, gdy kolce z człowieka wyłażą i kują i tu i tam.
No to zdrowie już omówiłam, o polityce chcę na trochę zapomnieć, w końcu główny prowodyr moich politycznych nerwów został chwilowo w kąt wciśnięty, pewnie za dużo bzdur naopowiadał, więc go na trochę odizolowano, rzekomo pilnuje on teraz chorej mamusi. Może i mamusia rzeczywiści jest chora, pewnie i synek też swoim zachowaniem do tego się przyczynił……..
Wspomnieniami świątecznymi też jakoś nie bardzo już żyję, było, minęło, nie bardzo jest co wspominać ( jednak pan z wąsami w końcu  mnie poderwał przecież)
Dzisiaj przede mną zwyczajna sobota, taka jak każda inna w tym roku, z niedzielą będzie podobnie dopiero w poniedziałek….

Kiedyś pisałam o tej mojej sąsiadce Zuzi, która wyjechała na stałe do USA, dzisiaj o godz 1 pm  jej czasu, a naszej 20.00 wstępuje w związek  małżeński ze swoim królewiczem Joe, niech im się dobrze wiedzie!!!
I to jest chyba ten optymistyczny akcent dnia dzisiejszego.
Miłej soboty

Dzień wyjazdu z ….

Prawda taka, wszystko kiedyś ma swój kres, dzisiaj pora na mnie na wyjazd z Zakopanego Trudno i wcale nie darmo,
bo trochę tych dutków w Zakopanem pozostawię, ale nie ma czego znów żałować, pieniądz rzecz nabyta, a wspomnienia
jednak pozostają.
Jak już pisałam, wczoraj popołudniu część rodziny wyjechała sobie, a my po kolacji w trójkę czyli z Irenką i (dużym) Jackiem poszliśmy na pożegnalny
(dla nas) wieczorek, było bardzo miło i wesoło, z przyjemnością patrzyłam, jak młodzież szaleje w tańcu.
Był też ten wąsaty pan, ( już wiem trochę był podobny do Wałęsy) obtańcowywał kobiety, ja przezornie schowałam się w kącie
i mnie nie dojrzał na szczęście.
Bo chociaż moje nóżki skakały, ale wychodzić na parkiet wcale nie byłam rada.

Ale to już historia, to było wczoraj, dzisiaj wstał już nowy świt i pora wsiadania do autobusu jest coraz bliżej.
Rzeczy już popakowane ( ledwie je poupychałam, bo ciut ich przybyło), zaraz idę na śniadanie i….Jacek odwiezie mnie na dworzec.
Następny mój wpis już będzie z Krakowa ( o ile szczęśliwie do niego dojadę)
Najważniejsze, że kupiłam sobie bundz, będę miała pyszne jedzonko ze wspomnieniami, bo źle mi wcale nie było.

Znów zapomniałam wczoraj o środowych całuskach dla Uli – dzisiaj ślę Tobie podwójne.
Wszystko przez to świąteczne rozkojarzenie, Ulu wybacz!!!!
Kalendzarz chyba pomylił daty…..

Ach ta niesforna literka „r” ciągle mi się zawiesza. Pewnie działa reguła : przed użyciem wstrząśnij – wstrząsnęłam i już jest lepiej

Dzisiaj już prawie po świętach

 

 

No, może trochę przesadzam????
Ale dzisiaj po obiedzie znaczna część rodziny wraca już do swoich domów, pozostanie nas znów tylko, jak na początku trójka,
czyli teściowie Magdy i ja. Po prostu my zapewniliśmy sobie ten dłuższy 5cio dniowy pakiet świąteczny, chociaż są tutaj i tacy,
którzy pozostaną jeszcze do Nowego roku, bo sylwestrowe szaleństwo też jest zapewnione. Tylko po co by mi to było, skoro
i tak nie miałabym na balu z kim hulać, chociaż jest tu taki jeden intrygujący starszy pan z olbrzymimi, wspaniałymi białymi
wąsiskami, nawet zapraszał mnie na herbatę, ale nie skorzystałam, ale i tak nie wiem, jak długo tu pozostanie, pewnie czuł się
samotny i w górach namiastkę świąt sobie zapewnił i zaraz też wyjeżdża, tak wiele osób robi, którzy nie chcą na Gwiazdkę
pozostać samotnym.

No to jakie były  te święta? Ciekawe, inne niż zazwyczaj, co nie zawsze mi przypasowało.
Miałam nie krytykować, ale……..pierwszy raz w życiu jadłam na Wigilię  zupę grzybową z ziemniakami  i  jako jarzynę  duszoną
marchewkę, dotąd wydawało mi się że to raczej mało wigilijne dania. Raczej brakowało mi czerwonego barszczyku z uszkami
a wszystko to przez to Serce, który oddał butelkę do skupu  Dlaczego ta grzybowa w dodatku ze śmietaną miała
w środku ziemniaki, a nie łazanki no i czemu była zabielana, jak już powinna była być czysta, brakowało mi też tego tradycyjnego
smażonego karpia, co prawda w domach tez podają jak tutaj łososia, ale smażonego, a nie w sosie i w dodatku ewentualnie
jako drugą rybę. Jestem tradycjonalistką i Wigilia bez barszczu z uszkami i bez smażonego karpia ( nie wspomnę o mojej
ulubionej kapuście z grzybami i o kutii) to nie to samo, chociaż trzeba przyznać, że ta grzybowa i ten łosoś były bardzo smacznymi
potrawami.
Czyli można powiedzieć, że marudzę, ale czy mi tego nie wolno? Wszak cały rok czekało się na tą tradycyjną Wieczerzę,
może za rok będzie lepiej????????
Poza tym byłam nieco zmęczona tym wczasowym gwarem, latające i wrzeszczące dzieci ( nie, nie nasze, nasze są bardzo
grzeczne),  no i te szczekające w budynku psy……..

Ewa nie narzekaj, było całkiem ok, wszak część rodzinki „przytuliła Cię” na te święta, taki już los singielki.
A może ja już na takie wyjazdy się nie nadaję?????

Oczywiście muszę dodać, że obchodziłam tu swoje imieniny, był szampan i soki, były czekoladki i prezenty, dostałam
kawę rozpuszczalny i…. piękny drogi portfel , oczywiście w środku były aż trzy grosiki na szczęście,więc fundusze w
najbliższym czasie mi nie uciekną Muszę strzec tego portfela jak skarb jakiś, by nie zmienił właściciela, bo w nim są nie tylko
banknoty i drobniaki, ale  też wszelakie moje dokumenty, trochę niebezpiecznie tak wszystko razem nosić !!!
Obu fundatorkom prezentu bardzo serdecznie dziękuję, bo był on  przeze mnie wyśniony i piękny.

Dzisiaj  jeszcze cały dzień i wieczór cieszę się rześkim zakopiańskim klimatem, a jutro już po obiedzie powiem
Zakopane adieu, do zobaczenia ….. no właśnie, kiedy??????

Ale jeszcze wciąż jestem!!!!!!!  i I wciąż święta jeszcze trwają
Za oknem nijako, w pokoju ukrop jak w środku lata ( muszę co chwilę wietrzyć, bo dodają do tego kotła do wiwatu, jakby to
było piekło, a nie pokój w domu wypoczynkowym), a za drzwiami znów szczeka jakieś psisko.Nie mam nic przeciw psom,
ale…. te nie własne w domu bardzo mnie irytują, zwłaszcza gdy głośno szczekają.

WESOŁYCH ŚWIĄT !!!!

Narodził się nam Zbawiciel

W Betlejem, nie bardzo podłym mieście, narodził się w ubóstwie
Pan Wszego Stworzenia.


Wszystkiego najlepszego  moi Kochani. Oby ten radosny czas spełnił Wasze wszelkie marzenia, oby radość zapanowała  nie tylko
za suto zastawionym stole, oby jadła tego nie zabrakło nam i przez Święta i następny rok cały, a miłość którą otaczacie Waszych
najbliższych trwała zawsze utrwalona uśmiechem i pomocą, a nigdy gniewem.
Niech Boża Dziecina pobłogosławi wszystkie rodziny na całym świecie i przygarnie do siebie tych odrzuconych i okaleczonych 
przez innych, głodnych i strawy i miłości.
Niech nowo narodzone Dziecię weźmie w swoją opiekę naszą Ojczyznę, aby nie trawiły ją już niepotrzebne sprzeczki, niech
zapanuje prawdziwa ludzka Solidarność która pozwoli się nam rozwijać w dostatku.
Niech Boża Dziecina pobłogosławi wszystkie te kraje, które są teraz w stanie wojny i niech uzmysłowi im, że przemoc nigdy
Bogu miłą nie była, a tylko wzajemne zrozumienie pozwoli świat w pokoju utrzymać.
 

 

 

PODNIEŚ RĄCZKĘ BOŻE DZIECIĘ BŁOGOSŁAW OJCZYZNĘ MIŁĄ
W DOBRYCH  RADACH, W DOBRYM BYCIE WSPIERAJ JEJ SIŁĘ SWĄ SIŁĄ
DOM NASZ I MAJĘTNOŚĆ CAŁĄ I WSZYSTKIE WIOSKI Z MIASTAMI
A SŁOWO CIAŁEM SIĘ STAŁO I MIESZKAŁO MIĘDZY NAMI

 

WIGILIA 2012

Wszyscy wszystkim ślą życzenia……

No to moi Kochani też życzę Wam dzisiaj uroczej uroczystej Wigilijnej Wieczerzy  wraz ze swoimi najbliższymi i najukochańszymi
domownikami i przyjaciółmi.
I ja dzisiaj dzieląc się białym opłatkiem będę myślami przy Was wszystkich i będę życzyła Wam przede wszystkim dużo  zdrowia
i radości ze wspólnego radowania się przychodzącą dla nas Dobrą Nowiną Nowo narodzoną Bożą Dzieciną.

W Zakopanem dzisiaj niestety pogoda się zepsuła, jeszcze wczoraj był fajnie mroźnie i śnieżnie, dzisiaj od rana leje deszcz.
Wczoraj brałam udział w tworzeniu ozdób choinowych, trochę opornie mi to szło, bo manualnie niestety nie jestem całkiem
sprawna, paluchy mam jakieś sztywne, cekiny i gwoździki  uciekały mi z rąk, ale 46 punktów  w ocenie mojej pracy i tak dostałam,
nie jest źle.
Tą bombę, którą wczoraj samodzielnie wytworzyłam  wezmę sobie do Krakowa, będę miała pamiątkę.

Tu w Zakopanem widocznie Rozum też odniósł buteleczkę do skupu i……..  barszczyku nie będzie 😦
A co to za Wigilia bez barszczyku i   bez karpia???
Ale za to będzie zupa grzybowa z kluskami i łosoś smażony – trochę inaczej niż moja tradycja głosi.
Cóż robić, trzeba się pogodzić, jak się nie ma co się lubi ( i zazwyczaj co się jada na Wigilię), to się lubi co się ma

Jeszcze raz wszystkiego co dla Was najlepsze życzę w ten świąteczno – ciepły poniedziałek

No i co tam panie w Kościelisku słychać?

 A i biało jako tako jest i zimno całkiem Ostatnimi czasu nie napadało świeżego śniegu, ale Wierchy białe są, drzewa piknie
 na biało oprószone no i resztki stwardniałego od mrozu śniegu też widać Zima Panie Dziejku,Zima
|
Zdjęcia nie będzie, bo program Picasso uległ awarii trudno.Ten mó mały laptopik też jest do niczego, bo szybko sam maże to co

napisał. Trudno są święta, więc świętuje  i bojkotuje wpisy I już wolno mi
Na razie czekam na przyjazd reszty Rodzinki

HURRA!!!!! KOŃCA ŚWIATA NIE BĘDZIE !!!!

No i bardzo dobrze, przynajmniej dzisiaj do Zakopanego, a raczej do Kościeliska mogę sobie  całkiem  śmiało pojechać.
Góry, Nasze Góry śpiewam wesoło pod nosem, dodając jeszcze, (a jednak !!) kilka szczególików do mojej i tak już wypchanej walizki.
Tak jak już kiedyś pisałam, kilka bluzek z długimi rękawami, gruba aksamitna spódnica, 2 pary spodni, no i już moja niewielka walizeczka zaczęła trzeszczeć.
Do tego bielizna, koszula nocna itp i…… walizeczka  robi się pełna, ale na szczęście nie jest bardzo ciężka, tak w miarę, zaplanowana na moją własną samodzielność
Ale w rękach będę miała jeszcze siatkę z laptopem i z aparatem fotograficznym ( muszę pilnować, by mi ktoś nie buchnął, albo żebym gdzieś tej siatki  sama nie posiała) no i robi się niezbyt komfortowo. Tym razem  nikt nie podwiezie Ewusi spod samego domu aż pod dom wypoczynkowy, samodzielność przede mną!.  Co prawda Magda obiecała, że mnie podwiezie pod  krakowski autobusowy dworzec,  ale potem  muszę sobie jakoś sama dać radę, muszę poczekać na zakopiańskim dworcu autobusowym na auto teściów Magdy, którzy mnie zabiorą  po drodze z dworca autobusowego do samego Kościeliska
No to nie lada wyzwanie przede mną prawda?
Ale co tam  za narzekanie znowu!!! Przecież jadę na 5-cio dniowy odpoczynek, będzie dobrze, tylko na pewno znów szybko przeminie!!!!

Wesołych Świąt jeszcze nie życzę, bo przyjdzie na to czas, a przecież mam i tak mały laptopik, który mam nadzieję, że będzie tam dobrze działał, zdążę z samego
Kościelisko takie życzenia złożyć.
A na razie cóż, życzę miłego weekendu i:

GÓRY, NASZE GÓRY………… WITAJCIE!!!

 

P.S. Dzisiaj zamieszczam jeszcze zdjęcie ” pożyczone”, od jutra będziecie oglądać ze mną Tatry w mojej własnej fotograficznej  oprawie !

 

BUM

 

Obudziłam się dzisiaj nawet po godzinie czwartej w nocy, o tej porze mniej więcej miał nastąpić koniec świata.
I wtedy przypomniałam sobie, że w Stanach jest jeszcze  wciąż 20 grudnia, przecież dzieli nas różnica w czasie całe 7 godzin. A koniec świata ma nastąpić 21 grudnia.
A więc do czasu zapowiadanego końca świata mamy jeszcze kilka godzin, aż mniej więcej do naszej godziny 10 rano, więc sobie poczekamy

Ale to  tytułowe BUM dotyczy  niestety mojej osoby, bowiem znów wczoraj byłam upadłą kobietą.
A wszystko przez to, że chciałam dogonić…… młodość.
Tak, wczoraj wieczorem, wracając z pracy, spotkałam naszą Polę, która szła szybkimi i długimi krokami.
Ja niestety z powodu wieku, chorych nóżek i nie bójmy się powiedzieć sporej tuszy, raczej drepczę pomału. Gdy idę sama wcale mi to nie przeszkadza, że wszyscy mnie po drodze mijają, trudno, skoro się spieszą….  Nawet bywa, że na moment się zatrzymuję, gdy się da, to o coś się oprę, żeby na moment wyrównać chwilowe zachwiania, albo wykluczyć te nieznośnie mroczki przed oczami.. Wczoraj jednak chciałam Poli dotrzymać kroku, a tu  nagle zakręciło mi się w główce, poplątały  mi się moje nóżki i niekontrolowanie poleciałam sobie w lewy bok, a nie znajdując tam żadnej podpory zrobiłam sobie BUM i już!
Trochę było kłopotów z podniesieniem mnie i z postawieniem mnie  z powrotem na nóżki, ale na szczęście znalazło się dwóch młodych i uprzejmych  panów, którzy mi w tym pomogli. Ale musiałam przez chwilę posiedzieć sobie na tym zimnym chodniku, by opanować ten pierwszy ból. Na szczęście nic sobie nie połamałam, potłukłam sobie te dwa  i tak bardzo obolałe już  moje kolanka no i znów nadwyrężyłam sobie to lewe, bolące ramię, pewnie za dużo machałam tą łapką przy „przyziemnianiu”
No to dopiero narobiłabym sobie bigosu, gdybym coś sobie złamała przed samymi świętami, pewno popsułabym je nie tylko sobie, ale i pewnie rodzince, która musiałaby coś z biedną połamaną ciotką zrobić w ten świąteczny czas. Na szczęście ten scenariusz na razie jest nieaktualny A może to właśnie ta moja oponka tłuszczowa spowodowała, że to lądowanie było całkiem miękkie?  Wszak wielorybom też nic złego się w wodzie nie dzieje :-).
A   to był tylko przytyk do dawnego komentarza mojej blogowo – politycznej koleżanki – oponentki, która mnie ongiś w swoim komentarzu porównała z tym miłym skądinąd zwierzęciem – jak wdać wcale jej tego nie zapomniałam!
Nie każdy przecież musi być stale piękny, młody, szczupły  ale za to musi koniecznie być …złośliwy ! Różni są ludzie na tej  naszej planecie Ziemia.
W każdym bądź razie nie będę więcej w tej materii eksperymentowała, nie warto, lepiej sobie chodzić pomału i ostrożnie, niż gubić równowagę i znów czuć się upadłą…….

To tyle o wczorajszych moich „wyczynach”, przyznaję, że nie bardzo miałam się czym pochwalić, ale skoro jest to mój blog to i na nim muszą się znajdować wszelakie moje przygody, nawet te całkiem  dla mnie niemiłe.
Dzisiaj po raz ostatni przed świętami idę do pracy, no chyba, że rzeczywiście po godzinie 10- tej  rozpocznie się ten koniec świata, wtedy za  bumelkę będę rozgrzeszona.
Jutro rano już jadę do Zakopanego. Czy już jestem spakowana? Ale skąd, zrobię to dzisiaj po pracy ( a idę wyjątkowo na popołudniu).
Właściwie nie lubię się pakować, bo zawsze i tak o czymś zapomnę, a jak spakuję sie w ostatniej chwili zawsze sobie mogę zrzucić winę na pośpiech.
Za to, gdybym za wcześnie się spakowała zaraz bym różne rzeczy tam jeszcze dopakowywała i walizka stała by się bardzo ciężka.
Ale bez przesady, jadę tylko na 5 i pół dnia, a właściwie to 5 dni, bo w Zakopanym będę jutro około 13stej, potem jeszcze krótka droga do Kościeliska, gdzie będę świętowała, a w czwartek już zaraz po obiedzie powracam w domowe pielesze. No i koniec dobrego.
Właściwie szkoda, że nie zostanę tam do Nowego Roku, tylko sama miałabym tam się nudzić tyle czasu? No i co tam bym robiła, na nartach nie jeżdżę, spacery jak widać  mi wcale, wbrew powiedzeniu, że są zdrowe, nie służą. No i z kim miałabym w końcu na ten sylwestrowy bal iść, no z kim?????
Na księcia z bajki w moim wieku nie ma już co niestety liczyć, ha, ha.

No i na koniec wpisu ważna wiadomość : dzisiaj po godz 12-stej w południe słońce wchodzi w znak koziorożca, co oznacza, że właśnie rozpoczyna się kalendarzowa  Z  I  M  A !!!!!.
Brrr, aż mi mróz  przeszedł po plecach, trudno muszę cierpliwie poczekać sobie  do 21 marca, gdy przyjdzie moja ukochana wiosna

Miłego dnia, wszak dzisiaj już  piątek to miły weekendu początek, ale jaki to za to będzie długi i świąteczny weekend, przecież wiele osób w ten  wigilijny poniedziałek zapewne wzięło sobie urlop.
A ja czekam cierpliwie do godz 10, jakie przyjdą wieści, będę musiała iść dzisiaj popołudniu do pracy, czy mi się  dzisiaj upiecze????