nie najlepiej

 

Cóż, znów mam narzekać na pogodę? Tej nocy było tak okropnie duszno, że nie mogłam spać, co chwile się budziłam, a rezultatem  tego był bóli , zawroty głowy.
Do tego doszła niedyspozycja żołądkowa ( znów się skusiłam na to, czego mi jeść nie wolno) i …..pół czwartku mam z głowy.
Ale w końcu usiadłam z kawką przed wiatraczkiem i pomału dochodziłam do stawu używalności.
Czekają mnie jeszcze bardziej upiornie gorące dni i nie wiem, czy serduszko moje wytrzyma takie obciążenie, cóż jakoś trzymać się muszę przynajmniej do tego 65 roku życia, by Rodziny nie zawieść ( ha, ha).
A co poza tym? Nic ciekawego nawet w polityce się nie dzieje, bo nasi politycy na urlop pojechali. Jedynie Jacek Kurski jest niepocieszony, bo go troszkę wydutkali w tej polityce, ale wcale go nie żałuję, dobrze mu tak, bo to wyjątkowo szujowata osobistość i na takie traktowanie jak najbardziej zasługuje.
A nie życz drugiemu, co Tobie niemiłe…..

Proszę, jak ten czas szybciutko leci, dzisiaj mamy już ostatni dzień wakacji, jeszcze trochę, a minie to szybciej niż się spodziewamy, znów w szkołach pierwszy dzwonek wesoło zabrzmi. Dla kogo wesoło, dla innych mniej, bo znów czeka dzieciaczki ciężki rok, szczególnie tych, którzy do maturalnego egzaminu w tym szkolnym będą przystępowali, a mam aż  dwie takie dziewczyny w najbliższej rodzinie, którym przyjdzie się zmagać z egzaminacyjnym stresem, ale to jeszcze za kilka miesięcy, nie mniej czeka je dość ciężki czas.

I jeszcze specjalnie z psimi pozdrowieniami dla suni Uli od Pepy

Hau Hau

A dla wszystkich czytających dobrego dnia życzę

a dzisiaj niespodzianka

Tak, tak, pamiętam, dzisiaj jest oczywiście środa. I dzisiaj małe odstępstwo, Specjalnie dla odpoczywającej na wsi Ulki pokazuję ślicznego koliberka „wąchającego” małego kwiatuszka, bardzo sympatyczne zdjęcie, nieprawdaż?
Dobrze, że trochę od zaduchu miasta odpoczywasz Ulu, bo w mieście naprawdę trudno jest oddychać i dobrze funkcjonować. A zapowiadają, że te wielkie upału jeszcze trochę potrwają, w niedzielę ma być podobno nawet 35 stopni w cieniu. Więc radzę Ci się tam jeszcze trochę zadekować i nosa na zewnątrz nie wychylać.

Jak pisałam, wczoraj upał mnie powalił ( chociaż wcale aż taki wielki nie był), ale jednak musiałam iść na zamówioną wizytę w Revicie na tzw test obciążeniowy.
Czułam, że to jakaś ściema, ale….coś mnie podkusiło taki test sobie zrobić, w sumie za nie aż taką małą cenę 140zł.
Zostałam podłączona do jakiegoś dziwnego aparaciku , jedną elektrodę trzymałam w lewej ręce, po prawej dłoni pani analityk jeździła jakimś rysikiem , co chwilę zmieniając jakieś ampułki, które kładła na tacce tego aparaciku. No i co chwilę odznaczała na specjalnej ankiecie w rzędach przypisanych chorobom, czy narządom, czy wręcz zjawiskom zachodzącym w moim organizmie kropeczki i plusy. Cieszyłam się, że nie mam żadnych minusów i tu był mój błąd, te plusy też o niczym dobrym nie  świadczyły. W sumie ten test wyszedł całkowicie niepomyślnie, czyli wg niego jestem chora ” na wszystko”, no może niektóre narządy są mniej chore, inne więcej, mam jeszcze jakieś inne przypadłości, więc w związku z tym w podobny sposób badając rysikiem moją dłoń dobierała mi stosowne zioła, które powinnam zażywać ( oczywiście to jest specjalny zestaw ziół kupowanych tylko u nich) i wyszło, że powinnam pić 5 rodzajów ziół 2-3 razy dziennie za bagatelka 560 zł miesięcznie. Pięknie podziękowałam, bo nie stać mnie na takie dobrodziejstwa, my ślę, że nikt by się na taką kurację nie zdecydował, zważywszy na cenę, ale ja w dodatku mam zupełnie negatywny stosunek do wszelakich ziół, w jakiej by nie były cenie. Czyli widać to ich naciąganie naiwniaków,
Cóż chciałam, to miałam, nie ma co narzekać, chociaż pewnie coś prawdy w tym było, ale niektóre choroby i inne przypadłości można bez żadnej maszyny zobaczyć: wiek, osoba tęga, o zauważalnie słabym chodzie, można różne wnioski wyciągnąć.
A jeszcze zdenerwowała mnie ich dieta, bo kategorycznie mam zakaz spożywania białego pieczywa ( to jeszcze  jest do wykonania), ale przede wszystkim mleka i wszelakich mlecznych produktów typu biały ser, to dla mnie jest straszne , bo wg niej musiałabym jeść tylko zupki warzywne na kawałku mięsa, czyli bardzo jednorodne jedzenie, bez owoców, które lubię ( no dobra, mają cukier, ale w umiarkowanych ilościach?). A ja tak lubię mleczko ( no też bez przesady) i lubię biały serek, ba, nawet więcej niż szynkę, chociaż uważam, że najlepsza dieta to wszystkiego po trochu, wsłuchując się dokładnie w swój organizm, który świetnie podpowiada, czego akurat potrzebuje. Tylko bardzo trzeba uważać, żeby nie przekroczyć tej granicy, bo tu ocieramy się już o łakomstwo. Ha, ha i kto to pisze????
Ale w sumie muszę powiedzieć, że jestem tym badaniem rozczarowana i przestrzegam potencjalnego klienta Revity przed ewentualną wizytę w tej firmie.
Kolejni naciągacze.

Dzisiaj pewnie znów czeka nas gorący dzień, chociaż w Krakowie słonko jeszcze się nie pokazało. Grożą nam też i burze, brr boję się burzy, będąc nawet w domu. A tyle ostatnio było śmiertelnych porażeń piorunami, aż strach co bym miała robić, gdyby spotkała mnie takowa gdzieś w drodze.
A że weekend znów ma być bardzo tropikalny, nie wiem, czy przeżyję, Ale bądźmy dobrej myśli

wstał poniedziałek

 

W sumie przykry, bo dzisiaj odbędzie się pogrzeb Mamy naszej Koleżanki Asi – niestety pogrzeb odbywać się będzie w Wieliczce i w związku z tym nie mogę z powodów chorobowych  tam pojechać. Za to będę na pewno przy Niej swoimi myślami i modlitwą.
W związku  tym zasiądę w fotelu w rejestracji przychodni i będę odbierała telefony, będę rejestrowała i miała baczenie na to, co się w Przychodni dzieje.
Zapowiada się niesamowicie gorący następny dzień, już skoro świt żar z nieba się leje.

Dzisiaj jest setna rocznica wybuchu pierwszej wojny światowej, wtedy tez ludzie nie wierzyli, że stoją na krawędzi wojny. Dzisiaj jest również bardzo niebezpiecznie.Zawsze tak jest, gdy jakiś przywódca kraju uznaje, że może narzucić siłą swoją wolę ich poddaństwa. W sumie do tej pory agresor zawsze  przegrywał, wcześniej, czy później, tylko niestety okupywane jest to krwią, tragediami i wielką pożogą.
To tak tylko dla retrospekcji przytaczam ten fakt, który nie daj Panie Boże może się powtórzyć.
A co w naszej polityce?Przyznaję, że wszystko idzie nie mojej myśli i jestem wręcz tym zatrwożona. Ale zawsze można liczyć na złotoustego Zbawcę, który w ostatniej chwili coś palnie i…….. Oby tak się stało, dla dobra Polski i nas wszystkich.

A póki co idźmy się smażyć w  naszej nasłonecznionej rzeczywistości Dobrego tygdnia.

czasami bywa smutno

Wczorajszy dzień skończył się bardzo smutną wiadomością, zmarła Mama naszej Koleżanki z pracy Asi, pani Dorotka, która zresztą też przez jakiś czas u nas pracowała.  Była bardzo miłą, uśmiechniętą i bardzo spokojnej natury kobietą. Bardzo mi przykro, chociaż już przez kilka ostatnich dni wiadomo było, że stan Jej zdrowia gwałtownie się pogarszał i Asia przygotowana była na takie ostateczne rozwiązanie, jednak gdy taki smutny fakt staje się rzeczywistością, zawsze jednak pozostaje w sercu ten ból……… Ale niestety takie jest to życie, że ciągle musimy borykać się ze smutną rzeczywistością i musimy z kimś się żegnać.
Żegnaj Dorotko, mam nadzieję, że spotkamy się na tym lepszym drugim świecie i tam też polubimy się tak jak to było tutaj.

Wreszcie wczoraj wróciłam do domu i prawie pół popołudnia sobie pospałam na wygodnym moim tapczaniku, żaden kot, czy pies nie skakał po moim brzuchu i po tapczaniku który jest szalenie wygodny no i przede wszystkim szeroki. Zresztą i pogoda stworzyła taką senną atmosferę, po południu lunęło całkiem obficie no i nawet parę razy sobie po grzmiało….. w każdym bądź razie mój własny barometr „na kościach” nie zawiódł i słusznie mnie tu i tam strzykało, na szczęście mam ten swój niezawodny lek Nimesil, który już wczoraj skoro świt zażyłam i moje strzykania nieco ustały.
Po co ktoś ma wierzyć lub nie wierzyć profesjonalnym prognostykom, wystarczy zakukać do mojego blogu i zadać pytanie, czy będzie padało, czy nie, a ja jak stara cyganka prawdę Ci powiem.
Zresztą padało chyba przez całą noc, bo  i chodniki i jezdnie są mokre. Teraz pogoda też nie jest szczególna, taka bardzo pochmurna, ale czasu na spanie nie ma, bo dzisiaj około południa idę na lekarski przegląd ciała, czyli do lekarza rodzinnego, a po południu idę popracować w rejestracji, czyli muszę być na całkowitym chodzie. Zresztą i jutro muszę Asię zastąpić w Rejestracji, ale wiem, że będę miała pomoc i wszystko będzie ok.
Takie jest to nasze życie, raz jest wesoło, raz smutno…..
Pogody ducha wszystkim na dzisiaj życzę, bo na słoneczko nie ma co chyba liczyć, chociaż może gdzieś na północy kraju się pokaże chociaż na momencik????

środa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

Halo, Uliczku, mam dla Ciebie piękną, nieco zapłakaną różyczkę, ale widzisz, że to jest tylko  rosa, czyli łzy szczęścia.
A takie łzy nie bolą, a raczej radują, więc tego właśnie dzisiaj Ci życzę.
Pewno też podobnie jak ja byłaś wczoraj na Magdy imieninach, och, zapomniałam Cię poprosić, żeby Jej złożyć ode mnie  imieninowe życzenia, dużo radości i słodkiego każdego dnia, wiesz, że Agrafkę bardzo lubię i bardzo miło, podobnie jak Jej Rodziców wspominam.

Tak jak już wczoraj  rano pisałam, zaraz po pracy podjechałyśmy  z Magdą zrobić stosowne imieninowe zakupy, między innymi Wermut i sok grejpfrutowy,  a potem do sklepu ogrodniczego, gdzie kupiłyśmy piękny krzak żółtej róży. Gdy pani dowiedziała się, że to mój prezent urodzinowy dla Magdy sama dodała jej od siebie kilka sadzonek niecierpka. Po przyjeździe Magda musiała podkosić kawałek  trawki obok grządki przeznaczonej na te małe szadzonki i.. niechcący uszczypała sekatorem  kawałek kociej łapki, czym bardzo się zdenerwowała.To był nieszczęśliwy przypadek, bo akurat gdy Magda zamykała szczypce kot wsadził tam swoją łapkę.Było trochę krwi, trochę Magdzinych łez, ale na szczęście nic się złego kotku nie stało, ju za godzinę zaczął swoje polowanie na to, co się koło niego rusza, głównie na muchy. Co prawda nie bardzo mu się to udaje, bo najpierw się zaczaja, a potem łapkami usiłuje przydusić muchę, ale ta zawsze mu ucieka. Chociaż sama widziałam, jak przydusił dwie muchy latające koło okna do szyby, złowił je i…zjadł. W terenie z tym łapaniem much różnie bywa, no chyba, że kotek nauczy się fruwać, bo już wyskakuje wyoko za muchą, ale zawsze spada na cztery łapki.

Pod wieczór przyszła siostra Jacka – Aga z malutką Różyczką, posiedzieliśmy na tarasie sącząc ten wermut ze sokiem, oczywiście Aga nie mogła wznieść  z nami  toastu, bo musiała samochodem wrócić do swojego domu.
Ale i tak było bardzo przyjemnie, mimo, że wiał bardzo nieprzyjemny chłodnawy wiatr ale jakoś na tym tarasie przetrwaliśmy aż zrobiło się ciemno i Aga sobie pojechała.
Ja jeszcze tą ostatnią noc też spędziłam w Modlnicy, ale dzisiaj po pracy wracam już do domu, wszystko kiedyś musi si przecież skończyć.
Tej nocy też spałam wspaniale, ale już przed piątą rano kot zaczepiał mnie pazurkami do zabawy. Nie jestem pewna, czy to jest dobra pora na takie kocie harce. A teraz zwinął się w mały kłębuszek i smacznie sobie śpi. Tak to z tymi kotkami bywa.
To by było tyle na dzisiaj. Życzę kolejnego wspaniałego dnia, podobno jeszcze do końca lipca „grożą” nam te kanikuły, a potem…..zobaczymy

cudowna róża

Cudowna róża dla mojej Magdalenki w dniu Imienin.
Wstał piękny letni dzionek, mimo złych prognoz.
Ale i tak to będzie cudowny dzień, bo jadę na Imieniny do Magdy, będziemy popijać pysznego drinka na tarasie i wspominać, opowiadać,śmiać sie…..
Wszystkim  nie dzisiejszym  solenizantom też miłego dnia życzę

Lato


Lato, lato wszędzie, więc je sobie przedłużam jeszcze jednym gościnnym dniem w Modlnicy.
Co prawda trochę znów mi się źle śpi, ale w domu jest podobnie, znów naszła zła pora na moje nocne demony.
Tym bardziej, że od jutra ma znów  prać żabami, coś w tym jest, bo muchy żreją na potęgę.
Dzisiaj rano pozałatwiałam sobie na Żabińcu na poczcie ważne sprawy w prawie zaległego abonamentu radiowo- telewizyjnego, tzn. napisałam odwołanie do Krajowej Rady i Radiofonii i Telewizji z prośbą o negację długu, względnie o rozłożenie go na raty, a także do Poczty Polskiej o wstrzymanie egzekucji do czasu odpowiedzi KRTRiT. Warto się odwoływać, bo podobno niektórym ludziom udało się cofnąć taki dług. Ano pożyjemy, zobaczymy.
Pismo układałam co prawda sama, ale dwie koleżanki jeszcze go korygowały, mam nadzieję, że skutecznie.
Ale obojętnie od skutku i tak mają przyobiecaną kawę i ciastko..
Po pracy wsiadłyśmy z Magdą do auta, którym przywiozła mnie z powrotem do jej domu. Trochę co prawda wieje, ale i tak się na tarasie fajnie nam siedzi.
Pozdrawiam zatem wszystkich serdecznie z moich mini wakacji, na których marzę o wyprawie dalekomorskiej i takich drinkach jak na zdjęciu.
Niech no tylko wygram jutro te 20 milionów w Totku, z nikim się nie podzielę, no tak, Magdę tylko zabiorę ze sobą w te zamorskie strony i hulaj dusza, piekła nie ma.

cudna niedziela

 

I znów wylądowałam w mojej ulubionej Modlnicy, nota bene na ulicy Ulubionej.
Boże jak mi tutaj fajnie, zupełnie jak na wakacjach. I po co wydawać masę pieniędzy?????
No może tylko przydał by się basen do kąpania. Ale czasami można się ochłodzić strumieniem zimnej wody z szlaufu.
Na razie jest bardzo przyjemnie, bo wieje lekki wiaterek,  a słonko nie wchodzi na taras ,schowane jest za domem. Niestety wkrótce przejdzie poza dom, nawróci do nas i wtedy trochę trudniej na tym tarasie będzie się siedziało.Będzie bardzo prżyło, nawet ten wiaterek nie pomoże.
No i koniecznie muszę napisać o pięknym widoku na liczne kwiaty wokoło tarasu, ich zapach zwabia pszczoły i osy, ale i cieszy moje nozdrza.
Chwilo trwaj.
Teraz już rozumiem o czym mówiła moja siostra, gdy była taka szczęśliwa w tej swojej Modlnicy, szkoda, że jej szczęście tak krótko trwało

Miłej niedzieli