Ufacie Jurkowi?????

Na pewno ufacie, bo kto z nas nie bierze udziału w tej fantastycznej wprost imprezie, jaką Jurek Owsiak od wielu lat prowadzi, aby pomóc zadłużonej i nieudolnej Służbie Zdrowia. Kto z nas, no, może tylko nieliczni, celowo zniechęcani do Jurka przez nie wiadomo czemu, z jakich powodów, wyznawców Pisu, nie pędzi na ten Festiwal Radości, jaką jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, by wspólnie z Jurkiem kwestować i wspólnie z Jurkiem świetnie przy okazji się bawić, mimo, że deszcz i śnieg mógłby nieraz być przeszkodą.
Tak, Jurek Owsiak to dla mnie i dla wielu ludzi jest naprawdę Wielkim Autorytetem, dlatego dzisiaj zmieściłam Jego prośbę w moim blogu i za nim powtarzam : LUDZIE!!! BŁAGM WAS, IDŹCIE NA WYBORY. NIE DAJMY SOBIE ODEBRAĆ POLSKI !!!!!!!!!!
Zresztą tak przy okazji nadmienię, że gdy Pis wygra, najprawdopodobniej nie odbędą się już więcej (przynajmniej narazie) te wspaniałe Koncerty Styczniowe Jurka, bo Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji położy łapę na kwestowaniu, na pewno na pierwszy ogień pójdzie znienawidzona przez Orkiestra Świątecznej Pomocy.
To pan minister będzie w prawie decydować na co mają iść nasze dobrowolne przecież składki.
Skądś przecież fundusze na opłacenie się Rydzykowi będą musieli brać!!!!!!!
Wyobrażacie sobie ten styczeń bez Jurka i bez Orkiestry? Te smutne szpitale ze starymi połamanymi łóżkami, ze starymi, śmierdzącymi materacami i z brakiem aparatury medycznej, na której nalepione jest małe, ale jakże optymistycznie czerwone serduszko?
Przecież nasza Służba Zdrowia jest niewydolna, szczególnie przy rządach obecnej partii, która wprowadziła w nią jeszcze większy chaos , zmuszając ludzi do kilkudniowego koczowania ludzi na niewydolnych SOR-ach, wręcz do niejednokrotnego na nich umierania ludzi, strasznie, tak źle nie było nigdy dotąd!!!!! Cała reforma, a raczej deforma Służby Zdrowia przez Pis polegała na zniesieniu doraźnej pomocy nocnej i scentralizowanie jej w szpitalnych oddziałach SOR-ów, co spowodowało niebywałe kolejki – chorzy ludzie po zamknięciu przychodni nie mają gdzie indziej szans na udzielenie im pomocy, dlatego idą na SOR, a tam….Somora i Gomora. Nawet najbardziej zorganizowany oddział SOR-u nie może sobie poradzic z całą masa pacjentów i w związku z tym z przeprowadzeniem stosownych badań i udzieleniem pierwszej pomocy potrzebującym ludziom. To nie pracownicy SOR-u są temu winni, to niestety jest wynikiem olbrzymiego politycznego błędu tej formacji, której wydaje się że wszystko wie najlepiej, ale niestety co ruszy, za co się weźmie – dokładnie psuje.
Tak została zepsuta Służba Zdrowia, tak zostało zniszczone dla fanaberii jednej szczeżui Oświata, tak po kolei jest niszczone wszystko : Sądownictwo, Trybunał Konstytucyjny, teraz chcą jeszcze zniszczyć wolne Media.
LUDZIE!!! POMYŚLCIE TEGO 13 PAŹDZIERNIKA, JAKI LOS ZGOTUJEMY NASZEJ UKOCHANEJ POLSCE, GDY BĘDZIEMY NA KANAPACH SIEDZIEĆ, ZAMIAST IŚĆ DO LOKALU WYBORCZEGO I STANOWCZO POWIEDZIEĆ PISOWI NIE!!!!!!!! DOSYĆ PISU!!! PRECZ Z WROGIM POLSCE PISEM!!!!!!


Wczorajsza niedziela znów była pięknie jesienna, ale znów bez wizyty Loli w Parku, zaczynam się obawiać, czy coś złego albo Loli, albo panu Waldemarowi się nie wydarzyło, prawie tydzień już ich w Parku nie było.
A może rzeczywiście Lola jest teraz w tym szczególnie chronionym okresie??? Ale piłeczka na nią nadal czeka 🙂
Poniedziałek wstał z niezbyt optymistycznym akcentem: co prawda czasami słonko nawet gdzieś tam kilka promyczków wysłało, ale niestety znów jest ponuro i w dodatku zapowiadają na dzisiaj wielkie wichury, więc uważajcie na siebie .
Zatem przyjemnego, acz wietrznego poniedziałku i wszelakiej pomyślności na cały tydzień życzę.

niech żyje niedziela

Taka jaka jest, czy to słoneczna, czy deszczowa, a jednak to jest szczególny dzień tygodnia, którym należy się cieszyć.
Bo jak to mawiała Barbara Niechcic : w życiu są noce i dnie, ale bywają także niedziele.

Jesień, ech, to niezbyt jest już nam przyjazna ta pora roku, pełna spadających liści i kasztanów, ale także katarów i kichania, a ja znów niecierpliwością na wiosnę będę wyczekiwała i wypatrywała świeżych listków na drzewach w moim ukochanym Parku.
Chociaż jeszcze wciąż nie jest tak najgorzej, wczoraj odwiedziłam mój Park i chwilkę w nim pobyłam, niestety Loli znów nie było, znów z piłeczką w torebce umieszczoną do domu wróciłam………. 😦
Coś mi się wydaje, że z tym prezentem do wiosny będę musiała poczekać, a może jednak nie?
A tak wogóle to wczorajszy dzień znów smutną nam wiadomośc przyniosł, odszedł od nas Jan Kobuszewski, wspaniały aktor, wirtuoz scen kabaretowych, znakomity Artysta przez prawdziwe, duże „A”, człowiek niezwykle pogodny i życzliwy ludziom i sztuce.
Smutne jest bardzo to, że nikt nie zapełni już tej pustki, która po Nim pozostała, był człowiekiem niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju, ale na pewno przez swoją niezwykła osobowość zawsze będzie obecny w naszej pamięci. dzięki wielkiemu artystycznemu dorobkowi, który po sobie pozostawił.
I tak sobie pomyślałam, ilu już tych wspaniałych osób z tego artystycznego świata odeszło………byli częścią naszego życia, cząstką każdego z nas po trochu, bo wcielali się w różne życiowe role, tak bliskie każdemu, teraz już są niestety tylko przeszłością, ale chociaż ich życie tu na tym świecie przeminęło, nigdy nie możemy o nich zapominać.
Ale takie jest życie, przemijanie niestety jest w ten jego proces nieodwołalnie wpleciony i pewnie znów przyjdzie czas, gdy z łzą w oku będę wspominała następną ważną w moim życiu osobę, z którą będę musiała się na zawsze pożegnać.
Tylko mam takie małe pytanie: Dlaczego ludzie dobrzy, prawi, życzliwi tak szybko odchodzą, a ci, którzy są osobami nie pozytywnymi, złośliwymi, pozostają wciąż na tym padole, by uprzykrzać innym życie?
A może taki jest własnie Boży zamysł? może przedłuża im życie po to, by mieli czas na poprawę ???? Tylko czy takie osoby będa potrafili ten czas dobrze wykorzystać?

A do wyborów pozostało nam niecałe już dwa tygodnie, po tym czasie będziemy już wiedzieć w jakiej Polsce się obudzimy, będziemy czekać na nowe czteroletnie rządy…….
Nie oglądam teraz już żadnych programów z polityką związanych, mam całkowity mętlik w głowie, bo kłamliwych obietnic przybywa z każdym dniem co raz więcej i więcej, szkoda nawet się tylko tym chłamem denerwować .
Ja rozumiem, że kampania wyborcza weszła w decydujący moment, ale żeby aż tak z ludzi idiotów robić?- to jest wręcz oburzające.
Wiem tylko na pewno, że NIE BĘDĘ GŁOSOWAŁA NA PIS !!!!, chociaż te inne Koalicje biorące udział w wyborach też tak całkowicie do końca nie są dla mnie przekonywujące.
Ale na wybory iść trzeba, bo jeżeli ja nie zagłosuję, ktoś inny za mnie wybierze i na pewno nie będzie to wybór zgodny z moimi poglądami.
Niestety tym razem nie udało mi się dostać do Komisji Wyborczej, z jednej strony żałuję, bo miałabym wtedy pełniejsze poczucie mojego uczestnictwa w wyborach, ale z drugiej, będę miała okazję spokojnie śledzić całą transmisję powyborczą, chociaż już teraz wiem, że będzie mnie to kosztowało sporo nerwów.
A dzisiaj wstał piękny słoneczny dzionek, jak to dobrze, że znów Park będe chociaż na chwilkę mogła sobie odwiedzić 🙂
MIŁEJ NIEDZIELI

I znowu mi się nie udało…….

Przedwczoraj kupiłam tę piłeczkę dla mojej ulubionej Loli. Taka fajna, niewielka, miękka, bo zrobiona z termoplastycznej gumy, w dodatku te wypustki masują psie dziąsła, a więc ma też ona i działanie zdrowotne. Myślę że jej się spodoba, bo do pyszczka łatwo ją złapać i skacze fajnie do góry. Tylko ciekawa jestem, jaka długa będzie „żywotność” tej piłeczki, bo pieski lubią swoje zabawki rozkładać na czynniki pierwsze 🙂
Tylko……. jakoś mam wciąż pecha z obdarowaniem Loli tym prezentem.
Nie udało mi się tego zrobić ani przedwczoraj, ani wczoraj, po prostu nie przychodzi coś ostatnio ze swoim panem do Parku
Zupełnie nie wiem czemu, bo przecież te dwa ostatnie dni były naprawdę słoneczne i w miarę ciepłe, akuratne do spacerków. Zresztą bardzo dużo innych piesków sobie po Parku biegało, ale Loli nie było 😦
Mam nadzieję, że nic złego ani Loli, ani jej panu się nie stało i niebawem jednak Lola odbierze ode mnie swoją zabaweczkę.
Siedziałam wczoraj bardzo długo w Parku i nie możliwe byłoby przegapienie jej obecności.
Trudno, piłeczka z powrotem poszła do mojej torebki i czeka na swoją chwilę.
Tylko ja byłam zawiedziona, bo chyba wiecie co czuje człowiek, gdy szykuje dla kogoś niespodziankę, a ta niespodzianka się nie udaje?
Ale nie uprzedzajmy faktów, przyjdzie stosowny czas, gdy ta śliczna piłeczka wpadnie w łapy, a właściwie to w pyszczek obdarowanej.
Ale wtedy dopiero będzie wspaniała zabawa !!!!!!
A teraz pochwalę naszą Pocztę Polską.
Jak wczoraj pisałam, wysłałam dzień wcześniej listem poleconym moje papiery do Komisji Inwalidzkiej, a w odpowiednim druku jest rubryczka, którą należy wypełnić, żeby być powiadomionym o historii swojej przesyłki. Można wybrać powiadomienia smsem, ale również tę, którą ja wybrałam, czyli powiadomienie drogą mailową.
No i wczoraj już dostałam powiadomienie mailowe, z dokładnym opisem drogi mojego listu od czasu nadania aż do czasu dostarczenia, z dokładnym, godzinowym wyszczególnieniem każdego jej etapu.
Najważniejsze dla mnie jest to, że moje papiery do urzędu dotarły, teraz pewnie jeszcze dostanę listowne potwierdzenie odbioru , podbite przez stosowny urząd i nikt mi już nie będzie mógł zarzucić, że nie dopełniłem obowiązku uzupełnienia mojej historii choroby.
Teraz mi wypada tylko czekać na wezwanie na Komisję no i jej decyzja.
Ale trzeba przyznać, że ta pocztowa usługa jest już bardzo nowoczesna, że poważnie traktują swoich klientów.
Na pewno każdy z Was miał kłopoty z zagubionymi listami, paczkami, teraz w dobie internetu jest to niemożliwe, płacisz za usługę i zostaje ona do końca należycie wykonana.
Żeby inne urzędy też tak poprawnie działały……..
Czarno to widzę jednak, bo przecież w wielu urzędach już panuje niesamowity bałagan, a po 13 października będzie jeszcze gorzej, bo pisia samowola wprowadzi taki totalny chaos, że nikt w tym się nie połapie.
Ale pewnie o to Pisowi chodzi, bo zagubionymi ludźmi łatwiej manipulować.

Wczoraj w komentarzu Anna napisała, że obawia się wyniku wyborów, zwłaszcza po tym zamieszaniu przy ostatnim wyborze wiceprezesa prezesa Niku. Gdy pierwszy raz kandydatura ich popleczniczki nie przeszła, zarządzili ponowny wybór, który przyniósł już wynik po ich myśli
Masz niestety rację Aniu, Pis po prostu unieważni wybory i będziemy tak długo wybierać, aż Pis otrzyma większość głosów, a tym samym dostaną prawo do samodzielnego rządzenia, co przyniesie fatalne dla Polski skutki.
Po pierwsze zmienią Konstytucję, czego wcale nie ukrywają, że mają taki zamiar i na pewno to przeprowadzą , a poprzez fałszywe oskarżenia i związane z tym procesy totalnie zniszczą opozycję, a także nie przychylne im media. Wtedy nikt już im na ręce nie będzie patrzył, nikt nie będzie miał prawa do ich krytyki.
Niestety my też nie będziemy mieli już nic wtedy do gadania, bo osoby, które im będą się sprzeciwiać wylądują po prostu w więzieniach.
Kaczyński czerpie „świetne” wzorce rodem Rosji Putina, Białorusi, czy Turcji, a także i Węgier, gdzie opozycja też już niestety do głosu nie jest dopuszczalna, a zastraszeni politycznym terrorem ludzie siedzą po prostu cicho, nawet nie próbują manifestować swojej niechęci.by
Teraz niestety jest kolej na Polskę satrapy Kaczyńskiego , bo jeśli Pis unieważniłby wybory, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Polacy szybko zniechęcą się do ponownego brania udziału w nowych wyborach, a z kolei oni potrafią na tyle zmobilizować swój twardy elektorat, że drugi wybory przyniosą im pewne zwycięstwo. Osiągną większość w Sejmie, kto wie, czy nie będzie podobnie i w Senacie, bo i tu ta większość do przeprowadzania swoich reform” będzie potrzebna, nie odpuszczą.
Będa mieli już wtedy wszystko: Sejm, Senat, Prokuraturę, Sądy, Trybunał Konstytucyjny i jedyne słuszne media, czyli zapewnią sobie tym high live na całego, bez trzymanki.
Czyli jaki wniosek z tego ? JESTEŚMY W CZARNEJ DZIURZE!!!!!!
Naprawdę tylko jakiś cud mógłby Polskę uratować, tylko nie wiem, co by to mogło być?????
Ale nic to, będę najwyżej w swoim blogu pisała o d…e Marynie, może o kwiatkach i motylkach, bo na pewno tak śmiałych, acz pełnych gorzkiej prawdy wpisów zamieszczać już nie będe mogła.
Taka jest smutna prawda.

Ale na razie mamy dzisiaj sobotę, dzień pełnego relaksu. Może pogoda i dzisiaj dopisze?
W każdym bądź razie na pewno do Parku zaglądnę, może dzisiaj uda mi się ten mały prezencik Loli wręczyć?
No i przy okazji Pokemonów trochę sobie połapię, chociaż teraz nie da się, tak jak jeszcze niedawno, na ławce usiąść na dłuższy czas, by spokojnie grze się oddać, trochę jednak na to jest za chłodno, to nie ta pora roku.
Tylko jak tu z kolei spacerować, gdy wszystkie kostki bolą? Gdy kręgosłup też odmawia posłuszeństwa???
Nie jest to niestety dla mnie dobry czas, ból bardzo przeszkadza mi w realizowaniu niektórych moich pomysłów, ale jakoś sobie dam radę.
Pomalutku, aż do skutku, nic na siłę !!!!!!

Miłej soboty

i znów nas jesień miło zaskoczyła

Jakie to miłe, jak od razu na duszy cieplutko się robi, gdy wita cię poranek słońcem, nawet tym jesiennym, już nie takim gorącym, ale przyjemnym.
Wczorajszy dzień minął mi raczej dosyć miło, ale i co najważniejsze, po załatwiałam sobie już (mam nadzieję, że do końca) sprawę z tą Komisją do Spraw Orzekania Inwalidztwa, bowiem poszłam wczoraj na pocztę i poleconym priorytetem, oczywiście za potwierdzeniem odbioru, wysłałam tę resztę moich papierzysk – wyników i……..czekam, czy dostanę tym razem
1. zaproszenie na badania
2. następne pismo o konieczności uzupełnienia jeszcze dodatkowych badań.
3 odmowę możliwości stawania przed Komisją.
Oczywiście punkty trzeciego w ogóle nie biorę pod uwagę, ale kto wie?, dzisiejsze czasy są takie, że nie patrzą na ludzi życzliwie, starają się jak najwięcej takich wniosków odrzucać, taki mają prikaz odgórny.
Ale już pisałam wczoraj, niech się dzieje,co chce, więcej już sobie tym głowy zawracać nie będę, no chyba, że jednak mnie na tę Komisję powołają.
Wykorzystałam też ten wczorajszy piękny dzionek dla swojej „urody”, to znaczy poszłam do fryzjera i obcięłam sobie włosy.
To była konieczność, bo niestety moje włosy są bardzo cienkie i niesforne, każdy z nich w inna stronę się kieruje , tworząc wręcz szopę i nijak przy nieco większej długości nie chcą się układać. Zresztą rzeczywiście do twarzy mi jest tylko z krótkimi włosami. Też i wtedy lepiej się czuję.
Przynajmniej teraz nie będę ludzi straszyć na ulicy swoim wyglądem czarownicy.
A propos: czym się różni 30- letnia kobieta od tej 70-ciolatki: pierwsza wygląda jak wróżka, ta druga jak czarownica.
Wieku niestety już nie cofnę, ale wyglądem zawsze można chociaż troszkę te braki nadrobić, prawda?
Wracając do domu po drodze wstąpiłam do sklepu dla zwierząt i kupiłam fajną, małą gumową piłeczkę dla Loli, kiedyś już jej obiecałam, że taki prezent ode mnie dostanie, bo jest przecież moja ulubienicą.
Cóż, popędziłam potem z tą piłką do parku, niestety Loli tam nie było. Przyznam, że byłam zawiedziona, dość długo czekałam, nadaremno.
Co prawda w pewnym momencie usłyszałam, że ktoś woła Lola, Lola, ale okazało się, że to nie była ta „moja” Lola, tylko jakiś olbrzymi, rudy pies, nijak do „mojej” Loleczki nie podobny, chociaż też sympatycznie nawet wyglądał.
Cale szczęście, że dzisiaj jest takie piękne słonko, na pewno pan Waldemar dzisiaj do Parku z Lolą się wybierze, wiec pewno będę miała dzisiaj okazję wręczenia jej prezentu.

A co nowego w POLITYCE??
Dalej BURDEL!!
W przenosi i w realiach.
Pisowcy niestety są tak bardzo pewni swego zwycięstwa, że teraz nawet nie udają, że przejmują się jakimiś demokratycznymi zasadami, tylko wszystko robią pod siebie, na chama, z bezczelnym uśmiechem: wygramy i tak nam nic nie zrobicie.
Jak może ta partia mówić o demokracji, skoro nawet bez zmrużenia oka przeprowadza korzystne tylko dla siebie ustawy, ograniczając możność współdziałania w zarządzaniu państwem opozycji?
Słowo PARLAMENT od słowa parle – mówię pokazuje, że podejmowane decyzje mają zależeć od wszystkich posłów, a nie tylko od tych rządzących, wiadomo, dla siebie korzystnych ustaw chcących przeprowadzać.
Tak było też i wczoraj, skompromitowany prezes Niku poszedł na urlop (czyli niewygodny przed wyborami czynny pisowiec został ukryty na czas wyborczy w szafie), ale zanim na ten urlop poszedł (a zasadniczo powinien sam poddać się do dymisji, tak jak by to było w każdym cywilizowanym demokratycznym kraju) zdymisjonował swoich trzech zastępców, wybranych jeszcze wcześniej, czyli nie przez opcje Pis, a na ich miejsce powołał „swojaka”, czyli panią wiceprezes, oczywiście posłuszną rozkazom Kaczyńskiego.
Polacy! nie widzicie, że ta banda śmieje się wam prosto w nos??????
Co jeszcze musi się zdarzyć, żeby Polacy naprawdę uwierzyli w to, że PIS SZKODZI POLSCE I POLAKOM????????
Pewnie niewiele już się zdarzy, bo do wyborów tylko 2 tygodnie, ale nie można jednak poddawać się do końca i ;
TRZEBA IŚĆ NA WYBORY !!! KONIECZNIE TRZEBA!!!! TO JEST WASZ OBYWATELSKI OBOWIĄZEK!!!!!
TRZEBA ODSUNĄĆ PIS OD WŁADZY, BY JUŻ NIE ZAGRAŻAŁA WIĘCEJ POLSCE !!!!!


Dzisiejsza władza jedzie na dobrej koniunkturze gospodarczej, która niewątpliwie już ma tendencje schyłkowe, grozi nam kolejny krach gospodarczy i to nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie, a do niego nie jesteśmy wcale przygotowani.
Do tego jeszcze Trump przy pomocy Dudy wplątał nas w konflikt z Iranem, co może też stworzyć wielkie dla Polski niebezpieczeństwo.
Jeszcze nie doznaliśmy ataku terroru ze strony wschodu, niestety jest taka możliwość, że przez taką właśnie nasza politykę sprowadzimy na siebie strach, śmierć, przemoc, a o tego nasze państwo też nie jest wcale przygotowane.
Wszystkie bajki o wspaniałym zabezpieczeniu naszych jednostek wojskowych uśpiły niestety sporą część społeczeństwa, które nie zdaje sobie nawet sprawy z zagrożenia, które nam grozi.
Nasi ministrowie administracji i obrony narodowej to zwykłe marionetki w ręku tego, który z haniebny uśmiechem podpala nasz kraj.
Ale ilu Polaków na to zwraca uwagę? Może i względy materialne są też ważne, ale co nam będzie po pieniądzach, gdy w kraju będzie pożoga i trwoga wojny? Gdzie ci durni Polacy pójdą z tymi swoimi 500 plus w zębach szukać pomocy????
Dobra, poczekam do 13 października, ale nie jestem optymistką niestety.
A potem będzie jeszcze TYLKO GORZEJ NIZ TERAZ

a razie cieszmy się słonecznym dzionkiem, bo tyle nam chyba pozostało.
Reszta jest milczeniem !!!!
BARDZO PRZYJEMNEGO PIĄTKU

Siła złego na jednego, czyli Bad Day

Co prawda nie wiem, którą nogą wczoraj wstałam z łóżka, chyba lewą, bo nic od samego rana mi się nie udawało.
Nawet nie przypuszczałam, że w przeciągu 2 godzin można tyle niepowodzeń zaliczyć.
Rano wypiłam dwa kubki wody, aby krew dobrze mi przy badaniu popłynęła, ale niestety okazało się to zdecydowanie za mało.
Byłam kilka razy kłuta, żyły sobie trzaskały, a krew uparła się, żeby nie popłynąć.
A gdy wreszcie pani Marysi udało się ją pobrać, okazało się, że moja krew była tak gęsta, że przemieniła się natychmiast w skrzep i niestety do badań się nie nadawała.
Cóż, cierpliwa pani Marysia przyniosła mi wodę mineralną, którą posłusznie jeszcze wypiłam, odczekałam jakieś pół godziny i….guzik, nadal nie udało się ze mnie krwi wytoczyć. Jakaś oporna jestem czy co?
Dobrze, że pani Marysia pobrała mi krew z palca na cukier i przybiła pieczątkę na wyniku, mam nadzieję, że to pani w Komisji Inwalidzkiej będzie musiało wystarczyć, bo już więcej kłuć się nie będę.
Ponieważ po tej historii z niesfornym pobranie krwi byłam trochę słaba, postanowiłam wrócić szybciutko do domku na drugą kawkę (pierwszą poczęstował mnie w przychodni Maciek) Boldem.
Zamówiłam więc auto, odczekałam całe 10 minut i….dostałem komunikat, że auto pode mnie podjechało.
Wyszłam pod przychodnię, rozglądnęłam się, ale nigdzie żadnego auta o podanej rejestracji nie odnalazłam Zadzwoniłam więc do pana kierowcy (na szczęście w aplikacji podają jego numer telefonu) z pytaniem, gdzie go mam szukać i dowiedziałam się, że pan stoi pod szlabanem. Tylko kurczę, tam żadnego szlabanu nie było, więc raz jeszcze do niego zatelefonowałam, a pan bardzo niegrzecznie mi odpowiedział, żebym popatrzyła sobie na aplikację, to zobaczę gdzie on stoi, a ja mam po prostu go odszukać.
Nie on mnie miał znaleźć, tylko ja miałam błądzić po ulicach i szukać auta nie wiadomo gdzie stojącego, a przecież ja byłam jego klientką, w jego obowiązku było dowiedzieć się, gdzie stoję i tam podjechać, tym bardziej, że akurat to ja stałam pod dobrym adresem, a nie on.
Wkurzyłam się tym bardziej, gdy po chwili okazało się, że dostałam komunikat: kierowca odjechał, bo nie stawiłaś się na miejsce i w dodatku BOLD za niewykonaną usługę pobrał mi 10 zł.
Ale to nie koniec moich przygód, postanowiłam bowiem, że pójdę jedną ulicę dalej i w Tesco zrobię jakieś zakupy na obiad.
Było tam tylko jedno stoisko mięsno – wędliniarskie, ale……… nie mogłam zrobić zakupów mięsa na obiad bo……z powodu awarii kasy stoisko akurat było chwilowo nieczynne. Pani co prawda tkwiła na posterunku, czyli przy ladzie, ale nic sprzedawać nie mogła, bo nie miała jak naliczyć należności za zakupy.
Wzięłam więc z chłodniczej lady rybę i szpinak (trudno, taki będę dwa dni miała obiad), kupiłam jeszcze pomidory i poszłam do kasy, której nie mogłam odnaleźć. Za to była czynna kasa samoobsługowa, na szczęście była tam pani z obsługi, która pomogła mi przy kasowaniu zakupów.
Wszystko było dobrze do czasu, gdy chciałam kartą VISA zapłacić za zakupy, okazalo sie bowiem, że wbiłam zły pin. Trzy razy ten pin wystukiwałam i, nie wiem dlaczego nie chciał wejść, skoro na pewno był dobrze podany, więc trzy razy miałam odmowę zapłaty.
No pech kompletny, dobrze, że miałam drugą kartę, która nota bene ma ten sam pin co tamta (tylko tamta była kredytowa, a ta bankomatowa), na szczęście tym razem pin zadziałał, więc wyszłam z jednej strony szczęśliwa, że udało mi się jednak te zakupy dokonać, ale z drugiej strony czułam się okropnie zestresowana z tymi sklepowymi kłopotami i….zamówiłam kolejnego Bolda, bo już z tej złości nie miałam siły szukać autobusu, musiałabym się dwa razy przesiadać, albo przejść całe osiedle w poszukiwaniu autobusu 144, lub 194, jadącego niedaleko mego domu.
Co prawda znów taxi – Bold podjechał gdzieś tam, nie gdzie powinien, ale na szczęście pan tym razem był taki uprzejmy , że podjechał pode mnie, gdy dowiedział się, gdzie stoję. Bywają jednak uprzejmi kierowcy, nawet w Boldzie.
W dodatku jeszcze jakiś pan mnie opieprzył, w sumie miał rację, bo rozmawiałam z tym taksówkarzem stojąc na samym środku ulicy, już z tego stresu nie wiedziałam co robię, dobrze, że nic mnie nie potrąciło.
Stwierdziłam, że to po prostu był to zły poranek i postanowiłam, że już więcej tego dnia nigdzie na wszelki wpadek z dom wychodzić nie będę, chociaż pewnie czekała w Parku na mnie Lola.
Trudno, nie mogłam dalej ryzykować.
Tylko jeszcze napisałam do Firmy Bold zażalenie na tego aroganckiego kierowcę, który kazał się szukać po ulicach. przyznam, że szybko mi odpisali, przepraszając za zachowanie ich kierowcy i w rekompensacie przyznali mi 10 zł bonusu na następny przejazd.
Tyle chociaż dobrze, chyba tym przerwałam swoja złą wczorajszą passę, ale napisałam im, że powinni się pozbyć takiego aroganckiego kierowcę, który swoim niestosownym, niegrzecznym wręcz zachowanie psuje tylko markę Firmy Bold.
Ale czy rzeczywiście wyciągną wobec niego jakieś konsekwencje?????
Na tym na szczęście kłopoty dnia wczorajszego się skończyły, ale ja na wszelki wypadek postanowiłam już dłużej w żaden sposób losu nie kusić. Udało mi się !!!!!!
Bo :

Są takie dni w tygodniu,
gdy nic mi się nie układa
i jak na złość wypada wszystko z rąk.
Zasłaniam wtedy okna,
w najdalszym kącie siadam
i sama z sobą chcę do ładu dojść…
Bo są dni, gdy z nieba kapie deszcz,
nie mówię wtedy nic,
telefon milczy też.
Bo są dni,
gdy z nieba kapie deszcz,
zamykam wtedy drzwi,
po prostu nie ma mnie.

Co prawda wczoraj deszcz nie padał, ale i tak ten dzień należał do tych kiepskich, przynajmniej dla mnie.


Ale to było wczoraj, mam nadzieję, że pech już zasnął snem zimowym i od dzisiaj wszystko układać będzie mi się już po mojej myśli 🙂
Tak sobie pomyślałam, że tę resztę dokumentów, które nareszcie udało mi się zebrać, prześlę do szanownej Komisji do spraw Inwalidztwa drogą pocztową, bo pewnie gdybym tam z tymi papierami pojechała, ważna pani zza biurka na pewno wynalazłaby jeszcze kilka brakujących dokumentów, a tak wyślę wszystko listem poleconym, za potwierdzeniem odbioru i… niech się dzieje co chce. Więcej z wiatrakami, czyli z bezduszną biurokracją walczyć nie zamierzam!!!!!!!! H O W K !!!!!!

Dzisiaj od rana słonko znów zaświeciło. I niech sobie wesoło przyświeca, przecież jesień też musi być piękna i miła.
Zatem wesołego, słonecznego czwartku życzę , bez żadnych perypetii podobnych do moich wczorajszych.

po prostu środa


I oczywiście kolejna róża dla mojej Uleczki.
Taka nieco jesienna, płacząca czasami deszczem, ale wciąż piękna, do uśmiechu namawiająca.
Więc uśmiecham się do Ciebie dzisiaj Uleczko Kochana posyłając pozdrowienia i całusy z jesiennego i mglistego porankiem Krakowa.
Trzymaj się cieplutko tej jesieni i….byle do wiosny 🙂

Wczoraj stanęłam na schodkach prowadzących do Parku, spojrzałam w dal w osnuty mgłą Park i zrobiło mi się trochę smutno.
Ale jeszcze nie jest źle, jeszcze można pospacerować, chwilkę przysiąść nawet na ławeczce, tylko niestety po chwili ten chłód już się czuje.
Nawet moja Kochana Lola paradowała już wczoraj w czerwonym, ciepłym kaftaniku.

Trochę zmarzluch jest z tej Loli, gdy nieco podmarznie, od razu łapie czkawkę, więc pan Waldemar odpowiednio o nią zadbał i trzeba przyznać, że w tej czerwieni jest nawet jej do twarzy.
Zresztą wielu właścicieli dba o swoje czworonogów, kilka dni temu widziałam w parku małego pieska, którego każde cztery łapy obute były w bardzo śmieszne, zawiązywane na sznurówki kapcie. Trochę śmiesznie w nich piesek stąpał po tych ścieżkach, ale pani wytłumaczyła mi, że jej pupil ma bardzo wrażliwe łapki, niestety przeszkadza mu ten żwir, który leży na ścieżkach i dostaje się pomiędzy poduszeczki i je rani.
I wcale nie uważam, że pani przesadziła z tą troską o swojego pieska, to tylko świadczy o tym, że traktuje swojego przyjaciela bardzo poważnie.

A ja dzisiaj rano jadę do „skorpionków”, czyli na badanie krwi.
Oczywiście tego dzisiejszego ranka mam niezbyt dobry humorek , bo niestety przymusowo przez te badania pozbawiona jestem porannej kawki, a dzień bez porannej kawy to dzień stracony. Muszę się za to raczyć zimną wodą, żeby dobrze swoje żyły nawodnić, by mi potem znów krew nie skrzepła i bym nie musiała tych badań powtarzać. A jak pamiętacie, muszę wszystkie badania dla tej Komisji uzupełnić, muszą być one wykonane na bieżąco.
Brrrr, jaka niedobra jest ta woda, ale już oczyma mojej wyobraźni widzę szczęśliwy już po tym badaniu powrót do domku i pierwsze co wtedy zrobię, to oczywiście napiję się kawusi, ale będzie mi wtedy błogo 🙂
No to nie przedłużam już mojego wpisu, bo czas nagli, a wskazówki gnają szybciutko na przód.
Im wcześniej wyjdę z domu, tym wcześniej potem napiję się tego zbawiennego czarnego, aromatycznego płynu.
ACH !!! ale to będzie wspaniała chwila tego dnia!!!!! ………..
Za oknem jeszcze ponuro i raczej chłodno.
Co prawda zapowiadają deszczową pogodę, ale życzę Wam, aby słoneczko dla Was dzisiaj zaświeciło i na niebie i w Waszych duszach.
Po prostu miłej środy

jak świrować to z klasą

………czyli zerżnięte ze Facebooka. ( przepraszam Ninko)
Ale ponieważ bardzo mi się ta parafraza znanej skądinąd szkolnej piosneczki spodobała, więc ją zamieszczam
Tym bardziej, że znany slogan wyborczy Opozycji ” nie świruj, idź na wybory” został przez prawicę obsmarowany, co tylko może oznaczać, że prawica jednak bardzo boi się tych wyborów i boi się, że może być spora frekwencja w tym dniu przy urnach wyborczych, co niekorzystnie niewątpliwie na wynik tejże prawicy mogło by podziałałać.
Więc ja sobie dzisiaj za Ninką też poświruję:

.…..”Świrują wróbelki od samego rana
– świr, ćwir . Dokąd idziesz Marysiu kochana?
Ćwir, świr. Dokąd idziesz Marysiu kochana?

A Marysia na to, śmiejąc się wesoło
Październik za pasem .., idę na wybory…”


Mam nadzieję że kto mądry po świruje razem ze mną i 13 października przy urnach się spotkamy.
Oczywiście nie muszę już chyba po raz enty tłumaczyć , dlaczego nie wolno zagłosować na prawicę?
Wszystko jasne!!!!!
Teraz okazuje się, że PIS daje przyzwolenie nawet na zastraszanie posłów, tak było z panią poseł Katarzynę Lubnauer, która dostała zastraszający sms, ktoś ją obrażał, wyzywał, groził wręcz jej śmiercią , a na końcu okazało się, że tego dokonał czynny Funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej, którego zadaniem jest między innymi ochrona posłów, chyba nie muszę dalej tłumaczyć, kto na takie skandaliczne zachowania zezwala.
A po wyborach ( o ile oczywiście za pozwoleniem głupich Polaków wygra PIS), będzie tylko gorzej.
Nikt, kto wyrażać będzie niechęć do władzy Pisu nie będzie niestety bezpieczny.
Tu powinno po raz kolejny zapalić się w naszych głowach czerwone światełko!!!!!
Nawet dla tych, którzy teraz jeszcze wciąż PIS popierają, kiedyś to ich poparcie obróci się przeciwko nim!!!!!!
Przyznam, że coraz większy strach mnie ogarnia………..
TAK ŹLE JESZCZE W POLSCE NIGDY DOTĄD NE BYŁO !!!
Całkowita samowola, przekręty, afery są niestety teraz wizytówką tej partii, która śmie się nazywać PRAWO i SPRAWIEDLIWOŚĆ !!!!!
Jedna afera goni drugą, ale jakoś to wcale na mentalność niektórych Polaków niestety nie działa, są zaczadzeni Pisem !!!
Tak jak czad szkodliwy jest dla naszych organizmów, tak trucizna, którą zaczadza nas Pis zupełnie niektórych zniewoliła, nie widzą zła, które jest coraz bardziej wszechobecne.
Była afera z marszałkiem Kuchcińskim, wcześniej z trzema wieżami, była afera z Ziobrą, potem kilka jeszcze drobniejszych aferek z innymi prominentami tej partii, teraz z kolei wybuchła następna afera z prezesem Niku – ale wszystko po niektórych Polakach spływa to jak woda po gęsi. Oni widzą tylko „pincet”
Oj Polaku, czemu musisz być taki głupi?????????
Czy tylko dobre baty mogą twój mózg uzdrowić???????

A teraz o czymś innym, ale też pokazującym to, jak nasze państwo działa.
czyli NIECH ŻYJE WSZECHOBECNA I CAŁKIEM BEZDUSZNA BIUROKRACJA!!!!!!
Wczoraj poszłam najpierw do Ksero i zrobiłam odbitki wszystkich możliwych moich wyników, począwszy od tych starszych sprzed wielu lat (bo moja choroba zwyrodnieniowa trwa nie od roku, ale co najmniej od lat 15), wraz z z wynikami obecnymi, czyli wynikami rtg robionymi w zeszły piątek , a także z odpisami z kart chorobowych ze szpitali.

Ale okazało się, że to za mało, bo za biurkiem siedziała b i u r w a , której zadaniem jest uprzykrzanie życia petentom.
Otóż zażyczyła sobie jeszcze odpisy z kart wszystkich moich wizyt u specjalistów (przecież były dostarczone przy wniosku), a kiedy jej wytłumaczyłam, że ja nie leczę się u żadnych specjalistów, tylko u lekarza I -szego kontaktu kazała mi donieść wszystkie historie mojej choroby od lekarza I-szego kontaktu.
No szlag mnie wtedy trafił, bo przecież wniosek do tej komisji wypełniała własnie pani doktor I-szego kontaktu i wszystkie potrzebne choroby wraz z wynikami od specjalistów tam dołączyła, zgodnie z moją kartoteką, jaką w przychodni posiadam.
Przyznam, że się wściekłam i powiedziałam pani, co i tym myślę, skoro nie uznają tego, co pani doktor napisała we wniosku, to skąd mam pewność że uzna to, co jest w kartotekach napisane? Zresztą nie wiem, czy lekarz może ujawniać wszystkie moje choroby, niekoniecznie związane z tym wnioskiem, bo gdybym na przykład miała HIV (na całe szczęście nie mam) panie z komisji wcale nie musiałyby takiej wiedzy posiadać.
A to związane jest oczywiście z moją następną wizytą u lekarza I-szego kontaktu i ze skopiowaniem mojej historii choroby, co znów potrwa.
Na całe szczęście mam Darię, która obiecała mi pomóc i skopiować te dane, bo przecież lekarz nie ma czasu na kopiowanie, bo ma za zadanie leczyć a nie „urzędolić”, czyli zajmować się papierologią.
Chyba to wszystko robione jest tylko po to, żeby ludzi zniechęcić do starania się o takie świadczenia.
Bo ja jestem jeszcze w miarę prawie sprawna, z niewielkiego stopnia zmianami, ( mam przecież obie nogi, kulawe, ale są), ale i tak sprawiło mi to sporo kłopotu, a co ma powiedzieć na przykład inwalida bez nóg, który musi uzbierać całą masę do niczego nie potrzebnych papierków, po to, by na końcu dowiedzieć się, że jeszcze kilku następnych takich dokumentów brakuje????
Jaką mam gwarancję, że gdy już dostarczę te papiery o których ona mówiła, okażą się one na tyle wystarczające, że nie będę musiała znów tam jeździć i donosić następne, które pani sobie wymyśli.
Już nie mówiąc, że ten urząd umieszczony jest na drugim końcu Krakowa i musiałam jechać taksówką, żeby szczęśliwie tam dotrzeć (musiałabym się chyba ze trzy razy przesiadać) i…ZONK, nic nie załatwiłam.
Dobrze, że pani chociaż przedłużyła mi termin dostarczenia tych szpargałów do 4 października, ale i tak nie wiem, czy to będzie ostateczna data załatwienia mojej sprawy.
Już dwa razy stawałam na takiej komisji, też musiałam wtedy dostarczać badania, ale takich „cudów” nie wymagali.
Ale dobrze mi Darka to wytłumaczyła: za biurkiem siedziała zwyczajna urzędniczka, która nie zna się na tym, co jest potrzebne panu doktorowi do orzeczenia mojego inwalidztwa, pewnie jemu te dostarczone dokumenty już by wystarczyły, paniu „biurwie” najwyraźniej nie.
Ona musiała mi pokazać swoją ważność, wszak siedziała na biurokratycznym krześle, a ja byłam tylko zwykłym petentem, który powinien być pokorny.
A jeżeli tej pokory nie chcę pokazać, mogę co najwyżej odejść z kwitkiem i już.
No sami powiedzcie, czy nie może człowieka szlag trafić, gdy w jakimkolwiek urzędzie chce cokolwiek załatwić?
Bo wiem, że prawie wszystkie tak urzędy działają, zawsze okazuje się, że czegoś jeszcze brakuje
Na razie zaparłam się, tylko nie wiem, na ile sił mi na to starczy.

Dzisiaj wstał niestety trochę pochmurny, szaro – bury dzień, nie ma słonka, więc nie będzie spacerku po Parku, ale mam nadzieję, że jeszcze nam słonko zaświeci, zapowiadali ładną weekendową przecież pogodę.
Jeszcze wciąż mojego kochanego Parku do Lamusa nie odsyłam.
No to na dzisiejszy wtorek posyłam wbrew pogodzie i wbrew sytuacji w naszej niewesołej Polsce całą masę pozytywnych myśli.
DOBREGO WTORKU 🙂

właśnie przyszła do nas jesień

Nieuniknione nadeszło, dzisiaj do nas zawitała już Pani Jesień i……… cóż, ze smutkiem możemy powiedzieć tylko: ŻEGNAJ LATO NA ROK.
Ale na pewno będziemy na niego z niecierpliwością czekać.
Co prawda ten dzisiejszy i jeszcze jutrzejszy dzionek ma być słoneczny, ale na potem zapowiadają nam już jesienne szarugi. Mam jednak nadzieję, że nie będą one trwałe, że będą przeplatane takim pięknym dniem, jak ten wczorajszy, czy dzisiejszy.
Bo oczywiście, że wczoraj miałam miłe spotkanie w Parku z Lolą i z jej Panem. No i jak zwykle była wspaniała zabawa piłeczką, Bardzo sympatyczna ta „moja” Lola, szkoda, że jest tylko moja na spacerkach.
A może jednak kiedyś jej dziecko do mnie zawita na stałe, kto wie?
Oczywiście inne pieski, w tym francuskie buldożki, też po parku sobie hasały. Spotkaliśmy bardzo przyjemnego 4 miesięcznego szczeniaczka, właśnie piaskowego koloru buldożka, ogromny wesołek z niego, ale jeszcze pani nie puszczała go ze smyczy, był na to zbyt niesforny.
Chociaż trzeba przyznać, że Lola też czasami jest niesforna i gdy sobie gdzieś tam coś uwidzi, nie słuchając wcale swojego pana oddala się czasami na większą odległość i biedny pan musi za nią latać i nawoływać Lola, Lola. Ta w tym momencie na moment staje, popatrzy, gdzie jest jej pan i dalej biegnie przed siebie. Oj, nalata się nieraz za nią. pan Waldemar, bo Lola jest bardzo ciekawa świata, musi wszystko zobaczyć, we wszystkim brać czynny udział, kiedyś grała z jakimiś chłopakami w piłkę wczoraj „pomagała” przy rozciągających ćwiczeniach jakichś innych ludzi.
Ale w sumie zawsze kończy się to tak, że pan przyprowadza ją z powrotem już na smyczy, a po chwili znów zwalnia tę „niewolę” i….zabawa trwa dalej.
Na całe szczęście Lola samowolnie nie opuszcza Parku, bo byłoby to niebezpieczne, przecież w pobliżu są bardzo ruchliwe aleje.
I tak wtedy myślę sobie, czy jednak dałabym sobie radę z takim niesfornym pieseczkiem, bo jaka mama, takie pewno i jej dziecko, już oczyma wyobraźni widzę, jak biegam po Parku za psem, chyba musiałaby być calutki czas na smyczy, zresztą wiele innych piesków jest w taki sposób właśnie na spacer wyprowadzane, ale co to za spacer, gdy piesek nie może sobie swobodnie pohasać?
Zresztą wcale nie jest powiedziane, że właściciele Loli zdecydują się jednak na szczeniaki, bo w wielu przypadkach taka ciąża u buldożków kończyć się musi cesarskim cięciem, a przecież pan Waldemar kocha tę swoją sunię nad życie i pewnie by się zapłakał, gdyby trzeba było poddać ją jakiejkolwiek operacji.
Niech więc ta słoneczna aura trwa jak najdłużej, bo deszczowa pogoda nie jest dobrym wyjściem na pieskowe spacery, będę w takim razie z tęsknotą wyczekiwała do wiosny, tylko czy wtedy Lola też będzie mnie rozpoznawała?

A co nowego w partii o najwyższych standardach? Oczywiście nowa afera, bo okazuje się, że prezes Pisu rekomendował na prezesaNIKU, czyli naczelnej instytucji badającej kontrolę wszystkich podległych państwu jednostek administracyjnych, sądowych itp jest osobą, wobec której są zastrzeżenia co do jego i moralnych i prawnych zasad życia.
A prezes NIKU powinien być osobą całkowicie nieskazitelną, nie sprawdzili tego wcześniej, zanim go na to stanowisko powołali?
Przecież PIS zawsze podkreśla jak ważne dla nich jest przestrzeganie bardzo wysokich właśnie standardów, tym czasem okazuje się, że co rusz wypływają z tej strony same przekręty, same nieprawidłowości, niejednokrotnie przekraczajace nawet normy prawne. Bo trudno powiedzieć, że pan, który tak podobno bardzo zasłużył się w walce z mafią vatowską nie wiedział, że w jego kamienicy wypożyczono pokoje na godziny, za które nota bene żadnych paragonów nie wydawano (mafia watowska się kłania!!!!!) , a jeżeli nawet przyjmiemy, że nie wiedział, to taka osoba jak prezes Niku powinna byc ostrzeżona przez CBOS o takiej możliwości i powinien on odpowiednio zareagować.
Jaka jest w takim razie Ochrona Naszego Państwa? Czemu nie przestrzega procedur, do których jest powołana?
Ale cóż, standardy pisowskie są takie: nie wiedziałem, nie słyszałem, nic o tej sprawie nie wiem. Tak mówił Ziobro, tak mówi teraz pan prezes Banaś, tak mówią po kolei wszyscy prominenci PISU.
To gdzie są te wysokie standardy, pytam ?
Można było zarzucić PO aferę z nieszczęsnymi ośmiorniczkami, czy panu Nowakowi rzekomą łapówkę w postaci zegarka na rękę, ale jak to się ma do afer pisowskich, które jedna za drugim wybuchają, a wszyscy pisowscy prominenci nabierają wody do ust i sami siebie uniewinniają.
Niestety, ogłupione już całkowicie polskie społeczeństwo nie widzi w tych wszystkich przekrętach żadnej wady i dalej ochoczo na tę złodziejsko – aferową partię głosuje.
Tylko dlaczego?
Bo wierzą w bajki, niestety, ta bajka dobrze się nie może skończyć, ale najwidoczniej musimy doznać skutki tego zła na własnej skórze, żeby oprzytomnieć.

Zaczęłam jesienią i nią skończę.
Otóż na te wszystkie krótkie niestety już jesienne dni życzę wytrwania, dobrego humoru, a przede wszystkim wiele uśmiechów.
Co prawda sytuacja w kraju do uśmiechów nie skłania, ale właśnie tym można trochę tę smutna rzeczywistośc rozpromienić.
I uważajcie na siebie, bo ta zmienna pogoda może niestety przynieść różne choróbska, a nawet zwykły katar może człowiekowi skutecznie życie zatruć.
Dobrego poniedziałku i dobrego całego tygodnia.

brązowieje mi już mój ukochany Park

Niestety, jesień już do mojego Parku też zaglądnęła.
Jeszcze jest co prawda trochę zieleni, ale wczoraj ze smutkiem zauważyłam ten brąz na drzewach.
A podono kobiey lubią brąz.
Może to i prawda, ale zawsze te liście w innym niż zielonym kolorze przyprawiają mnie o pewna nostalgię.
Ale taka jest już kolej rzeczy, najpierw zachwycałam się każdym nowym listkiem na drzewie, podziwiałam, jak przemieniają się w piękne, duże zielone liście, potem podziwiałam różne odcienie żółtych kwiatów na łączce w parku i różnokolorowe kwiatki na moim klombe i na obrzeżach parku, teraz niestety przyszła kolor na złocące się i mieniące się brązem liście, które już niedługo opadną i pozostaną tylko smutne badyle drzew, które śnieg pokryje………..
Ale jest nadzieja, że znów przyroda nam się od nowa narodzi, tylko… trzeba niestety te kilka miesięcy cierpliwie poczekać.
Tak wygląda niestety przemijanie, z tym, że po nas nie zostanie już kiedyś żaden, najmniejszy nawet ślad, no chyba, że na jakichś pożółkłych zdjęciach, a przyroda ma jednak ten nie dany nam, ludziom dar, że co roku od nowa się budzi i cieszy oczy tych, którzy potrafią się nią zachwycać.
Bo nie każdemu jest to dane, są niestety zbyt prozaiczni ludzie, dla których ważna jest tylko praca i pieniądze ( i władza) , oni nie mają czasu usiąść na ławeczce, popatrzeć, jak pięknie liście i kwiaty się rozwijają, posłuchać wesołego świergolenia ptaków.
Bardzo filozoficzny ten mój wpis, ale muszę przyznać, że od kiedy dane mi było takie bliskie obcowanie z moim Parkiem, moja romantyczna dusza bardzo odżyła i stałam się jeszcze bardziej wrażliwa na piękno natury.
Może też i dlatego uwielbiam odwiedzać piękny, różany ogród mojej Magdy i nawet czasami sama albo wyszukuję, albo nawet kupuję tam nowe sadzonki?
Bo zawsze wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś kocha przyrodę i zwierzęta jest naprawdę dobrym i uczynnym człowiekiem, wszak to, co nas otacza jest przecież częścią nas, albo może i odwrotnie, to my jesteśmy częścią tego, czego czasami nie mamy nawet czasu spostrzegać i podziwiać.
I wcale nie wystarczy tylko głaskać kota pod włos, by mieć poczucie swojej wartości, to za mało, trzeba być dobrym nie tylko dla kotów, czy psów, ale trzeba szanować przede wszystkim i ludzi, a jest wiele osób, które o tej prawdzie zapominają.
Chyba wiecie, kogo mam na myśli – to jest osoba wyjątkowo wredna, zapatrzona w siebie, tylko mówiąca piękne, niby mądre słowa o tym, że myśli o innych i o nich się troszczy , gdy tymczasem tylko swój własny interes ma przede wszystkim, albo całkowicie na względzie, inni go wcale nie interesują, no może z wyjątkiem tych, którzy są mu potrzebni do spełnienia swoich (chorych) marzeń.
Pisałam powyżej o przemijaniu, taka jest prawda i ci „dobrzy i „źli” kiedyś przeminą, ważne jest tylo, co po sobie pozostawią z jakimi wspomnieniami będą się ludziom kojarzyć.
A ja lubię i psy i koty, lubię patrzeć a tę pięknie nas otaczającą naturę i przede wszystkim kocham ludzi, a szczególnie moją rodzinę i mam nadzieję, że taka kiedyś w ich pamięci pozostanę.

Wczoraj po zakupach wpadłam na moment do mojego Parku i…posiedziałam tam chyba ze dwie godziny. Było ciepło, ot tak, już jesienny lekki wiaterek mnie ogarniał, ale do słoneczka można było jeszcze na trochę buzię wystawić.
No i oczywiście przyszła Lola, nie widziałam jej już dosyć dawno, więc ucieszyłam się, że gdy tylko zobaczyłam ją gdzieś w oddali i zawołałam Lola, Lola, ta natychmiast szybciutko do mnie podbiegła i radośnie się ze mną przywitała. Miłe jest takie spotkanie po kilku dniach niewidzenia, więc zabawa oczywiście sprawiała nam radość, a rozmowa z panem Waldemarem też była bardzo przyjemna.
Dzisiaj też zapowiada się przyjemny dzień, więc na pewno też z Lolą piłeczką troszkę się pobawimy, mam nadzieje, że wraz ze swoim panem też dzisiaj Park odwiedzi.
Życzę Wszystkim słonecznej niedzieli, bo każdy promyczek słonka teraz cieszy jeszcze bardziej, niż wcześniej, gdy było ono atrybutem każdego naszego dnia.
MIŁEJ SPOKOJNEJ NIEDZIELI !!!!!

Byłam wczoraj na ulicy Smoleńsk

Tak, w tej samej kamienicy w której kiedyś (no, nie tak znów dawno temu)
mieszkałam. Ale przyznam się szczerze, jakoś wcale mnie do mojego byłego mieszkania na drugim piętrze kamienicy umieszczonym nie ciągło.
A na parterze jest Pracownia Rtg, więc tam, jako tym razem pacjent, zawitałam.
No własnie : taka refleksja w związku z tym mnie naszła, świat z drugiej strony, czyli ze strony pacjenta, wygląda jednak trochę inaczej.
Kiedyś wspominałam o tym, że pacjenci, którzy do mnie do mojej pracowni rtg przychodzą są lekko zestresowani. Wczoraj już wiedziałam, dlaczego tak się dzieje. Przecież ja, na co dzień z rentgenem zaznajomiona, ba, nawet można powiedzieć że zaprzyjaźniona, lekką tremę miałam, przyznaję się bez bicia.
Ale trudno , zacisnęłam zęby i położyłam się na tym super niewygodnym, twardym i w dodatku zimnym rentgenowskim stole, bo te wszystkie przeprowadzone badania będą mi potrzebne przecież do wglądu przez Komisję Inwalidzką.
A było tych zdjęć troszkę, i kręgosłup szyjny i obie stopy i oba kolana miałam prześwietlane, więc musiałam się trochę na tym stole pogimnastykować, przekręcając się to na plecy, to na prawy i lewy bok.
A ten stół jest taki wąski i śliski, ciągle miałam obawy, żeby z niego nie spikować na dół, dopiero bym wtedy sobie krzywdy narobiła.
Ale jakoś udało się, gorzej było potem tylko ze wstawaniem z tego stołu, bo znów lekka kręciołka w mojej głowie się włączyła, ale poprosiłam panią Jolę, która zrobiła mi badanie, by mnie przy wstawaniu asekurowała, sama jej obecność tuż obok już była dla mnie oazą spokoju, że nic mi się nie stanie.
Zresztą, tak po prawdzie, ja zawsze też asekuruję każdego pacjenta, który schodzi u mnie w pracowni ze stołu, bo wiem, że może być różnie, po pierwsze człowiek chwilę leży w niewygodnej pozycji, więc raptownie się wtedy zrywa i już może się w głowie zakręcić.
No a nieco powiedzmy wcześniej urodzonej osobie może też być dość ciężko z wysoko jednak położonego stołu wstać.
Zawsze stoję obok i patrzę, czy ktoś nie potrzebuje mojej pomocnej dłoni. Zresztą czasami nawet młodej i zgrabnej osobie też z wrażenia po badaniu w głowie może się zakręcić.
No a wczoraj zdobyłam dodatkowe doświadczenia, które na pewno wykorzystam, już teraz dokładnie wiem, co czuje pacjent podczas badania rtg i chwilę potem.
Tak jak pisałam powyżej, nie poszłam na drugie piętro odwiedzić stare śmieci, ale z przyjemnością opuściłam już ten nie mój budynek i poszłam plantkami do autobusu.
Oczywiście wspomnienia troszkę powróciły, więc na moment usiadłam na ławeczce, na której często siadałam wracając z pracy, popatrzyłam na krzaki bzu (oczywiście już bez kwiatów), które rosły obok i tak sobie pomyślałam: to wszystko już było, to wszystko już historia.
Ot takie moje reminiscencje z dnia wczorajszego.
Nawet przez moment zastanawiałam się, czy na moment nie odwiedzić mojego Parku, ale akurat już zaczęło mżyć, więc wróciłam do domu, zjadłam swój obiadek i ….oddałam się mojemu ulubionemu serialowi na Netflixie pt „Good Witch”.
Jest to historia pewnej rodziny i ich przyjaciół z niewielkiego amerykańskiego miasta Middleton , a w filmie są zawarte wszystkie dostępne nam na co dzień problemy: i przyjaźń i miłość, trochę afer i knowań, ale to wszystko ogladam z wielka przyjemnoscią, dochodząc do wniosku, że nie ma w sumie ludzi całkiem dokładnie złych, czy całkiem pozytywnych, pod warunkiem oczywiscie, że nie nazywają się Kaczyński i spółka.
Każdy człowiek ma swoje problemy, które stara się czasami w mądry, czasami w głupi sposób rozwiązywać, ale nigdy nie można nikomu robić na złość tylko dlatego, że mu się w życiu cos nie udało, coś mu się w życiu pokręciło.
Niestety Jarosław Kaczyński mści się na nas Polakach za wszystkie swoje dotychczasowe niepowodzenia no i za tragedię, którą niewątpliwie przeżył po tragicznej śmierci swojego brata.
Może tu akurat troszkę rozumiem jego rozgoryczenie, sama cierpiałam bardzo po śmierci mojej Ukochanej Siostry Ani, ale z tego powodu nie zatruwałam innym życia.
Minęło 10 lat od śmierci mojej Ani i minęło 9 długich lat po tragicznej śmierci prezydenta Kaczyńskiego i pora sobie wytłumaczyć, że to była tragedia i dla Jarosława i dla mnie też, bo przecież moja siostra też wciąż jeszcze mogła żyć, niestety zła choroba ją zabiła.
Ale tą tragedią nie można wiecznie się żywić i dręczyć innych ludzi.
Dlatego najwyższa pora, żeby Jarosław odszedł już od polityki, bo ona jest tylko dla niego motorem powielania bólu i w spokoju niech dożyje swoich dni, pogodzony ze smutną rzeczywistością, której i tak nigdy nie uda mu się zmienić.

Sobota wstała nawet słoneczna, ale już można zapomnieć o letnim ciepełku, już trzeba w kurtki się przyodziać i cieszyć się, przynajmniej tym, że nie pada nam deszcz, że świeci nam słoneczko.
Miłej soboty