koło mego ogródeczka….

 

 

Koło mego ogródeczka
zakwitała jabłoneczka

Bielusieńko zakwitała
czerwone jabłuszka miała

A któż mi je będzie zrywał
kiej się Jaśko mój pogniewał

Pogniewał się nie wiem o co
chodził do mnie nie wiem po co

Chodził do mnie całą wiosnę
czekał na mnie , aż urosnę

Chodził do mnie całe lato
dawałam mu buzi za to

Chodził do mnie całą jesień
puszczałam go dziurą przez sień

Chodził do mnie całą zimę
a teraz z tęsknoty ginę 

 

Wiosenny wtorek z pogodowymi humorami pogodowymi, czyli ponuro i dżdżysto i dobrze, bo trawka będzie rosła szybciej, listki będa większe i kwiatuszki zakwitną, a za dwa dni jadę na wieś i musi być pięknie, świątecznie. No i żeby ta jabłonka już szybciutko nam obrodziła 🙂

Dzisiejsza noc niestety też do nieudanych należała, znów ten ból ręki i kręgosłupa, najgorsze to to, że mi śniło, że mnie okropnie bolał kręgosłup i miał m ktoś robić masaż kręgosłupa szyjnego, a potem się budziłam i rzeczywiście ten kręgosłup bolał, z tym, że nie było nikogo chętnego, kto by mi te napięte mięśnie rozmasował, cóż podobno cierpienie uszlachetnia, tylko tyle, że ja już jestem całkiem szlachetna, a może jednak nie?

Politycznie: wczoraj został odwołany minister sprawiedliwości poseł  Jarosław Gowin, z tym, że po oglądnięciu w TV  programu Tomasza   Lisa uważam, że kłopoty naszego premiera raczej się dopiero zaczęły, albowiem Gowin to bardzo silna i zdecydowana jednostka polityczna i na pewno stanie w szranki  z naszym premierem w walce o przywództwo w partii, co potem może też później zaowocować jego  premierostwem, o ile oczywiście PO uda się ponownie zwyciężyć, a niestety w obecnym nastawieniu Polaków do tej partii raczej ma coraz mniejsze szanse, czego bardzo żałuję, chociaż….
Chociaż na politycznym firmamencie pokazała się nowa formacja ustawiona przez Ryszarda Kalisza i kto wie, czy za dwa lata to nie ona zagra pierwsze polityczne skrzypce? Czyżby miał nastąpić powrót do ” lewactwa” jak tą sytuację  określa PIS?
Polityka jest jednak bardzo przewrotna.

Na razie czekam na nowe buty – sandałki, zamówione w tym samym sklepie, w którym online kupiłam swoje półbuty, które okazały się super wygodne, nawet na ulicy.
Ubrałam w poniedziałek sandałki, które nosiłam w poprzednich sezonach i okazało się, że są niesamowicie twarde i toporne, czyżby tak szybko mi się noga ” „zmieniała”
Bardzo liczę na te nowe sandałki, ale wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że przed tym następującym świętem pewnie ich nie dostanę, po prostu za późno je zamówiłam, trudno, będę występowała w półbutach
A może jeśli nie dzisiaj ( jeszcze się łudzę) to  w czwartek jakaś dostawa do mnie dotrze?????
Wszak klient płaci, klient wymaga!!!

Życzę przyjemnego wtorku

P.S. a Zosia i Basia jeszcze pewno są w powietrzu????


wyniki

Na ponad 4500 zawodników  Łukasz wczoraj przybiegł do mety 199 z czasem 3 godz 10 minut 57 sekund. A więc bardzo dobrze.
Napisał mi w SMS-ie, że byłoby lepiej, ale po pierwsze wiatr wiał okropnie prosto w oczy i trudno było biec ( na to i inni zawodnicy zresztą  się skarżyli), ale przede wszystkim niechcący psiknął sobie dezodorantem prosto w oczy, oczy zaszły mgłą i trudno było cokolwiek widzieć, a oczy niemiłosiernie piekły.
Nie szkodzi Łukasz, za rok będzie lepiej a i tak jesteś chlubą rodu WYROBKÓW !!!!

Dzisiaj słonecznie i ciepło ( wczoraj nieco siąpiło), więc ten tydzień zapowiada się bardzo ciekawie i wiosennie

A do długiego weekendu tuż, tuż, niektórzy już go nawet mają.

Krakowski Maraton

 

 

Dzisiaj odbywa się w Krakowie . XII Cracovia Maraton.
Oczywiście udział w nim bierze też udział „Mój” Łukasz, czyli mój bratanek. Trasa jest trudna, ale bardzo piękna, przeprowadza sportowców, między innymi ulicami starego Krakowa.
Jeden z odcinków przebiegał pod moimi oknami, więc już po 9.30 ( czas startu maratonu) rano usadowiłam się z kawusią po oknem i oczekiwałam uczestników.
Był to też tzw punkt kontrolny maratonu, przygotowane były kubki z wodą dla maratończyków i w czasie ich przebiegu obok byli głośnio informowani : WODA, WODA Każdy chętny dostawał kubek z wodą i biegł dalej, porzucane kubki były w miarę możliwości zbierane wielką miotłą przez organizatorów na bok.
W maratonie biorą udział również i niepełnosprawni i to oni dostali  fory w postaci około 2 minutowego wcześniejszego startu.
Dlatego też i oni   jako pierwsi pokazali się pod moimi oknami, sowicie nagradzani brawami przez stojących na drodze ludzi.
Z biegających zawodników pierwsi przez mój punkt obserwacyjny  przebiegli trzej  ciemnoskórzy biegacze, dopiero po dłuższej chwili pokazali się pierwsi Polacy, a za nimi grupkami pokazywali się pozostali. Trwało to nawet spory odcinek czasu, wreszcie przebiegli już wszyscy by nadal biec przez Kraków  do Nowej Huty i z powrotem do mety, która będzie na al 3 maja, czyli w miejscu, gdzie odbył się i start maratonu.
W momencie gdy pisze te słowa pierwsi biegacze pewno zbliżają się już pomału do mety, bo  ostatni rekord maratonu osiągnął Kenijczyk z czasem 2 godziny 18 minut, czyli porównując zeszły rok, do mety niektórym już niewiele pozostało.
Oczywiście przez to moje sławetne okno wypatrywałam Łukasza, ale z wysokości II piętra prawie co drugi zawodnik wyglądał jak Łukasz, więc jasna sprawa, że go nie dojrzałam, ale mocno zaciskam kciuki, by szczęśliwie do mety dobiegł z doskonałym czasem, aby  poprawił swój zeszłoroczny rekord, bo na pewno na to zasługuje, biorąc pod uwagę  jego zaangażowanie w przygotowaniach do udziału w tym maratonie.

Życzę wszystkim miłej niedzieli ( u nas pada drobny deszcz, czego mogłam się spodziewać, bo okropnie mnie wszystkie kostki wczoraj bolały i musiałam zażyć Nimesil), a ja idę na stanowisko czuwania, czyli czekam na jakieś wieści o  dzisiejszych losach Łukasza

Głupia baba

 

No cóż, baby ( niektóre) przed pięćdziesiątką bywają głupie tzn nagle tracą zdrowy rozum i ulegają pokusom rzucanym przez  powabne oczy uwodziciela. Tak było z panią posłanką Sawicką. Głupia baba,  gdyby patrzyła dwoma normalnymi, a nie maślanymi oczami, nie uległa by takiej plugawej gębie, jaką posiada sławetny Agent Tomuś. Ani on piękny, ani mądry, ot taka rozlazła, pasztetowa osobowość. Gdyby nie było ani jednego faceta na tym świecie, tylko on jeden jedyny pewnie bym nawet na niego nie plunęła. Jeżeli mi ktoś powie, że on jest przystojny, to nie uwierzę.Te długie brudne i lepkie włosy? ten uśmiech półgłupka?
Nie wiem, co tej pani Beacie do głowy strzeliło, ale strzeliło, dała się uwieść i w dodatku zgodziła się przyjąć jakaś łapówkę, o której przyjęciu nawet pewnie by nie pomyślała, gdyby jej Tomuś na siłę nie wmówił. No i poniosła karę za tą swoją głupotę, ale…
Inny aspekt to państwowa instytucja zwana CBA, która dla własnych partykularnych interesów przeprowadziła kilka pokazowych akcji  w tym z panią Beatą, z tym, że to my, podatnicy musimy ponosić tego konsekwencje, albowiem z naszych  pieniędzy wypłacane są teraz słone odszkodowania niesłusznie oskarżonym.
Z tym, że Pani Beacie nie wypłaciłabym żadnego odszkodowania, bo rzeczywiście tą łapówkę wzięła, a za głupotę trzeba zapłacić.
Na jakiej zasadzie działało wtedy CBA? Ano przypomnijmy sobie ten rok 2007, na kilka dni przed wyborami  parlamentarnymi Kamiński z triumfem doniósł:’mamy wspaniałego  haka na PO, a tym hakiem była właśnie ta  afera z panią poseł PO. Pis myślał, że tym PO pogrzebie i wygra wybory, a tak na szczęście się nie stało, naród nie dał się w maliny prowadzić, tym bardziej dziwię się teraz, dlaczego koniecznie nadal duża część Polaków  chce Kaczyńskiemu wierzyć? Czy to co było  związane z  pokrętną działalnością CBA, bynajmniej nie dla dobra państwa, jak obłudnie głosili, tylko dla wybielenia sylwetki własnej partii nie wystarczy, żeby przewidzieć, co nas pod rządami tej partii ( nie) Prawa i ( nie) Sprawiedliwości czeka???
Już wielokrotnie apelowałam o polityczny rozum Polaków, bo aż skóra na mnie cierpnie, gdy pomyślę, jaki los na partia może nam przyszykować.
Potem może już być za  późno

Oto moje słowo na sobotę
Fajnego dnia

Niefart

 

Wczoraj miałam niewielki niefart w trakcie powrotu autobusem do domu, mały wypadek przy wsiadaniu do autobusu i w dodatku omalże nie straciłam przy tym siatki z komputerem i mojej torebki ze wszystkim ( w tym była i nowa wypłata no i oczywiscie mój ukochany Iphon), tak się zestresowałam, że po powrocie do domu padłam jak nieżywa i spałam ponad 3 godziny, podobno sen najlepiej odstresuje człowieka.
Wstałam z  nieco lepszym humorkiem, ale i tak bardzo wcześnie, wcześniej niż zazwyczaj poszłam spać. Noc też nie była dobra, budził znów mnie ten bark ( czy to sygnał, że powinnam odwiedzić pana doktora Zbigniewa?), w każdym bądź razie na pewno powinnam wpisać do swojego lekospisu Niimesil na częściej niż raz na tydzień.
I to pomyśleć, że to była moja ulubiona środa, czyżbym miała ten ulubiony dzień na inny zamienić? A co na to powie Ulka?
A tak dobrze ten tydzień zaczęłam : poniedziałek był taki urodzinowy i bardzo miły, wtorek również, bo chociaż o tym nie wspominałam, we wtorek miałam bardzo miłych gości:  I VIP-a i Darkę i Wikę, były kwiaty, uśmiechy, kurczaki itd, a tu masz, środa i ZONK
Ale takie jest życie, raz pod górkę, raz z górki, tylko żeby za bardzo przy okazji się nie poobijać.

Ale dzisiaj już czwartek, muszę zapomniec o tym, co było niemiłe i wrócić do teraźniejszości, tym bardziej, że nowe wyzwania czekają.
Pewnie jeszcze raz podobne niefarty mi się przydarza i muszę sie je znosić mniej stressowo, niż ten ostatni.

dzisiaj znów środa

 

A więc dla Ulki piękne kwiaty dołączam i buziaczki do słonecznego Poznania ślę.
Dzisiaj idę na rano.

Tematu nie mam, szczególnie, że od rana jestem okrutnie czymś  podenerwowana  i chyba będę gryźć.
Nie, nie dlatego, że idę do pracy, tylko tak ogólnie, a to na politykę ( dzisiaj w TVN – 24 same Dudy występowały), a to na to, że za tydzień z okładem  będę znów smoka pokonywała na Żabińcu,
wystarczy, gdy się ma 63 lata nawet małe fobie urastają  właśnie do rangi smoka.
Miłego dna

przeciwwaga

 

Wczoraj w programie Lisa poruszony był bardzo aktualny, ale zarazem bardzo kontrowersyjny problem : niebawem na wolność wychodzą  byli mordercy – zwyrodnialcy, którym ongiś orzeczono karę śmierci, a następnie na wskutek zniesienia kary śmierci w Polsce zamieniono ją na 25 lecie więzienia, zapominając chyba, że istnieje jeszcze coś takiego jak dożywocie.  Jest to wyraźne niedociągnięcie ówczesnej Temidy, czyżby na tyle ślepa była, że nie widziała złej strony tej zamiany. Przecież kilku tych morderców od razu zapowiedziało, że po wyjścia po 25 latach więzienia od razu wrócą do mordowania.

Wczoraj w dyskusji powstały dwa stronnictwa: jedno to, które było  za wprowadzeniem dodatkowej kary tzw opieki penitencjarnej dla osób, które nie nadają się w tej chwili do  wypuszczenia na wolność, bez obawy, że znów wrócą do swojego proceder, druga strona tzw karniści, którzy uważali, że dodatkowa kara byłaby nie zgodna z prawem karnym, nie można karać dwa razy za to samo i  trzeba też uznać za łamanie praw człowieka.
I tu zaczynam mieć wątpliwości : czy notorycznego  mordercę, który nie rokuje poprawy, nie wyrzeka się powrotu do morderczych poczynań można traktować jako człowieka? Przecież on sam kiedyś świadomie i dobrowolnie to człowieczeństwo zdjął ze swoich barków. Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi mi o osoby, które co prawda zamordowały z tych czy innych pobudek, ale wyrażali potem skruchę i odżegnywali się od swojej przeszłości.Chodzi mi o tych zwyrodnialców, które z zimna krwią zabijali nawet kilku ludzi, tylko  dla zaspokojenia swojej morderczej chuci i którzy nadal chcą swój proceder uprawiać.
To, że kiedyś ktoś popełnił okrutny błąd i zamienił tą niebyłą już kare śmierci na karę 25 lecia zamiast na karę dożywocia nie może być powodem tego, że ci ludzie, którzy będą w ich otoczeniu będą codziennie bać się o swoje rodziny, nie będą mieli spokoju i nikt o prawach człowieka tych ludzi nawet nie wspomina.
Był przeprowadzony taki krótki wywiad z rodziną byłego mordercy kilku dzieci, który najpewniej  w majestacie prawa po wyjściu po tych 25 lat, czyli niebawem powróci do swojego starego mieszkania i stanie się sąsiadem tej rodziny, która też małe dzieci posiada. czy można się dziwić, że już teraz obawiają się o życie swoich dzieci? Kto im zapewni, że ten zwyrodnialec nie zaatakuje te, czy inne dzieci ponownie, skoro nie kryje, że nadal piastuje w sobie mordercze instynkty.
Sprawa jest na prawdę bardzo poważna, a państwo musi zapewnić bezpieczeństw swoim obywatelom, nie lekceważąc sprawy i nie bagatelizując, mówiąc, że albo oni zaatakują, albo nie.
Na pewno słuszne są obawy, że taki ośrodek penitencjarny może być siedliskiem złych instynktów jego nadzorców, ale i tak wydaje mi się, że nie można przestawiać prawa mordercy nad prawa zwyczajnego człowieka, który chce normalnie i bezpiecznie żyć w swojej rodzinie, bez obawy, że on, albo ktoś najbliższy będzie zaatakowany. Bo wtedy już za późno będzie na gdybanie, już mleko się rozleje i kto i w jaki sposób będzie odpowiadać  za nieszczęście które nastąpi?|
Czy słowo przepraszam pomoże rodzinie, która będzie przeżywała swoją następną tragedię?
Prawo człowieka? ale jak to prawo prawidłowo interpretować?
Czy nie lepiej pomyśleć nad tym, w jaki sposób zabezpieczyć możliwość nadinterpretacji tego słowa  prawo człowieka i podjąć stosowne kroki, żeby w momencie gdy już  takie ośrodki dla zwyrodnialców powstaną, były przestrzegane wszystkie warunki tego, żeby nie przekraczać granicy, która będzie wyznaczona, z zapewnieniem, że osoba, która będzie nadużywała tam swojej władzy będzie poddawana podobnej karze.
Dlatego takie ośrodki nie mogą pozostać beż żadnej kontroli, bo osoby, które tam będą sprawowali pewnego rodzaju władzę bez możliwości samowoli.

Czasu nie zatrzymasz

 

Niestety, dzisiaj mamy 

 

Kwiecień 2013
22
Poniedziałek

 

112 dzień roku, do końca roku pozostało 253 dni

Gai, Heliodora, Kai, Kajusa, Leona, Leony, Leonii, Leonida, Łukasza, Sotera, Strzeżymira, Teodora, Wanesy
 
czyli dzisiaj na mojej kartce kalendarza pokazuje się  tajemnicza liczba :
 
Chyba wiecie, co to oznacza?
Mam nadzieję, że przekroczę też i następne cyferki kalendarza i zerwę ze złą rodzinną tradycją’
Ale nie o tym dzisiaj, w takie święto pisać.

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO  EWKA,  DUŻO ZDRÓWKA!!!!

A oczywiście zapomniałam, ale dodać tradycyjnie muszę, że 22 kwietnia, osiemdziesiąt lat wcześniej, urodził się też Włodzimierz Iljicz Lenin.
Ot taki kaprys tego dnia. Wczoraj na przykład urodziny obchodziła Królowa Elżbieta, no i co z tego wynika?
A jeszcze całkiem niedawno tak wyglądałam :
naprawdę, no i co ze mnie wyrosło?

No i na zakończenie składam serdeczne życzenia urodzinowi premierowi Donaldowi Tuskowi

Teraz wiem, czemu po prostu go lubię !!!!!!! Może jest troszkę chociaż charakterowo do mnie podobny? Na pewno jest uparty tak jak ja, jak to  zresztą na   prawdziwego byka przystało!

To ostatnia niedziela….

 

Ostatnie, bo jeszcze tylko 2 tabletki antybiotyku czekają na mnie do zażycia dzisiaj wieczorem ( 2 przedostatnie zażyłam dzisiaj rano) i… będę miala spokój, będę mogła śmiało powiedzieć : już jestem zdrowa

Ostatnia niedziela z liczbą 62, jutro kalendarz będzie dla mnie już mniej litosny.

Ostatnia, bo jutro botki już pójdą precz do lamusa i wreszcie założę moje nowe wiosenne, super wygodne  półbuty, które niedawno sobie kupiłam, nareszcie je wypróbuję nie w domu, ale w trakcie normalnego używania – przecież przez ostatni tydzień z powodu choroby nie wychodziłam z domu, więc nie miałam szansy dotąd ich jeszcze wypróbować. Jeżeli zdadzą egzamin, pora będzie o jakichś wygodnych  sandałkach  z tej samej firmy pomyśleć.

Pogoda? wiosna namyśla się jeszcze , czy słonkiem zarzucić, czy nie, niby jest, ale takie za mgłą.
Ale i tak jeszcze dzisiaj nie wyściubiam nosa poza dom, za wcześnie, chociaż miałam zaproszenie do Modlnicy. Poczekam jeszcze te  2 tygodnie i  już zdrowa na majówkę tam na pewno pojadę, bowiem  wtedy akurat będzie komunia św  Jaśka.

Dzisiaj w Londynie i w Warszawie odbywa się maraton, mam nadzieję, że nie z takim samym strasznym zakończeniem, jakie było na mecie maratonu w Barcelonie tydzień temu.
Ciekawa jestem, czy mój  Łukasz bierze udział w tym maratonie w Warszawie, nie wiem, bo przez moją chorobę nie miałam z nim przez  tydzień kontaktu. Na wszelki wypadek trzymam za niego kciuki.

Życzę wszystkim udanej niedzieli, jutro wstaniemy w jeszcze  lepszym humorze, wypoczęci i z wiosennym uśmiechem na buzi.
Nawet ja, bo jutro mam kontrolną wizytę u pani doktor pierwszego kontaktu i na pewno mi powie, że jestem już zdrowa.

STEWIA

 

 

Nie ma kalorii, jest słodsza od cukru i na dodatek obniża ciśnienie. Stewia to słodzikowy hit – jest naturalna i zdrowa. Można ją bezpiecznie stosować w codziennej diecie, w odróżnieniu od sacharozy nie przyczynia się do otyłości, cukrzycy czy próchnicy zębów. 

Już kiedyś o tej roślince słyszałam, dwa dni temu jeszcze raz zaglądnęłam sobie do netu i postanowiłam wypróbować. Zrobiłam w Almie odpowiednie zakupy i teraz już ją mam w domu. Zastanawiałam się tylko, w jakiej postaci ją kupić, w proszku, czy w tabletkach. Tym razem wybrałam proszek, może jeszcze dodatkowo dokupię i tabletki, bo zawsze mogę je przy sobie w torebce nosić i gdy jestem gdzieś w gościach, czy w pracy, będę mogła swój własny słodzik używać.
Jest jednak raczej bardzo drogi, bo po moich obliczeniach jeden kilogram stewi kosztuje około 99 zł, ale równocześnie jest bardzo wydajny, jedna łyżeczka tego proszku odpowiada 3 łyżeczkom cukru. Można co prawda w domu zasiać sobie jej nasionka w doniczce i hodować tak jak np bazylię, czy natkę pietruszki, ale co potem? mam takie listki wrzucać do herbaty, czy do kawy? Czy może w jakiś sposób próbowac ją sproszkować? Tego nie wiem, więc na wszelki wypadek kupiłam sobie na próbę jedno opakowanie, już gotowe do używania.
Dzisiaj po raz pierwszy zrobiłam sobie kawę z tym słodzikiem i eksperymentalnie do kubka dodałam jedną trzecią łyżeczki tego proszku, kawa była całkiem słodka. Ciekawe, ile w tym proszku jest dodatkowej chemii, ale skoro zapewniają o braku szkodliwości???  Na pewno jest dobra dla cukrzyków, bo nie podnosi poziomu cukru i ma w dodatku zero kalorii. A skoro tak, pomyślałam sobie, że może sobie taki serniczek na poniedziałek na przykład upiekę: jeden serek twarogowy nietłusty, 1 budyń ( zamiast mąki), 2 żółtka,1- 2 łyżeczki stewi, wymieszać dać do foremki wyłożonej na przykład macą, którą kupuję w Almie ( to taki rodzaj wafelków, nie słodkie) i……. albo będzie pycha, albo będę mogła wyrzucić do kosza :-). Muszę ten temat przemyśleć.

Ameryka odetchnęła z ulgą, bo  wreszcie został pojmany drugi z braci – zamachowców, starszy zginął w czasie  policyjnej interwencji, drugi, ciężko ranny umknął i schował się na czyjejś posiadłości, na szczęście i jego udało się namierzyć.
A ja się zastanawiam, co też mogło dziać się w głowach tych młodych ludzi, przed którymi życie stało otworem, którzy w to życie mieli całkiem dobry start, mieli przed sobą przyszłość i wszystko to zmarnowali tragicznie źle podjętymi decyzjami. Jeden z nich był na początku kariery sportowej, już miał dobre w tym kierunku wyniki, drugi studiował medycynę. Nie wierzę, że za tymi zamachami nie stał ktoś jeszcze, jakaś wywrotowa organizacja, która ich zmamiła.
Przecież każdy wie, jak łatwo, szczególnie młodych ludzi, zarazić ideą- fix i potem ją w chorym już umyśle podsycać.
Mamy niestety też z tym do czynienia i na własnym, polskim podwórku……..

A w kosmos zostały wystrzelone niektóre zwierzątka : rybki, ślimaki i myszki , teraz podróżują sobie w takiej kosmicznej Arce Noego, mają za kilka dni wrócić z powrotem na ziemię i następnie będą badane w kierunku wpływu kosmosu na ich organizmy, Chyba rzeczywiście pomalutku uczeni przygotowują się do przeprowadzki części ludzkości i ich zwierzęcego dobytku na Marsa? Coraz częściej o takim eksperymencie się mówi, chociaż wiadomo, że podjęcie takiej decyzji nie będzie proste, gdyż będzie to podróż tylko w jedną stronę, ten, kto tam poleci już nigdy na naszą planetę nie powróci.
W każdym razie ja tam na pewno się nie wybieram, mi jest dobrze tu, na ziemi, we własnym mieszkanku.

Dzisiaj sobota, właśnie zastanawiam się, czy będzie ona milcząca, czy gadana ( zainteresowani wiedzą, co mam na myśli), jeszcze nie podjęłam stosownej decyzji.
W każdym bądź razie i tak i tak życzę przyjemnej soboty, chociaż nic  na razie nie zapowiada, żeby miała ona być słoneczna