Nic nie zapowiada tak pięknej pogody, jak wczoraj. Na razie jest szaro- buro i ponuro.
A tyle osób dzisiaj w trasę wyruszy!
Ja nadal choruję. Leżę sobie grzecznie w łóżeczku, wygrzewam się i cherlam, okropnie cherlam.
Kupiłam sobie wczoraj syrop z cebuli, może on wraz z aspiryną przeczyszczą moje oskrzela?
Ale zanim go zażyłam, ssałam też Hallsy miętowe, tak więc dzisiaj cukier miałam ciut ponad 6, dokładnie 6.1
Ale coś za coś, ważne tylko, żeby mnie ten kaszel tak nie męczył, bo aż mi było wstyd wczoraj przed pacjentem, gdy się rozkaszlałam i wcale nie mogłam tego kaszlu przerwać. Zupełnie jakbym była starą gruźliczką. Ale czuję, ile tego świństwa wciąż zaległo w moich oskrzelach, muszę to jednak przeczekać, jak wlazło, to i kiedyś wyjdzie.
Dzisiaj may już ostatni dzień października, coraz szybciej zbliżamy się do pory zimowej, niestety.
Wczoraj Mia z koleżankami przebrały się w jakieś straszne, halloweenowe stroje i poszły zbierać słodycze w sobie zaprzyjaźnionych miejscach. Przyniosły ich nawet sporo.
Czy ja wiem, czy to jest taki straszny zwyczaj, zaczerpnięty z USA? Przecież my też mieliśmy swoich słowiańskich Dziadów, którzy też nawiązywali do
obrządków pogrzebowych, do świata duchów i zjaw wszelakich. Zresztą kiedyś Polacy wręcz zachwycali się okultyzmem, wywoływaniem duchów, rozmowami ze zmarłymi, czy nawet teleportacją, teraz ten zwyczaj już całkiem zanikł. Pewnie, skoro nie mamy czasu dla ludzi żywych, trudno go tym bardziej znaleźć dla świata umarłych. No może jeden raz w roku bardziej o takich sprawach myślimy, potem znów wracamy i to bardzo chętnie wracamy, do naszej rzeczywistości Zresztą Kościół potępia takie praktyki, więc i ludzie na ogól wrogo do takich praktyk się odnoszą.
A pomyśleć, że ja sama kiedyś rozmawiałam z duchami podczas spirytystycznych programów i całkiem mi to nieźle wychodziła.
Oczywiście nie sama, musiało być wtedy kila osób, którzy też braki udział w tych „zabawach”
Ale gdy kiedyś przyszedł duch, który był taki namolny, że mimo naszych próśb nie chciał odejść byłam tak tym seansem tak zmęczona, że postanowiłam, że już nigdy więcej nie będę żadnych duchów wywoływała i tak pozostało.
Wolę sobie czasem indywidualnie „porozmawiać” z moją siostrą, chociaż wiem, że mi nie odpowie, ale wiem też, że mnie słucha.
Kończę już mój wpis, bo po pierwsze wiem, że niecierpliwie czeka już na niego V.I.P. (już dostałam reprymendę, czemu jest tak późno, a ja jeszcze bloga nie napisałam), a po drugie zaraz wskakuję do ciepłego łóżeczka i nadal się wygrzewam, by w poniedziałek być już zupełnie zdrowa.
Aspirynka zażyta, syrop z cebuli wypity (no nie cały, jeszcze trochę pozostało), mogę się iść wygrzewać.
Milutkiego dnia życzę