Odeszła od nad Irena Szewińska. Smutna to bardzo wiadomość.
Nie będę tu przytaczać wszystkich osiągnięć tej wspaniałej Królowej Lekkoatletyki, bo na takie imię na pewno swoimi wynikami zasługiwała.
Zawsze była wspaniała i chlubę Polsce przynosiła. Dlatego Jej imię na zawsze pozostanie na naszych ustach, w naszych myślach.
Mimo bardzo ciężkiej choroby prawie do końca reprezentowała nasz kraj, może już nie czynnie, jak kiedyś, ale zawsze brała udział w w spotkaniach, pełniąc funkcję Wiceprezesa Komitetu Olimpijskiego. Wielokrotnie wybierana była najlepszym sportowcem Polski, a w Plebiscycie w 1974 roki została wybrana najlepszą sportsmenką świata.
Wielki żal, gdy odchodzą tak wspaniali ludzie, którzy nawet po zakończeniu swojej sportowej kariery potrafią jeszcze dumnie reprezentować Polskę na międzynarodowym forum.
Odeszłaś pani Ireno po pięknym, udanym, bardzo czynnym życiu, szkoda, że tak wcześnie pokonała Cię choroba, której nie mogłeś się już przeciwstawić tak silnie, jak zawsze innym przeciwieństwom potrafiłaś postawić swoje Veto.
Na zawsze pozostaniesz w naszych wspomnieniach Królową Sportu.
Odpoczywaj w spokoju. +++++
Dzisiaj sobota, akurat miałam i chyba nadal mam na nią pewnie plany.
Otóż umówiłam się dzisiaj na spacer po Krakowskim Parku z Koleżanką z Facebooka.
Maja kiedyś mieszkała w Krakowie, teraz już mieszka poza nim, ale często do Krakowa przyjeżdża. Nie dziwię się, nasze miasto ma to do siebie, że przyciąga tych, którzy go sentymentem swoim chociaż raz obdarowali.
Zapowiadali piękną pogodę, a tu masz, wieje zimny wiatr, który nie wiadomo, czy nie przyniesie nawet deszczu. A wtedy niestety ze spacerku nici.
A tak mogłybyśmy troszkę pochodzić po alejkach, usiąść na chwilkę na ławce i po babsku poplotkować.
No ale umówiłyśmy się dopiero na godzinę 16 – stą, jest jeszcze trochę czasu, może ten wiatr przegoni jednak chmury, bo czasami nawet i coś na wzór słonecznych promieni rzutuje się na moim oknie.
W najgorszym wypadku przyjdziemy do mnie do domu na kawkę i na lody, bo jestem przygotowana na taką ewentualność.
A swoja drogą szkoda, że nie ma jakiejś małej kawiarenki w parku, na pewno niejeden chętnie by na kawkę do niej zaglądnął. Jakoś nikt o tym nie pomyślał, a na pewno miejsca w parku jest tyle, żeby można kawałek na taki pożyteczny dla ludzi budynek postawić. Nawet niewielki, w formie ładnego baraczku, przed którym można by postawić w lecie kilka stolików z parasolką.Co prawda w każdy dzień przyjeżdża tam niewielki wózeczek, spełniający funkcję mini – barku, nie wiem zresztą, co tam można kupić przy tym stoisku, bo zawsze widziałam go tylko z daleka.
No i w każda niedzielę przyjeżdżają do parku (jednak) traki, ale to nie to samo, nie ma tego specjalistycznego kawiarniano – parkowego klimatu.
Zamykam oczy i widzę panie w długich sukniach z trenami, z parasolkami przeciwsłonecznymi w rękach, które pod pachę prowadzone są przez elegancko w surduty ubranych panów, kroczą sobie dostojnym krokiem przez piękne alejki, wokoło sporo zieleni i oczywiście stawek z pływającymi łabędziami.
A potem panowie z dumnymi minami prowadzą swoje damy do pobliskiej kawiarenki z abażurowym płotkiem, siadają przy niewielkich stolikach i zamawiają dla swoich pań kawę i ciasteczko, koniecznie z bitą śmietanką, a dla siebie…. nie, nie piwo z puszki, tylko kawę i kieliszek jakiegoś dobrego koniaku.Wszyscy do siebie się uśmiechają i tak własnie mija kolejne miłe sobotnie popołudnie, skąpane blaskiem słońca.
I…….. tu następuje koniec moich marzeń, to niestety nie ta epoka. Aby przeżywać takie wrażenia musiałabym urodzić się przynajmniej 100 lat wcześniej.Wtedy w parku była i kawiarnia i łabędzie, był basen, a w zimie lodowisko……
Czasami nowoczesność ma jednak swoje złe strony, jest po prostu mniej romantyczna, bardziej prozaiczna.
Wracam więc myślami do rzeczywistości i idę się pomału szykować na spotkanie z Mają.
Ktoś kiedyś słusznie powiedział, że kobiety wcale nie stroją się dla mężczyzn, one po prostu stroją się tak, by dobrze wypaść w oczach drugiej
kobiety 🙂
Taka jest prawda