
czyli antyreklama.
Nagminnie reklamują te różne lekarstwa w TV.
Za każdym razem każą pytać farmaceuty ew lekarza ( chyba w odwrotnej kolejności), czy
aby mi nie zaszkodzi taki lek.
Lekarz pierwszego kontaktu jako tako nas zna, mniej lub więcej, więc coś może na
ten temat powiedzieć, ale farmaceuta???
On tylko zna medykament od strony chemicznej, ewentualnie jego działaniu, ale skąd
może powiedzieć, czy mi pomoze czy nie?
Reklamują się te firmy farmaceutyczne, naciagają biednych ludzi, pieniądze w
reklamę pchają, by je potem pomnożone od ludzisków powyciągać z powrotem.
A drogie te lekarstwa jak cholera i wcale aż tak wspaniale nie działają, jak opisuje
je reklama.
No, ale gdy nogi bolą, trza ten DIH kupić – nie ma rady.
Rzeczywiście ostatnio mam nogi ciężkie, jakby tam kto ołowiu ponalewał, ale
pewnie to wina nie żył , ( robiłam niedawno USG przepływu żylnego czyli tzw
Dooplera), a… z nadmiaru kilogramów.
Bo jak te biedne nóżki takie ciężary mają bezkarnie dżwigać??? Buntują się i bolą.
Jaki z tego wniosek??
Ano dieta.
Tylko co robić, gdy żołądek (wrzodzik) o jedzonko się upomina i…boli?
Kurczę, tak źle, tak niedobrze, jak nie jedno boli, to drugie dokucza…..
Ale faktycznie nabrałam stanowczo za dużo tego ciałka i należy się go szybko
pozbyć.
Wczoraj miałam pacjentę właśnie bardzo przy tuszy, schorowaną i nieruchawą ( chodziła
o balkoniku), pięć lat starszą odemnie, więc nie taką starą ( he, he niemożliwe, że to piszę!!)
No i…ja się namęczyłam, ona się namęczyła i nie mogłam jej zrobić zdjęć, bo nie mogła
wyleżeć dłużej na stole, a z racji jej objętości musiałabym każde zdjęcie osobno robić.
W dodatku powymyślała sobie masę tych obiektów do sfotografowania i…klops.
Czyli tłustym być i nie móc się ruszać to tragedia.
A rzeczywiście i kręgosłup i kolana i stopy, nawet całe nogi są wystawione wtedy
na okropną morderczą wręcz próbę.
No i?….właśnie jestem okropnie głodna, wrzodzik woła: daj mi w końcu coś zjeść
bo ci pokaże co potrafię a rozum mówi:stop, dieta.
I jak tu głowę z żołądkiem pogodzić????