nie taki diabeł straszny, jak go malują

Jakoś przeżyłam ten wczorajszy dzień.
Co prawda, gdy przyszłam do Urzędu i zobaczyłam to kłębowisko ludzi, czekających podobnie jak ja na opinię lekarską, trochę się przyłamałam.
Ale okazuje się, że całkiem niepotrzebnie, bo w tym samym czasie działały dwie Komisje Lekarskie, a wcześniej dwa punkty socjologiczne, do których przed badaniem należało się zgłosić, tak więc można powiedzieć, że kolejka malała w wielkim tempie.
Trudno było mi się najpierw połapać, gdzie mam się udać, zapukałam więc nieśmiało do jednych drzwi, grzecznie i cichutko pytając, czy mogę się czegoś dowiedzieć i o dziwo, bardzo miła pani wstała od biurka, zaprosiła mnie do środka, sprawdziła moje dane i grzecznie, ba nawet bardzo grzecznie mi wytłumaczyła, że będę proszona do pokoju nr 2, a potem do pokoju nr 3, gdzie jestem zapisana. Żadnych warków typu „czego” nie było, wszystko kulturalnym spokojnym tonem, co najmniej jakbym była miłym i wręcz wyczekiwanym petentem, więc byłam pod wielkim i pozytywnym wrażeniem.
Przecież doskonale wiem jak niemili potrafią być urzędnicy, a tu takie miłe zaskoczenie.
Rozmowa z panią socjolog była w sumie mało ciekawa, bo głównie polegała na zebraniu moich danych i ma małym wywiadzie pod tytułem „czego pani nie umie zrobić samodzielnie”?, więc nieco zbiła mnie tym z pantałyku, ale coś jej tam odpowiadałam.
Ważniejsze za to było spotkanie z przemiłą panią doktór, która jako, że nie należała do osób młodych, była bardzo pozytywnie nastawiona do wszystkich moich bolączek, moich problemów, widać, ze świetnie je rozumiała. W sumie trochę obie pospacerowałam po gabinecie, musiałam utrzymać przez chwilę równowagę, co szczególnie przy zamkniętych oczach niezbyt mi się udawało.
Pani doktór podziękowała mi za badanie i poinformowała, że do dwóch tygodni dostanę decyzję pocztą. I co prawda nie wyraziła od razu swojej opinii, ale myślę, że jednak należycie oceniła moje kalectwo. powinnam jednak tę grupę inwalidzką mieć przyznaną, tym bardziej, że już dwukrotnie takową, przy nieco mniejszych dolegliwościach, posiadałam, tylko na krótki okres, teraz rzeczywiście stan mojego zdrowia zdecydowanie jest gorszy, czego nie da się niestety ukryć.
Zresztą niejednokrotnie o tym w moim blogu pisałam. Może powinnam się wstydzić tego, ale trudno, jest jak jest, wiek ( no i pewnie wspaniałe krakowskie powietrze) swoje robi.
Ale przecież ludzie niepełnosprawni też mają prawo do w miarę normalnego życia i jeżeli w jakikolwiek sposób państwo może im w tym pomóc, na przykład w dofinansowaniu wczasów zdrowotnych, czy dofinansowaniu ortopedycznego zabezpieczenia, to dlaczego miałabym z tych ulg nie skorzystać. Nikogo przecież nie oszukuję a i też swoją długą pracą (zresztą pytali mnie też ile lat przepracowałam) w zupełności na to sobie zasłużyłam, prawda?
Dawniej stary człowiek na siłę był wsadzony do łóżka i tam sobie dogorywał swoich ostatnich dni, a często i lat, teraz czasy się zmieniły i każdy bez względu na swój wiek chce jakoś godnie żyć.
I tak pewne ograniczenia ruchowe (tu boli, tam boli) są już wystarczającą pokutą dla takiego starszego człowieka, o przepraszam, Darka powiedziała by nie do starszego, tylko do tego wcześniej urodzonego człowieka – Kochana moja Darka!
Jestem więc dobrej myśli, a co z tego wyszło dowiem się dopiero za 2 tygodnie.

A co teraz na tapecie?
Biedne tygrysy. Utknęły gdzieś na Polsko – Białoruskiej granicy , przewożone w skandalicznych warunkach, na szczęście ktoś w porę zorientował się, że dzieje im się krzywda i podjął próbę ratowania ich bytu. Co prawda jeden tygrys padł podczas transportu, ale resztę przewieźli do Poznańskiego ZOO, gdzie tygryski, czyli słodkie duże kociaki przejdą rekonwalescencję i dopiero wtedy zadecydują o ich dalszym losie.
No proszę, zwierzaki też mają prawo do godnego życia, a co dopiero my, ludzie?
Dzisiaj podawano w TVN stopień zanieczyszczenia powietrza, okazuje się, że najbardziej szkodliwy jest w okolicach Łodzi, tam widać ciągle jeszcze te kopciuchy zatruwające środowisko działają.
W Krakowie, dzięki nowej ustawie, ten stan jest umiarkowany, ale i tak nie jest o nawet zbliżony do doskonałości, bowiem trują nas okoliczne gminy, gdzie wciąż zakaz palenia węglem, drewnem, a przede wszystkim śmieciami nie jest wdrożony. Kraków leży w niecce, więc wszystkie te zanieczyszczenia prosto do naszego miasta trafiają i teraz właśnie trwają negocjacje z ościennymi gminami, aby również do programu STOP Śmierdziuchom się podłączyli.
Jest to duże przedsięwzięcie, ale jakże da naszego nadwątlonego zdrowia potrzebne.
W Krakowie nie wolno już palić drewnem w kominkach, w okolicach pewnie niedługo również i ten przepis będzie wdrożony, tylko co wtedy robić z tymi tak chętnie budowanymi ongiś w domach kominkami, mają stać jako relikwie minionej epoki, czy może przerabiać je na wkłady ekologiczne???
Każdy, kto w ostatnich latach budował sobie domek, koniecznie w salonie taki kominek umieszczał, bo to i pewnego rodzaju ozdoba domu, a po drugie jednak wygodnie wieczorem rozpalić w nim ogień i ogrzać trochę mieszkanie, bez konieczności włączania ogrzewania elektrycznego, czy gazowego, które jest niestety bardzo drogie.
Dlatego uważam, że zdecydowanie takie elektryczne, czy gazowe ogrzewanie powinno być na tyle tańsze, tak, by ludziom taka zamiana po prostu się opłacała.
Ale………… wiadomo, że spółki zainteresowane są w pomnażaniu swojego kapitału, nie patrząc na biedę niektórych ludzi.
No własnie, czym ci naprawdę nie przyjezdni, ale jeszcze rodowici, biedniejsi wieśniacy będą ogrzewać chałupy, skoro na takie „państwowe” ich nie będzie stać, a ani węgla, ani drewna, do których są przyzwyczajeni nie będzie można już używać?????
Przypomina mi się tu film „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”i scena, gdy baba wpada z entuzjazmem do chałupy i woła od proga „Wungiel przywieźli, wungiel”. Jakie to wielkie poruszenie w chałupie zrobiło, wszyscy za wiadra łapali, nawet śpiący na wyrku chłop zerwał się na równe nogi, by po ten „wungiel” pobiec.
A co teraz, gdy już ani „wunglem, ani drewnem, ani papierami ” palić się nie będzie wolno ?????
Całkowity ARMAGEDON, a spółki państwowe, więc i rząd, który pod te spółki jest podpięty mają się świetnie!!!!!!!
I co gorsze, wciąż ci biedni ludzie chcą ich przy sterach rządów oglądać…….wciąż im wierzą, licząc chyba na jakiś cud.
A TEN NIE NASTĄPI………..

A zima już pomalutku naciera. Już noce są zimne, z przymrozkami, na szczęście jeszcze słoneczko troszkę w dzień nas ogrzewa, ale przecież te dni są już takie krótkie……
Miłego czwartkowego, aczkolwiek już dosyć krótkiego dnia życzę.
Znów dzisiaj z pracy będę wracała ciemną porą…….

Dla mnie bardzo ważny dzisiaj dzień

A to podkowa dla mnie za pomyślnie załatwienie dzisiejszej sprawy, czyli mojej wizyty lekarskiej przed Komisją Inwalidzką.
Przyznam się, że troszkę się boję, chociaż psychicznie jestem pozytywnie nastawiona i…niech się dzieje co chce.
Na pewno na pozytywną opinię dotyczącą inwalidztwa zasługuję, wystarczy tylko popatrzeń na sposób mojego poruszania się, bo stopień mojego bólu niestety mogę tylko ja sama ocenić.
W każdym bądź razie idę dzielnie, odważnie, najpierw zostanie przeprowadzony ze mną wywiad społeczny w którym pewnie będą pytać mnie o stopień mojej samodzielności w życiu, a potem już Komisja Lekarska oceni moje zdrowie i wyda opinię.
No, zobaczymy, co z tego wyniknie, a ja na pewno w jutrzejszym moim blogu wszystkie swoje wrażenia z tego dnia w moim wpisie zamieszczę.

Nie, nie zapomniałam o Tobie dzisiaj moja Przyjaciółko Uleczko, wszak dzisiaj znów jest przecież środa

Co prawda zmieniłam kolejność mojego wpisu, ale róża jest najważniejszą częścią dzisiejszego mojego blogu, jak w każdą środę zwłaszcza.
Róża i serdeczne pozdrowienia z bardzo chłodnego Krakowa do też bardzo chłodnego Poznania, mam nadzieję, że dzisiejszy dzień okaże się dla Ciebie słoneczny i w miarę ciepły, przynajmniej na tyle, byś dzisiejsze swoje sportowe zadanie spełniła. Posyłam Ci ciepłe całuski na dzisiaj wraz ze słonecznymi promyczkami, które gdzieś tam za chmurką się czają.

Nie będę już dzisiaj się rozpisywała, bo nie ukrywam, jestem dzisiejszym dniem nieco podenerwowana, siedzę jak na węglach, bojąc się, bym zdążyła na czas i po drodze gdzieś nie zabłądziła.
A myślami będę też dzisiaj w Skawinie, niestety w związku z moimi dzisiejszymi planami tylko myślami, gdzie odbywa się bardzo smutna uroczystość pogrzebowa siostry V.I.P-a. Niech chociaż na odległość czuje On moje wsparcie w tym smutnym dla Niego dniu.
Bardzo dobrze pamiętam, co oznacza pożegnanie z Najbliższą Rodziną i wczuwam się w Jego myśli, w Jego rozpacz.
Trzymaj się Kaziu!!!! Jestem z Tobą!!!!
No a ja już pomału zaczynam się zbierać, trzymajcie za mnie kciuki
Do jutra, a na dzisiaj Wszystkiego dobrego, spokojnej środy życzę


no i co głupi emerycie?

Wpuścił cię Jaruś i spółka w maliny???????
A dobrze ci tak. Nie dostaniesz trzynastki, ani czternastki, ba, nawet nie dostaniesz tej obiecanej rewaloryzacji 70 zł, bo po prostu nie ma na to pieniędzy i już !!!!!
Tak szumnie ogłaszany pierwszy raz od lat dopięty, zrównoważony budżet okazał się całkowicie dziurawy, brakuje, bagatelka, około 5 miliardów złotych, by był on rzeczywiście realny, a więc w kogoś trzeba uderzyć, a najlepiej to walnąć w emeryta, bo stary dziadek i stara babka kosy nie wezmą i nie pogonią oszustów.
Nawet zębami te dziadki i babki zgrzytać nie będa mogły, bo na ogół w tym wieku już trzeci garnitur zębów się posiada, a takie zęby nie nadają się do zgrzytania.
A wydatki idą w górę, tym akurat rząd się nie przejmuje, bo to nie ich ambaras, znów ważna jest jak ongiś maksyma: RZĄD SIĘ JAKOŚ WYŻYWI.
Zresztą nawet powiedziała jedna pani minister, że wyższe koszty utrzymania pokrywają ludzie z wyższych pensji, tylko ciekawe, kto te wyższe pensje ( i o ile) będzie dostawał.
A już napewno nie emeryt, taki nierób jeden, na którego państwo łożyć ciężką forsę musi, niech więc sobie o chlebie i wodzie w chłodzie i w ciemnościach dni swoich ostatnich oczekuje, broń Boże nie buntując się, bo powinni się cieszyć, że rząd dla nich był łaskawy i coś tam obiecał, a że z obietnic się nie wywiązał??? to tylko emerycki pech.
MY, PANY, z wyższej półki nie będziemy opłacać takich starych obiboków i najlepiej byłoby, gdyby już oni powymierali i nie zawracali nam głowy swoimi problemami.
Źe co?, że oni sobe swoim całym życiem na to zapracowali???
BZDURA!!!!!! te pieniądze dawno już się przejadły, a my potrzebujemy TERAZ godnie żyć, bo NAM SIĘ TO NALEŻY!!!!
A tak, nam się należy, głównie dlatego, że głupi emerycki suweren uwierzył w nasze bajeczki, więc niech teraz za swoją głupotę płaci!!!!
Teraz przed nami czas jesienno – zimowy, więc i nawet maliny nie rosną w lesie, trzeba do lata na nie poczekać, ale jeszcze w sadzie jakieś tam jabłczane spady leżą, może sobie nimi najwyżej co dziadek i babcia podjeść.
I nam tu nie rezonować!!!!!!!! SUWEREN DOMAGAŁ SIĘ DOBREJ ZMIANY I MY TAKĄ DOBRĄ ZMIANĘ WPROWADZILIŚMY!!
Inna sprawa, że ta dobra zmiana jest głównie dla naszych kieszeni tylko dobra, ale co nas to obchodzi, musimy się zabezpieczyć bo gdy jednak lud na tyle się zdenerwuje, że nas w końcu pogoni precz, my już i tak świetlaną w pieniądze przyszłość mamy zapewnioną.
NAJWAŻNIEJSZA JEST DOBRA PROPAGANDA, a nam udało się ją uskutecznić.
Dalej rządzić Polską będziemy, dalej ludzi w maliny wprowadzać będziemy, szkoda tylko, że jednak Senatu nie udało nam się przejąć, bo jednak trochę nas przystopować mogą w naszej chorej politycznie wyobraźni o nowej, lepszej Polsce.
Przed nami wybory prezydenta. Jest obawa, że jednak nie uda nam się przeforsować naszego Długopisu, bo i obiecywać już nie bardzo mamy co, już się lud nieco połapał, że to wszystko była ściema, jedna nadzieja w Kurskim, który znów jakieś bzdury w TVP do ciemnego luda wygłosi, no i przede wszystkim do Kleru, wciąż łasego na nasze pieniądze. Niestety musimy z nimi się troszkę nimi podzielić, bo inaczej kiepsko byłoby przy następnych wyborach, na wsiach ludzie głosują tak jak im kaznodzieja każe, a gdy nie sypniemy im pieniędzmi, księża nie będą zainteresowani naszymi politycznymi gierkami.
A tyle jeszcze jest Polsce do zabrania, pieniądze wprost same wpadają nam teraz do rączki, a utworzone przez nas mafie pilnie naszego dostępu do dobrobytu pilnują.
Wszak nie darmo daliśmy kiedyś szumne wyborcze hasło DOBRA ZMIANA, tylko że nie uściśliliśmy wtedy dokładnie, dla kogo ona miała być dobra.
I tak się ta polityczna karuzela kręci, następni w kolejce do niezadowolenia już się przepychają do przodu, bo w sumie każdy w jakiś sposób został oszukany, tylko, że spora część już wcześniej o tym wiedziała i starała się temu zapobiec, niestety nie do końca im się udało i teraz przez głupotę 40 procent Polaków będziemy my wszyscy emeryci i nie emeryci cierpieć.
Rząd z wielu innych obiecanek już się wymiguje, chociaż od wyborów minęło zaledwie 2 tygodnie i jeszcze wszyscy słyszymy, jak w naszych uszach brzmią słowa Jarosława: : „JESTEŚMY WIARYGODNI”.
Moje pytanie : w czym jesteście tacy wiarygodni? w Kłamstwach, w oszukiwaniu ludzi???????
O tym nie trzeba było nas wcale przekonywać, doskonale wiedzieliśmy ile jesteście warci – MNIEJ NIŻ ZERO!!!!

A teraz zmiana tematu. Dzisiaj miałam odwiedziny panów techników z Orange, w sprawie tego sprzężenia mojego telefonu z telefonem jakiegoś Salonu Kosmetycznego. Zadziwili się tym zjawiskiem, zresetowali mi nawet router do ustawień fabrycznych i……….. problem równoległego połączenia pozostał. Co prawda nie poniosłam żadnych kosztów w związku z tą wizytą, bo okazało się, ze mojego routera nie trzeba wcale wymieniać na nowy, bo on nie jest winny tej usterce, ale poszli szukać przyczyny w ich centrali, gdzie oba numery ze sobą są połączone i mają te usterke tam usunąć. A nie mówiłam im od początku, że wina nie leży po mojej, a po ich stronie????
Właśnie przed chwilą sprawdziłam i wygąda na to, że zostałam wreszcie od Salonu Kosmetycznego odłączona, tylko czy już na stałe??????
Dzisiaj rozmawiałam też już z panem Wojtkiem w sprawie remontu łazienki i jestem juz z nim wstępnie na przyszły tydzień umówiona.
Przyjdzie on na rekonesans i na ewentualną ocenę wydatków, a na mojej głowie pozostaje problem, jak te pieniądze na remont wykombinować. Bo nie ulega żadnej kwestii, że jest konieczność przeprowadzenia takiego remontu.
A może by się tak podpiąć pod jakąś rządową spółkę????
Tylko wtedy musiałabym zmienić swoje na pisie poglądy, a to dla mnie jest niewyobrażalne, nigdy bym się za nic nie dała tak upodlić!!!!
Ach te many, many……

A za oknem chłodno, ale słonecznie.
Może jednak ten huragan Jarosław nie za bardzo narozrabiał.
No to miłego wtorku

NADCIĄGA JAROSŁAW

Nomen Omen – właśnie JAROSŁAW
I to wcale nie chodzi mi tym razem o „ukochanego naszego Naczelnego Wodza”, a o front baryczny, który do nas nadciąga znad Zatoki Fińskiej i który przyniesie nam bardzo znaczne ochłodzenie, wichury i deszcz, a możlwe, że i opady śniegu, a na pewno już nocne przymrozki.
Ciekawe, że imię temu nieznośnym frontowi nadali Niemcy, czyżby mieli jakieś skojarzenia??????
No to znów będę musiała odpalić mój piecyk, tym razem już na trwale, bez wyłączania go rankiem.
Koniec naszej Polskiej Złotej Jesieni. Koniec spacerów po Parku. Ławki już będą mokre, czyli mało dostępne, trawniki śliskie…… Nawet pieskom nie będzie przyjemnie moczyć łapek w mokrej trawie pełnej mokrych listków.
Biedne pieski…..
A i Plac Zabaw przed moim oknem opustoszeje, już nie będzie słychać, przynajmniej przez jakiś dłuższy czas. tych wesołych krzyków i śmiechów dziecięcych.
No i pora będzie wyjąć zimową kurtkę, zimowe botki, żeby moje stópki mi nie marzły, oczywiście o szaliku czapce i rękawiczkach też zapomnieć nie mogę. Ale może jeszcze nie dzisiaj, nie jutro. Na razie zaopatrzę się w przejściową kurtkę, jeszcze wciąż nie tę zimową.
Te cieplejsze akcesoria ubraniowe wciąż leżą jeszcze sobie w szafie, grzecznie czekając na ich czas, ale właśnie pomału ten czas nadchodzi…….
A tak do tej pory człowiek narzucał na siebie ewentualnie tylko jakiś sweterek, teraz trzeba będzie porządnie się już zacząć ubierać.
Brrrr, zdecydowanie nie lubię takiej zimnej jesieni, a tym bardziej nie lubię jeszcze bardziej zimy, gdy chodniki robią się śliskie od zalegającego śniegu.
I coraz częściej rozpatruje wariant zaopatrzenia się w laseczkę, przynajmniej na ten „śliski czas”, tylko wciąż mam psychiczne opory…….

A swoja drogą, CZY KAŻDY JAROSŁAW MUSI POLSCE PRZYNOSIĆ DESTRUKCJE?????
Nasz rodzimy całkowicie nam już wystarczy, po cholerę jeszcze jakiś jego imiennik znad Finlandii do nas napływa???

A tak wogóle to ta zmiana czasu działa na mnie destrukcyjnie, bo kto to widział, żeby o piątej po południu było już całkiem ciemno????
Przed nami niestety czas bardzo długich i nudnych wieczorów, bo i programy w TV są coraz bardziej nudnawe, sporo powtórek, ile razy to samo w koło Macieju można oglądać?
A i moje ulubione seriale też stają się coraz bardziej udziwnione, omalże stają się serialami kryminalnymi, tak, jakby nie było wielu innych ciekawych problemów w życiu codziennym.
A inne seriale to głównie tureckie szmiry na które nawet okiem rzucić mi się nie chce.
W tym bryluje zresztą nasza ukochana TVP, pewnie te durnowate „turszczyzny” za grosze Kurski kupuje i karmi tym swój ciemny lud, może chce przekonać nas, że wkrótce będziemy mieć tak dobrze, jak w Turcji, bo tam każdy bohater serialu mieszka we wspaniałej, obszernej willi z ogrodem i z własnym basenem.
A tak właściwie to wielkiej różnicy pomiędzy Erdoganem, a Kaczynskim nie ma, takie same satrapy !!!!!!!
Może nas już Kurski mentalnie przygotowuję do innego stylu życia? takiego tureckiego, tylko kogo na te wille z basenem stać będzie?????
Ech!! dobrze, że chociaż mam dostęp do Netflixa, tam zawsze coś można znaleźć, ale ostatnio oglądałam jakiś polski film i mimo, że doszłam już do jego połowy, nadal nie wiedziałam, o co właściwie w nim chodzi, więc się zdenerwowałam i nie dokończyłam jego oglądania.
A szkoda, bo obsada była całkiem niezła, tylko treść jakaś szmirowata.

Czego Wam życzyć na ten nowy tydzień? Może tego, żebyście się nie poddawali temu Jarosławowi, ani pogodowo, ani politycznie, bo ich czas kiedyś w końcu przeminie.
Ten czas politycznego Jarosława jest już zresztą coraz krótszy……
Przyjemnego poniedziałku, jak najmniej opadów i wiatrów, ale za to dużo dobrego humoru i samych pozytywnych myśli na dzisiaj i na pozostałe dni tygodnia.

no i mam nowy kłopot

A to oczywiście pociąga konsekwencje finansowe..
Otóż kabinka łazienkowa od samego początku była źle osadzona, właściwie to nie opiera się ona na ziemi, ale wisi w powietrzu, lekko tylko opierając się bokami o ścianę. Wskutek tego wisząca w powietrzu podłoga w kabinie cały czas „pracowała”, czyli była narażona na dodatkowe obciążenie (nie zaprzeczam, oh ten mój słodki ciężar) i po prostu sobie pękła i już.
Najmniejszym problemem jest to, że w związku z tym woda wycieka poza brodzik, ewentualnie można użyć szmat i mopa, żeby ją zebrać, gorszą sprawą jest to, że ta linia pęknięcia robi się coraz szersza, a to staje się już niebezpieczne, bo może się zdarzyć tak, że przy którymś kolejnym moim wejściu do kabiny podłoga się rozleci, a a ja wpadnę w tę dziurę i może tylko porządnie się poharatam, ale może być tak, że złamię sobie nogę, albo co nie daj Panie Boże biodro.
Właściwie od samego początku ta kabinka była wielkim nieporozumieniem, zresztą zdobytą gdzieś z demobilu, więc już od początku wadliwą, ale taką mi zafundowali i nie miałam okazji temu się sprzeciwić, a szkoda. Bo od razu powinnam była powiedzieć: „nie chcę takiej byle jakiej kabiny prysznicowej, prosze mi założyć inną, porządną, z niską podłogą, bo w związku z moimi kłopotami z kolanami nie mam komfortu z bezpiecznym do niej wchodzeniem i z niej wychodzeniem „.
Niestety nie miałam siły przebicia i stało się tak, jak się stało, a teraz jeszcze będę ponosiła tego finansowo konsekwencje Trudno się mówi, ale nie mogę jednak narażać swojego zdrowia na dodatkowy szwank, a zresztą i tak na żadnego sponsora też liczyć raczej nie mogę.
NO TO MASZ BABO PLACEK !!!!
I już pierwsze kroki poczyniłam, to znaczy zdobyłam numer telefonu do bardzo fachowego człowieka, który remontował łazienkę V.I.P -a i trzeba przyznać, zrobił to niezwykle starannie. Teraz pozostały tylko dwa inne problemy, po pierwsze ewentualny termin wymiany kabiny, a po drugie (co najważniejsze)…. jak zdobyć na takie przedsięwzięcie fundusze.
No to mam teraz „Myślenice”, oj mam.
Za mną trochę słabiej przespana noc, bo podczas niej dumałam, jak to wszystko zgrabnie przeprowadzić.
Moja łazieneczka jest nieduża, ale najlepiej byłoby, żebym mogła w niej zamontować kabinę z odpływem liniowym (nie miałabym żadnych kłopotów z wejściem i wyjściem do niej), ale to wiąże się z pewnym remontem całej podłogi i nie wiem, czy pan Wojtek tego by się w ogóle podjął, a poza tm, o ile byłaby droższy taki remont od zamontowania normalnej kabiny, nawet tej z niziutkim progiem. Zresztą i tak czy tak trzeba będzie nieco od nowa przerobić tę łazienkę, bo poprzednia ekipa nie usunęła (nie pochowała) na przykład rur doprowadzających wodę, dlatego zresztą też kabinka nie mogła się oprzeć ścianę, tylko była od niej odsunięta i stała tylko na kłodach.
Ale nie do mnie ostateczna decyzja będzie należała, ja tylko (niestety) będę jej płatnikiem, czyli powiem sobie płacz i płać !!!
Nie ma zmiłuj się, zawsze to lepsze niż ewentualne leczenie w szpitalu złamanej nogi, czy pękniętego biodra, czyli de facto wymiany biodra na endoprotezę. I tak w niedługim czasie czeka mnie endoproteza bolącego kolana (wciąż nie mogę się zdecydować), więc musiałaby być już wtedy całkowita kaleką, leżącą do końca życia w łóżku, to w sumie po co byłaby mi ta kabina????
A tak ja koniec mojej prysznicowej opowieści taka wesoła ciekawostka 🙂
Ciekawe, gdzie schowa się odwiedzający mnie biedny Banzaj, gdy już nie będzie tej, a będzie normalnie stojąca kabina prysznicowa?
Ani nie wlezie już za nią, ani tym bardziej nie chowa się pod prysznicową podłogą… biedny Kiciuś 😦
Zresztą to nie jedyne koszty, które niestety muszę ponieść Okazało się, że mój telefon podłączony jest do usługi telefonu internetowego, więc w związku z tym, najprawdopodobniej za te niepożądane do mnie telefony odpowiedzialny jest mój ruter. No więc we wtorek znów z kieszeni muszę wyjąć 140 zł, żeby mi nowy router panowie monterzy założyli, tylko pytanie, czy to pomoże????? Może do czasu…….
Dzisiaj tyle na opowiadałam o moich własnych kłopotach, że na szczęście zabrakło już miejsca na moje polityczne wywody.
Ale i tak właściwie nic nowego nie miałabym co dodać , prócz tego, że jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Przynajmniej dopóki Pis przy władzy będzie, a ta część głosujących na nich Polaków nie zrozumie, że byli oszukiwani i bezczelnie wykorzystani.
Jedynym optymistycznym akcentem mojego dzisiejszego wpisu może być tylko wciąż piękna i słoneczna pogoda, ale i tej pewnie już niedługo zabraknie.
Póki co cieszmy się słonkiem i cudowną jesienią.

Ja się cieszę, a WY???
MIŁEJ NIEDZIELI

pusto już u kaczuszek :-(

Nie ma, odleciały sobie, pewnie nie do ciepłych krajów, ale do jakiegoś ciepłego basenu, które im na czas zimowy zapewnili ich opiekunowie.
Pewnie tam będą miały milutko i cieplutko, na pewno dobrze będą je dobrze karmili, a na wiosnę znów powrócą radośnie do Parku Krakowskiego.
Ale za to popatrzcie, jakie śliczne kolory są na wysepce, na której jeszcze niedawno kaczuszki królowały.
Zresztą cały Park utkany jest dywanem z różnokolorowych liści, co też pewnego uroku mu dodaje, zwłaszcza, gdy jeszcze słonko przez pozostałe kolorowe liście na drzewo wygląda.
Tak ma byc dzisiaj, może i jutro, niestety od nowego tygodnia przyjść mają te nieco bardziej ponure, już listopadowe dni.
A może jednak nie? Może jednak jakimś cudem ktoś się pomylił z prognozami?
Żyję taką nadzieją, bo bez tych spacerów, nawet jesiennych, po Parku będzie mi trochę smutno.
No i nie pobawię się z Lolą…….. Pewnie przez ten jesienno – zimowy czas mnie zapomni i już nie będzie mnie tak wesoło jak dotychczas witała.
A może jednak jakąś nową, wiosenną zabaweczką znów ją przekupię i zjednam tym jej przychylność?
A co u mnie?
Wreszcie znalazłam „winowajcę” moich omyłkowych telefonów, mój numer w dziwny sposób połączony jest z jakimś innym numerem, zresztą nijak nie podobnym do mojego, bo każda cyfra w nim się różni od moich cyferek, przynależnym do Salonu Kosmetycznego. Dzięk uprzejmości Klientki tego Salonu, która usiłowała się tam dodzwonić, a dodzwoniła się do mnie, mogłam ten numer namierzyć, skoro nie udało się tego zrobić Organowi.
I rzeczywiście, sprawdziłam to sama, z telefonu komórkowego zatelefonowałam na podany mi przez tę panią numer i……. mogłam sobie sama ze sobą porozmawiać na dwa telefony, bo oczywiście odezwał się mój numer domowy, a nie telefon w Salonie.
Właściwie to właścicielka tego Salony Kosmetycznego jest jeszcze bardziej poszkodowana, niż ja, bo ja co prawda musiałam tuptać kilka razy do telefonu (albo nie, gdy po prostu nie chciało mi się odbierać pomyłkowych telefonów), a ona straciła klientów, bo nikt do niej nie może się dodzwonić
Pewnie sie dziwi teraz, czemu jej telefon milczy i czemu nikt nie chce korzystać z ich usług.
A przyczyna jest taka prosta….usterka, którą Orange nie potrafi, mimo moich wcześniejszych monitów, usunąć.
Przecież już kilka telefonów w tej sprawie wykonałam i to oni kazali mi szukać „winowajcę”, zamiast porządnie swoje łącza sprawdzić.
Mam nadzieję, że teraz, już po podaniu im danych Salonu potrafią sprawę skutecznie przeprowadzić do końca i odłączyć mnie od niechcianego numeru.
A co ciekawe, zaraz po rozmowie z Konsultantką dostałam telefon od Orange, celem przeprowadzenia ankiety dotyczącej ich działalności i jak można przypuszczać, dałam im najmniejsze możliwe oceny!!!!!!
To dopiero trzeba mieć tupet, nie naprawić komuś szkody i pytać się ich, czy są ludzie z tego powodu zadowoleni!!!!!!
A wydawałoby się, że Orange to taka poważna firma !!!
Coraz gorzej jest w tej Polsce niestety, ale wczoraj przeczytałam przepowiednię pana Jackowskiego, który wieszczy zdecydowany upadek partii Pis, co daj Paie Boże Amen.
Nie udaję, że taka przepowiednia mnie ucieszyła, aczkolwiek nie bardzo panu Jackowskiemu dowierzam.
Jak ja to piszę? Pożyjemy, zobaczymy!
Na razie życzę miłej soboty
Może uda mi się potem chociaż na chwilę do Parku wskoczy, ale dopiero po południu, bo zapowiedział się dzisiaj na południową kawkę Maciek, przy okazji już dzisiaj dokona zmiany czasu na zimowy w moich urządzeniach, gdyż jutro będzie niestety zajęty innymi ważnymi sprawami.
No i muszę iść kupić jajka, o których wczoraj podczas zakupów zapomniałam, a po nie między innymi własnie się na zakupy wybrałam.
Chyba znacie to z własnych doświadczeń, że wiecie o konieczności zakupu jakiegoś produktu, po czym bez niego ze sklepu wychodzicie.
Jak to się nazywa????? szarloza????????
Oj, ale bym sobie takiej szarlotki zjadła chętnie, chociaż mały kawałeczek, a tu ZONK – DIETA!!!!!!!!
No o raz jeszcze wszystkiego dobrego na dzisiaj.

Pod latarnią najciemniej……

Ale heca!!!!! Okazuje się, że Ci, którzy zajmowali się aferą vatowską są najbardziej w tę aferę zamieszani.
BRAWO PIS!!! ZAISTE WYSOKIE STANDARDY MACIE!!!!!! NIE MA CO!!!!!
Tym razem sprawą śledczą zajęła się gazeta „Rzeczpospolita Polska” okazuje się, że pancerny Marian świetnie sobie jako minister finansów radził, bez skrupułów wykorzystywał wszelkie oszustwa podatkowe, oczywiście z pożytkiem dla własnej kieszeni, a Pis świetnie udawał (albo i nie udawał), że o niczym nie wie.
Zupełnie się nie zdziwię, gdy się dowiem, że na przykład Morawiecki i Jarosław grali pierwsze skrzypce w tej całej aferze.
A TAKIE BYŁO PISOWSKIE NADĘCIE!!!
Omalże nie pękali z dumy, gdy ogłaszali, w jaki to sposób mafie vatowską pokonali.
A tymczasem okazuje się, że sami są głęboko w taką aferę zatopieni.
NO I CO CIEMNY LUDZIE!!!! NADAL OSZUSTOM WIERZYĆ ŚLEPO BĘDZIESZ!!!!!!
Pis zapomniał o jednej ważnej zasadzie: G. ó w .n. o zawsze śmierdzi!!!!!!!
Czasami tylko na to trzeba poczekać, do momentu, aż zacznie waniać.
Niedługo pisowski smród rozleje się nawet na te tereny, gdzie jeszcze wciąż jest „niebiesko” na mapie.
A potem……… tylko pozostanie jedno: rozwiązanie tej oszukańczej partii i wsadzenia przywódców tej bandy do pierdla. Z prezesem na czele!!!!!!!
Niestety pozostanie po nich złe wspomnienia i trauma, która na długie lata chyba rozgości się w Polsce, bo jesteśmy niezwykle podzielonym narodem i nie wiem czy znajdzie się ktoś, kto potrafi zaufanie dla nowych władz wzbudzić. Na pewno nie będzie to łatwym zadaniem, ty bardziej, że trzeba będzie tę Polską Stajnię Augiasza bardzo starannie wyczyścić, głównie przeprowadzając masę nowych reform, naprawiających ustrój Polski.
Ale jedno jest dla mnie pocieszające: coś już zaczyna się w Polsce dziać, co prawda pomalutku, ale może i skutecznie????
Trochę bardziej optymistycznie już na przyszłość tej mojej kochanej Polski spoglądam…….
Dzisiaj słoneczny piątek przed nami, wciąż słoneczny.
I chociaż od czasu do czasu jakimś załamaniem pogody straszą, ale jednak przed nami kolejny miły weekend.
Tym razem nie jadę do Modlnicy, w niedzielę czekam na Maćka, żeby mi zegar w liczniku elektrycznym przestawił na nowy czas.
Kawa już dla Niego przygotowana!!!!

MIŁEGO PIĄTKU 🙂

jeszcze wciąż ciepło

Jeszcze wciąż jesień do nas słonkiem się uśmiecha, silnie przedzierając się przez jesienne mgły, które opanowały ziemię.
I tak ma trwać do końca tego tygodnia, więc i weekend zapowiada się nam dosyć przyjemny.
A potem…….. no cóż, nadchodzi ten nielubiany przeze mnie listopad.
Ale to jeszcze za kilka dni, jeszcze mamy cały tydzień października przed sobą.
Oczywiście bardzo polityczny tydzień, bo i sprawa ewentualnego rozpatrywania zastrzeżeń co do wyniku wyborów do senatu, jak i coraz głośniejsza sprawa prezesa Banasia, który do dnia wczorajszego miał przesłać wyjaśnienia dotyczące jego niejasnych spraw podatkowych i jego kontaktów z mafią.
Tylko…..wydaje mi się, że Pis niestety będzie musiał ustąpić (jeżeli już tego nie robi) z presji nad prezesem Niku i sprawa zostanie taką, jaką jest, czyli niestety mafia nadal będzie sprawować najważniejszą funkcję w Polsce.
A co do wyników Senatu, wydaje mi się, że jednak tym razem Kaczyński ustąpi, zbyt wiele miałby do stracenia, gdyby na siłę przeprowadził swoje zamierzenia opanowania senatu, bo gdyby jednak Pis osiągnąłby tą pokrętną drogą przewagę , odbiło by m się to czkawką przy następnych, jakże ważnych dla nich wyborów prezydenckich.
Tym bardziej, że Pis już wyczerpał swoje możliwości obietnic, z których już teraz ciężko się jest im wywiązać.
Trudno, trzeba jeszcze te 4 lata poczekać na tą normalną Polskę, no chyba, że po drodze zdarzy się jakiś cud, który pozwoli wywrócić do góry nogami ten panujący obecnie w Polsce nieład.
I to by było tyle na czwartek, oby ciepły i słoneczny, bo znów mnie mały spacerek czeka, a potem może zdążę jeszcze przed pracą pysznej kawusi kawiarnianym z miłą panią sie napić i chwilkę poplotkować.
Jakichś wspaniałych pomysłów na dzień dzisiejszy nie mam, ale kto wie, co czwartek nam przyniesie??
No to pędzimy w ten czwartek, pełni nadziei, że chociaż jest już coraz krótszy, coraz szybciej robi się ciemno, ale będzie i tak wspaniały, taką mam przynajmniej nadzieję

Miłego dnia

jesienna róża

Co prawda nie stoi, jak w piosence na fortepianie, ale obsypana złotymi listkami z trawnika do Uleczki się uśmiecha, bo przecież dzisiaj jest środa.
Witaj w tę jesienną, ale jakże wciąż piękną i słoneczną środę Uleczko, bo taką pogodę na dzisiaj nam w całej Polsce zapowiadają i niech tak pozostanie z nami jak najdłużej.
I niech dobry humor również Cię Uleczko nigdy nie opuszcza, a każdy dzień aż do następnej środy, w której znów się tu spotkamy, będzie uśmiechnięty.
Bo nie ma jak wspaniałe jesienne spacery po zasypanym złotymi listkami Parku, czy nie ma jak fajne, jesienne spacery z kijkami, w których Ty bierzesz pewnie codziennie udział.
No i doborowego towarzystwa Ci życzę, bo dzień przyjemniej mija, gdy się ma koło siebie nie jakąś marudę która stale narzeka i pomstuje (jak ja???), ale kogoś wesołego, z polotem, pełnego chęci życia.

No właśnie, a ja stale narzekam i narzekam, jak nie na kostki, to na politykę, jak nie na politykę, to na pogodę, chociaż na tę ostatnią rzeczywiscie nie ma jak na razie powodów do narzekania, taka jesień mogłaby trwać aż do …wiosny.
A polityka? cóż, gdy słyszę to, co te wszystkie nadęte chłystki pisowskie głoszą, krew mnie po prostu zalewa, jak można tak obrzydliwie łgać??????
Dzisiaj na przykład w TVN-24 był minister Dworczyk i musiałam go wyłączyć, bo inaczej mój telewizor byłby chyba w tarapatach, już sam młotek do ręki mi się wpychał!
W googlach ze zgrozą przeczytałem, że był on kiedyś instruktorem harcerskim. O tempora o mores, czego taki kłamliwy instruktor mógł te biedne dzieci uczyć – kłamstw i krętactw????
Taka osoba to hańba dla polskiego harcerstwa!!!!!!, powinni go z niego dożywotnio wykluczyć.
Kiedyś harcerstwo wyglądało jednak całkiem inaczej, uczono tam młodzież normalnej uczciwości, poszanowania drugiej osoby, tolerancji i grzeczności.
Mój Tatuś był kiedyś harcmistrzem i myślę, że takie harcerstwo jak teraz, szczególnie przy takim instruktażu, na pewno by mu się nie podobało.
Pamiętam te harcerskie spotkania po wielu, wielu latach, w których mój Ojciec brał udział. Spotkali się dawni druhowie, już nieco starsi panowie, przyjeżdżali z żonami i z dziećmi, i wesoło wspominali ten wspólny czas zabaw, radości i prawdziwej przyjaźni z okresu swojej młodości.
Takie spotkania odbywały się dwa razy w roku, raz w okresie przed gwiazdkowym w Krakowie, na ogół w budynku Liceum Prezentek, bo tam dyrektorka, która była żoną jednego z uczestników mogła udzielić nam gościnę i był wtedy wspólny Opłatek i wspólne kolędowanie, a drugi raz spotykali się jesienią w Porębie Wielkiej, gdzie ongiś , jako młodzieńcy jeździli na harcerskie kolonie. Takie spotkania zawsze rozpoczynały się mszą świętą w pobliskim kościele w Niedźwiedziu, a potem wszyscy przenosiliśmy się do wielkiej sali gimnastycznej w porębskiej szkole, w której kiedyś i owe kolonie się odbywały, wszyscy zasiadali przy wspólnym biesiadnym stole, a wspominkom i wspólnym piosenkom nie było końca.
A gdy biesiada już dochodziła końca, wszyscy zrywali się od stołu i z koszykami w las bieżeli, aby grzybów i innych leśnych skarbów nazbierać.
Już niestety nie ma żadnego z tamtych kolonistów, teraz już pewnie na rajskiej polanie się spotykają, ale w mojej pamięci wciąż pozostają wspomnienia z tych miłych wspólnych ich chwil.
Bo nie ma jak młodość i wszystkie związane z tym okresem fantazje, ale one na ogół pozostają w nas już na zawsze, potem niestety możemy tylko pieścić nimi nasze wspomnienia.
I im milsze są takie wspomnienia, tym jakoś bardziej ten czas dojrzały łagodniej można przebiec. I o to przecież nam w życiu chodzi.
I chociaż na razie za oknem mgła osiadła, przynajmniej owinęła swoim białym całunem parkowe drzewa, to jednak już za dwie- trzy godziny znów ma nas słonko rozpromienić i tego życzę na dzisiejszą środę i Uleczce i Wszystkim moim Kochanym Blogo – Czytelnikom.

VA BANK!!!!!

PIS gra już VA BANK, po BANDZIE!!!!! NA CALEGO!!!!!
Nie udało im się posiąść senatu, starali się przekabacić niektórych opozycyjnych posłów na swoją stronę, nie udało im to się przeprowadzić, więc teraz wzięli się za manipulacje wyborcze i starają się wymusić, niby złym liczeniem głosów, na ich niekorzyść, przeważające dla siebie głosy w obsadzie senatorów. aby jednak tę przewagę w Senacie otrzymać.
To już nie jest d e m o k r a c j a to jest d z i a d o w s t w o !!!!!!
Na pewno nie są to unijne standardy, tak może dziać się tylko w jakiejś bananowej republice, gdzie żadne prawa nie obowiązują.
Gdy do tego dodamy również namowę jednego z pisowskich posłów do rezygnacji na rzecz Piotrowicza, którego na jego miejsce mają na posła powołać, Pis daje sobie tym właśnie złe świadectwo.
Skoro nie dostał się on do Sejmu, znaczy się, że suweren go nie chce.
Należy wspomnieć też jeszcze odmowę prokuratury wszczęcia śledztwa w sprawie afery Trzech Wież Kaczyńskiego, oczywiście głośną sprawę Banasia, a także odmowę przez żonę premiera oświadczenia majątkowego, pewnie wiele jeszcze i innych drobniejszych lub nie afer, które dopiero ujrzą światło dzienne, należy powiedzieć głośno i wyraźnie:
NIE ZGADZAMY SIĘ NA TAKĄ DZIADOWSKĄ POLSKĘ, NIE CHCEMY BYĆ OKŁAMYWANYM I WYKORZYSTYWANYMI PRZEZ SAMOZWAŃCZĄ GRUPĘ RZEKOMEJ DOBREJ ZMIANY, KTÓRA NIE JEST DOBRA, A WRĘCZ WROGĄ POLSCE I POLAKOM!!!!!!
DOSYĆ !!!! CHCEMY NORMALNEJ, PEŁNEJ DEMOKRACJI POLSKI.
JESTEM JEJ OBYWATELKĄ I MAM PRAW TAKIEJ POLSKI SIĘ DOMAGAĆ!!!!!

No sami powiedzcie, jak można całkowicie od polityki się odseparować, skoro ona jest coraz bardziej brutalna, coraz bardziej wnerwiająca ????
Nie da się, musiałaby zatkać uszy, zamknąć oczy i powiedzieć, że żyję w błogim śnie, w jakiejś bajce, gdzie dobro oznacza dobro, a zła już nie ma, bo zostało ono pokonane, tak jak kiedyś został pokonany Zły Smok.
Ale tak niestety nie jest.
Wciąż żyję w naszej kochanej Polsce, która teraz przez politycznych Hunów została oblężona. Ciągle mam nadzieję, że do czasu, bo Pis stanowczo przekroczył już wszelkie granice bezczelności., a to musi być ukarane!!!

A pogoda nadal nam dopisuje, przynajmniej to jest ta przyjemniejsza strona naszej rzeczywistości .
Znów dzisiaj słonko świeci nam od rana, a temperatura jak na tę porę roku, osiąga zawrotną wartość 20 stopni C.
I tak trzymać.
Po zimie przychodzi wiosna, a po deszczu tęcza.
Nad Polską prawdziwa tęcza demokracji wkrótce zabłyśnie, ja wam to mówię!!!!! OBIECUJĘ!!!!!!

A ja zawsze mam dobre przeczucia:
KONIEC PISU NADCHODZI SZYBKIMI KROKAMI!!!!!