
Jakoś przeżyłam ten wczorajszy dzień.
Co prawda, gdy przyszłam do Urzędu i zobaczyłam to kłębowisko ludzi, czekających podobnie jak ja na opinię lekarską, trochę się przyłamałam.
Ale okazuje się, że całkiem niepotrzebnie, bo w tym samym czasie działały dwie Komisje Lekarskie, a wcześniej dwa punkty socjologiczne, do których przed badaniem należało się zgłosić, tak więc można powiedzieć, że kolejka malała w wielkim tempie.
Trudno było mi się najpierw połapać, gdzie mam się udać, zapukałam więc nieśmiało do jednych drzwi, grzecznie i cichutko pytając, czy mogę się czegoś dowiedzieć i o dziwo, bardzo miła pani wstała od biurka, zaprosiła mnie do środka, sprawdziła moje dane i grzecznie, ba nawet bardzo grzecznie mi wytłumaczyła, że będę proszona do pokoju nr 2, a potem do pokoju nr 3, gdzie jestem zapisana. Żadnych warków typu „czego” nie było, wszystko kulturalnym spokojnym tonem, co najmniej jakbym była miłym i wręcz wyczekiwanym petentem, więc byłam pod wielkim i pozytywnym wrażeniem.
Przecież doskonale wiem jak niemili potrafią być urzędnicy, a tu takie miłe zaskoczenie.
Rozmowa z panią socjolog była w sumie mało ciekawa, bo głównie polegała na zebraniu moich danych i ma małym wywiadzie pod tytułem „czego pani nie umie zrobić samodzielnie”?, więc nieco zbiła mnie tym z pantałyku, ale coś jej tam odpowiadałam.
Ważniejsze za to było spotkanie z przemiłą panią doktór, która jako, że nie należała do osób młodych, była bardzo pozytywnie nastawiona do wszystkich moich bolączek, moich problemów, widać, ze świetnie je rozumiała. W sumie trochę obie pospacerowałam po gabinecie, musiałam utrzymać przez chwilę równowagę, co szczególnie przy zamkniętych oczach niezbyt mi się udawało.
Pani doktór podziękowała mi za badanie i poinformowała, że do dwóch tygodni dostanę decyzję pocztą. I co prawda nie wyraziła od razu swojej opinii, ale myślę, że jednak należycie oceniła moje kalectwo. powinnam jednak tę grupę inwalidzką mieć przyznaną, tym bardziej, że już dwukrotnie takową, przy nieco mniejszych dolegliwościach, posiadałam, tylko na krótki okres, teraz rzeczywiście stan mojego zdrowia zdecydowanie jest gorszy, czego nie da się niestety ukryć.
Zresztą niejednokrotnie o tym w moim blogu pisałam. Może powinnam się wstydzić tego, ale trudno, jest jak jest, wiek ( no i pewnie wspaniałe krakowskie powietrze) swoje robi.
Ale przecież ludzie niepełnosprawni też mają prawo do w miarę normalnego życia i jeżeli w jakikolwiek sposób państwo może im w tym pomóc, na przykład w dofinansowaniu wczasów zdrowotnych, czy dofinansowaniu ortopedycznego zabezpieczenia, to dlaczego miałabym z tych ulg nie skorzystać. Nikogo przecież nie oszukuję a i też swoją długą pracą (zresztą pytali mnie też ile lat przepracowałam) w zupełności na to sobie zasłużyłam, prawda?
Dawniej stary człowiek na siłę był wsadzony do łóżka i tam sobie dogorywał swoich ostatnich dni, a często i lat, teraz czasy się zmieniły i każdy bez względu na swój wiek chce jakoś godnie żyć.
I tak pewne ograniczenia ruchowe (tu boli, tam boli) są już wystarczającą pokutą dla takiego starszego człowieka, o przepraszam, Darka powiedziała by nie do starszego, tylko do tego wcześniej urodzonego człowieka – Kochana moja Darka!
Jestem więc dobrej myśli, a co z tego wyszło dowiem się dopiero za 2 tygodnie.
A co teraz na tapecie?
Biedne tygrysy. Utknęły gdzieś na Polsko – Białoruskiej granicy , przewożone w skandalicznych warunkach, na szczęście ktoś w porę zorientował się, że dzieje im się krzywda i podjął próbę ratowania ich bytu. Co prawda jeden tygrys padł podczas transportu, ale resztę przewieźli do Poznańskiego ZOO, gdzie tygryski, czyli słodkie duże kociaki przejdą rekonwalescencję i dopiero wtedy zadecydują o ich dalszym losie.
No proszę, zwierzaki też mają prawo do godnego życia, a co dopiero my, ludzie?
Dzisiaj podawano w TVN stopień zanieczyszczenia powietrza, okazuje się, że najbardziej szkodliwy jest w okolicach Łodzi, tam widać ciągle jeszcze te kopciuchy zatruwające środowisko działają.
W Krakowie, dzięki nowej ustawie, ten stan jest umiarkowany, ale i tak nie jest o nawet zbliżony do doskonałości, bowiem trują nas okoliczne gminy, gdzie wciąż zakaz palenia węglem, drewnem, a przede wszystkim śmieciami nie jest wdrożony. Kraków leży w niecce, więc wszystkie te zanieczyszczenia prosto do naszego miasta trafiają i teraz właśnie trwają negocjacje z ościennymi gminami, aby również do programu STOP Śmierdziuchom się podłączyli.
Jest to duże przedsięwzięcie, ale jakże da naszego nadwątlonego zdrowia potrzebne.
W Krakowie nie wolno już palić drewnem w kominkach, w okolicach pewnie niedługo również i ten przepis będzie wdrożony, tylko co wtedy robić z tymi tak chętnie budowanymi ongiś w domach kominkami, mają stać jako relikwie minionej epoki, czy może przerabiać je na wkłady ekologiczne???
Każdy, kto w ostatnich latach budował sobie domek, koniecznie w salonie taki kominek umieszczał, bo to i pewnego rodzaju ozdoba domu, a po drugie jednak wygodnie wieczorem rozpalić w nim ogień i ogrzać trochę mieszkanie, bez konieczności włączania ogrzewania elektrycznego, czy gazowego, które jest niestety bardzo drogie.
Dlatego uważam, że zdecydowanie takie elektryczne, czy gazowe ogrzewanie powinno być na tyle tańsze, tak, by ludziom taka zamiana po prostu się opłacała.
Ale………… wiadomo, że spółki zainteresowane są w pomnażaniu swojego kapitału, nie patrząc na biedę niektórych ludzi.
No własnie, czym ci naprawdę nie przyjezdni, ale jeszcze rodowici, biedniejsi wieśniacy będą ogrzewać chałupy, skoro na takie „państwowe” ich nie będzie stać, a ani węgla, ani drewna, do których są przyzwyczajeni nie będzie można już używać?????
Przypomina mi się tu film „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”i scena, gdy baba wpada z entuzjazmem do chałupy i woła od proga „Wungiel przywieźli, wungiel”. Jakie to wielkie poruszenie w chałupie zrobiło, wszyscy za wiadra łapali, nawet śpiący na wyrku chłop zerwał się na równe nogi, by po ten „wungiel” pobiec.
A co teraz, gdy już ani „wunglem, ani drewnem, ani papierami ” palić się nie będzie wolno ?????
Całkowity ARMAGEDON, a spółki państwowe, więc i rząd, który pod te spółki jest podpięty mają się świetnie!!!!!!!
I co gorsze, wciąż ci biedni ludzie chcą ich przy sterach rządów oglądać…….wciąż im wierzą, licząc chyba na jakiś cud.
A TEN NIE NASTĄPI………..
A zima już pomalutku naciera. Już noce są zimne, z przymrozkami, na szczęście jeszcze słoneczko troszkę w dzień nas ogrzewa, ale przecież te dni są już takie krótkie……
Miłego czwartkowego, aczkolwiek już dosyć krótkiego dnia życzę.
Znów dzisiaj z pracy będę wracała ciemną porą…….