jak to w poniedziałek

 

Właściwe to dzisiaj powinnam protestować, bo wczoraj rzeczywiście wstałam godzinę wcześniej, ale to było bezbolesne, a dzisiaj, cóż, jak trzeba już coś nieodwołalnie zrobić, to już więcej boli.
Czy ta zmiana czasu ma czas? Podobno nie, nawet niektórzy dowiedli, że jest wprost fatalnie na nasze zdrowie wpływa, bo znów zaburza się naturalny zegar biologiczny, a też i nie przynosi żadnych tak wielkich różnic w oszczędnościach energetycznych, jak to pierwotnie twierdzono.
Ale tak się komuś uwidziało i koniec, nie ma zmiłuj się.

No właśnie energetyka, miałam to nieszczęście przepisać się do z Tauronu do Novum, trzy osoby z tej drugiej firmy wprost mnie „zakrzyczały”, przekonywały jak bardzo będę oszczędzała w nowej firmie i…

Boże Broń kogokolwiek, aby się dał skusić tak jak ja, pogonić ich w cholerę. Teraz płacę Novum za prąd ( Isza rata przyszła 250, druga już o sto złotych więcej) do tego jeszcze płacę Taurinowi za przesył, też sporo, tak więc wygląda na to, że będę teraz płaciła rachunki omalże raz tyle więcej, niż dotychczas.
Muszę to wszystko jeszcze dokładnie wyjaśnić, wtedy dokładnie tu opiszę jak to wygląda w rzeczywistości, ale raz jeszcze przestrzegam przed takimi nierozważnymi zmianami, pluję sobie w brodę i dwa lata musze sie teraz męczyć, ale na pewno po tych dwóch latach z przyjemnością Novum opuszczę.

Życzę przyjemnego tygodnia i przyjemnego poniedziałku, ten zapowiadał się skoro świt ciepły i słoneczny, ale coś się  nieco zachmurzyło.
Byle do weekendu!

wreszcie weekend

 

Wczoraj moje nogi i ręce wyraźnie mówiły mi o dzisiejszej zmianie pogody. Tylko, że one tak mnie ” rwały”, jakby dzisiaj co najmniej śnieg miał spaść, na szczęście tak się nie stało, ale jeszcze wszystko przed nami.  Ale tej zapowiadanej przecudnej pogody raczej nie będzie, przynajmniej w Krakowie.
Fakt jest jeden, rzeczywiście niezły barometr w sobie noszę !

Coraz bardziej „wgłębiam się” w Facebook i odkrywam na nim bardzo fajne strony, które tworzą pewne społeczności zainteresowane jakimś tematem.
Wczoraj znalazłam stronę Kochamy stare polskie przeboje, milo sobie było posłuchać wieczorem i powspominać stare dzieje.
Oj, ostatnio coś za bardzo romantyczna się robię.

Dzisiaj też nie mam żadnego pasjonującego tematu, wyraźnie  „siada” moja blogowa koncepcja, cóż, za 3 miesiące będę obchodziła już okrągłą 10 letnią rocznicę pisania mego blogu. Oj działo się przez te lata, działo…….

To na koniec tygodnia pracy coś na wesoło:

W eleganckim domu towarowym pewien wytworny, starszy pan podchodzi do eleganckiej, młodej ekspedientki i mówi:
– dzień dobry, chciałbym kupić mojej przyjaciółce skórzane rękawiczki, ale nie pamiętam, jakiego rozmiaru ona je nosi.
– nie ma z tym żadnego problemu – odpowiada ekspedientka, podając mu swoją dłoń, proszę porównać z moją dłonią
Pan potrzymał przez dłuższy moment rękę pani, po czym powiedział:
– chciałbym jeszcze kupić jej staniczek i piękne majteczki,

w więzieniu :

– Kowalski, masz iść do sali widzeń, żona do ciebie przyszła
– która żona? pyta Kowalski
– no przecież wyraźnie mówię, że twoja żona
– ale która?, ja przecież siedzę za bigamię.

Fajnego piątku

a czwartek???

No cóż, dziwnym jest trochę dniem, nie jest już ulubioną moją i Uli środą, a jest tuż tuż przed ostatnim pracującym dniem tygodnia – piątkiem..
Wczorajszy dzień był całkiem ” normalnym” dniem, nic specjalnego, godnego uwagi w moim blogu  w nim się nie działo.
No może tylko był ciut cieplejszy niż poprzedni, co dobrze na weekend wróży, bo najprawdopodobniej będę go spędzała w Modlnicy.
Piszę najprawdopodobniej, bo zaproszeni  już mam , ale czasami los ( nie daj Panie Boże) płata figle i jakaś przypadłość może się mi przyplątać, albo co?
Tak więc byle do soboty!!!!. Mam nadzieję, że w słonku  na tarasie, na weneckiej kanapie wygrzeję się do woli!!! No i oczywiście popijać będę pyszną kawusię.
Trzeba na następny tydzień akumulatory naładować.

Wczoraj z przyjemnością oglądnęłam sobie jeszcze przedwojenny film  z Elżbietą Barszczewską w głównej roli ” Granica”
Film taki  „życiowy”, człowiek ciągle dąży do zapewnienia sobie i swoim najbliższym jak najlepszej egzystencji, najczęściej zalepiony w swojej nieomylności i to nie jest wcale źle, ale jednak są granice, których przekroczyć nie można, wtedy cała taka życiowa inwestycja w ciągu krótkiego czasu może obrócić się przeciwko tej osobie. Takie było mniej więcej przesłanie powieści Zofii Nałkowskiej o tym samym tytule, na której to powieści film ten został nakręcony.
A swoją drogą o ile przyjemnej się ogląda film, czy nawet czyta książkę, gdy nie wisi nad nimi widmo lektury szkolnej ha ha.

To by było chyba tyle na dzisiejszy, czwartkowy wpis.
 Na razie, póki co  idę do pracy

jaki to dzisiaj mamy dzień tygodnia?????

Jasne, Ulu, to znów „nasza” środa

Specjalnie dla Ciebie Ulu dzisiaj u mnie są te „zapłakane” tulipany, wszak one właśnie o wiośnie świadczą, a te krople to taki otrzeźwiające łzy  wiosny, które tworzą, że cała przyroda gwałtowniej do nowego  życia się zabiera.
Całuski na tą środę Ulu dla Ciebie i dla wszystkich, chociaż nie jest ona jeszcze taka gorąca i pełna, jakbyśmy to chcieli i sobie wyobrażali, ale pomału się to na korzyść zmienia,

A dla tych, którzy nie oglądają strony mojego Face Booka trochę ponury żart:

A czy dowcipny? no nie wiem, ale przy wiośnie ciągle komuś przychodzi do głowy, że wiosna to akurat najlepsza pora na odchudzanie, tak jakby nie istniały inne pory roku. To co? to oznacza, że w zimie można się futrować, a na wiosnę………?
HA HA i kto to pisze?????

Wczoraj miałam trochę smutny poranek, wspominałam moją koleżankę Marię z którą ongiś pracowałam w Przychodni na Azorach, a wczoraj akurat były jej imieniny.
Przypuszczałam, że Marysia już nie żyje, ale nie byłam pewna, rozmawiałam wczoraj telefonicznie z jej córką, która tą smutną wiadomość potwierdziła, wspólnie troszkę ją wspominałyśmy, opowiadała o jej chorobie, o jej ostatnich chwilach życia, bardzo smutne.
I nagle moje wspomnienia powróciły na Azory, do przychodni, w której pracowałam, dobre to były stare czasy, przede wszystkim byłyśmy jeszcze młode ( no po prawdzie ja byłam troszkę  młodsza i od Marysi i od Krysi, która też już kilka lat temu odeszła), ale byłyśmy ze sobą bardzo związane,
Od razu przypomniał mi się moment, gdy pacjent przy odbiorze wyniku  poproszony o numer badania, który miał ode mnie dostać stwierdził, że takiego numeru nie dostał, Marysia spytała mi się, czemu tego numerku panu nie dałam i tu….wystąpiłam w swojej zdenerwowanej roli mówiąc do tego pana  głośno na cały korytarz: jak to , to ja wszystkim daję, a panu nie dałam??? Zapadła ta krępująca, niezgrabna  cisza i wtedy dopiero sobie uświadomiłam, co ja tak na prawdę powiedziałam. Przeprosiłam pacjenta, weszłam do gabinetu, pociągnęłam Marysię za sobą i tam dopiero wybuchłyśmy gromkim śmiechem. Nie wiem, czy pacjent zorientował się, czy nie tym moim  dwuznacznym  lapsusem, ale już więcej nie wdrażałyśmy tego tematu i Marysia bez dalszych  kłopotów i nalegań  wydała pacjentowi wynik.
Tak czasami człowiek coś nieopatrznie „chlapnie”, zanim do końca pomyśli……….
Tak, wspomnienia, wspomnienia. A kto powiedział, że zmarłych należy wspominać ze smutkiem?? Właśnie lepiej pamiętać te wszystkie miłe i wesołe chwile, które razem przeżywałyśmy, uśmiechać się do tych miłych, przeszłych już chwil i niejako przeżywać je na nowo, taka osoba znów ożywa w naszych głowach, sercach i znów jest wesoło i pięknie, znów jesteśmy młode i beztroskie…………
Koniecznie tego trzeba się nauczyć, by lżej przechodzić potem przez naszą codzienność, która i wesołymi i smutnymi chwilami jest  przecież przesiewana.

Aha, a za ten słoik z roślinką w trójkę, czyli Mia, Diana i ja  dostałyśmy szóstkę. Dobra, Ksawer też, bo trochę też się do tej roślinki poprzykładał, przystroił  słoik zieloną kokardką  i piórkiem :-), aaa, jeszcze Pola dołożyła kolorową ozdobną kulkę…..
Może i mój wkład był niewielki, ale gdyby nie moje muszelki, które służyły za ozdobę…….
Kolega Mi podobno włożył tylko roślinkę do ziemi w słoiku i dostał tylko trójkę, za brak pomysłu na urozmaicenie okazu.
Nie ma jednak jak praca zbiorowa, trochę pomysłów, trochę pracy i sukces gotowy na szóstkę!
Że co?, że to nie była samodzielna praca?, wiadomo przecież było, że takiemu 8 letniemu dziecku trzeba troszeczkę pomóc, prawda?, zresztą ona też układała te muszelki, wyszukała słoik, postarała się o roślinkę i o ziemię, znalazła kolorowe piórko ……. no i na końcu   ” zatrudniła ” nas przy pomaganiu.
Będzie z niej kiedyś bardzo dobra menadżerka 🙂

A może jednak dzisiaj będzie wiosennie? Byleby tylko ten wiatr lodowaty ( jak wczoraj) nie dokuczał, byłam pewna, że rano obudzę się ze śniegiem za oknem.
Na szczęście tak się nie stało.
To wypada mi tylko jeszcze raz promiennej środy życzyć.

 

 

wtorek

Jakoś słabo nam się ta wiosna ” przebija”, ale nie narzekajmy, nie wszędzie było tak, jak na Dolnym Śląsku, gdzie wczoraj bardzo obficie śnieg padał i wszędzie było całkiem biało. A mnie cieszą te zielone, nieśmiałe  jeszcze małe listki na drzewach i te żółte kwiaty zwiastuny wiosny – forsycja.
A ja już widziałam nawet rozkwitające krzewy magnolii.
Deszcz spadł, teraz pora na słonko i ciepełko i wszystko rozhula się nam wesoło.

Nic specjalnego wczoraj się nie działo w moim życiu, więc też i nic specjalnego nie napiszę, chociaż wczoraj z Mią  i Dianą  tworzyłyśmy ozdobny słoik z nowo rozrastającą się roślinką, potrzebne to będzie dzisiaj Mii do szkoły : do słoika na dno dałyśmy muszelki, potem troszkę ziemi, w która roślinkę umieściłyśmy no a sam wierzch  ziemi jeszcze kilkoma muszelkami ozdobiłyśmy, całość obwiązana była śliczną zieloną kokardką, we którą wpięłyśmy małe piórko – szóstka będzie, jak nic.

Zastanawiam się, czy rzeczywiście znaleziono miejsce, gdzie zatonął ten wrak samolotu, czy po prostu był to pretekst do tego, by przerwać już te dalsze poszukiwania i stwierdzić:  wszak tu zatonął , ale nie można będzie odnaleźć.
W każdym razem wczoraj w malezyjskim  porcie lotniczym było bardzo gorąco, rodziny najbliższych wszczęły bunt przeciwko tej decyzji. Trudno im się dziwić, ale skoro pogoda nie jest odpowiednia do takich poszukiwań?

No to idę do pracy, a wam wszystkim spokojnego wtorku życzę.

ale piękna niedziela, prawda?

 

Aż wierzyć się nie chce, że już pojutrze….a tam, co się mamy tym na zapas martwić?
Tak samo nie należy się martwić, czy 1 września pójdą dzieciaczki do szkoły, czy nie, jak wieszczy premier.
On coś ostatnio groźny się stał, czy stanowczości uczy się od Putina?
Chociaż w sprawie niepełnosprawnych dzieci stara się coś zrobić i tak zresztą mu się to nie udaje, a opozycja aż tupie z radości nóżkami ( kaczymi i nie tylko)
Pewnie, bo tu premiera ” mają” , ale zapominają, że kij dwa końce ma i gdy  wygrają ( nie daj Panie Boże) wybory, to oni będą musieli ten problem rozwiązać, a Tusk wtedy powie: o jacy nie dobrzy, nie chcą pomóc niepełnosprawnym.
Temat nie jest zero-jedynkowy, nie łatwo jednym  dać, drugim nie, a trzecim jeszcze odebrać. Opozycja nie rządzi, więc łatwo jej bez odpowiedzialności dobra rozdawać, bo nie muszą się martwić, skąd je wezmą, chociaż….
Mam taki projekt, niech każdy poseł, ten z prawa, środka i z lewa odda połowę swojej pensji na rozwinięcie dobrego programu dla dzieci niepełnosprawnych ( i ich rodzin), ciekawe ilu posłów na takie rozwiązanie by poszło? Czy Ci z SP, ( którzy te matki do Sejmu zaprosili) wtedy tez tak mocno za niepełnosprawnymi dziećmi by optowali? Czego dla punktów wyborczych się nie robi………..jak się ich ma tak mało jak SP każdy krok jest dobry, a nie mam żadnych złudzeń, że temu zgromadzeniu akurat nie dobro dzieci najbardziej na sercu leży, zwłaszcza, że ciągle są na pograniczu ( albo i niżej) progu wyborczego, musieli więc czymś ” zajaśnieć”
Fakt jest taki, że problem dzieci niepełnosprawnych i dorosłych niepełnosprawnych i tych emerytów, których emerytury oscylują w granicach 650 zł jest bardzo trudny.
I to nie jest dobre rozwiązanie sypnąć ” na odczepnego” kilku złotych, trzeba w ten problem dogłębnie się wdrożyć i podjąć stosowne kroki i nie tylko finansowe, ale także i socjalne, np. stosowna bezpłatna opieka, bezpłatne leki ( ale nie takie, które jak ongiś bywało będą odsprzedawane, bo za darmo) itp
Fakt, państwo nie może być socjalne dla wszystkich, ale są priorytety, nad którymi trzeba się pochylić, takimi są problemy dzieci niepełnosprawnych, szczególnie tych najsłabszych, z którymi rodziny finansowo sobie nie potrafią poradzić.
I źle, że akurat teraz ten problem ” przytrafił się” Tuskowi, bo na pewno znów słupki PO spadną i dobrze zarazem, że ten problem został podniesiony, albo wiem jest to naprawdę bardzo ważny problem,  tylko mam wątpliwości, ba, nawet napiszę olbrzymie wątpliwości, czy gdy pył wyborczy już opadnie , formacja, która wygra nadal tym problemem się będzie zajmować, czy po prostu zapomni???? Czy to będzie jak zwykle tylko tak zwana kiełbasa wyborcza? – wtedy będzie smutno, że akurat do tych celów zostały wykorzystane niepełnosprawne dzieci, bo one na to na pewno nie zasługują.
Ale niestety tak wygląda polska polityka, wielkie hallo w okresie kampanii wyborczej, a potem już po wyborach emocje opadają, a obietnice stają się tylko czczym wspomnieniem. Bo niestety polityką rządzi bylejakość i chęć szybkiego dorabiania się, kosztem innych zresztą, byle jak najszybciej i jak najwięcej napchać własne kieszenie. Teraz przyszli posłowie i europosłowie wielkie hasła głoszą, potem umilkną, nie będą mieli czasu na rozwiązywanie tematów, będą zajmowali się, przeliczaniem własnych pieniążków i gryzieniem przed odbiornikami swoich przeciwników. Czy nie mam racji?

A tam, nie przejmujcie się tym, co piszę, cieszcie się tą piękną naszą  pogodą, słonkiem i ciepełkiem
Miłego odpoczynku, musimy dzisiaj naładować akumulatory, by znów nam siły na następny tydzień starczyło 

moja przygoda z internetem, czyli jednak jestem genialna

 

Jakieś czary mary działy się wczoraj z moim telefonem i moim internetem, co jest oczywiście ścisłe ze sobą powiązane.
Ściągnęłam sobie film ( o tym napisze później) i nagle okazało się, że nie mam internetu, Kilka razy resetowałam to ” pudło”, czyli ruter, ale poprawy żadnej nie było. Sprawdziłam więc telefon, owszem, głuchy był jak ten pień.  Całe szczęście mam jeszcze komórkę, więc zgłosiłam uszkodzenie telefonicznie ( oczywiście naszukałam się odpowiednich numerów na pogubionych gdzieś karteczkach, bo do tych na necie oczywiście nie mogłam dotrzeć), okazało się, że rzeczywiście jakaś awaria jest na mojej linii telefonicznej, nic, tylko muszę ubrać się w cierpliwość i czekać. Hm, dobrze powiedzieć, czekać, jak bez internetu tak jakoś głupio, jednak uzależnienie od netu jest ( chociaż z nim walczę), na szczęście akurat wczoraj Tomek podłączył sobie  całkiem nową linię internetową z silnym radiowym głosem, więc spróbowałam się do nich ( oczywiście za zgodą, nie na dziko) podłączyć. No i  co? – linię znalazłam, hasło ( dobre) wpisałam, ale ciągle wyskakiwał mi jakiś błąd połączenia, czyli guzik, nadal internetu nie miałam, chociaż w domu mamy już dwie nie zależne od siebie sieci. Pomyślałam sobie chwilkę i spróbowałam tą ich linię odnaleźć na laptopie, znów wpisałam hasło i… bez problemu sieć zadziałała. Zastanowiłam się więc, czemu na laptopie mam wejście, a na stacjonarnym nie i……. jeszcze raz weszłam na tą linię, tym razem ” głębiej” nieco i odnalazłam błąd połączenia na stacjonarnym, naprawiłam go i…..owszem miałam internet. HURRA JAKA JESTEM GENIALNA pomyślałam sobie, ale jeszcze coś mi nie dawało spokoju. podeszłam do kontaktu linii telefonicznej, wyjęłam na moment wtyczkę, włączyłam z powrotem i……. telefon ” zaskoczył”, miałam w ten sposób i telefon i „swój” internet z powrotem. No czyż nie jestem genialna???/ no właśnie, jestem!
Rano ( prawie skoro świt) obudził mnie telefon z biura napraw i pan dopytywał się, czy już jest wszystko w porządku, gdy odpowiedziałam mu, że tak, wystarczyło tylko rozłączyć i włączyć telefon z powrotem, pan odpowiedział, że zresetowałam telefon, czyli mądrze postąpiłam i w związku z tym  nadaję się nawet do pracy w… telekomunikacji . Ha ha, przynajmniej ktoś moją genialność potwierdził, prawda?

A teraz a propos ściągniętego wczoraj filmu : wreszcie doczekałam się na Torrentach polskiego dramatu ” Chce się żyć” Nie powiem, film jest z gatunku tych „ciężkich”, ale warto czasami pochylić się nad losem ludzi niepełnosprawnych, szczególe, gdy tak wspaniale i przejmująco wczuwa się w rolę niepełnosprawnego
Dawid Ogrodnik, zresztą jego „poprzednik” z lat dziecinnych w wykonaniu Tymoteusza Marciniaka też jest wspaniały, ale cały sens walki o godność życia i o szczęście człowieka zawarta jest właśnie w tej drugiej części filmu – gorąco polecam.

Popatrzcie przez okno, jak już jest ślicznie i pomyśleć, że znów nam „ktoś” chce na kilka dni tę pogodę zniszczyć i to ciepełko zabrać.
Nie damy sobie tego odebrać, prawda?

Miłej soboty życzę

Wiosna ach to Ty !!!

Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi
Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni
Zdjąłem z niej zmoknięte palto, posadziłem vis a vis
Zapachniało, zajaśniało wiosna, ach to ty
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty

Nareszcie przyszła, dzisiaj rano, cichutko, ale od razu słonkiem nam rozbłysnęła i wyższą temperaturą

NARESZCIE !!!!!
Kto jest cierpliwy, zawsze się doczeka, chociaż pewno jest wiele osób żałujących, że na nartach już sobie nie poszusuje.
Ależ czemu nie, tylko mieć troszkę odłożonych pieniążków i w Alpy jechać można, gdzie śnieg jeszcze leży i wprost do białego szaleństwa zaprasza.

 

Z ostatniej chwili: najprawdopodobniej znaleziono szczątki zaginionego malezyjskiego samolotu na Oceanie Indyjskim, niedaleko Australii, czyli w miejscu zupełnie odległym, w zupełnie innym kierunku niż miał przewidywany lot.
Czyli jednak porwanie. A tyle już więcej lub mniej prawdopodobnych teorii w tych ciągu tych 12 dni snuto, rzeczywistość okazuje się jednak bardziej prozaiczna i niestety bardzo tragiczna.
Niestety takie jest życie, zawsze przeplata te dobre i te złe wiadomości, ale mimo, że te złe też niestety często się zdarzają, nie jesteśmy na nie całkowicie odporni i smutek zalega w naszych sercach. A co dopiero muszą czuć rodziny tych, których najbliżsi  w tym nieszczęsnym samolocie się znajdowali??
Bardzo im współczuję, dzisiaj podokazywali zdjęcia z portu lotniczego, gdzie przebywają rodziny zaginionych i słychać było niesamowity ryk rozpaczy i bólu matki, której syn leciał tym samolotem, zgroza, ciarki przeszły mi przez plecy.
Bardzo smutna to niestety wiadomość.

Ale życie pędzi na przód, nie można się cofać, co najwyżej na chwilę w zadumie zawiesić.
Zaraz idę do pracy w ten pierwszy dzień wiosny. W tym roku bardzo się do nas spieszyła, zwykle przychodziła 21 marca, w tym roku przyszła dzień wcześniej i bardzo dobrze jej tak 🙂
No to wszystkim życzę i słonka i uśmiechów i radości samych w tym szczególnym dniu .
Radzę posłuchać sobie Deana Martina, który zdecydowanie  łagodzi obyczaje.
Zwłaszcza polecam piosenkę „Everybody loves  somebody sometime „, bo piosenka o miłości jest w sam raz adekwatna dla wiosny.

Hi hi fajne byłoby polskie dosłowne tłumaczenie : każde ciało kocha jakieś inne ciało czasami.
To serce kocha, serce!!!!!!

Dlaczego środa płacze deszczem?

No właśnie, dlaczego?, przecież to taki piękny dzionek Uli i mój.
A tu się okazuje, że w Krakowie pada deszcz, w Poznaniu pada deszcz, niesprawiedliwość wielka.
Dlatego posyłam Ci dzisiaj Ulu dużo pięknych żółtych żonkili, aby przynajmniej dzisiaj tutaj było Ci weselej.
Oczywiście obowiązkowo dołączam  całe mnóstwo całusków.
Takie żółciutkie żonkile jak małe kurczaczki przypominają także, że już niedługo, za miesiąc, będą znów Święta.
Tylko miesiąc, a dokładnie trzydzieści  jeden, czy dwa dni, o to jest na przeciwko wieczności?
Lubię Święta Wielkanocne, bo one kojarzą się z wiosną, z radością, z uśmiechem.
Szkoda tylko, że dwa dni trwają, nie dłużej – to już nie chodzi o te pyszności zjadane w nieposkromionych ilościach, ale o tą rodzinność, to jest najważniejsze, szczególnie, gdy świat wydaje się pogrążony w niewesołym, wojennym nastroju. Przerażające są te wszystkie wieści ze wschodu, lepiej nie słuchać, nie czytać,ale rękę na pulsie trzeba trzymać, bo kto wie, co car Putin jeszcze wymyśli?, zdaje się, że on nikogo i niczego się nie boi.
Na razie wojny nie ma, więc do pracy sobie chodzę, czasami coś tam robię, czasami nie, a aparat niestety dalej nieczynny.
Ale na pewno w piątek już cieszyć się będę, bo piątek to weekendu początek, a nie ma to jak weekend po solidnie przepracowanym tygodniu, co?
Ale póki co jest dopiero środa, więc spokojnie, jeszcze trzeba troszkę popracować.
Aha, gdyby ktoś nie wiedział, to Pis , SP i Gowin oskarżają  o zabór Krymu i kłopoty na Ukrainie kogo? Oczywista oczywistość, że Tuska.
Chciało mu się być uległym wobec Putina, to teraz ma za swoje.
Czemu mnie to nie dziwi?

Miłej środy, zaczaruję ten niedobry deszcz, może sobie gdzieś odejdzie !!