
Jasne, Ulu, to znów „nasza” środa
Specjalnie dla Ciebie Ulu dzisiaj u mnie są te „zapłakane” tulipany, wszak one właśnie o wiośnie świadczą, a te krople to taki otrzeźwiające łzy wiosny, które tworzą, że cała przyroda gwałtowniej do nowego życia się zabiera.
Całuski na tą środę Ulu dla Ciebie i dla wszystkich, chociaż nie jest ona jeszcze taka gorąca i pełna, jakbyśmy to chcieli i sobie wyobrażali, ale pomału się to na korzyść zmienia,
A dla tych, którzy nie oglądają strony mojego Face Booka trochę ponury żart:

A czy dowcipny? no nie wiem, ale przy wiośnie ciągle komuś przychodzi do głowy, że wiosna to akurat najlepsza pora na odchudzanie, tak jakby nie istniały inne pory roku. To co? to oznacza, że w zimie można się futrować, a na wiosnę………?
HA HA i kto to pisze?????
Wczoraj miałam trochę smutny poranek, wspominałam moją koleżankę Marię z którą ongiś pracowałam w Przychodni na Azorach, a wczoraj akurat były jej imieniny.
Przypuszczałam, że Marysia już nie żyje, ale nie byłam pewna, rozmawiałam wczoraj telefonicznie z jej córką, która tą smutną wiadomość potwierdziła, wspólnie troszkę ją wspominałyśmy, opowiadała o jej chorobie, o jej ostatnich chwilach życia, bardzo smutne.
I nagle moje wspomnienia powróciły na Azory, do przychodni, w której pracowałam, dobre to były stare czasy, przede wszystkim byłyśmy jeszcze młode ( no po prawdzie ja byłam troszkę młodsza i od Marysi i od Krysi, która też już kilka lat temu odeszła), ale byłyśmy ze sobą bardzo związane,
Od razu przypomniał mi się moment, gdy pacjent przy odbiorze wyniku poproszony o numer badania, który miał ode mnie dostać stwierdził, że takiego numeru nie dostał, Marysia spytała mi się, czemu tego numerku panu nie dałam i tu….wystąpiłam w swojej zdenerwowanej roli mówiąc do tego pana głośno na cały korytarz: jak to , to ja wszystkim daję, a panu nie dałam??? Zapadła ta krępująca, niezgrabna cisza i wtedy dopiero sobie uświadomiłam, co ja tak na prawdę powiedziałam. Przeprosiłam pacjenta, weszłam do gabinetu, pociągnęłam Marysię za sobą i tam dopiero wybuchłyśmy gromkim śmiechem. Nie wiem, czy pacjent zorientował się, czy nie tym moim dwuznacznym lapsusem, ale już więcej nie wdrażałyśmy tego tematu i Marysia bez dalszych kłopotów i nalegań wydała pacjentowi wynik.
Tak czasami człowiek coś nieopatrznie „chlapnie”, zanim do końca pomyśli……….
Tak, wspomnienia, wspomnienia. A kto powiedział, że zmarłych należy wspominać ze smutkiem?? Właśnie lepiej pamiętać te wszystkie miłe i wesołe chwile, które razem przeżywałyśmy, uśmiechać się do tych miłych, przeszłych już chwil i niejako przeżywać je na nowo, taka osoba znów ożywa w naszych głowach, sercach i znów jest wesoło i pięknie, znów jesteśmy młode i beztroskie…………
Koniecznie tego trzeba się nauczyć, by lżej przechodzić potem przez naszą codzienność, która i wesołymi i smutnymi chwilami jest przecież przesiewana.
Aha, a za ten słoik z roślinką w trójkę, czyli Mia, Diana i ja dostałyśmy szóstkę. Dobra, Ksawer też, bo trochę też się do tej roślinki poprzykładał, przystroił słoik zieloną kokardką i piórkiem :-), aaa, jeszcze Pola dołożyła kolorową ozdobną kulkę…..
Może i mój wkład był niewielki, ale gdyby nie moje muszelki, które służyły za ozdobę…….
Kolega Mi podobno włożył tylko roślinkę do ziemi w słoiku i dostał tylko trójkę, za brak pomysłu na urozmaicenie okazu.
Nie ma jednak jak praca zbiorowa, trochę pomysłów, trochę pracy i sukces gotowy na szóstkę!
Że co?, że to nie była samodzielna praca?, wiadomo przecież było, że takiemu 8 letniemu dziecku trzeba troszeczkę pomóc, prawda?, zresztą ona też układała te muszelki, wyszukała słoik, postarała się o roślinkę i o ziemię, znalazła kolorowe piórko ……. no i na końcu ” zatrudniła ” nas przy pomaganiu.
Będzie z niej kiedyś bardzo dobra menadżerka 🙂
A może jednak dzisiaj będzie wiosennie? Byleby tylko ten wiatr lodowaty ( jak wczoraj) nie dokuczał, byłam pewna, że rano obudzę się ze śniegiem za oknem.
Na szczęście tak się nie stało.
To wypada mi tylko jeszcze raz promiennej środy życzyć.