Do czego służy internet?

Między innymi do szukania wspólnych rodzinnych korzeni.

Dzisiaj na jednym ze światów w Plemionach zauważyłam nik, który mnie zaintrygował.Podobny był do mojego nazwiska. Napisałam na priv do właściciela tego niku i okazało sie, że chociaż on mieszka w Tarnowie, ja w Krakowie, obydwoje nosimy to samo nazwisko, fajnie, prawda?

Nadmieniam, że moje nazwisko nie należy do tych bardzo popularnych typu Kowalski, czy  Nowak, więc takie "spotkanie" jest całkiem intrygujące.

Kamil jest bardzo młodym człowiekiem, co nie przeszkadza wcale, że jesteśmy plemiennymi kolegami i być może jakąś bardzo daleką rodziną????

Trzeba będzie to w niedalekiej przyszłości jakoś rozwiązać……

Reklama

Ta niedziela…..

               7  D  D  M  W  D  B  –  Z

 

Ta niedziela jeszcze jest w miarę normalna, w następną bagaże już u progu stać będą…

Wstałam dzisiaj po czwartej rano, przerażona, czy mi ktoś na 10-tym świecie jednej wioski nie zachamęcił, na szczęście mój dobytek zastałam nienaruszony, chociaż wczoraj ktoś usiłował wtargnąć do jednej mojej wioski.

Straszne to jest, że zaczynam tracić poczucie bezpieczeństwa i…..zdrowego rozsądku.No to co, że stracę jedną wioskę?, najwyżej może wreszcie przestanę być zdominowana przez głupią grę.I żadna to pociecha, że inni też nerwowo przesiadują na Plemionach.Wierzcie mi, ta gra okropnie wciąga i niestety…uzależnia.

Całe szczęście, że już niedługo będę miała dwutygodniową odskocznię od tego wariactwa, a odemnie zależy tylko, czy do tego powrócę, czy nie.

Narazie sobie gram ( zagrożenie ataku narazie nademną dalej wisi, ale są takie nikłe szansy, że konflikt zostanie zalagodzony) i czekam, co mi ciekawego dzisiejszy dzień przyniesie.

Napewno oglądać będę swój ukochany serial "Na dobre i na złe", a co jeszcze…to się okaże.

Milusiej niedzieli moi Kochani Czytelnicy, milusiej.

A Halusi szerokiej drogi do Buska-Zdrój życzę, niebawem tam się spotkamy.

przedtydzień

 

                                           8  D  D  M  W   D  B  –  Z

 

Takiej Halusi to dobrze, już się dzisiaj pakuje, jutro wyjeżdża…..

A ja jeszcze calutki tydzień czekać muszę……

A właściwie to mogłabym już się spakować i mieć z głowy, ale potem musiałabym potykać się o bagaże – bezsensu.

No to dzisiaj zrobię  chociaż przegląd moich ciuchów. bo już czas na coś się zdecydować.

A w przyszłym tygodniu czeka mnie jeszcze wizyta fryzjer – pedicure, muszę porobić odpowiednie badania ( rtg klatki piersiowej, Ob, mofrologia, mocz).

Jeszcze coś tam z bielizny muszę dokupić i to chyba byłoby na tyle.

Zbyt dużo tych wydatków nie mogę teraz robić, bo mi potem, na wakacjach kieszenie zbyt puste pozostaną.

Może przynudzam nieco, ale ja już tym urlopem, zasłużonym zresztą żyję i się cieszę na zapas.

Co prawda trzeba przyznać, że teraz, gdy już nie pracuję przez cały dzień na okrągło,czuję się o wiele  mniej zmęczona.

Ale przynajmniej na kilka dni zmienię klimat i …głupie przyzwyczajenia, troszkę chociaż nabiorę dystansu do tej gry Plemiona, które zdecydowanie zbyt za dużo zdominowały mój prywatny czas.

Już pozałatwiałam sobie na wszystkich trzech światach zastępstwa na ten czas,

a po powrocie będę na nowo podejmować nowe, słuszne decyzje.

A dzisiaj wszystkim życzę miłego i spokojnego weekendu.Chyba będzie słoneczny, co nie????

Dziesięć

 

     10 D  D  M  W  D  B  –  Z

 

tylko dziesięć…..

A tymczasem jesień pokazuje nam,że może być śliczna i ciepła.

Dzisiaj Halusia powiedziała mi, ( he, raczej napisała na gg), że zamówiła pogodę na najbliższy czas. Ona wyjeżdża do Buska już w tą niedzielę, ja tydzień później, czyli tydzień prawie będziemy razem.Szkoda, że nie udało nam się zgrać tych terminów, ja jak zwykle "przyspałam" nieco.A jeden tydzień w miesiącu październiku może przynieść różne niespodzianki ( pogodowe).

Czy mam pakować ze sobą te botki?? – zapowiadają opady śniegu już w tym czasie, tak wcześnie?? Dopiero św Marcin ma na białym koniu zazwyczaj wjeżdżać?

Ale teraz z pogodą to już jest całkiem wielka niewiadoma, tyle tych zawirowań niżowo-wyżowych wokoło…..

Ha, w ten sam sposób powinnam może pomyśleć o futerku??

Gdyby tak dało się całą szafę zapakować…

Ale nie dajmy się zwariować, ja tam będe tylko 12 dni, może nie zamarznę przez ten czas na kość?

Najwyżej mniej spacerków będę zażywała…

Oj, wybiegam już myślami na przód, ale to chyba jest zrozumiałe, każdy tak sobie marzy o tych wakacjach, a potem prysk i te dni urlopowe tak szybko przebiegają…….

Póki co, dzisiaj czwartek, więc normalny dzień pracy i o nim narazie teraz pomyślę.

A na weekend pozostawiam sobie przegląd mojej szafy, coś już w kwestii ubraniowo- wyjazdowej  postanowić wypada…..

Pochwała APAP-u

 


No i całkiem dobrze sobie dzisiaj w pracy dałam radę.Katar wydatnie się zmniejszył, już ma tendencje lekko zanikową , a wszystko to tylko zawdzięczam całkiem popularnemu APAP-owi.


Proszę, takie  pozornie „byle jakie” lekarstwo,a ma zbawienne działanie.


Więc wszystkim przeziębionym  niniejszym wieszczę: pamiętajcie, tylko APAP, a nie zadne tam jakieś antybiotyki na przeziębienie łykajcie.


A swoją drogą, jaką to ja mam madrą Panią Doktór pierwszego kontaktu ( czyli poprostu moją siostrę), odrazu wiedziała, co mi pomoże


Dzięki Jej za to.


 

Obowiązkowa

 

         11 D  D  M  W  D  B  –  Z

 

Bo ja poprostu jestem obowiązkowa…..

Koniec łóżkowego lenistwa, pacjenci czekają….

I chociaż za oknem pogoda nieszczególna ( ciii, narazie nie pada,ale chłodno i ponuro), mimo, że katar nadal nosem kręci, a kaszel w oskrzelach buzuje,dzisiaj idę sobie do przychodni popracować.

Jest zarejestrowana cała masa pacjentów, ktoś w końcu to robić musi….

No i proszę, czy nie jestem niezastąpiona?????

A tak na serio, jest całkiem nieźle, chociaż jeszcze ze trzy dni wyleżenia się i wygrzania w domowym ciepełku całkiem by się zdało.

Od poniedziałku zaczynam ostre przygotowania do wyjazdu,muszę wypisać sobie rzeczy, które koniecznie muszę ze soba wziąść.

Najgorzej z butami, bo botków brać przecież nie będę pakowała, a tu w połowie października śniegi zapowiadają…

Eee, chyba ( przynajmniej mam taka nadzieję) to takie żarty prognostyków, ale niestety letnie rzezy idą juz do lamusa, pora wyciągać cieplejsze bluzki i swetry,

Na szczęście będę odwieziona autem, więc żadne dźwiganie nie wchodzi w rachubę, ale jak nic 2 torby tego mojego dobytku napewno będą , jako,że grubsze rzeczy więcej miejsca zajmują……

Narazie więc jeszcze jest spokojnie , gorączka przed wyjazdowa dopiero się zacznie.

A jako, że zawsze mam reisefiber przed podróżą, już pomalutku delikatny niepokój zalągł się w mojej głowie.

No właśnie a propos głowa, trzeba jeszcze pomyśleć o nowej, ślicznej fryzurce ( nie,nie żebym chciała tam podrywac kogoś – pamiętacie chyba, że pod kuratelą siostry jadę), jeszce delikatną toaletę dłoni i stópek zrobić trzeba, znów pieniążki polecą, a wygranej w totolotka ciągle nie widać ( ostatnio na 18 wytypowanych numerów ani jednego nie trafiłam)……

Ale to wszystko plany najbliższej dopiero przyszłości, a narazie

oby zdrowym być, więcej nic……..

czego wszystkim u progu jesieni, więc czasu nadwyraz zagrożonego wszelakimi infekcjami życzę.

PANI KICIA BYŁA CHORA

 

            12  D  D  M  W  D   B  –  Z

 

i leżała grzecznie w łóżeczku i grzecznie APAP zażywała, kichając obficie sobie na wiwat.

W nocy kilka razy się budziłam, zapchany nos raczej nie sprzyja spokojnemu snu, ale jak mówiłam, katar, to nie choroba, ale wielka niedogodność napewno.

A tak poważnie jak to dobrze, że dzisiaj udało mi się załatwić jeden dzień wolnego z pracy.

Zawsze jest szansa na szybsze wyleczenia i większa szansa na niezarażanie następnych pracowników, no i pacjentów też.

Ale wiadomo : nieleczony katar trwa tydzień. leczony tylko siedem dni 🙂

Jakoś to trzeba przejść i już.

A  PSIK  – na zdrowie !

Zarażona

                          13  D  D  M  W  D  B  –  Z

  

Okazuje się, że z rodziną nie tylko na zdjęciu źle się wychodzi.

Dlaczego??

Przyszła taka jedna z rodziny do pracy zakatarzona jak diabli, parę razy na mnie chuchnęła i……..

cały weekend ten katar mi się kluł i kluł, wczoraj wiezorem wzięło mnie już na dobre.

Głowe mam jak nadmuchany balon, w piersiach rzęzi, nos zatkany, kaszel męczy, kichanie i prychanie też, coś tam w  gardziołku drapie.. jednym słowem

 k o s z m a r.

Zażyłam już nawet Coldrex, ale chyba niewiele pomógł, infekcja ma się świetnie i całkiem ekspansywnie się rozwija…..

No tak, a ja przymierzałam się do szczepionki przeciwgrypowej, teraz juz niestety jest to niemożliwe w najbliższym czasie przeprowadzić.

A przecież już całkiem niedługo wyjeżdżam….

Ech, szkoda nawet pisać.

Ja mam ten tydzień co prawda "z głowy" – trochę się pomęczę, bo katar to nie choroba ( chociaż jest dokuczliwy bardzo) i chorować tuż  przed urlopem nie wypada ( myślę o zwyczajnym wyleżeniu katarku w ciepłym łóżeczku), ale wszystkim innym życzę, aby ten tydzień, podobno ciepły i słoneczny minął miło i bezchorobowo.

No i oczywiscie życzę miłego pierwszego dnia tego miłego tygodnia też, chociaż to   właśnie

  p o n i e d z i a ł e k