
Awaria wodociągowa trwa, z tym, że tym razem prócz mojej łazienki dodatkowo objęła ona dwa piętra pode mną, pękła poniżej mnie rura i zalała mieszkanie nr 2, czyli Rentgen.
No i całe szczęście, że mnie już od piątku nie było w Krakowie, nikt mi teraz nie wmówi, że to ja zalałam dwa piętra. A rura to rura, wzięła sobie i pękła, może też była przez to wymienianie pionów naruszona. Szkoda, że tak długo, czyli ponad tydzień czekali z wymianą rur, nie było by przynajmniej teraz kłopotów z odświeżaniem zalanych ścian na parterze. Ale kto nie słucha ojca, matki ten psiej skóry słucha.
Skutek jest taki, że w całej kamienicy zamknięta jest woda, żadne mieszkanie nie ma do niej dostępu, więc ani się umyć, ani zrobić sobie chociażby herbaty, już nie mówiąc o gotowaniu obiadu, bo zalanie odkryto już wczoraj rano. Na pewno dzisiaj skoro świt zaczną naprawy, pytanie jest tylko, kiedy skończą i tą wodę z powrotem wszystkim włączą.
Przypuszczam, że sąsiedzi, podobnie jak ja onegdaj, nie są zadowoleni z posuchy w kranie.
Ale tak to bywa, nasza kamienica ma ponad 80 lat, a dawniej prowadzili rury inaczej, niż dzisiaj, teraz są plastikowe, a były metalowe, więc łatwe do skorodowania, zwłaszcza po tylu latach.
Wiadomość o tej awarii do mnie doszła dosyć dziwną drogą, dostałam ją SMS-em w Modlnicy, a przyszła aż z Krety, gdzie teraz jest Monika na wakacjach.
I bardzo dobrze, że mnie zawiadomiła, bo spokojnie, przed wyjazdem z Modlnicy mogłam się jeszcze wykąpać, wypić ciepłą, świeżą herbatkę i dopiero (oczywiście po zjedzeniu obiado – kolacji) wrócić sobie radośnie do domku.
Jednak niebiosa czasami nade mną czuwają 🙂
Wczoraj była Krajowa Psów Rasowych w Krakowie. Tym razem Pepie niezbyt się powiodło, dostała tylko ocenę bardzo dobrą, a to wszystko dlatego, że była już bardzo zmęczona i zła, więc gdy pani sędzina zaglądnęła do pyska Pepie, aby obejrzeć jej uzębienie, tej się to nie spodobało i kłapnęła sędzinę w rękę. Pepa tak ma, gdy się o coś wścieknie, coś jest nie po jej myśli, potrafi złapać zębami. Sama tego dwukrotnie doznałam na mojej ręce, chociaż uważam, że wcale mocno jej się wtedy nie naraziłam.
Ale sama pamiętam z wystaw kynologicznych, że gdy pies nie chce pokazać zębów, albo wręcz sędziego, czy asystenta zaatakuje, sędzia kynologiczny ma prawo obniżyć ocenę, albo nawet zdyskwalifikować takiego psa. To i tak Pepa ma szczęście, że nie została z ringu wyrzucona.
Ale kto psu wytłumaczy? Właściciel psa powinien wiedzieć, że trzeba psa przyzwyczajać do zaglądania mu do pyska przez obce osoby i powinien go do tego przyzwyczajać, prosząc znajomych (zwłaszcza przed wystawą) o wykonywanie właśnie takich oględzin. Nie było by wtedy podobnych kłopotów.
Wczoraj był wcale nie ciekawy dzień, zwłaszcza jak przystało na pierwszy dzień lata. Cały dzień było pochmurnie, chłodno i co chwilę padał deszcz, raz nawet potężnie zagrzmiało. Tak więc za bardzo w ten weekend sobie nie użyłam , ale późnym popołudniem pokazało się nawet słonko, więc nieco się ociepliło i mogłam chwilkę na tarasie sobie posiedzieć.
Ale cóż, musiałam jednak zbierać się do Krakowa , by rano móc oczekiwać na panów majstrów. Takie jest życie, co dobre szybciutko się kończy,
Teraz znów będę sobie tylko pomarzyć o tych wspaniałych różanych zapachach i o widoku z tarasu na śliczny ogródek.
Bez wody jednak źle. A co mam zrobić, gdy na przykład rozboli mnie brzuch, a spłuczka jest pusta? Matrix jakiś, czy co?
Zaraz dochodzi ósma rano, mam nadzieję, że ktoś się wreszcie pokaże i zacznie działać.
Szczęśliwi, którzy nie mają kłopotów od poniedziałku. I takiego właśnie pogodnego i bez przygód poniedziałku wszystkim życzę.